Reklama

Geopolityka

Krwawe przypomnienie o terrorystach w Somalii [KOMENTARZ]

Autor. Czołg z Ugandy w trakcie działań w Somalii, misja AMISOM - AMISOM Public Information - Flickr, CC0

O świecie w piątek 26 maja 2023 r. w Somalii miało dojść do jednego z najkrwawszych i jednocześnie najskuteczniejszych pod względem taktycznym ataków terrorystów spod znaku Asz Szabab. Wzmocniona ciężkim sprzętem wysunięta baza operacyjna, obsadzona przez wojska ugandyjskie miała być wręcz zdobyta. Szacunki mówią o przynajmniej ponad 50 żołnierzach zabitych, a także o wziętych do niewoli. Z bazy miały być pobrane również nieokreślone zasoby sprzętu i uzbrojenia, a ich znaczenie musiało być duże, gdyż Amerykanie zdecydowali się na szybkie uderzenie z powietrza.

Reklama

Terroryści z Asz Szabab przeprowadzili jeden z potencjalnie najskuteczniejszych rajdów na siły pokojowe Unii Afrykańskiej w Somalii. Sytuacja musi być poważna, gdyż siły zbrojne Ugandy wysłały do Mogadiszu specjalną delegację wojskową, na czele z dowódcą wojsk lądowych gen. Kayanja Muhanga, właśnie w celu zbadania przyczyn porażki i oceny jej skutków. Co interesujące, władze Ugandy na czele z prezydentem Yoweri Museveni miały skrytykować publicznie postawę swoich żołnierzy, znajdujących się w bazie na którą uderzyli terroryści. Uważając, że wojskowi poddali się panice i niepotrzebnie wycofali się z dobrze przygotowanych pozycji obronnych, nie dając sobie szans na zatrzymanie ataku terrorystów. Co jeszcze ważniejsze, sprawa ataku miała podkreślić problem morale i wyszkolenia wojskowych uczestniczących w tego rodzaju misjach. Chodzić ma dokładniej o wysyłanie żołnierzy, którzy nie są gotowi do skomplikowanych i wymagających działań bojowych, gdyż ich motywacją jest pozyskiwanie dodatków służbowych. Można podkreślić, że znaczna część środków na ATMIS pochodzi z budżetu Unii Europejskiej, która wspiera procesy pokojowe w regionie tzw. Rogu Afryki (Afryka Wschodnia).

Reklama

Czytaj też

Reklama

Przypomnijmy, że w Somalii obecnie służy ok. 5 000 ugandyjskich żołnierzy i obecne straty mają być najwyższymi poniesionymi w toku 15 letniej już obecności wojskowej na somalijskim terytorium. Władze Ugandy podkreśliły, że niezależnie od obecnych strat są zdeterminowane do pomocy władzom somalijskim w ich walce z terroryzmem w ramach prowadzonej misji ATMIS. Trzeba zaznaczyć, że Uganda odpowiada nie tylko za wsparcie Somalijczyków w ich własnym państwie, ale wykonuje również szkolenia we własnych obiektach szkoleniowych. Całkiem niedawno informowano m.in. o zakończeniu procesu szkoleniowego grupy somalijskich sił specjalnych w Ugandzie.

Sama ATMIS jest to misja będąca spadkobiercą działań w ramach AMISOM, obecnie służy w niej oprócz Ugandyjczyków personel wojskowy z Burundi, Dżibuti, Etiopii i Kenii. Obszar operacyjny obejmuje najbardziej zagrożone atakami Asz-Szabab tereny południowej i centralnej Somalii. 20 tys. żołnierzy z zagranicy ma pomóc siłom zbrojnym Somalii i tamtejszym służbom bezpieczeństwa przejąć pełną kontrolę nad swoim państwem w 2024 r. Jednakże, kolejne uderzenia mniejsze lub większe Asz Szabab rodzą pytania o pełną tranzycję działań antyterrorystycznych do władz Somalii.

Trzeba zaznaczyć, że 26 maja w regionie Dolnej Szabella doszło do ataku terrorystów na umocnione pozycje wojsk UA w wysuniętej bazie operacyjnej Buulo Mareer (FOB jest zlokalizowana ok. 120 km od stołecznego Mogadiszu). Część doniesień sugeruje, że atakujący nie mieli oporów w przeprowadzeniu uderzenia na bazę wspieraną przez ciężki sprzęt (mowa o dwóch czołgach T-54/55) oraz wyposażony w broń wsparcia (zdjęcia pokazują, że FOB broniły m.in. przeciwlotnicze wkm-y 14.5 mm). Wcześniej, właśnie obsadzenie baz ciężkim sprzętem zapewniało w miarę dobry poziom bezpieczeństwa, wypychając terrorystów do działań zaczepnych na kolumny zaopatrzeniowe i patrolowe. Obecne uderzenie musi świadczyć o pewności w zakresie planowania, rozpoznania obiektów obronnych i wykonania planu operacyjnego przez Asz Szabab. W tym również zgromadzenia odpowiednich zasobów własnego wyposażenia, mogącego obezwładnić pojazdy opancerzone czy ufortyfikowane pozycje polowe sił ATMIS.

