- Komentarz
- Wiadomości
Drony nad szwedzkimi elektrowniami [KOMENTARZ]
Szwedzka policja i władze wykryły obecność niezidentyfikowanych dronów nad dwiema elektrowniami atomowymi w tym kraju, a potwierdzenie doniesień na temat pojawienia się podobnego obiektu nad trzecią wydaję się kwestią czasu. Sprawa zbiega się w czasie z podniesieniem gotowości szwedzkich sił zbrojnych i zwiększeniem ich obecności na Gotlandii, co wiąże się m.in. z zaostrzającą się sytuacją na Ukrainie i obecnością rosyjskich okrętów desantowych na Bałtyku.
Autor. Anders Sandberg (CC BY 2.0)
Niezidentyfikowane bezzałogowce pojawiły się nadelektrowniami atomowymi Forsmark i Oskarshamn 14 stycznia. Obydwie leżą w prowincji Uppland, względnie niedaleko (ok. 300 km) od Gotlandii. Z kolei niepotwierdzone, trzecie pojawienie się drona miało mieć miejsce nad elektrownią w Ringhals, leżącą w południowo-wschodniej części Szwecji, nieopodal Cieśnin Duńskich. Sprawą zajął się Szwedzki Departament Operacji Narodowych NOA, czyli agencja zajmująca się zwalczaniem terroryzmu, który prowadzi w tej sprawie śledztwo. Szczegółów na temat wyglądu zaobserwowanych BSP nie ma, ale szwedzka telewizja podaje, że ten, który unosił się nad Forsmark musiał być duży, ponieważ zdołał pozostawać w zawisie nad elektrownią pomimo silnych podmuchów wiatru.
Maszyna ta miała następnie oddalić się w kierunku wyspy Gräsö. W jej poszukiwaniu Szwedzi mieli wysłać śmigłowce policyjne, które usiłowały dokonać przechwycenia lub przynajmniej istalić gdzie maszyna wyląduje. Celów tych nie udało się jednak zrealizować. W okolicy wyspy zaobserwowano jednak statek. Według policji nadal nic nie wskazuje na to, by dron wylądował na terenie elektrowni jądrowej lub że jakikolwiek obiekt został uwolniony z powietrza.
Zobacz też

Amerykański portal thedrive.com wskazuje, że przeloty podejrzanych dronów od 2015 roku są codziennością w Stanach Zjednoczonych. W latach 2015-19 zanotowano w USA łącznie 60 takich incydentów nad 24 elektrowniami. Sytuacja ma się poprawiać dopiero teraz, ponieważ wokół elektrowni Amerykanie zaczęli instalować systemy antydronowe.
Warto tu jednak uspokoić ewentualne obawy związane z bezpieczeństwem elektrowni jądrowych. Jak wskazuje portal Energetyka24, jednostki te są uodpornione na ataki bronią konwencjonalną. „Elektrownie jądrowe buduje się tak, by wytrzymały uderzenie największego dostępnego w chwili budowy samolotu pasażerskiego wypełnionego po brzegi ropą naftową. Z tego względu przeprowadzenie jakiegokolwiek ataku na te instalacje jest niezwykle trudne. Elektrownie jądrowe są nieatrakcyjnym celem dla wojska czy terrorystów - świadczy o tym chociażby fakt, że pomimo szeregu konfliktów toczących się w państwach posiadających takie jednostki (np. podczas wojny na Ukrainie) nie były one traktowane jako cel do uderzeń strategicznych. Również terroryści mają w elektrowniach jądrowych ograniczone pole do popisu, co pokazuje chociażby atak na budowaną francuską elektrownię Superphénix, która w 1982 roku została ostrzelana z granatnika RPG-7. Pociski nie wyrządziły jej jednak żadnych poważnych szkód" - podkreśla E24.
Dron sam w sobie nie wydaje się więc zagrożeniem dla istnienia elektrowni. Jego uderzenie o tak solidną konstrukcję ani atak rakietowy czy bombowy z takiego BSP wydaje się nie mieć szans na spowodowanie dużych uszkodzeń. Samo uderzenie mogłoby być elementem wojny psychologicznej, obliczonej choćby na chwilowe zastopowanie działania elektrowni (choćby i prewencyjne z uwagi na zagrożenie) oraz wywołanie problemów w systemie energetycznym. Zebrane dane mogłyby też posłużyć np. jako rozpoznanie do ataku rakietowego przeprowadzonego przy użyciu innych środków. Może też chodzić o wywołanie strachu w Szwecji, która obecnie rozważa przyłączenie się do NATO.



WIDEO: Rywal dla Abramsa i Leoparda 2? Turecki czołg Altay