Reklama

Geopolityka

Polska i kraje bałtyckie apelują o więcej sił NATO

Autor. MSZ/Sebastian Indra/Twitter

Szefowie resortów spraw zagranicznych Polski, Łotwy, Litwy i Estonii – Zbignbiew Rau, Edgars Rinkeviczs, Gabrielius Landsbergis i Eva-Maria Liimets - opowiedzieli się w piątek w Rydze za zwiększeniem sił NATO w regionie w związku ze zmianą sytuacji bezpieczeństwa po rozpoczęciu przez Rosję pełnowymiarowej agresji Rosji przeciwko Ukrainie.

Reklama

Wojna na Ukrainie - raport specjalny Defence24.pl >

Reklama

Rinkeviczs ocenił podczas konferencji prasowej po spotkaniu, że Polska i kraje bałtyckie "mają żywotny interes, by NATO podjęło bardzo ważną decyzję o wzmocnieniu obronności państw bałtyckich i Polski". "Chcemy zwiększenia liczby żołnierzy w państwach bałtyckich i w Polsce, by mogły stawiać czoła wszelkim możliwym rosyjskim i białoruskim zagrożeniom" - podkreślił.

Czytaj też

Minister spraw zagranicznych Polski zaznaczył z kolei, że "rosyjska agresja i białoruski współudział (w niej) sprawia, że NATO musi adaptować swoje działania odstraszające i obronne". Jak dodał, "pewne pierwsze kroki zostały podjęte, ale nowe długoterminowe rozwiązania powinny zostać uzgodnione na szczycie NATO w Madrycie w czerwcu".

Reklama

"Polska, tak jak Estonia, Łotwa i Litwa, zgadzają się, że Sojusz powinien rozlokować dodatkowe siły w naszym regionie, by zapewnić, że jakikolwiek rosyjski atak byłby zawsze odparty" - oznajmił szef polskiej dyplomacji. "Polska będzie nadal wnosić swój wkład w odstraszanie i obronę w ramach NATO i pozostaniemy zaangażowani na rzecz bezpieczeństwa państw bałtyckich" - zapewnił.

Czytaj też

"Trzeci miesiąc trwa wojna na Ukrainie, dzieje się to na naszych oczach. Rosja prowadzi agresję militarną, której towarzyszą działania hybrydowe, takie jak ataki cybernetyczne, fake newsy. Oczywiście, zmieniło to środowisko bezpieczeństwa w Europie" - powiedziała szefowa MSZ Estonii. Dlatego - kontynuowała - ważne jest, by nowa koncepcja strategiczna NATO uwzględniała to nowe środowisko bezpieczeństwa. "To ważne, byśmy nadal wzmacniali nasze zbiorowe zdolności obronne" - zaznaczyła.

Landsbergis ocenił, że w związku ze zmianą sytuacji bezpieczeństwa po 24 lutego - kiedy Rosja rozpoczęła pełnowymiarowy atak na Ukrainę - NATO musi zintensyfikować swoje plany odstraszania i obrony dla regionu. Jak zaznaczył, powinny one obejmować rozlokowanie dodatkowych sił i sprzętu.

Czytaj też

Źródło:PAP
Reklama

"Będzie walka, będą ranni" wymagające ćwiczenia w warszawskiej brygadzie

Komentarze (2)

  1. szczebelek

    A może po prostu oddziały "odpowiedzi" na stale rozlokować na wschodniej flance w czterech lub w trzech bazach, żeby miały siłą operacyjną. Na północy 15 tys., na południu 15 tys., 10 tys. w Polsce, bo u nas są jeszcze Amerykanie.... Ja też się zastanawiam co ma zrobić 1000 ludzi kontyngentu wojskowego jeśli zaatakuje ich 30 tysięcy? Kolejną Wiznę?

  2. Maczek

    Rozproszone jednostki państw sojuszniczych na terenach wschodniej flanki to chyba działanie żeby misia nie złościć. Według mnie sojusz powinien bardziej scentralizować jednostki tak aby państwo silne brało pod parasol państwo słabsze tzn wojska Kanadyjskie i Duńskie powinny się przebazować na Estonie i ją osłaniać. Brytyjskie trafić na Łotwę a na Litwę niemieckie. Polske niech wzmacniają stany zjednoczone. Na Rumunie powinny trafić jednostki Hiszpańskie Włoskie i Francuskie

Reklama