Reklama

Geopolityka

„Gorąca Arktyka” – czyli amerykańskie i brytyjskie okręty rzucają wyzwanie Rosjanom

Fot. Dan Rosenbaum, HMS Kent
Fot. Dan Rosenbaum, HMS Kent

Stany Zjednoczone i Wielka Brytania wysłały okręty w rejon Arktyki, gdzie począwszy od poniedziałku, na wodach Morza Barentsa mają ćwiczyć przede wszystkim ochronę tras żeglugowych. To sygnał, że Zachód w żadnym razie nie będzie godził się na dominację Rosji czy też Chin w tym coraz istotniejszym rejonie świata.

Cztery okręty należące do US Navy (Stany Zjednoczone) oraz Royal Navy (Wielka Brytania) rozpoczęły wspólne ćwiczenia na Morzu Barentsa. Jak poinformowało oficjalnie, 4 maja bieżącego roku dowództwo US Naval Forces Europe-Africa/6 Flota US Navy, wspomniane jednostki nawodne mają przygotować marynarki wojenne obu państw do prowadzenia działań w ramach zapewniania bezpieczeństwa żeglugi, w zmieniającym się środowisku Arktyki. Chodzić ma przede wszystkim o sygnał, że zarówno Waszyngton, jak i Londyn, nie będą pozwalały na jakiekolwiek ograniczenie swobody działań handlowych czy też marynarek wojennych, zagwarantowanych międzynarodowymi konwencjami, na tamtejszych szlakach wodnych.

W ćwiczeniach uczestniczą trzy niszczyciele typu Arleigh Burke – tj. USS Donald Cook, USS Porter oraz USS Roosevelt oraz brytyjska fregata typu Duke - HMS Kent. Wspomniane okręty mają mieć także wsparcie ze strony jednej amerykańskiej jednostki zaopatrzeniowej USNS Supply. Należy zauważyć, że to samo anglo-amerykańskie zgrupowanie okrętów ćwiczyło wcześniej wspólne zwalczanie okrętów podwodnych przeciwnika w rejonie Morza Norweskiego, współpracując z operującym w powietrzu amerykańskim samolotem P-8A Poseidon.

image
Fot. Dan Rosenbaum, HMS Kent

Podkreśla się przy tym, że amerykańskie okręty wracają w rejon Morza Barentsa po raz pierwszy od połowy lat osiemdziesiątych ubiegłego wieku i okresu zimnowojennych zmagań z ZSRS. O ćwiczeniach miała zostać poinformowana strona rosyjska (1 maja), tak aby uniknąć jakichkolwiek nieporozumień i zredukować możliwość wystąpienia groźnych incydentów. Rosjanie mieli jednakowoż, co było do przewidzenia i jest naturalne w takiej sytuacji, aktywować jednostki swojej Floty Północnej. Obecnie monitorują one działania Amerykanów i Brytyjczyków. Aczkolwiek na razie nie pojawiły się doniesienia o żadnych ("zbyt") bliskich spotkaniach okrętów zachodnich i rosyjskich, lecz należy domniemywać, że w Siewieromorsku, będącym główną bazą floty rosyjskiej w regionie, atmosfera jest nader napięta i przypomina tę w trakcie zimnej wojny.

Poza oficjalną kurtuazją i dyplomacją jasnym jest, że pojawienie się okrętów US Navy i Royal Navy w Arktyce, to nic innego jak bezpośrednie wyzwanie rzucone obecnej polityce militaryzacji tego rejonu świata, które następuje w przypadku rosyjskich sił zbrojnych. Jest to także sygnał względem geostrategicznych interesów Chin, wyrażanych coraz mocniej względem rejonów arktycznych. Trzeba pamiętać w tym kontekście chociażby o rozwijaniu przez Pekin floty lodołamaczy, w tym również o napędzie atomowym.

Amerykanie i szerzej NATO od pewnego czasu wysyłają strategiczne sygnały względem obu globalnych rywali, że nie będą tolerowane żadne zawłaszczania przestrzeni Arktyki. Wystarczy wspomnieć ćwiczenia Trident Juncture 2018, ale też amerykańską obecność na Islandii w ramach 2 Floty (Maritime Operations Center w Keflavik) oraz generalnie ćwiczenia wspomnianej Floty US Navy na Atlantyku. Dziś działania te wkraczają na kolejny poziom.

Jeśli jesteś przedstawicielem wybranych instytucji zajmujących się bezpieczeństwem Państwa przysługuje Ci 100% zniżki!
Aby uzyskać zniżkę załóż darmowe konto w serwisie Defence24.pl używając służbowego adresu e-mail. Po jego potwierdzeniu, jeśli przysługuje Tobie zniżka, uzyskasz dostęp do wszystkich treści na platformie bezpłatnie.