Geopolityka
Łukaszenka znów atrakcyjny dla Unii Europejskiej?
Litewskie plany nowego otwarcia się na Białoruś podczas prezydencji w Radzie UE uzmysławiają nam, że można wejść dwa razy do tej samej rzeki. Pod warunkiem, że jest nią Świsłocz…
Minister spraw zagranicznych Litwy Linas Linkevičius poinformował, że prezydencja jego kraju w Radzie UE otworzy nowe możliwości dla Białorusi. Wcześniej litewski premier Algirdas Butkevičius podczas spotkania ze swoim białoruskim odpowiednikiem w Kłajpedzie stwierdził, że spodziewa się odwilży we wzajemnych relacjach właśnie w tym szczególnym okresie.
Widać wyraźnie, że Wilno ma ochotę na nowo rozkręcić chocholi taniec, który tak wiele razy dostojnym krokiem zmierzał już ku Łukaszence przez europejskie stolice. Ileż to razy byliśmy świadkami kolejnych resetów w relacjach z Mińskiem, które po pierwszym - większym pałowaniu białoruskiej opozycji gwałtownie kończyły swój żywot. Cyrk ten odbywał się regularnie, ale po wielkim fiasku ustanawiania pragmatycznych relacji z Baćką przez duet Sikorski- Westerwelle wydawało się, że reżimowy proceder kupczenia więźniami politycznymi mamy już za sobą.
Czytaj także: Rosyjski pułk lotniczy na Białorusi. Koniec mrzonek o białoruskim buforze geopolitycznym
Tymczasem słowa Linkevičiusa sugerują, że była to jedynie strategiczna pauza. Zakładam bowiem, że szef litewskiego MSZ nie rzucałby na szalę autorytetu państwa, gdyby nie stała za nim pewna liczba państw gotowych rozluźnić nieco unijny gorset krępujący popadającego w coraz większą zależność od Moskwy dyktatora. Ten zaś gra swoją rolę jak zawsze wyśmienicie, teatralnie zaprzeczając rewelacjom Rosjan, którzy chcieli na Białorusi ulokować pułk swoich myśliwców. Zuch znowu wyszedł na obrońcę białoruskiej niepodległości, przynajmniej dla tych mniej zorientowanych.
Zobacz również: Kreml wykupi białoruskie srebra rodowe. Rafineria Naftan pierwsza w kolejce
Zainteresowani wiedzą przecież, że Łukaszenkę interesuje już tylko utrzymanie władzy i odbębnienie sukcesji dla umiłowanego syna Koli. Kwestią drugoplanową jest to czy rządy będą miały miejsce w ostatniej dyktaturze Europy, czy w trzech zachodnich guberniach Unii Eurazjatyckiej. Zwiększenie pola manewru Baćki przez UE niczego tu nie zmieni- Kreml w coraz większym stopniu kontroluje armię, gospodarkę, a nawet politykę wewnętrzną na Białorusi. Ten kraj może już uratować tylko cud, ale do tego byłaby potrzebna nieprzejednana postawa wobec satrapy z Mińska. Tylko jego upadek może wyzwolić siły, które jak na Ukrainie byłyby zainteresowane własnym a nie rosyjskim interesem. Chodzi rzecz jasna o narodziny potencjalnych białoruskich oligarchów (w "opozycję" nie wierzę), którzy dziś stanowią w pełni zależną od cesarskiego ucha elitę na pozbawionej wielkiej własności prywatnej Białorusi.
Piotr A. Maciążek