Reklama

Przemysł Zbrojeniowy

Indie szukają lekkiego czołgu. Postawią na własny przemysł?

Indyjski czołg T-90S. Fot. cell105/Flickr/CC BY 2.0
Indyjski czołg T-90S. Fot. cell105/Flickr/CC BY 2.0

Jak donoszą lokalne media, Ministerstwo Obrony Indii przyśpieszyło w ostatnim czasie plany pozyskania dla indyjskiej armii nowych czołgów lekkich. Pomimo wyrażenia zainteresowania rosyjskim niszczycielem czołgów 2S25M Sprut-SDM1 rodzimy przemysł zbrojeniowy deklaruje gotowość do błyskawicznego skonstruowania i rozpoczęcia produkcji rodzimej konstrukcji tego typu.

Indyjska Organizacja ds. Badań i Rozwoju Obrony DRDO (Defence Research & Development Organisation) zaproponowała dwa potencjalne warianty szybkiego opracowania lokalnego czołgu lekkiego w przeciągu jedynie 18 miesięcy w oparciu o posiadane komponenty i technologie z tzw. półki. Koncepcja ta zakłada połączenie doświadczeń i know-how DRDO przy opracowywaniu konstrukcji ciężkich wozów bojowych ze zdolnościami produkcyjnymi i technologiami rodzimego przemysłu zbrojeniowego.

Pierwszy wariant zakłada stworzenie czołgu lekkiego o masie 34-35 ton w oparciu o podwozie armatohaubicy samobieżnej K9 Vajra (produkowana lokalnie licencyjna wersja południowkoreańskiej K9 Thunder) i system wieżowy z rodziny Cockerill uzbrojony w armatę gwintowaną kal. 105 mm (który może być produkowany lokalnie na licencji). Drugi wariant zakłada zastosowanie analogicznego podwozia jednak z wykorzystaniem zmodyfikowanej wieży czołgu podstawowego T-90S Bhishma (produkowanego lokalnie na licencji wersji rosyjskiego T-90S) o łącznej masie ok. 38 ton.

Rozwiązanie to ma być także alternatywą dla kosztownego i czasochłonnego importu nowej konstrukcji tego typu zza granicy oraz wpisywać się w rządową inicjatywę Make In India. DRDO zdecydowanie przeciwstawia się potencjalnym planom zakupu rosyjskich Sprutów, podkreślając przy tym, że jest to już wiekowa konstrukcja niespełniająca najnowszych wymagań indyjskich wojsk lądowych, która została wprowadzona do służby liniowej w niewielkiej liczbie jedynie przez rodzimego użytkownika. Brak innych odbiorców eksportowych i podtrzymywania bieżącej produkcji seryjnej może wydłużyć potencjalny okres dostaw tych wozów dla Indii.

Nagłe zainteresowanie indyjskiej armii pozyskaniem wozu tego typu może być sprowokowane rozmieszczeniem najnowszych chińskich czołgów lekkich Type 15 (VT-5) w Tybetańskim Obwodzie Autonomicznym, gdzie w ostatnim czasie wzięły one udział w ćwiczeniach w terenie wysokogórskim, stanowiąc znaczące wzmocnienie dla chińskich sił w rejonie. Nowy czołg lekki dzięki niewielkiej masie i rozmiarom może sprawdzić się w indyjskiej armii jako substytut czołgów podstawowych w trudnym, górzystym terenie Himalajów zwiększając zdolności bojowe i siłę ognia rozlokowanych tam pododdziałów.

Reklama
Reklama

Komentarze (6)

  1. ito

    Po doświadczeniach z arjunem nie rwał bym się na ich miejscu do samodzielnego opracowywania czołgu. Lekki nie lekki stopień skomplikowania pozostaje podobny.

  2. jarema

    Do autora artykułu, nazwa VT-5 jest nazwą eksportowa, nazwą używaną przez PLA jest ZTQ-15 lub Type 15,proszę o niewprowadzanie w błąd.

    1. Alejaja

      Nie tylko sama nazwa. VT-5 to całkiem inny czołg niż Type 15 :)

  3. KAR

    Hindusi też korzystają z rozwiązań koreańskich (K9). My też powinniśmy działać dalej z tym podwoziem w ramach naszej licencji. Póki co, stanęło na KRAB-ach.

  4. michalspajder

    Najgorsze jest to, ze najpierw "wyprodukuja" (jak Tejas, Arjun, INSAS), a potem i tak zakupia za granica. Szkoda, mam wielu hinduskich przyjaciol, naprawde porzadni ludzie. Ale oni bardziej sie chyba na pieniadz niz na wynalazczosc nastawiaja. Niemniej zycze im dobrze, oby chociaz ten projekt sie udal.

  5. Zawisz_zielony

    Jakby PGZ miał prawdziwych menadżerów to już leciała by delegacja z makietą / prezentacją Borsuka w roli lekkiego czołgu.

    1. Jacek

      nasz przemysł ledwie sobie radzi z krajowymi zamówieniami

    2. SamJo !!

      Niech sobie zrobią z kartonu i zaimpregnują, będzie lekki i pływający ;-D

    3. RealMax

      Manadżerowie PGZ na razie kosztują węgierskie winka na placówce handlowej w Budapeszcie. A Węgrzy kupują armatohaubice od Niemców, zamiast Krabów od swoich najlepszych przyjaciół.

  6. martin

    Chcieli kupic u nas bo byl prototyp i nawet chceili zaplacic za dokonczeni prac. Ale wtedy Polski projekt zostal zamkniety jako 'nie rokujacy na przyszlosc' Przestancie siac prymitywna zaklamana propagande

    1. LMed

      Niemniej był to klient idealny wręcz. A sami wg. powyższego opisu to w indyjskich realiach dziesięć latek raczej.

    2. BUBA

      I jak zwykle niema winnych. Bo poco Polska ma robic interesy i zarabiac. TAKI KLOPOT !!!!!!

    3. Genau

      Hmm Iryda, Krab, Anders, Gepard, Loara, tym były Indie zainteresowane, wiecie dlaczego ich nie kupili? Bo Polski MON wszystkie te konstrukcje albo wycofał (irydy) albo anulowal (krab dopiero po zmianie podwozia wszedł do WP). Jak hinduska delegacja przybyła do Polski obejrzeć kraby by je kupić i produkować na licencji u siebie, to się okazało że jeden w muzeum a drugi jako prototyp w wojsku na testach, tak ich odstraszono. A był to potencjalnie miliardowy kontrakt dla polskiej zbrojeniowki.