Unia Europejska dopuści niektóre wybrane państwa do swoich programów obronnych – poinformowali agencję Reuters anonimowi dyplomaci unijni. Nie oznacza to jednak, że do współpracy zostanie dopuszczony każdy. Wymogi dotyczą zarówno kwestii technicznych jak i… moralno-politycznych.
Co warte podkreślenia nie chodzi przy tym o robienie politycznych ukłonów względem państw leżących poza Unią Europejską ale raczej o zwiększenie własnych konkurencyjności i umożliwienie tworzenie na Starym Kontynencie jak najdoskonalszych systemów uzbrojenia.
Decyzja o dopuszczeniu firm zagranicznych jest komentowana jako zakończenie ponad dwuletniego impasu, który rozpoczął się od wyjście Wielkiej Brytanii z PESCO (Permanent Structured Cooperation), programu w ramach którego mają być wspólne europejskie programy zbrojeniowe i lotnicze. Odejście to było powiązanie z wyjściem Wielkiej Brytanii z UE, czyli tzw. Brexitem.
Teraz warunkowo do projektów europejskich zostanie dopuszczana Wielka Brytania, ale także Stany Zjednoczone (które dotąd i tak brały niejednokrotnie udział w europejskich przedsięwzięciach, nowe postanowienia nie przekreślają dotychczasowych przywilejów firm amerykańskich), a także Norwegia czy wszystkie inne kraje, które „wspierają i utrzymują wartości europejskie”, jak podaje Reuters. Warunkiem jest także możliwość przekazania przez firmę w państwa spoza UE rozwiązań technicznych albo stanowiącego wartość dodaną z punktu widzenia Europy know-how.
Czytaj też: Europejska tarcza przeciwrakietowa w PESCO
To wszystko oznacza, że współpracować z w wybranych programach europejskich będą mogły nawet państwa tak odległe jak np. Australia, Japonia czy Republika Korei, ale już nie Turcja, która choć oficjalnie kandyduje do struktur europejskich to jest uważana za kraj podminowujący UE i zwalczający demokrację.
bezzebne soldaty z rosji-kaput nawet nie zdaza sie zes,rac jak bedziemy ich lutowac ,brawo europa ,brawo usa ...
Z perspektywy czasu nic się nie zmienia od lat. Francja, Niemcy, Wielka Brytania + USA. Ta sama rodzina od wieków. W dymaniu nas (historycznie!!!) - stały klub. Czyżby wiedzieli coś więcej, czego my nie wiemy...? Teorie i przypuszczenia - wedle gustu... :)
To się nazywa handel transatlantycki, lub relacje transatlantyckie.
No to może najwyższy zacząć uprawiać realpolitik i dołączyć się do tego klubu zamiast pląsać boso ale w ostrogach
Jeśli tak dalej pójdzie, to do "zaszczytnego" grona państw wykluczonych/wykluczanych z unijno-amerykańsko-brytyjskich projektów obronnych dołączy wkrótce Polska. Już są zresztą pierwsze tego oznaki - mimo wyraźnego sygnału zainteresowania przez stronę polską udziałem w projekcie "euroczołgu" odmówiono nam w nim udziału.
Nie ma czegoś takiego jak euroczołg Ten czołg jest BRD/FRA
Znaczy, że Włochy i Hiszpania też wylecą. Mimo wyraźnych sygnałów zainteresowania z ich strony także odmówiono im udziału w "euroczołgu".
Na razie nie odmówiono, mamy tu wstępną fazę koncepcyjną, nie mamy jeszcze podziału produkcji, bo nie wiadomo co będzie produkowane. Zresztą na razie jesteśmy w klubie z Włochami i Hiszpanami więc jest całkiem europejsko.
Dobrze nie dopuszczać Turków, do technologii.
Przecież wyraźnie napisano, że ich nie chcą.