Reklama

Do błędów i nieścisłości w ustnych wypowiedziach dziennikarzy i polityków dotyczących okrętów podwodnych zdążyliśmy się już przyzwyczaić. Nadal jednak uważamy, że takich pomyłek nie powinno być w tekście pisanym przygotowanym przez Ministerstwo Obrony Narodowej – szczególnie jeżeli chodzi o tak wrażliwy temat jak wielomiliardowy kontrakt na okręty podwodne.

Tymczasem w notatce jaka pojawiła się 27 listopada 2013 r., na oficjalnej stronie MON po briefingu prasowym zorganizowanym przez przedstawicieli sił zbrojnych znalazły się takie nieścisłości, szczególnie jeżeli chodzi o to co się obecnie dzieje w całym postępowaniu.

Jest dialog, czy go nie ma?

Przede wszystkim nieprawdą notatce jest, że „Obecnie prace nad zakupem sprzętu znajdują się w fazie dialogu technicznego, który wynika z ustawy o zamówieniach publicznych”. Tak naprawdę dialog ten się dopiero rozpocznie, co zresztą potwierdził nam 16 grudnia br. rzecznik prasowy MON „W ramach fazy analityczno-koncepcyjnej przeprowadzony zostanie dialog techniczny, który zostanie ogłoszony do 20.12.2013 r.” (błędna notatka jednak nie zniknęła ze strony MON). Sprecyzujmy, że do 20 grudnia zostanie ogłoszone jedynie zaproszenie do wzięcia udziału w dialogu, który tak naprawdę rozpocznie się dopiero w styczniu 2014 r.

Wynika to z dalszych wyjaśnień MON:

  • „Zgodnie z harmonogramem realizacji dialogu technicznego termin zgłoszenia do dialogu określono na 15.01.2014 r.;
  • Uczestnicy dialogu technicznego będą znani po 15.01.2014 r.;
  • Termin zakończenia dialogu technicznego wyznaczono na 31.03.2014 r.

Kiedy pierwszy okręt podwodny?

Jeszcze 23 marca br. minister Obrony Narodowej Tomasz Siemoniak zamieścił na Twitterze informację, że „Trzeci okręt podwodny będzie po 2022, pierwsze dwa 2016-2018”.

Informację tą sprostowała w/w notatka na stronie MON: „…do procedury zamówienia publicznego, resort obrony gotowy będzie dopiero w 2014 roku, a umowa na zakup zostanie przygotowana w ciągu kolejnego roku. Pierwsze dostawy sprzętu dla Marynarki Wojennej rozpoczną się po czterech latach od podpisania umowy”.

Oznacza to, że według obecnych obliczeń MON pierwszy okręt podwodny będzie dostarczony w 2019 r. Niestety i te plany zostaną zweryfikowane przez realne możliwości poszczególnych wykonawców. Najlepiej to widać po kontrakcie podpisanym przez singapurskie ministerstwo obrony z niemieckim koncernem TKMS (ThyssenKrupp Marine Systems) na dostawę dwóch okrętów podwodnych typu 218G.

Według niemieckich ekspertów, którzy komentowali tą umowę, cały projekt będzie kosztował około miliarda euro i potrzeba będzie 6 lat by go zrealizować. Tak więc pierwszy okręt podwodny typu 218G zostanie dostarczony do singapurskich sił morskich dopiero w 2020 r. Zachowując ten okres czasu i przy planowanym podpisaniu „polskiej” umowy w 2015 r., moglibyśmy od Niemców otrzymać pierwszą taką jednostkę nie wcześniej niż w 2021 r.

Podobny okres proponują Francuzi, którzy od daty zawarcia kontraktu nie gwarantują wcześniejszej dostawy swoich Scorpènów niż po 5-6 latach (zależnie od liczby wymaganych przez zamawiającego zmian w już istniejącym projekcie). Patrząc na problemy z S-80 Hiszpanie na pewno nie będą szybsi, podobnie jak Szwedzi (a właściwie TKMS) z ich projektem A-26, który jest jak dotąd tylko na papierze.

