Reklama

Geopolityka

Putina można powstrzymać, ale Ukrainy nie da się ocalić

Fot. mil.ru
Fot. mil.ru

Rosyjski pozimnowojenny rewizjonizm wyewoluował. Ma dziś już oblicze nie tylko antynatowskie, ale i antyunijne. Dlatego Moskwa będzie dążyć do usunięcia z terytorium Ukrainy emanacji obu wspomnianych organizacji. Zamyka to de facto pole dla negocjacji i oznacza, że Kijów stanie się areną permanentnego chaosu bądź częścią bezpośredniej strefy wpływów Kremla. Oba warianty „skreślają” państwo nad Dnieprem, ale pierwszy z nich może powstrzymać konsolidację rosyjskiego potencjału i dać Polsce czas na przygotowanie się na nadchodzące trudne czasy.

Putinowska Rosja jak Republika Weimarska

W nocy z 7 na 8 sierpnia 2008 r. armia rosyjska wkroczyła do Gruzji rozpoczynając tzw. „wojnę pięciodniową”. Była to reakcja na podjętą przez Tbilisi próbę przywrócenia kontroli nad własnym terytorium tj. obszarem separatystycznej Osetii Południowej. Operację tą poprzedziły intensywne bombardowania miejscowości przygranicznych wykonywane przez osetyjskie oddziały paramilitarne z reguły z pozycji, w których stacjonowały tzw. „rosyjskie siły pokojowe”.

W 2011 roku została opublikowana książka „Mała wojna, która wstrząsnęła światem” amerykańskiego dyplomaty i jednocześnie świadka tamtych wydarzeń- Rona Asmusa (notabene zaangażowanego w rozszerzenie NATO po upadku ZSRS). Dokonuje on we wspomnianej pozycji -prawdopodobnie jako pierwszy zachodni autor- daleko idącego porównania putinowskiej Rosji do Republiki Weimarskiej. Asmus uważał, że genezy konfliktu rosyjsko-gruzińskiego należy doszukiwać się w rewizjonizmie rosyjskim. Innymi słowy – w narastającej od upadku ZSRS (tj. „największej geopolitycznej katastrofy w XX wieku”) rosyjskiej frustracji wobec nowego systemu bezpieczeństwa w Europie. Katalizatorem trwającego ponad dwie dekady procesu stał się zdaniem autora „Małej wojny...” szczyt w Bukareszcie, który zaowocował putinowską polityką powstrzymywania NATO. Mimo dość oczywistych skojarzeń historycznych „weimarskie” porównanie w zachodnich kręgach politycznych nie było popularne. Podnosił je właściwie jedynie w wywiadach prasowych gruziński prezydent Micheil Saakaszwili. Dopiero aneksja Krymu i rosyjska operacja w Donbasie pokazały, że Asmus być może miał rację a jego parellela nie była jedynie tanim chwytem retorycznym.

Ewolucja putinowskiej doktryny powstrzymywania NATO

Analizując rewizjonistyczną motywację Moskwy naszkicowaną przez autora „Małej wojny...” możemy dojść do przykrych konkluzji w kontekście obecnego konfliktu na Ukrainie. Negocjacje w warunkach zachodnich odbywają się według reguły win-win (obie strony powinny uzyskać możliwość przedstawienia efektu rozmów jako swojego sukcesu). Innymi słowy, aby doprowadzić do deeskalacji wydarzeń mających miejsce nad Dnieprem trzeba byłoby Rosji coś zaoferować. W obrębie tego rozumowania mieści się np. przeciek brytyjskiego The Independent. Według niego Berlin będzie prowadził aktywny lobbying na Zachodzie w sprawie akceptacji aneksji Krymu i zablokowania poszerzenia NATO na wschód. W zamian za to Moskwa miałaby wycofać wsparcie dla tzw. separatystów oraz pozwolić na intensyfikację relacji handlowych Ukrainy i UE. Gdy przeanalizujemy powyższe doniesienia pod kątem rosyjskiego rewizjonizmu dojdziemy do konkluzji, że Kreml nie podpisze się pod takimi ustaleniami. Byłyby one bowiem zgodne z putinowską doktryną powstrzymywanie jedynie w jej formie z 2008 r. Tymczasem staliśmy się świadkami jej przeobrażenia. Szczyt Partnerstwa Wschodniego w Wilnie pokazał, że Rosja niechętnie odnosi się już nie tylko do poszerzenia NATO, ale także „ekspansji” UE na wschód. Euromajdan uwypuklił wśród kremlowskich elit zagrożenie bukselskim soft power.

