Geopolityka
Druga tura wyborów prezydenckich w Afganistanie. Wysoka frekwencja mimo ataków

W Afganistanie odbyła się druga tura wyborów prezydenckich, w celu ostatecznego wyłonienia prezydenta kraju spośród zwycięzców pierwszej tury. Agencje donoszą o wysokiej frekwencji, choć w trakcie ataków podczas głosowania zginęło co najmniej 46 osób.
Jak pisze BBC, w trakcie sobotnich wyborów prezydenckich w Afganistanie głosy oddało około 7 milionów uprawnionych do głosowania. Oznacza to, że frekwencja wyniosła około 60 %. W atakach terrorystycznych zginęło co najmniej 46 osób, ale w ponad 96 % komisji wyborczych głosowanie odbyło się bez zakłóceń.
W drugiej turze wyborów prezydenckich w Afganistanie brali udział były minister spraw zagranicznych Abdullah Abdullah oraz dawny minister finansów Ashraf Ghani Ahmadzai. Obydwaj kandydaci zostali wyłonieni w pierwszej turze wyborów 5 kwietnia, jednak żaden z nich nie uzyskał 50 % głosów. Według agencji Xinhua, wstępne wyniki głosowania znane będą 2 lipca bieżącego roku, a ostateczne – 22 lipca.
W komentarzach podkreśla się rolę nowego prezydenta w utrzymywaniu stabilności w kraju w świetle procesu wycofywania wojsk sojuszniczych. Zwraca uwagę także relatywnie duży udział kobiet w głosowaniu, kształtujący się na poziomie około 38 %. Jednym z najistotniejszych zadań nowego prezydenta Afganistanu będzie wypracowanie umowy dotyczącej stacjonowania wojsk sojuszniczych w kraju po zakończeniu 2014 roku. Pomimo sprzeciwu obecnego prezydenta Hamida Karzaja obydwaj kandydaci zapowiadali jednak, że będą dążyć do wypracowania porozumienia, na podstawie którego siły międzynarodowe pozostaną w Afganistanie po zakończeniu bieżącego roku.
Zosia
60%. Jak na Ukrainie. Hihihi. Chociaż dobrze, że nie 105% jak w poprzednich wyborach.