Reklama
  • Wiadomości

Predatory za trzy lata mają przejść do rezerwy

Amerykańskie siły powietrzne planują wycofać drony MQ-1 Predator z działań operacyjnych pod koniec 2018 r. Może to oznaczać, że te wykorzystywane od ponad dwóch dekad bezzałogowce zostaną zaproponowane do kupna krajom sojuszniczym – w tym Polsce.

Fot. USAF
Fot. USAF

Zdalnie sterowany statek powietrzny MQ-1 Predator zapoczątkował rewolucję w systemach bezzałogowych i otworzył nową erę uzbrojonych dronów. Jest on produkowany od 1995 r. przez firmę General Atomics Aeronautical Systems, ale obecnie zastępuje go większy i bardziej wszechstronny bezzałogowiec General Atomics MQ-9 Reaper, który wszedł do służby w 2007 r.

Nieuchronny proces wycofywania predatorów zastopowało jednak ogromne zapotrzebowanie na całym świecie na systemy bezzałogowe, zarówno w wersji rozpoznawczo–patrolowej, jak i uderzeniowej. O ile bowiem drony MQ-1 przestają powoli powoli spełniać wymagania współczesnego pola walki, o tyle nadal sprawdzają się w przypadku konfliktów małej skali, takich, jak w Afganistanie lub północnej Afryce.

Liczba reaperów zwiększyła się jednak na tyle, że siły powietrzne Stanów Zjednoczonych mogą zacząć kompleksowe wycofywanie starszych bezzałogowych systemów powietrznych. Przypuszcza się, że same statki powietrzne zostaną przekazane na składowisko samolotów na pustyni w Arizonie. Całe wyposażenie naziemne (w tym naziemne stacje kontroli i urządzenia łączności) ma natomiast przejść przegląd, po którym, w miarę możliwości, zostanie zagospodarowane dla potrzeb dronów MQ-9 Reaper.

Oficjalne i nieoficjalne powody wycofania Predatorów

O wycofaniu predatorów ze służby mówiono już wielokrotnie. W minionym roku za datę rozpoczęcia wycofywania podawano rok 2017 r., ale sytuacja uległa zmianie wraz z narastającym zagrożeniem ze strony tzw. Państwa Islamskiego. Obecnie jednak podawany rok 2018 jest bardzo prawdopodobny - zadecydowano bowiem o zmniejszeniu liczbę bezzałogowców MQ-1 i MQ-9, które mają być w gotowości do natychmiastowego działania. Wcześniej wymagano, w gotowości pozostawały co najmniej 65 zestawy dronów (każdy z nich zawiera co najmniej trzy samoloty, pilotów, operatorów systemów obserwacji i uzbrojenia oraz analityków). Obecnie amerykańskie siły powietrzne mają mieć w gotowości tylko 60 takich zestawów.

Pentagon przyznał, że obecny harmonogram wycofywania predatorów był gotowy już w marcu br., ale obawiano się, by jego ujawnienie nie wpłynęło negatywnie na nabór operatorów i pilotów potrzebnych w USAF do kierowania systemami bezzałogowymi. Okazuje się bowiem, że amerykańskie siły zbrojne tracą każdego roku więcej specjalistów z obsługi dronów, niż uda się wyszkolić. Oblicza się, że poziom obsadzenia etatowego w poszczególnych jednostkach najczęściej nie przekracza 70-80%.

Dlatego decyzja o zmniejszeniu liczby zestawów operacyjnych nie wynika wyłącznie z powodu jakichś głębokich analiz - została wymuszona również brakiem pilotów i operatorów. Już w tej chwili trudności z obsadzeniem stanowisk spowodowały ograniczenie liczby zestawów pozostających w gotowości do 61.

Złomować czy sprzedać?

Znaczące jest miejsce, gdzie ujawniono informacje o wycofaniu predatorów. Zrobiono to podczas konferencji prasowej na terenie bazy lotniczej Holloman w Nowym Meksyku, gdzie stacjonuje 49. Skrzydło Powietrzne, będące głównym centrum szkolenia obsług dronów MQ-1 i MQ-9. Szczególną uwagę zwraca się tam na 6. Dywizjon Rozpoznawczy, zajmujący się szkoleniem pilotów predatorów. Amerykanie będą musieli dołożyć starań, by cały cykl szkolenia nie został przerwany. Będzie to trudne, gdyż żołnierze z pewnością będą preferować uzyskiwanie uprawnień do obsługi sprzętu przydatnych na okres dłuższy niż trzy lata.

Pomocny może być tu program szkolenia dla zagranicznych obsług predatorów – o ile, oczywiście, zapadnie decyzja o ich sprzedaży. Obecnie oficjalnie mówi się jednak o nieodwracalnym wycofaniu dronów MQ-1 na złomowisko, kwestia sprzedaży ich sojusznikom nie jest w ogóle podnoszona. Remont i modernizacja tych statków powietrznych byłyby jednak opłacalne z finansowego punktu widzenia, zapewniłyby te wieloletnie miejsca pracy. Stąd, jak się wydaje, decyzja o losie predatorów nie jest jeszcze ostateczna.

Kupno używanych predatorów może być też szansą dla państw, które mają niewielki budżet, ale widzą potrzebę posiadania uzbrojonych dronów klasy MALE.

WIDEO: Zmierzch ery czołgów? Czy zastąpią je drony? [Debata Defence24]
Reklama
Reklama