Rosyjska strefa wpływów wolna od NATO i UE

„Rewizjonizm weimarski” napędzający poczynania Kremla wymaga uzyskania na Zachodzie akceptacji dla istnienia bezpośredniej rosyjskiej strefy wpływów (co miałoby odrobinę złagodzić poczucie krzywdy wynikające z pozimnowojennej konstrukcji świata). Własna strefa wpływów to pragnienie Putina i związanej z nim elity, które obecnie odzwierciedla wojna na Ukrainie, ale przecież próbowano je zrealizować w ostatnich latach także metodami dyplomatycznymi. Kluczowy w tym kontekście okazał się rok 2010. To wtedy doszło w Deauville do słynnego szczytu z udziałem prezydenta Miedwiediewa, prezydenta Sarkozy'ego i kanclerz Merkel. Podniesiono podczas niego kwestię konieczności powstania nowego systemu bezpieczeństwa w Europie bez udziału NATO a także „stref uprzywilejowanych interesów” mocarstw. W tym samym roku powstała formalnie także Unia Celna Kazachstanu, Białorusi i Rosji, która u progu trzeciej kadencji Władimira Putina przekształciła się w ideę geopolityczną zwaną „Unią Eurazjatycką”. Pierwsza z wymienionych inicjatyw poniosła fiasko m.in. w wyniku rozpadu układu zwanego potocznie „Merkozym”, druga przyniosła ze względu na opór legislacyjny Białorusi i Kazachstanu umiarkowane efekty. Obie charakteryzowały się natomiast głęboką postawą antynatowską a także zakładały kooperacją z UE na bazie utworzenia przez Rosję własnej analogicznej struktury handlowej na obszarze byłego ZSRS. Szczyt Partnerstwa Wschodniego w Wilnie przewartościował te plany. Okazało się, że UE to tak jak NATO zagrożenie dla interesów Kremla (wrażenie to spotęgowały u Putina zapewne sankcje nałożone po katastrofie malezyjskiego Boeinga na Moskwę).

Chaos lub nowa żelazna kurtyna

Widać więc bardzo wyraźnie, że wojnę na Ukrainie będzie bardzo trudno rozwiązać na drodze negocjacji. Moskwa dąży bowiem do wypchnięcia znad Dniepru nie tylko wszelkiej emanacji NATO, ale także UE (a propos rewelacji The Independent). W takiej konfiguracji osiągnięcie efektu win-win jest niemożliwe. W efekcie czekają nas prawdopodobnie dwie opcje rozwoju sytuacji na obszarze naszego wschodniego sąsiada. Pierwszy wariant to przekształcenie Ukrainy w arenę permanentnego chaosu (nawet dostawy broni i instruktorów z Zachodu nie przełamią impasu, na jego otwartą interwencję nie ma natomiast co liczyć). Byłaby to klasyczna proxy war bez otwartej konfrontacji między NATO i Rosją. Drugi wariant to nowa wersja żelaznej kurtyny, którą rosyjscy analitycy od lat kreślą na linii Psków-Mińsk-Lwów-Odessa i nasilająca się zimna wojna. Oba scenariusze de facto „skreślają” państwo nad Dnieprem, ale pierwszy z nich może powstrzymać konsolidację rosyjskiego potencjału, który mógłby zostać z czasem wykorzystany zgodnie z „weimarskim schematem” (Republika Weimarska przekształciła się w III Rzeszę). Przede wszystkim dałby on jednak Polsce czas na przygotowanie się na nadchodzące trudne czasy.

Reklama

"Będzie walka, będą ranni" wymagające ćwiczenia w warszawskiej brygadzie

Komentarze (26)

  1. Dariusz

    A inicjatywa nadal w rekach Kremla.... Wyglada to na wyscig z czasem. Czy konwoj dojedzie do granicy, albo za nią przed odcieciem Dobasu przez armie Ukrainy...

