Geopolityka
Izraelskie ataki na terrorystów z Palestyńskiego Islamskiego Dżihadu
W nalocie sił izraelskich na Strefę Gazy w sobotę wieczorem zginął Khaled Mansour - jeden z przywódców organizacji Palestyński Islamski Dżihad. To drugi wysoki rangą dowódca tej grupy zabity w trwających od piątku izraelskich ostrzałach Gazy, w których - według jej władz - zginęły już 32 osoby.
Opłakujemy śmierć naszego przywódcy Khaleda Mansoura, członka rady bezpieczeństwa i dowódcy południowego regionu Strefy Gazy, który zginął w sobotę męczeńską śmiercią podczas izraelskiego nalotu - przekazał wspierany przez Iran Islamski Dżihad w oświadczeniu w niedzielę. Dodano, że w ataku na Rafah, w którym zabito Mansoura zginęło także dwóch innych bojowników, a także pięciu cywili, w tym trzy kobiety i dziecko.
Czytaj też
W izraelskim ostrzale w piątek zginął Taisir al-Dżabari, który był odpowiedzialny za kierowanie działaniami grupy na północy Strefy Gazy. Wojsko izraelskie przeprowadziło tę operację jako atak uprzedzający, ponieważ Islamski Dżihad od wtorku zapowiadał odwet za aresztowanie w poniedziałek w Dżeninie, na północy Zachodniego Brzegu Jordanu, jego przywódcy w Strefie Gazy Bassama Saadiego. Trzeba jednak założyć również możliwość pozyskania wyjątkowych danych wywiadowczych, które skłoniły stronę izraelską do przeprowadzenia tego rodzaju uderzeń wyprzedzających, ale też dokonania innych zatrzymań wśród terrorystów.
W odpowiedzi Islamski Dżihad od piątku odpala w kierunku Izraela rakiety. Od tego czasu wystrzelono 200 rakiet, z których znaczna część albo nie doleciała nad terytorium Izraela, albo została przechwycona przez system obrony przeciwrakietowej Żelazna Kopuła - informowały w sobotę izraelskie siły zbrojne.
Wojska izraelskie kontynuują naloty na Gazę. Jak poinformowało w niedzielę ministerstwo zdrowia Strefy Gazy, zginęły w nich 32 osoby, w tym sześcioro dzieci, a 215 osób zostało rannych. Władze izraelskie nie potwierdzają tych doniesień i zapewniają, że część z tych ofiar zginęła lub została raniona wskutek nieudanych ataków rakietowych palestyńskich bojowników. W niedzielę rano na terenach na zachód od Jerozolimy znów zawyły syreny alarmowe i słychać było wybuchy - relacjonuje agencja Reutera. Islamski Dżihad przekazał, że zaatakował Izrael rakietami dalekiego zasięgu w odwecie za zabicie Mansoura. Nie ma informacji, by w tym atak ktoś ucierpiał - przekazał Reuters.
Czytaj też
Jednocześnie zauważa się, że rakieta, która została błędnie wystrzelona w sobotę ze Strefy Gazy przez palestyńskich bojowników, zabiła cywilów w północnej części Strefy Gazy - poinformała agencja Associated Press powołując się na komunikat izraelskiej armii. Palestyński ratownik medyczny, który rozmawiał z agencją Associated Press pod warunkiem zachowania anonimowości, powiedział, że na skutek eksplozji w mieście Jabalia zginęło co najmniej sześć osób, w tym troje dzieci. Hamas, islamskie ugrupowanie kontrolujące palestyńską enklawę, obwinił o atak Izrael.
Czytaj też
Rzecznik Sił Obronnych Izraela gen. bryg. Ran Kohav oświadczył: "nie przeprowadziliśmy w tym czasie ataków" i dodał:"na naszym radarze widzimy start i uderzenie i widzimy, że to oni (Palestyńczycy - PAP) zawiedli i trafili w siebie". Kolejny funkcjonariusz dodał: "Mamy filmy, które dowodzą ponad wszelką wątpliwość, że to nie jest izraelski atak. Zostało jednoznacznie udowodnione, że był to nieudany start rakiety Islamskiego Dżihadu". Izraelska telewizja Kanał 12 wyemitowała wideo udostępnione w mediach społecznościowych, które miało przedstawiać nieudany start rakiety. Autentyczność wideo nie mogła być niezależnie potwierdzona.
Izraelska armia poinformowała też, że w nocy z soboty na niedzielę siły bezpieczeństwa aresztowały na Zachodnim Brzegu ok. 20 osób podejrzanych o przynależność do Islamskiego Dżihadu. Palestyński Islamski Dżihad uważany jest przez USA, Izrael i szereg innych krajów za organizację terrorystyczną. Granica między Izraelem a zamieszkałą przez 2,3 mln Palestyńczyków Strefą Gazy była w dużej mierze spokojna od maja 2021 roku. Podczas 11 dni zaciekłych walk między Izraelem a Hamasem zginęło wówczas co najmniej 250 osób w Strefie Gazy i 13 w Izraelu.
MSZ wskazało, że Polska z rosnącym zaniepokojeniem obserwuje eskalację mającą miejsce w Strefie Gazy oraz w jej sąsiedztwie - przekazano w opublikowanym w sobotę oświadczeniu MSZ. Wezwano strony konfliktu do powstrzymania się od stosowania przemocy.
Czytaj też
"Polska z rosnącym zaniepokojeniem obserwuje eskalację mającą miejsce w Strefie Gazy oraz w jej sąsiedztwie. Wzywamy strony konfliktu do zakończenia wszystkich działań, które prowadzą do ofiar śmiertelnych i rannych wśród ludności cywilnej, zniszczenia cywilnej infrastruktury, stając się paliwem dla dalszego konfliktu i uniemożliwiając doprowadzenie do pokoju" - przekazał w opublikowanym w sobotę na stronach resortu spraw zagranicznych oświadczeniu rzecznik MSZ Łukasz Jasina. Dodał, że "prawo międzynarodowe musi być przestrzegane w każdej sytuacji". "Wzywamy strony konfliktu do jego poszanowania i powstrzymania się od stosowania przemocy" - podkreślono w oświadczeniu.
Jerzy
W tym przypadku oczywiście złego słowa nie można powiedzieć, co najwyżej "wezwać obie strony konfliktu do zachowania spokoju". Skoro sami stosujemy podwójne standardy, trudno dziwić się, że cały tzw. "trzeci świat" ma w poważaniu, co dzieje się na Ukrainie.