Geopolityka
Przełom w wojnie? Dowódca Hamasu: możemy uznać Izrael
Przywódca polityczny Hamasu Ismail Hanija oraz jego zastępca Musa Abu Marzuk zadeklarowali, że nie wykluczają dyskusji o przyszłości relacji izraelsko-palestyńskich. Marzuk poszedł dalej i dopuścił uznanie Izraela. Powołał się także na porozumienie pokojowe z Oslo w 1993 r., które Hamas wówczas zbojkotował.
Operacja „Żelazne Miecze” trwa, a postępy ofensywy Izraela widać z dnia na dzień. Strefa Gazy jest rozbijana na odrębne sektory – w północnej izraelskie oddziały przejmują kontrolę nad kolejnymi dzielnicami Gazy, na południu w kleszcze wzięli Chan Junus. Operacja lądowa, chociaż napotyka opór i nie należy do najłatwiejszych, jest konsekwentnie realizowana, a Siły Obronne Izraela notują kolejne sukcesy taktyczne.
Niestety nabrzmiewa kryzys humanitarny w Strefie Gazy. Wcześniej poza bombardowaniami mieszkańcy południa Strefy Gazy nie obserwowali lądowej inwazji. Teraz także oni znaleźli się w krzyżowym ogniu.
Czytaj też
W środę Ismail Hanija, przywódca polityczny Hamasu, udzielił wywiadu, w którym nie wykluczył rewizji relacji izraelsko-palestyńskich. „Jesteśmy otwarci na dyskusje o wszelkich pomysłach czy inicjatywach, które mogłyby zakończyć (izraelską) agresję i otworzyć drogę do uporządkowania spraw palestyńskich zarówno na Zachodnim Brzegu, jak też w Strefie Gazy” – zadeklarował. Problem w tym, że potwierdził stanowisko Hamasu, które Izrael odrzucił. Zaznaczył, że liczy się dla niego „ścieżka polityczna, która zabezpiecza prawo narodu palestyńskiego do niepodległego państwa ze stolicą w Jerozolimie (…) Jakiekolwiek porozumienie w Gazie lub sprawie palestyńskiej bez Hamasu i frakcji ruchu oporu jest złudzeniem”.
Izrael na stolicę Palestyny w Jerozolimie się nie zgodzi. Ta ostatnia deklaracja, dotycząca Hamasu, nie jest zaskakująca w kontekście celów „Żelaznych Mieczy” czyli zniszczenia tej organizacji, lub przynajmniej odebrania jej władzy w Strefie Gazy. Percepcja Zachodu na operację militarną w Strefie Gazy jest inna niż w Izraelu. Zwłaszcza Waszyngton chce, aby Strefą po wojnie rządzili Palestyńczycy z Autonomii (Fatah/OWP) a nie izraelskie wojsko. To, co wszelako łączy Zachód i Izrael, to chęć ukarania Hamasu za zbrodnie przeciwko ludności cywilnej 7 października 2023 roku. Hanija widzi, że traci władzę nad Gazą.
Czytaj też
Dostrzegł to także jego zastępca Musa Abu Marzuk, jeden z politycznych dowódców organizacji. Marzuk był uznawany za większego fanatyka od Haniji, który zasłynął skandalicznymi wypowiedziami. Twierdził, że Hamas budował tunele dla swojego wojska, a nie cywilów gdy pytano go, czy Palestyńczycy mogą tam schronić się przed bombardowaniem. Twierdził, że Hamas nie odpowiada za palestyńskich cywilów. Jego słowa spotkały się z oburzeniem międzynarodowej opinii publicznej.
Wszelako cytowany przez serwis al-Monitor Marzuk zaczął dopuszczać uznanie państwa Izrael. „Należy kierować się oficjalnym stanowiskiem. Oficjalne stanowisko jest takie, że Organizacja Wyzwolenia Palestyny (OWP) uznała państwo Izrael” – stwierdził. Jak na tak fanatycznego działacza Hamasu to wręcz rewolucyjna deklaracja. Hamas sprzeciwiał się rozmowom pokojowym, konkurował z OWP i nie uznaje istnienia państwa Izrael. Sam Hanija jest skłócony z Fatahem i Autonomią Palestyńską. Dokonał nawet zamachu stanu i przejął kontrolę nad Strefą Gazy w toku wojny domowej pomiędzy palestyńskimi ugrupowaniami w 2006 r. Hanija nienawidzi Fatahu i Mahmuda Abbasa, prezydenta Autonomii Palestyńskiej. Z wzajemnością.
Czytaj też
Tymczasem jego najbliższy współpracownik Marzuk powołuje się na OWP i dopuszcza możliwość dyskusji o legalności państwa Izrael, co dla tego środowiska było zawsze nie do przyjęcia. Marzuk wie, że Waszyngton szykuje właśnie administrację Autonomii Palestyńskiej jako następców Hamasu w Strefie Gazy. Sam Hanija cieszy się pewnymi międzynarodowymi przywilejami. Może podróżować m.in. do Iranu, Kataru czy Rosji. Osama bin Laden (Al-Kaida) czy Abu Bakr al-Bahgdadi (ISIS) musieli się ukrywać. Tymczasem Hanija funkcjonuje niczym normalny polityk, choć dowodzi islamistyczną organizacją, która dokonała podobnych zbrodni. Kierownictwo Hamasu mogło dostrzec, że i Hanija w końcu straci parasol ochronny, a Hamas przegra w gruzach Gazy.
Adzio
Putin zafrasowany. Trochę krótko to trwało.
xdx
Rurka zmiękła , tyle że Izrael ma obecnie inny cel niż uznanie go przez Hamas a mianowicie wycięcie w pień Hamasu - poparcie 75% czyli akcja będzie trwała aż do skutku. Hamas jak sovieci zamiast dalej zarabiać kasę uwierzył we własną propagandę i wyniszczy się sam, nie osiągając niczego co zamierzał zupełnie jak soviety.
bezreklam
W 1900 roku w mandacie palestny ( brytyjskim ) żyło 1% Żydów. Było miło i kupowali ziemię. W 1923 już 11% w 1945 już 33% . ( Głównie z Rosji ) przestali być miło. Dziś palesttczntcy żyją w geccie wielkości warszawy
pomz
Trudno.. Takie życie...
Marian L
Cała prawda. Wyrzucili ich do getta w Gazie, a teraz walą artyleria i rakietami. Zachodni Brzeg siedzi cicho, a i tak co roku zabiją im kilka tysięcy cywilów i przejmują kilkadziesiąt osad.
Szczupak
Oczywiście twoje dane to kłamstwa ale jedno jest ważne. Hamas- Organizacja religijnego terroryzmu zostanie wreszcie zniszczona. OWP i Fatah których członków w Gazie Hamas mordował, obdzierał ze skóry, obcinał ręce i nogi wreszcie będzie miał możliwość wprowadzenia porozumień z Oslo. I jak pisałem już 7 października- nikt nie pomoże w walce Hamasowi. Nikt ich nie chce a jedyne wsparcie mieli w Iranie który jako kraj szyicki jest znienawidzony w całym świecie Islamskim. Ruta mięknie Hamasowi a strefa Gazy zostanie wreszcie oczyszczona z terroryzmu.