  2. realizm

    Słaby, propagandowy artykuł, bijący w rosyjski bębenek. Z jakich przesłanek wynika konstatacja zawarta w tytule – Ukraina jest nie do uratowania? Z błędu logicznego, w którym końcowy wniosek został użyty jednocześnie jako przesłanka: Ukraina jest nie do uratowania, ponieważ Ukrainy nie da się ocalić – i dalej - ponieważ wynika to z założeń polityki rosyjskiej. Owszem Putin bardzo chce reanimować imperium. Ale od „chcieć” – czyli marzyć – do „móc” – czyli mieć realny potencjał do realizacji marzeń, bardzo daleka droga. Realny potencjał militarny, ekonomiczny i cywilizacyjny Rosji jest niewspółmiernie mały wobec jej gigantomańskich ambicji. Dotychczasowe sukcesy zawdzięcza nieruchawości zachodnich demokracji, nieczystej grze Niemiec i po części Francji, cynicznemu stylowi politykowania i agenturze. W niewielkim tylko stopniu jej pozycja wynika z realnych możliwości militarnych. Ostatnią rzeczą jakiej sobie życzą kremlowscy terroryści jest otwarta konfrontacja militarna z NATO, która ukazałaby skalę nagości tego wschodniego kacyka i dla Moskwy skończyłaby się totalną katastrofą. A dowodem na to jest właśnie wojna ukraińska: osłabione, niejednorodne i z każdej strony politycznie ograniczane, ale zdeterminowane państwo (Ukraina), skutecznie opiera się rosyjskiej agresji. Rosja nie wejdzie do Ukrainy, a Ukraina jest do ocalenia, ponieważ podstawowym czynnikiem, który o tym zadecyduje, jest sama Ukraina.

    1. KiR

      Człowieku, stwierdzenie, że "...otwarta konfrontacja militarna z NATO...dla Moskwy skończyłaby się totalną katastrofą" wyklucza Cię z jakiejkolwiek merytorycznej dyskusji. Znasz doktrynę militarną Rosji w kwestii użycia broni atomowej? Otwarta konfrontacja Rosji z NATO oznacza koniec tej planety! Kiedy te wszystkie decydenckie "głąby" zaczną o tym mówić otwarcie! Rosja też to wie i nigdy nie zaatakuje kraju z NATO a to całe "podgrzewanie" atmosfery kiedy to na Mazowszu będą "grasowały" rosyjskie T-90 a "Iskandery" w Kaliningradu i Białorusi niszczyły nasze bazy to paranoiczne wynurzenia!!!.

    2. say69mat

      Patrząc się 'chłodnym okiem', na konflikt na Ukrainie co jakiś czas przebiega mi po głowie pytanie. Pytanie o instynkt polityczny przywódcy, bądź co bądź nuklearnego mocarstwa, które źródeł zagrożenia dla swojego bytu państwowego i mocarstwowej pozycji w świecie. Upatruje w prawie Ukrainy i jej mieszkańców do samostanowienia i zachowania integralności terytorialnej. Zaś remedium na wszelkie problemy wynikające z utracenia imperialnej pozycji w świecie upatruje w wysiłkach na rzecz odtworzenia państwa rosyjskiego w granicach ZSRR. Multiplikując zarazem wszelkie możliwe błędy, które przyczyniły się do jego upadku. A wynikającego z kompletnego braku poszanowanie elementarnych praw narodów współtworzących ZSRR. Do samostanowienia i do posiadania własnej organizacji państwowej. Niezależnie od politycznej woli i militarnej presji kremlowskich decydentów. Zauważ, fenomen zdecydowanie odróżniający scenariusz Weimarski od Rosyjskiego. Przecież Putin i jego elity biegają do Cerkwi, tak jakby garnitury poprawności religijnej szyły im panienki ze stajni O. Rydzyka. A jakimś cudem nie są w stanie przełożyć elementarnego nauczania Chrystusa na budowanie pozytywnych relacji z sąsiadami. Czy zatem czynnik religijny nie przyczyni się do zmiany orientacji siłowej, zda się definitywnie dogmatyzującej sposób zarządzania relacji z najbliższymi sąsiadami FR???

  3. Dorat

    Pytanie tylko kto rozpoczął ta cała rewoltę bo przeciez nie Rosja, naiwnym jest stawianie obecnie scenariuszy, które były były przechowywane w szufladach by wykorzystać je w odpowiednim momencie, kazda sytuacja jest inna i widać po działaniach Rosji ze ich ruchy sa bardzo spontaniczne a rozwój wypadkow dynamiczny. Porównywanie z republika waimarska to juz zupełne science fiction

    1. Sie Galahad

      Obecną rewoltę wszczęła Rosja. Szantażem wileńskim i późniejszym ustami niejakiego Miedwiediewa. Porównywanie z Republiką Weimarską jest bardzo trafne. Wielu analityków rosyjskich tak właśnie twierdzi. Np. prof. prof. Andriej Zubow.

    2. O LOL

      Jak nie Rosja? A kto niby groźbami sankcji ekonomicznych spowodował wycofanie się Janukowycza z podpisania deklaracji stowarzyszeniowej Ukrainy z UE? Przecież od tego właśnie wszystko się zaczęło.

  4. acs

    EUropa to bardzo śmieszna kraina. Europejczycy myślą, że jak będą cicho siedzieć, tolerować wszystkich odmieńców, biednych kolorowych, ruskich i im podobnych, to tamci z wdzięczności zostawią ich w spokoju.