Czytaj też

Niepotwierdzone informacje sugerują, co rzeczywiście może być wysoce prawdopodobne z racji dotychczasowych doświadczeń z taktyką terrorystów że atak rozpoczęli terroryści samobójcy. Do sforsowania bramy wjazdowej na obiekt wojskowy mogły być wykorzystane m.in. VBIED czyli pojazdy z ładunkami wybuchowymi, prowadzone przez terrorystów samobójców. Lecz doniesienia władz ugandyjskich sugerują, że nim doszło do załamania obrony bazy udało się zniszczyć trzy VBIED na podejściach do linii obronnych. I właśnie panika wśród żołnierzy doprowadziła do chaosu, co wykorzystali terroryści z Asz Szabab. Wprowadzając później swoje siły bardziej konwencjonalne, a także dokonując wdarcia się do samej bazy. Zwiad za pomocą systemu bezzałogowego szacował, że FOB został zaatakowany siłami nawet ok. 800 terrorystów.

Chociaż należy podchodzić ostrożnie do danych o stratach obu stron walk, to jednak sugeruje się, że co najmniej 50 żołnierzy wojsk pokojowych mogło ponieść śmierć (pojawiają się sugestie, że może straty mogą oscylować nawet wokół 130 żołnierzy). W sumie zaatakowana FOB mogła mieć stan osoby zbliżony do ok. 200 żołnierzy z Ugandy. Dla lepszego porównania skali strat ludzkich, dla wojska ugandyjskiego dotychczas najkrwawszym starciem z somalijskimi terrorystami (chociaż działającymi transgranicznie) było uderzenie na bazę w Janaale w 2015 r. Śmierć wówczas poniosło 19 żołnierzy z Ugandy.

Czytaj też

Części żołnierzy udało się wycofać z zaatakowanej FOB do kolejnego obiektu tego typu, obsadzonego przez wojska międzynarodowe. Co jeszcze bardziej niepokojące, terroryści mogli również wziąć do niewoli część żołnierzy sił pokojowych z UA. Ich obecny status oraz miejsce przetrzymywania nie może być ustalone. Trzeba też zauważyć, że materiały wideo pojawiające się z rejonu walk, sugerują, iż po uderzeniu ludność lokalna rozszabrowała wiele z elementów konstrukcyjnych bazy i jej wyposażenia.

Uderzenie, oprócz znacznych strat osobowych i materiałowych dla sił UA, może przynieść kolejne ataki, bowiem terroryści mieli przejąć również część amunicji i wyposażenia. Przy czym, część (trudno ocenić procentowy wymiar) ze zdobyczy miała być zniszczona w toku kontruderzenia, zapewne lotniczego amerykańskiego wojska. Władze Ugandy zapowiedziały już odwet na terrorystów, którzy są odpowiedzialni za atak na FOB. W tle uderzeń na wojska międzynarodowe w Somalii i aktywności Asz Szabab pojawia się także Rosja. Siergiej Ławrow, szef resortu spraw zagranicznych Rosji, miał zapewniać swojego somalijskiego odpowiednika Abshira Omar Jama o możliwości udzielenia pomocy dla tego państwa.

Czytaj też

W grę mogłyby wchodzić sprawy sprzętowe, ale oczywiście wszyscy pamiętają o afrykańskich mackach rosyjskich grup najemniczych (obecnych chociażby w Mali czy Republice Środkowoafrykańskiej). Potencjalne pojawienie się rosyjskich najemników w Somalii byłoby wielkim ciosem dla układu sił w Rogu Afryki, z jego strategicznym położeniem. Szczególnie, gdy weźmie się pod uwagę wieloletnie starania UE oraz USA w zakresie budowania lub odbudowywania sprawnej somalijskiej władzy. Oprócz wielkiej polityki, uderzenie Asz Szabab należy traktować w kategoriach krwawego przypomnienia o dalszym zagrożeniu ze strony terrorystów w Afryce. Odnosi się to przede wszystkim do globalnej percepcji zagrożeń dla bezpieczeństwa, ale też samodzielnych działań państw afrykańskich. Struktury takich podmiotów niepaństwowych, jak Asz Szabab czy Boko Haram nie zostały w żadnym razie rozbite i zniszczone. Co więcej, osłabienie presji na działania antyterrorystyczne - z różnych powodów, może mieć katastrofalne efekty po ich przegrupowaniu. Również dla Europy jest to przypomnienie, że akceptacja wzrostu aktywności terrorystów w Afryce może przerodzić się w kolejne fale uchodźców, a także stworzenie tzw. bezpiecznych baz dla innych terrorystów. W tym ostanim przypadku może to skutkować atakami na cele poza Rogiem Afryki, poza samym kontynentem afrykańskim.

Reklama

Komentarze (2)

  1. Madderdin

    Amerykanie powinni zapewnić transport chętnym terrorystom do siebie,granicy i tak nie pilnują na południu,więc bez różnicy. Terrorysci będąc w USA zobaczą jak zajefajne jest zachodnie życie i wartości i staną się amerykanami. Każdy z nich w głębi duszy chciałby być amerykaninem

  2. Sorien

    Jak terroryści atakują z siłą przerośniętego Batalionu (800ludzi ) to znaczy że tam zamiast coraz lepiej to coraz gorzej ... Zgromadzić, zapewnić wyżywienie, amunicję i broń dla batalionu to nie jest już takie proste ...

Reklama