Reklama
  • Wiadomości
  • Analiza

NATO wyśle tysiące żołnierzy nad Bałtyk?

Litewski minister obrony Arvydas Anusaus poinformował, że Wilno wraz z grupą państw regionu zawnioskowało o to, by znacząco wzmocnić jednostki NATO w krajach wschodniej flanki. W grę wchodzi zwielokrotnienie ich potencjału.

Niemiecki Leopard 2A7V
Niemiecki Leopard 2A7V
Autor. Heer/Marco Dorow
Reklama

Wojna na Ukrainie - raport specjalny Defence24.pl

Reklama

Jak podał Reuters, litewski minister obrony Arvydas Anusauskas zaproponował, by grupy bojowe NATO stały się jednostkami w sile brygady, a nie batalionu. Choć nie podał bezpośrednio liczebności tego rodzaju formacji, to można szacować, że oznaczałoby to zwiększenie liczby żołnierzy pełniących służbę w każdym z krajów bałtyckich z 1-1,5 tysiąca do 3-5 tysięcy.

Zobacz też

Taka jest bowiem przeciętna liczebność brygady wojsk lądowych, z reguły składającej się z kilku batalionów pancernych, zmechanizowanych czy lekkiej piechoty (do tysiąca żołnierzy i 30-60 pojazdów bojowych każdy) oraz jednostek wsparcia – rozpoznania, logistycznych, dowodzenia, artylerii itd. Obecne grupy bojowe mają natomiast siłę jednego wzmocnionego batalionu, z rozbudowanymi jednostkami wsparcia, zapewniającymi możliwość prowadzenia samodzielnych działań.

Reklama

Jeżeli NATO istotnie zdecydowałoby się na ustanowienie na wschodniej flance (choćby tylko w krajach bałtyckich) obecności brygadowych, a nie batalionowych grup bojowych, to byłoby to istotne zwiększenie potencjału, oczywiście podejmowane w odpowiedzi na rosyjską agresję wobec Ukrainy. W takiej sytuacji można by założyć, że w sposób ciągły tylko w krajach bałtyckich stacjonowałoby ponad 10 tys. żołnierzy, dysponujących kilkuset pojazdami bojowymi.

Zobacz też

Dla porównania, jeszcze otwartą agresją Rosji na Ukrainę w Polsce i w krajach bałtyckich łącznie stacjonowało mniej niż 5 tys. żołnierzy w czterech grupach batalionowych. Obecnie jest ich nieco więcej, bo grupy batalionowe na Litwie, Łotwie i Estonii zostały czasowo wzmocnione m.in. pododdziałami artylerii.

Reklama

Zmiana formuły obecności w krajach bałtyckich byłaby kolejnym krokiem na drodze do wzmacniania długofalowej aktywności NATO na wschodniej flance w odpowiedzi na agresję Moskwy wobec Ukrainy. Niedawno Sojusz Północnoatlantycki podjął decyzję o utworzeniu czterech nowych grup bojowych, w Rumunii oraz na Słowacji (dowodzonych przez Francję i Czechy, na Słowacji są m.in. jednostki Patriot) a także w Bułgarii oraz na Węgrzech (dowodzą państwa przyjmujące).

Zobacz też

Należy też pamiętać, że grupy batalionowe w krajach bałtyckich to tylko część sojuszniczych jednostek lądowych w Europie Środkowo-Wschodniej. Oprócz tego swoje siły (m.in. brygadę pancerną operującą na całym kontynencie i dowodzoną z Żagania, a od niedawna także jednostki powietrzno-desantowe) mają również Amerykanie, pod własnym dowództwem.

Reklama

Decyzje w sprawie ewentualnego zwiększenia obecności wojskowej NATO w krajach bałtyckich zostaną podjęte już niebawem, na szczycie w Madrycie, planowanym w czerwcu. W przeciwieństwie do wprowadzanych obecnie wzmocnień będą one miały charakter długofalowy i strukturalny, co zresztą zapowiadał sekretarz generalny Jens Stoltenberg. Warto przypomnieć, że decyzje o rozlokowaniu w Polsce i w krajach bałtyckich grup batalionowych podjęto na szczycie w Warszawie w czerwcu 2016 roku, a proces ich rozmieszczenia zakończył się w pierwszej połowie następnego roku.

Zobacz też

Należy dodać, że wydzielenie ponad 10 tys. żołnierzy do obecności w krajach bałtyckich byłoby znacznym obciążeniem dla sił zbrojnych europejskich krajów NATO. Biorąc pod uwagę system służby rotacyjnej, posiadanie danej liczby żołnierzy w gotowości w ramach wysuniętej obecności oznacza obciążenie dwa-trzy razy większych sił, biorąc pod uwagę czas potrzebny na przygotowanie kontyngentów, a następnie odtworzenie potencjału po rotacjach. Z drugiej jednak strony niewątpliwie wzmocnienie obrony NATO w krajach bałtyckich jest potrzebne, a decydenci w krajach zachodnich – być może – zaakceptują związane z tym koszty, zważywszy na to, że wojna na Ukrainie pokazała, jak tragiczne mogą być skutki zbrojnej agresji Rosji.

Reklama
WIDEO: Rakietowe strzelania w Ustce. Patriot, HOMAR, HIMARS
Reklama
Reklama