  5. jang

    pozwolę sobie prezentować pogląd,że TERAZ aneksja Ukrainy przez Rosję oznaczać by musiało klęskę gospodarczą Putina i możliwe niespotykane napięcia społeczne To nie jest 2 ml Krym ,ktory w paroksyzmach budżetu udało się kupić tylko 50 ml naród z obecnie rozbudzona przez agresję Rosji pamięcią historyczną.Do tego społeczeństwo o sowieckim podejściu do pracy,prawa,porządku,dyscypliny.gospodarki..A Czekistów nie tylu ilu miał Stalin i Zjednoczenie Gułag też ciężko reaktywować.....

    1. wróg

      Naród (Ukraińców jest tam ledwo 30 mln, reszta to mniejszości i sovieciarze) się rozbije, pyskatych zniewoli, zbuntowanych zakopie. To nie jest problem Putina, to jest problem generałów co będą tam porządek wprowadzać. Zapewne generałów ukraińskich. Agentura ma się dobrze.

  6. mclub

    Ukraina ma wybór między dżumą, a cholerą: jak nie będzie walczyć, utraci wschód kraju (casus Naddniestrza, Abchazji itp). Jeśli będzie walczyć, wygra integralność terytorialną i zadłużenie na kilkadziesiąt lat. Co wybierze? Myślę, że będą walczyć. Pierwszy scenariusz oznacza utratę większości przemysłu, PKB, portów i strategicznych zasobów naturalnych (gaz, węgiel, ropa), a więc praktycznie gospodarczą marginalizację i utratę szans rozwojowych, dodatkowo katastrofę wizerunkową, co pogłębi frustrację ludzi i zdegraduje i tak dość niską pozycję kraju na świecie. Drugi scenariusz pozwala na uniknięcie skutków pierwszego kosztem zadłużenia kraju. Dodatkowo jest to na rękę Zachodowi, który chce osłabienia nieobliczalnej Rosji Putinowskiej. Dlatego zapewni Ukrainie kredyt na prowadzenie wojny, następnie odbudowę gospodarki i inwestycje w zasoby. Oczywiście - na kredyt. Tym sposobem zasoby Ukrainy pozostaną pod kontrolą Zachodu.

    1. wróg

      Bierzesz pod uwagę wariant, że konflikt wewnętrzny o władzę wygra tam stronnictwo ruskie, wypowie zadłużenie, ogłosi rekonstytuowanie państwa i wróci na pozycję promoskiewską? A opornymi zajmą się siły dla spokoju :)

  7. olo

    Ukraina może bez Donbasu ale dla Rosji juz jest starcona raz i na zawsze. Putin dał Ukrainie tego czego wcześniej nie miała HISTORIĘ walki o wolność dla większości a nie tylko tych z zachodnich obwodów. Dzisiaj Rosja jest dla Ukrainy nie licząc paru milonów Rosjan wrogiem numer jeden jak Niemcy i Rosja kiedyś dla Polski. jestem tego nawet pewny że za pare lat tak jak Gruzja i Mołdawia Ukraina stanie się członkiem NATO bo dlaczego nie skoro Putin zerwał wszelakie umowy o integralności swojego sąsiada.

    1. wróg

      Wytresują jak Iczkerów to im się odechce historii :)

  8. Stanczyk

    Mamy wybór albo pomożemy Ukrainie albo bijemy sie na Polskiej ziemi...Na co czeka rząd ?Proste-wybory...Ciekawy jestem jak Rosja wejdzie na Ukraine i bedzie szturmowac Lwów co zrobimy?

    1. pragmatyk

      Po co im szturm ,przecież Janukowicz w rezerwie.

    2. wróg

      Rząd się pakuje. Ośmiorniczki już w słoikach, srebra dawno wywiezione :)

  9. bogdanpa

    >sankcje nałożone po katastrofie malezyjskiego Boeinga na Moskwę Koledze autorowi coś się popierdoliło i napisał "katastrofie" zamiast "zestrzeleniu". Ot, lapsus.

