Reklama

Geopolityka

Francja: niespodzianka, nagły zwrot akcji i ryzyko chaosu

Autor. Marine Le Pen / Facebook

Niespodzianka, nagły zwrot akcji i ryzyko chaosu we Francji - tak włoska prasa komentuje w poniedziałek wyniki drugiej tury wyborów parlamentarnych, które wygrał sojusz partii lewicowych. Skrajnie prawicowe Zjednoczenie Narodowe, które szło po władzę, zajęło trzecie miejsce; jego porażkę uznano za spektakularną.

Reklama

Wielka mobilizacja wywołana strachem przed skrajną prawicą przyniosła efekt, zaskoczeniem jest sromotna porażka Marine Le Pen - ocenił politolog Collegium Civitas i zastępca dyrektora Instytutu Myśli Politycznej im. Gabriela Narutowicza Przemysław Witkowski, komentując sondażowe wyniki wyborów we Francji.

Reklama

Ekspert podkreślił zarazem, że żadna partia nie uzyskała bezwzględnej większości.

Według prognoz exit poll sojusz partii lewicowych - Nowy Front Ludowy (NFP) uzyskał najwięcej miejsc w drugiej turze wyborów parlamentarnych we Francji - pomiędzy 181 i 215. Nie ma jednak większości bezwzględnej, wynoszącej 289 mandatów.

Reklama

Na drugim miejscu według prognoz podanych przez telewizję TF1 jest obóz polityczny prezydenta Emmanuela Macrona, który może liczyć na 150-180 mandatów. Skrajnie prawicowe Zjednoczenie Narodowe zgodnie z tymi prognozami otrzymało 120-150 miejsc w parlamencie.

„Zaskoczeniem jest przede wszystkim sromotna jednak porażka Marine Le Pen, na którą projektowano wszystkie lęki związane ze skrajną prawicą. Widać, że wywołana tym strachem wielka mobilizacja społeczna przyniosła efekt. Warto zwrócić uwagę, że nawet ta nazwa lewicowej koalicji, Nowy Front Ludowy, jest dokładną kopią z lat 30., kiedy komuniści i socjaliści chcieli zatrzymać w wielu krajach, we Francji też, pochód różnego rodzaju faszystów do władzy. To nawiązanie zostało użyte moim zdaniem bardzo świadomie” - powiedział PAP Witkowski.

Ocenił, że „wizja, że Le Pen za chwilę będzie budować rząd i przejmie władzę we Francji okazało się bardzo skuteczną taktyką”, bo przestraszyło wielu Francuzów o poglądach centrowych i lewicowych.

„Zaskakująco wysoko wypadł w stosunku do prognoz prezydent Emmanuel Macron. Miało być absolutne zniszczenie, pełna klęska - a tymczasem rzeczywiście ugrupowanie prezydenta przegrało, ale ugrupowanie Marine Le Pen nie będzie w stanie zbudować samodzielnego rządu, podobnie jak lewica. A należy uwzględnić, że system prezydenci we Francji jest taki, że władza prezydenta nawet w takiej sytuacji jest bardzo duża” - zauważył.

Czytaj też

„Lewica ma dobry wynik, ale należy pamiętać, że jest to koalicja, konglomerat bardzo wielu ugrupowań, w tym Zielonych, socjalistów, melanchonowców, komunistów i wielu innych małych środowisk. To raczej pospolite ruszenie niż merytoryczny sojusz partyjny. Francuska polityka miała już tak duże koalicje i one się dość spektakularnie rozpadły” - dodał ekspert.

Według niego sytuacja polityczna po wyborach jest „mocno patowa”, bo nikt nie uzyskał samodzielnej większości, a trudno w obecnej sytuacji dostrzec potencjalne możliwości sojuszu na bardzo spolaryzowanej francuskiej scenie politycznej.

W podobnym tonie wypowiada się włoska prasa- we włoskich gazetach zauważa się zgodnie, że wielką zagadką pozostaje przyszły francuski rząd. Lider lewicy Jean-Luc Melenchon „wygrywa, Marine Le Pen jest dopiero trzecia. Ale jaki rząd może powstać w Paryżu?”- pyta „La Repubblica”. Jak dodaje, jawi się obraz „Francji trudnej do rządzenia”.

„Marine Le Pen została pokonana, ale to nie sprawia, że Francja przestaje stać jak na rozżarzonych węglach”- stwierdza lewicowy dziennik. Zaznacza, że liderka Zjednoczenia Narodowego poniosła „spektakularną porażkę”, zaś Melenchon domaga się misji utworzenia rządu.

„Corriere della Sera” następująco podsumowuje rezultat wyborów: „zakład wygrany został połowicznie”, a kraj stoi przed ryzykiem niemożności rządzenia. Nie jest jasne, zauważa się, co w tej sytuacji zrobi prezydent Emmanuel Macron, stojący przed koniecznością decyzji dotyczącej zapowiedzianej już dymisji premiera Gabriela Attala oraz „rebusu” kompromisowego rozwiązania.

Według dziennika Macron może odrzucić rezygnację Attala, który i tak, dodaje, będzie stać na czele rządu do czasu zakończenia Igrzysk Olimpijskich w Paryżu.