Co z okrętem podwodnym typu 212A?

Notatka z 28 listopada 2013 r. zawierała nie tylko nieścisłości, ale również nie wyjaśniała najważniejszej rzeczy, o jakiej mówiono na tym briefingu prasowym, a więc powodów, dla których „…minister obrony narodowej na wniosek szefa Sztabu Generalnego WP wyraził zgodę na powołanie grupy specjalistycznej do weryfikacji wymagania operacyjnego na okręt podwodny 212A.” (fragment odpowiedzi MON na interpelacje poselską posła Jacka Sasina nr 20515).

Dlatego my zamieszczamy odpowiedź przedstawiciela MON na pytanie jednego z dziennikarzy, czy „…jeżeli okręt podwodny typu 212A aktualnie nie spełnia wymagań operacyjnych my dopasujemy nasze warunki żeby on je spełniał”. Odpowiedź była krótka:

Nie ma takich możliwości żeby ten okręt dopasować do wymagań…”;

To w takim razie po co oficjalnie informowano posłów, że te wymagania będą weryfikowane na ten okręt? Czy znowu chodziło o odsunięcie w czasie podjęcia decyzji o rozpoczęciu przetargu?

Reklama
Reklama

Komentarze (6)

  1. Dorn

    Pociski manewrujace to jedyna opcja stwarzajaca cień bezpieczeństwa dla Polski,byc może niedługo nikt nam ich już nie sprzeda.

  2. sorbi

    Zdążą na czas - tj. 2019r- , jeśli już mają wybranego zwycięzcę przetergu i ten już rozpoczął (lub niedługo rozpocznie) odpowiednie prace, a przetarg będzie tylko zwykłym "picem na wodę" - jeśli tak jest to stawiam, że wygra zmodyfikowany typ 212, który do tego czasu przystosują do odpalania pocisków manewrujących.

  3. alibaba

    Wybór U212A lub pochodną był by myślę najlepszym wyborem,który militarnie i gospodarczo zacieśnił by nasze stosunki z RFN. Niemcy i Szwedzi mocno współpracują w zakresie wszelakich rakiet i są prowadzone prace nad RBS-em o zasięgu ok.1000km. Uważam,że do czasu pozyskania przez nas tych OP z pewnością będą takie rakiety już dostępne i z pewnością prędzej uzyskamy pozwolenie na ich zakup od tych krajów ( wspólny interes obronny na Bałtyku) niż od Francji nie mówiąc już od USA czy Korei,a dostosowanie tych okrętów do strzelania takimi rakietami nie będzie problemem ( mają to już przećwiczone na izraelskich okrętach ) bo zarówno Niemcy w swoich jak i Szwedzi w swoich planowanych A-26 będą chcieli takowy straszak posiadać.Kolejnym atutem U212A i pochodnych jest fakt bliskości stoczni niemieckich i szwedzkich ( unifikacja urządzeń i serwis) jak również szkolenie załóg ( przejście z Kobbenów ) Myślę również,że Niemcy są w stanie "wypożyczyć" nam jeden okręt do szkolenia do czasu dostarczenia tych zamówionych a to jest duży atut tej oferty tylko czy nasi są w stanie coś takiego wynegocjować.Francuzi mają również " asa w rękawie" tzn.posiadają - testują już rakiety MdCN pytanie czy nam je w ogóle sprzedadzą mając dobre stosunki z ruskimi i czy wielki brat z za oceanu im na to pozwoli. Jest jeszcze jeden "AS" ale to już jako ciekawostka - marzenie tzn.Barracuda. Istnieje jeszcze droga koreańska ale ta raczej ze względów finansowych ( patrz AJT ) i jeszcze większego uzależnienia od jankesów raczej nie jest do przyjęcia podobnie hiszpańska. Obawiam się jednak, że za niedługo żadna z tych dróg nie zostanie otwarta bo nim wykonają plany MW "zatonie" Ahoj marynarze......