  10. Zbychu

    ZSRS - Związek Socjalistycznych Republik Sowieckich

    1. galernik

      jeśli jesteś Polakiem to nie używaj rusycyzmów. "sowiet" to po rosyjsku "rada" a więc prawidłowo winno być Republik Radzieckich. Sowieta używają barany uważające się a specjalistów od "spraw wschodnich"

    2. andrzej

      ZSRR - Związek Socjalistycznych Republik Radzieckich (ros. sowiet to pol. rada, taka jak rada państwa, gminy, rodziców, starszych)

  11. pragmatyk

    Większośc komentarzy nie bierze pod uwagę iddeologicznych aspektów wojny rosyjsko -ukraińskiej.A są one ważne aby zrozumieć zachowanie Rosji.Pragmatyczne ocenianie i analiza zachowań Rosji niewiele daje z powodu powrotu jej polityki do poszerzania strefy wplywów w Europie.Przy okazji Rosja pozbywa sie problemów wewnętrznych koncentrując uwagę spoleczeństwa na polityke zagraniczną. Gdyby Rosja nie miała wrogow ,to trzeba by było ich stworzyc ,nadarzyła sie Ukraina i to wykorzystano.Wiekszośc piszących posty ma wiele racji co do dalszego rozwoju sytuacji. Putinowi rozmowa z Unią jest potrzebna tylko do pewnego momentu ,gdy zrealizuje swoje cele na Ukrainie, w wypadku sukcesow ukrainskich będzie w przyszlosci zagrażał Rumunii ,celowo nie wspominam o małych panstwach nadbałtyckich.Putinowskie strefy wplywów siegają granic byłego Związku Radzieckiego ,a obsadzenie np.w Polsce rządu ludzmi prorosyjsko nastawionymi ,jak w Czeczenii nie jest wielkim problemem.Pytanie kiedy Europa weżnie zimny prysznic aby otrzeżwieć.

  12. Hades

    A mi z kolei przypominaja sie komentarze róznych "dobroludzi", którzy wtedy wypisywali niestworzone rzeczy o tym jak okrutny rezim rzadzi z Tbilisi, a jacy dobrzy i szlachetni sa rosjanie. Podejrzewam, ze 80% to byli ruscy agenci propagandy internetowej, którzy takie rzeczy wypisuja za pieniadze i na ogól z Rosji. Jednak te inne 20% to byli prawdopodobnie Polacy. Moze wiec tak bysmy zaczeli od czyszczenia wlasnego podwórka i wychowania spoleczenstwa, bo bezkresnych idiotów i kretynów nam nie brakuje niestety jak widac.

  13. tom

    sram na ruskich....sfolocz azjatycka won z Europy

  14. orlow

    Myślę że dużą szansa dla krainy było by stworzenie Ukraińskiej Armii Najemnej- coś n a wzór legii cudzoziemskiej. W zamian za nową tożsamość , pieniądze, przygodę- nie znam sie n a tym , ale myślę że w pół roku mozna by utworzyc kilka poteżnych odziałów kilerów walczących o wolnosć ukrainy.

    1. warthog77

      Lojalność oparta na "widzi mi się" nie jest perspektywiczna.

    2. wróg

      Pieniędzy, pieniędzy, pieniędzy...

    3. WARS

      ...tylko, ze taka zgraja walczy za pieniadze...a Putin ma ich jakby wiecej, na takie cele tez chetniej rozdaje i mogloby sie okazac, ze Ukraina stworzy "VKolumne Putina"...

  15. Wojmił

    a nie mówiłem aby agresora zatrzymać jak najwcześniej? na Krym trzeba było wysłać żołnierzy i nawet krótki zbrojny konflikt był tam dopuszczalny... ale zdrajca Europy niemiecki minister steinmeier skutecznie opóźniał i gardłował za ruskimi... teraz będzie jeszcze gorzej i gorzej... Chiny i Rosja przeciwko USA i United States of Europe... Samuel Huntington w "zderzeniu cywilizacji" miał rację... USA i USE to ten sam krąg kulturowy i muszą trzymać się razem a Europa musi się bardziej zjednoczyć.. jeśli Europa się nie zjednoczy USA same czy będą miały siłę aby azjatów powstrzymać?

    1. Jac

      Najpierw zobacz ile krajów z tej niezjednoczonej Europy interesuje Daleki Wschód.

  16. RX

    Mocne tezy i na wyrost. Można wiedzieć kim jest autor?

  17. bronek

    "Przede wszystkim dałby on jednak Polsce czas na przygotowanie się na nadchodzące trudne czasy" - juz takie bledne myslenie zastosowano w 1939r wobec Czechoslowacji. Moze i wybudowano przez ten czas kilka armat ppanc i czolgow, ale linia obrony Czechow byla mocna. Niemcy rowniez w tym czasie nadmiarowym kontynuowali zbrojenia. Polska juz nigdy nie dogoni Rosji, chyba ze komus bedzie na tym zalezalo. Gdy ten ktos postawi Turcje, Ukraine i Polske oraz Skandynawow jako przedmurze chrzescijanstwa jak to mialo miejsce w sredniowieczu. Tylko po co ginac za Europe?!

    1. Jac

      Wielkiej Brytanii ten czas pomógł.