„Il Messaggero” pisze o zwycięstwie „frontu przeciwko Le Pen” i dodaje, że „pod niebem Paryża panuje chaos”. Gazeta zwraca uwagę na wpływ francuskich wyborów na pozycję premier Włoch Giorgii Meloni w Unii Europejskiej. Jak ocenia, pozycja ta umocniła się, ponieważ jako jedyna reprezentuje ona prawicę, która jest u władzy.

„La Stampa” w komentarzu stwierdza, że porażka Zjednoczenia Narodowego w drugiej turze to „mocny cios wymierzony partii przyjaciół Putina”, jak nazywa to ugrupowanie.

Czytaj też

Brukselski korespondent pisze o oddechu „ulgi” w Unii Europejskiej i przyznaje jednocześnie, że „boi się” ona Melenchona i ma nadzieję na koalicję podobną do tej w Niemczech lub „większość Ursuli”, czyli sojusz ugrupowań, który w 2019 roku doprowadził do wyboru Ursuli von der Leyen na przewodniczącą Komisji Europejskiej.

Prorządowe „Il Giornale” opisuje prezydenta Macrona jako „więźnia” powyborczej sytuacji politycznej. Podkreśla: „hasło: wszyscy przeciwko prawicy zadziałało”, w wyniku czego Zjednoczenie Narodowe nie potwierdziło sukcesu z pierwszej tury. Ale, ostrzega, „Paryż pogrąża się w bagnie” , bo istnieje ryzyko, że nie będzie możliwe utworzenie rządu.

„Nie ma żadnej większości. Francja trójbiegunowa i chaos parlamentarny”- podsumowuje w relacji z Paryża. W komentarzu zaznacza się, że „V Repubblica wychodzi z tej próby zniekształcona”.

Odnosząc się do decyzji o rozpisaniu wyborów gazeta ocenia: „prezydent Macron, który to wszystko sprowokował, nie ma już przywództwa, ale przede wszystkim zgubił kompas”.

Agencja Ansa w analizie kładzie nacisk na „nagły zwrot akcji”. Podsumowując porażkę Marine Le Pen odnotowuje: jej „rozczarowanie jest wielkie, a zaskoczenie totalne”.

Według włoskiej agencji najnowszą hipotezą jest rząd jedności narodowej, zorientowany na centrum, z reformatorami z lewicy oraz Republikanami. Lewica zaś, zauważa Ansa, już pokazuje wszystkie swoje głębokie różnice.

Jak dodaje, „szklany sufit, który uniemożliwia skrajnej prawicy rządzenie Francją, jest dziś mocniejszy niż kiedykolwiek”.

Źródło:PAP
Reklama

"Będzie walka, będą ranni" wymagające ćwiczenia w warszawskiej brygadzie

Komentarze (6)

  1. Facetoface

    Straszono Le Pen a wygrały płonące przedmieścia. Fr lewica zwolennicy Putina i w najlepszym wypadku osłabienia NATO.

    1. Był czas_3 dekady

      We Francji wygrał... islam.

  2. sprawiedliwy

    Chos to jeda rzecz= Wazmosza to jaki typ demokracji? Skorp ludzie glosuja by wygrala prawica a oni dzieki Machincamiam, i ukladom robia tak by wygrala lewica? JAk to swidczy o systemeie? Nowy Iran? Tam chodziac ludzie chca i wybieraja postepowca. A tu odrwanie - chcca prawice a wygrwa lewica dzieki ukladom i firtelom wyboczym i systemowym. Czy o to nam chodzi?

  3. Zam Bruder

    Francuski zwrot na prawo i wcale nie skrajnie (dlaczego nie stygmatyzuje się tym określeniem partii lewicowych?) zgniótł ten sam system który próbują w Polsce przeforsować takie osoby jak np. pan były piosenkarz Paweł. K. No to niech teraz dobrze się przyjrzy czym to grozi i jak mniejszość może w majestacie umiejętnie skonstruowanych wybiegów wyborczych przejąć władzę. I niezależnie czy z lewej czy prawej strony. A Francję faktycznie czeka bałagan parlamentarny, no chyba że Macronowi i lewicy uda się zaadoptować z pewnego kraju nad Wisłą podobną narrację strachu która stworzyła tamże na tym paliwie koalicję rządową i nadal je z powodzeniem spala aż dymi.

  4. Szwejk85/87

    Dla nas lepsza jest centrowo-lewicowa mozaika niż prawicowy ekstremizm..... chyba....

  5. pawelv

    Straszyli prawicą a wygrała antyNATOwska i proputinowska ,antyukraińska skrajna lewica ( taki lewicowy odpowiednik partii nazistowskiej - podobny zestaw metod do osiągania celów ) . A najgorsze że wielu naszych polityków cieszy się z tego nie zdając sobie sprawy że może odpaść jeden z elementów pomocy Ukrainie co dla naszej państwowości nie jest obecnie korzystne

  6. P9

    "Brukselski korespondent pisze o oddechu „ulgi” w Unii Europejskiej i przyznaje jednocześnie, że „boi się” ona Melenchona..." Ale jaja, to tam teraz będzie jazda. Nie chcieli prawicy to wybrali skrajną lewicę. A tak się składa że zwycięzca Melenchon to zwolennik Putina, wróg NATO, USA i najbardziej zabawne że wróg samej UE. A Tusk się cieszy. Normalnie sukces w domu wariatów ;))))))))

Reklama