Reklama
  • Komentarz

Putin porównuje się do Piotra I? To socjopata i megaloman [KOMENTARZ]

Gdy prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski jeździ na front do swoich żołnierzy (ostatnio był w Donbasie) by uścisnąć im ręce i wręczyć ordery za odwagę, otoczenie Władimira Putina urządza mu kolejne zamknięte pilnie chronione spotkanie w stylu politycznej „ustawki”. Putin odwiedził najpierw moskiewską wystawę dotyczącą cara Piotra I, zwanego „Wielkim”, a potem udał się do Petersburga w którym przemawiał do – jak twierdzi kremlowska propaganda - „młodych przedsiębiorców i naukowców zgromadzonych na Międzynarodowym Forum Ekonomicznym”.

Autor. Presidential Executive Office of Russia/Wikimedia Commons/CC4.0
Reklama

Z uwagi na izolację Rosji na świecie, po inwazji przeciwko Ukrainie, przedrostek „Międzynarodowe" w organizowanym Forum brzmi jak żart. „Najwyraźniej to jest także nasze przeznaczenie, by odzyskać nasze terytorium i wzmocnić się" – stwierdził Putin. Nawiązał do wojen ze Szwecją cara Piotra I. „Odebrał, to, co należało do nas. Tam, gdzie powstał Petersburg (...) Cóż, z tego, co widać, na nas też spadł obowiązek powrotu i wzmocnienia" – podkreślił. To kolejna z przemów Putina, w której używa on nowomowy usprawiedliwiającej inwazję przeciwko Ukrainie. Przemawiając w Petersburgu odrzucał słowo „podbój" mówiąc o Piotrze I. W narracji Putina jest tylko „odzyskiwanie" używane zamiennie z „operacją specjalną" i „denazyfikacją".

Reklama

Zobacz też

Reklama

Ten język jest obiektem kpiny na Ukrainie. Widać to po licznych postach ukraińskich oficjalnych kont – ministerialnych i wojskowych - w social mediach, które publikują zdjęcia zniszczonych domów po ludobójczych rosyjskich ostrzałach z opisem, że „Raszyści zdenazyfikowali" kolejny cywilny dom. Dyktator Rosji podkreślił, że Piotr I toczył wojnę północną ponad 20 lat, co może być sygnałem wysłanym na Zachód, że Moskwa wchodzi w okres długotrwałego konfliktu zbrojnego, który potrwa dekady. A przynajmniej, że Putina wcale nie przeraża perspektywa długoletniej wojny. Co warte przypomnienia Piotr I rozbił wojska szwedzkie pod Połtawą w roku 1709, ale żołnierze rosyjscy w 2022 roku nie dotarli nawet do tego miasta, bo zostali zatrzymani i pobici jeszcze na wysokości Charkowa. Kolejne groźne słowa Putina dotyczą nieuznawania przez Zachód jego polityki. Stwierdził on, że zdobycie terytoriów „pod" Petersburg przez rosyjskiego cara było nieuznawane przez inne państwa, które traktowały je jako szwedzką domenę. Putin, tym samym, liczy że Zachód się ugnie i po jakimś czasie zaakceptuje rosyjską okupację części Ukrainy. „Prawie nic się nie zmieniło" – stwierdził Putin pokazując, że o polityce myśli archaicznymi kategoriami XVIII w. Ostatnio rosyjskie rakiety spadły na hipermarket w Charkowie, więc to czerpanie z „wielkości" (i tak naciąganej) Piotra I tylko potwierdza jak wielkim socjopatą oraz megalomanem jest Władimir Władimirowicz.

Rosyjska inwazja ma charakter strategicznej przegranej Putina. Nie udały się uderzenia na Kijów, Odessę (zatrzymane pod Mikołajowem) oraz Charków. Politycznie, opór elit ukraińskich zaskoczył Kreml. Moskwa z uwagi na klęski militarne w polu musiała zminimalizować plany tylko ataku do rejonu Donbasu. A nawet zacieśniając teatr działań - tylko do trójkąta Siewierodonieck – Słowiańsk – Bachmut. Problem w tym, że Rosja prowadzi wojnę na wyczerpanie, stawia na totalną anihilację ukraińskich miast i wsi wschodniej Ukrainy, na niszczenie i grabienie. To także archaiczny styl prowadzenia wojny ale powoduje kolejne apele Kijowa o wsparcie. Bo wojna totalna wysysa państwowość ze wszystkich rezerw.

Reklama

Zobacz też

Reklama

„Obecnie toczy się wojna artylerii, to ona zdecyduje o przyszłości" – powiedział wiceszef wywiadu wojskowego Ukrainy w wywiadzie dla brytyjskiego dziennika „Guardian". „Wszystko zależy od tego, jakiej pomocy udzieli nam Zachód" – podkreślił wojskowy. Strona ukraińska zużywa 5-6 tys. pocisków artyleryjskich dziennie, a jej zapasy są praktycznie na wyczerpaniu – powiedział Wadym Skibicki z Zarządu Głównego Wywiadu Ministerstwa Obrony Ukrainy (HUR). Według niego rosyjska przewaga pod względem środków artyleryjskich to obecnie 10-15 do jednego, dlatego dostawy zachodniego sprzętu, przede wszystkim artylerii rakietowej dalekiego zasięgu, to sprawa kluczowa. „Obecnie to wojna artylerii. Na froncie zdecyduje się przyszłość, a my pod względem artylerii przegrywamy" – zaznaczył Skibicki. I choć Putin woli się porównywać bardziej do Piotra I niż do Stalina, to ten drugi był fascynatem artylerii uważając ją za najważniejszą broń na polu walki. Z pewnością jednak Putin nawiązuje do krwawego dziedzictwa historycznych przywódców Rosji. Czy to czapka Monomacha czy budionówka, bezwzględność i ludobójstwo, jest w Rosji stała w polityce.

Jak na razie Ukraina otrzymała około 150 systemów artylerii lufowej 155 mm wraz z zapasami amunicji, ale potrzeby są większe, a państwa zachodnie wciąż nie dostarczyły artylerii rakietowej dalekiego zasięgu. USA i Wielka Brytania zapowiedziały przekazanie Ukrainie kilku wyrzutni HIMARS i MLRS. „Guardian" pisze, że według prezydenckiego doradcy Ołeksija Arestowycza Ukraina potrzebuje 60 takich wyrzutni, a więc znacznie więcej, niż dotąd obiecały kraje zachodnie.

Reklama

Zobacz również

WIDEO: Rakietowe strzelania w Ustce. Patriot, HOMAR, HIMARS
Reklama
Reklama