    2. MB

      Wojnę obronną wygrywają ci którzy wchodzą do niej ostatni. Polskie FIRST TO FIGHT jest zaprzeczeniem logicznego myślenia i przykładem jak elity polityczne i wojskowe mogą być oderwane od rzeczywistości. Ukrainę trzeba ocalić to doskonała strefa buforowa w dodatku obecnie Ukraińcy są bardzo wrogo nastawieni wobec Rosji co jest korzystne dla Polski. Dopóki Sowieci nie strawią Kijowa Polska i kraje nadbałtyckie mogą czuć się w miarę bezpiecznie. Mamy czas aby przygotować się do ewentualnej "nowej wojny". Problem w tym, że to kosztuje, a Paryż i Berlin błądzą we mgle licząc, że można dogadać się z Putinem. Niestety sprawy zaszły już za daleko, zresztą Putin jakoś nie zahamował swojego apetytu po wojnie rosyjsko-gruzińskiej. Wręcz przeciwnie, armia rosyjska udoskonaliła prowadzenie "nowej wojny", a same siły zbrojne przeszły częściową modernizację i są znacznie lepiej dowodzone niż 10 lat temu. Rodzi to niepokój, gdyż w Europie, jedynie Niemcy i Francja dysonują potencjałem umożliwiającym skuteczne działania nie tylko obronne ale i odwetowe, a przede wszystkim odstraszania potencjalnego agresora. Uśpienie Europy tylko zaostrza apetyt Putina i powoduje niepojące uzależnienie się Starego Kontynentu od USA. Jeśli Europa nie pomoże Ukrainie straci szansę prowadzenia wojny obronnej poza swoim terytorium.