  4. sorbi

    Zdąrzą na czas - tj. 2019r- , jesli już mają wybranego zwycięzcę przetergu i ten już rozpoczął (lub niedługo rozpocznie) odpowiednie prace, a przetarg będzie tylko zwykłym "picem na wodę" - jeśli tak jest to stawiam, że wygra zmodyfikowany typ 212, który do tego czasu przystosują do odpalania pocisków manewrujących.

  5. maniek

    To Skrzypczak negocjował te okręty i trzeba pamiętać ile on zrobił dla polskiego przemysłu zbrojeniowego i ile dla Polskiej armii... nie podejrzewał bym go o uleganie niemieckiemu lobbingowi chyba że Niemcy oferują coś dobrego w dobrej cenie... choć nigdy nie wiadomo - może ktoś z jego zespołu po cichu faworyzował Niemców...

  6. maniek

    być może MON chciało zrobić tak jak z Leopardami - kupić okręt 212A bo Niemcy oferowali go w dobrej cenie i dlatego, że tak jak czołgi - OP potrzebne są na już a nie na za 6-10 lat... dopasowanie wymagań do okrętu 212A, było by to dobre myślenie, gdyby oprócz np. 3 okrętów 212A które już są gotowe - negocjować wybudowanie kolejnych 3 okrętów spełniających nasze wstępne wymagania, a więc przede wszystkim uzbrojone w pociski manewrujące... ale wtedy nie koniecznie musimy negocjować z niemcami, bo np. szwedzi mogą nam zaoferować Gotlanda i A26... uważam że tak to powinno być rozwiązane - 3 okręty - typowo do zwalczania innych okrętów (nieduże i uzbrojone w torpedy) i 3 większe okręty uzbrojone dodatkowo w pociski manewrujące (1000km lub więcej zasięgu) do atakowania celów na lądzie. Przy takiej ilości okrętów, można by było negocjować spory transfer technologii np. dla Stoczni Marynarki Wojennej w Gdyni

    1. mw

      W 100% zgoda. Nie możemy tak długo czekać na OP. Tym bardziej, że od dostarczenia okrętu do osiągnięcia przez niego gotowości bojowej jest daleka droga. Przydałby się przynajmniej jeden okręt używany lub wypożyczony, który w okresie przejściowym zapełniłby lukę po Kobbenach i pozwolił na wyszkolenie załogi. Wcale nie muszą to być okręty niemieckie, ważne żeby taki okręt przejściowy był jak najbardziej zbliżony do nowych okrętów.

    2. say69mat

      Mylisz się, jest to kolejny przykład profesjonalnego ... 'robienia Gawrona'. Czyli, jak tu kosztem najniższych strat utopić projekt .. w czasie. Czy potrzebujemy aż dwóch typów OP??? Spójrzmy na izraelskie Dolphin class OP, są to głęboko zmodernizowane jednostki typu U209. Dla czego mając do wyboru Gotlandy/Collinsy, Scorpeny/Agosty, typ 212a/214a, czyli znacznie nowocześniejsze konstrukcje wybrali takie rozwiązanie ???

    3. ito

      Jest jeden drobiazg- właśnie podwoiłeś liczbę okrętów do kupienia przy niepewnym finansowaniu nawet pierwszych trzech. W naszych warunkach- kto spróbuje prowizorki z prowizorką zostanie, bo przecież "coś" dostał. Inną rzeczą jest skandaliczna sytuacja, żeby dziesięć lat dyskusji, przymiarek i zabiegów okazywało się biciem piany, a postępowanie zaczynać od zera- i znowu wlec latami. Głupio będzie wymyślać osadzony na kadłubie okrętu stricte bojowego półcywilny "patrolowiec" podwodny żeby tylko jakoś skończyć zamówioną jednostkę.