  18. Hans Close

    Jest zimny, grudniowy poranek, sypie śnieg, ale nie jest jeszcze bardzo chłodno. Wszyscy już żyją świętami i szykują wigilijne potrawy oraz prezenty pod choinkę. Gigantyczny niż z nad Atlantyku przesunął się nad Europę sprowadzając śnieżyce na sporej części kontynentu. Służby odśnieżające pracują bez wytchnienia, ale śniegu przybywa. Drogi są zasypane i nieprzejezdne, lotniska sparaliżowane. Ludzie którzy mogą dojechać do sklepów kupują dodatkowe ciepłe koce i podkręcają ogrzewanie mając złudną nadzieję, że zmagazynują trochę ciepła na czas zbliżającej się srogiej zimy. Z granicy Obwodu Kaliningradzkiego i Białorusi słychać ryk czołgów. Panika wśród nielicznych pograniczników, którzy nie wyjechali do domów na święta Bożego Narodzenia. Ruszyła rosyjska ofensywa "Zimowa Burza". Plan kampanii "Zimowa Burza" powstał sporo wcześniej niż Majdan w Kijowie, jednak gdy tylko nadarzyła się okazja na Ukrainie aby drażnić Zachód i sondować jego przyszłą odwagę i uległość wobec zdecydowanej siły, Putin natychmiast z niej skorzystał. Od samego początku konfliktu na Ukrainie, celowo drażnili Zachód aby ten odpowiedział sankcjami ekonomicznymi i aby mieć pretekst JAWNIE przerzucić na zachód Rosji kolejne dywizje pancerne, niejako w odpowiedzi na sankcje ekonomiczne. Waszyngton sądzi, że takie jawne, wręcz widowiskowe przerzucanie wojsk do Kaliningradu to jedynie retoryka wojenna i pohukiwania wściekłego na sankcje Putina a prawda jest zupełnie inna. Rosyjska agresja jest już zaplanowana kilka ruchów do przodu i przygotowywana wyjątkowo starannie i jawnie, czym nie wzbudza podejrzeń Zachodu. Gdy zbliżają się święta Bożego Narodzenia a z nad Atlantyku nadciąga głęboki niż, zapowiadający znaczne pogorszenie pogody w całej Europie, armie Putina czekają już w gotowości na rozkaz Putina aby zająć pół Europy. Wielu z Was pomyśli, że to nieudolna political fiction, jakaś żenująco niewiarygodna historia. Doskonale wiem, że wielkich kampanii nie zaczyna się zimą, ponieważ utrudnia się sobie walkę, szybkość poruszania się własnych wojsk, spowalnia zaopatrzenie i w trudnych warunkach broniący się mają ułatwione zadanie, ale w przypadku Ruskich zalety zimowej ofensywy przeważają znacznie nad utrudnieniami. - Gwałtowny atak zimy utrudni ofensywę, ale może całkowicie zdezorganizować przygotowania do obrony, szczególnie, że główne siły uderzeniowe muszą dopłynąć, lub dolecieć z Ameryki. - Żołnierze rosyjscy znacznie lepiej przygotowani są do funkcjonowania w trudnych warunkach, niż wygodni Europejczycy, oraz Amerykanie. - Wszystkie taktyki armii Zachodnich zakładają przewagę w powietrzu, więc najwięcej pieniędzy z budżetów pochłania lotnictwo, które mogłoby zostać całkowicie zneutralizowane nawet na kilka tygodni zimowych a rosyjskie rakiety i artyleria nie są aż tak uzależnione od pogody. - Jednak najważniejszy jest fakt, że nawet niewielkie mrozy i śnieżyce paraliżują Zachodnią infrastrukturę równie skutecznie, co naloty strategiczne a ruska zacofana gospodarka i tak jakoś będzie się kręciła. Teraz wystarczy tylko zbombardować elektrownie, składy gazu i ropy, aby cały zachód pogrążył się w ciemności i chaosie a zziębnięci ludzie nie byli w stanie dojechać do pracy ani pracować w nieogrzewanych fabrykach. Braki prądu są równoznaczne z nieczynnymi sklepami, bankami, urzędami i pogłębiają problemy w szpitalach do których zjeżdżają tysiące rannych z frontu. Ruscy są na straconej pozycji w przypadku wojny na wyniszczenie, wojny totalnej, ponieważ są niewspółmiernie słabsi i mniej ludni od państw Zachodniej Cywilizacji. Poniższe zestawienie w przybliżeniu ilustruje proporcje siły militarnej, ekonomicznej i "siły żywej" Zachodu i Rosji. Wydatki na zbrojenia: USA 663mld $ Chiny 98mld $ UK 69mld $ Francja 65mld $ Rosja 61mld $ Gospodarka: UE łącznie jest największą gospodarką na świecie, zaraz po tym USA "Gospodarka" Rosji jest porównywalna z gospodarką Włoch. Populacja: USA 350mln obywateli + UE 650 mln obywateli = 1mld obywateli Rosja 150 ml zapijaczonych, chorych na AIDS, Ruskich Przy takiej dysproporcji sił Ruscy nie mają najmniejszych szans na wygranie wojny totalnej i jestem PEWIEN, że zdają sobie z tego doskonale sprawę, ale dlaczego mieliby prowadzić wojnę totalną? Podejrzewam, że Ruscy mogą zechcieć dojść do Renu podczas ofensywy "Zimowa Burza" a potem "wspaniałomyślnie" zaproponować Zachodowi powrót nad Odrę i nową "Jałtę". Polska straciłaby niepodległość całkowicie, bez żadnej namiastki samodzielności, kraje bałtyckie, Czechy, Słowacja, Węgry, Rumunia, Bułgaria i być może Grecja zapewne zostałby sprzedane w zamian za wycofanie się hord Ruskich z ziem Niemieckich i za jakiś eufemistycznie nazwany "żelazny pokój". Tym razem los Polski i Polaków będzie definitywnie przesądzony, ponieważ Ruscy nie popełnią kolejny raz tego samego błędu, pozostawiając kogokolwiek z Polaków przy życiu. Ktoś z Was zapewne przytomnie zwróci uwagę na fakt, że Ruscy nie zaatakują, ponieważ będą się bali ataku jądrowego. Odpowiem tak: III Rzesza, Japonia, UK i Ameryka dysponowały podczas II WŚ GIGANTYCZNYMI składami broni chemicznej i bakteriologicznej (Niemcy przodowali w jakości broni chemicznej, Japończycy w broni bakteriologicznej) jednak NIKT nie zdecydował się użyć tej broni pomimo wyniszczających bombardowań i przewidywalnej totalnej klęski. Dlatego uważam, że taka stosunkowo krótka Rosyjska zimowa kampania, której cele byłyby ograniczone, nie skłoniłaby nikogo do odpalenia rakiet jądrowych. Ruscy to doskonale wiedzą a teraz na Ukrainie jedynie testują cierpliwość zachodnich polityków i ich podatność na ustępstwa, szykują grunt pod inwazję na Europę Środkową i Wschodnią.

    1. wróg

      Broni jądrowej jednakże użyto w 2WW. Precedens jest...

    2. wróg

      Kolega za dużo myśli o wojnie, która była. Rosjanie idą na wojnę, która będzie. Wojna dotyczy tylko państw słabych, a niezdecydowanych komu Clintona robić. Skoro nie chcą poprzeć właściwych (czy jednych czy drugich czy trzecich, bo USA i EU to nie jest jeden bałagan) to będą mieli w kraju problem. A reszta jest do przewerbowania, przekupienia, obłaskawienia. W końcu raz się jest w układzie warszawskim, drugi raz w nato, a w sztabie wywiadu ciągle te same mordy :)

    3. Jac

      Po pierwsze to Cesarskie Niemcy i III Rzesza też nie chciały wojny totalnej, bo w żaden sposób nie mogły jej wygrać. Jednak i tak zostały w nią wmanewrowane a nawet zwyczajnie zmuszone. Za drugim razem to nawet była to dosłownie totalna klęska. Jakoś Anglosasi wspaniałomyślnie im nie odpuścili, tylko znaleźli sobie Józefa co to miał za dużo obywateli. Za pierwszym podejściem też nikt im nie darował. Po drugie to broń biologiczna w czasie II WŚ nie była oszałamiająca ale nie o to chodzi. Według mnie głównym powodem dla którego III Rzesza nie zaatakowała bronią chemiczna WB było to, że retorsje byłyby katastrofalne. Nawet mimo tego, że niemiecka broń chemiczna była bardziej zaawansowana. Anglosasom puściłyby wtedy pewnie wszelkie hamulce moralne, które i tak były mocno wątpliwe u tych szpeców od bombardowania. Nad Niemcami gromadami latały by bombowce z każdym rodzajem broni i nawet nie usiłowałyby celować w ośrodki przemysłowe. A przewaga w powietrzu była miażdżąca dla Anglosasów. A jakby zawierucha potrwała dłużej to i parę/kilkanaście bomb atomowych by spadło. A 8 mln Niemców zabitych na tej wojnie brzmiałoby przy tym jak dobra wiadomość. Jedynym powodem, a przynajmniej głównym, w przypadku długotrwałego konfliktu powstrzymującym od użycia broni masowego rażenia jest to, że odpowiedź wroga zaboli tak samo albo i mocniej.

  19. artm

    "przecieki " z Independent nie maja wiekszej wartosci biorac pod uwage fakt ze wlascicielem tego pisma jest aleksander lebiediew byly agent kgb, owszem informacja moze dzialac jako kierowana z posrednio przewidywanym skutkiem. Rosja jest wyjatkowo slaba i przestancie bredzic ze cokolwiek moze, zeby to potwierdzic wystarczy ze oficjalnie rozpocznie interwencje. Udawanie jakiejs "mocy" to raczej walka psychologiczna. Rosja to slaby zdegenerowany kraj skoro od tak mizernej i osamotnionej Ukrainy dostaje ciegi nawet nie przyznajac sie ze walczy

  20. bubu

    na obszarze byłego ZSRS - a to co za stwór ?

    1. AceDece

      ZSRS to tak samo poprawna forma jak ZSRR.

    2. artx

      No właśnie to jest forma prawidłowa. Nazwa ZSRR została narzucona nam w PRL, bo "sowiecki" ma negatywną koniugację w języku polskim. W II RP obowiązywała nazwa ZSRS.

    3. qwerty

      ZSRS czyli "Sowiety" jak mawiał sam Piłsudski. ZSRR to nazwa od ruskiej propagandy, której do dziś uczą w polskich szkołach.

  21. Realista

    Putin wykonuje desperackie ruchy obronne, bo przegrał Ukrainę i Białoruś, a daleki wschód pokojowo zajmują chińczycy. Na wschodniej Ukrainie gdzie są ważne zakłady dla obronności Rosji pojawił się kapitał chiński i niemiecki na co Putin nie może pozwolić. Zagrożenie dla Polski jest głównie gospodarcze i geopolityczne, ale nie militarne. Rosja chce nas podporządkować ale nie ma roszczeń terytorialnych - natomiast niemcy i banderowcy jak najbardziej i tego powinniśmy się obawiać.

  22. uruk

    Niestety negatywna konstatacja po tym artykule co do losów Ukrainy zmusza do zadania pytania rządzącym czy zdążymy się przygotować? wróg jeszcze nie u bram ale larum powoli trzeba wołać-Obrony pelot i przeciwrakietowej prawie nie mamy a zanim NATO zareaguje może być krucho z nami.Cała nadzieja że może nadchodzący szczyt sojuszu da nam COŚ!?

  23. ssss

    Putin coś bardzo chce zrobić powtórkę III rzeszy, ale jego kraj chyba już jest zmęczony. Mimo, zaciskania pętli nad głowami obywateli i inwigilacja wszystkiego co się da.. My jak zwykle jesteśmy w słabym położeniu i nie poptawi się o no bo politycy nie mają ku temu ochoty.

  24. Paweł

    Bardzo dobry komentarz.

  25. k

    The Independent to rosyjska gazeta- takie rzeczy trzeba wiedzieć.

    1. mje

      Antyputinowskiego oligarchy matołku.

Reklama