Reklama

Geopolityka

Czy Nasrallah wzywa do dżihadu? Ostra przemowa lidera Hezbollahu

Autor. kadr z przemowy Nasrallaha/youtube.com

Choć eskalacja walk na granicy libańsko-izraelskiej nie leży w interesie zarówno Sił Obronnych Izraela (Cahalu), jak i oddziałów Hezbollahu, to temperatura sporu jeszcze wzrosła. Podczas poprzedniej przemowy Hasana Nasrallaha, w listopadzie, islamistyczni radykałowie czuli się zawiedzeni, a Nasrallaha oskarżano o kunktatorstwo. Jego dzisiejsza przemowa brzmiała jak wezwanie do dżihadu.

Reklama

W przemowie Hasana Nasrallaha padło słowo „dżihad” (w języku arabskim oznacza „zmaganie” i jest synonimem świętej wojny). W zależności od kontekstu, w którym go użyto, świat muzułmański może to odebrać jako wezwanie do otwartej walki. Jednak Nasrallah nieprzypadkowo uchodzi za bardzo sprytnego polityka, więc Zachód będzie miał problem z jednoznaczną oceną, co właściwie planuje Hezbollah.

Reklama

Przypomnijmy, że Hezbollah ma pod bronią 25 tys. bojowników oraz drugie tyle w rezerwie. Jest to ugrupowanie bardzo dobrze uzbrojone. Bojownicy mają do dyspozycji różne warianty granatników RPG, przeciwpancerne pociski kierowane (w tym nowoczesne 9K115-2 Metys-M i 9M133 Kornet-E), a także posiadają broń przeciwlotniczą, między innymi samobieżne zestawy artyleryjskie, ZU-23 oraz PPZR (Strzała 2/3 oraz Igła), a nawet pełnoprawne systemów obrony przeciwlotniczej takie jak 9K40 Buk-M2 oraz Pancyr-S1. Otrzymali również rosyjską i irańską artylerię rakietową, w tym nawet pociski R-17 Elbrus (Scud-B) oraz chińskie przeciwokrętowe C-802/Noor. Arsenał Hezbollahu niepomiernie zwiększył się, gdy bojownicy tej formacji zaangażowali się w wojnę domową w Syrii po stronie Baszara Al-Asada.

Czytaj też

Dowództwo Cahalu, którego siły są związane walkami o Strefę Gazy, musi się obawiać eskalacji na północnym froncie. Co powiedział – czy właściwiej, co wykrzyczał – Hasan Nasrallah? Dużo czasu przywódca Hezbollahu poświęcił Irakowi oraz Jemenowi.

Reklama

„Amerykanie boja się i nie chcą eskalacji w regionie, ponieważ przegrywają na Ukrainie. Mają inne priorytety. Irakijczycy atakują dronami i rakietami. Amerykanie zabili męczenników w Iraku. Irakijczycy mają teraz historyczną okazję, aby pozbyć się Amerykanów, którzy mówią, że walczą z ISIS (…) Rząd iracki ma stanowisko – amerykańska armia musi opuścić Irak. To Amerykanie stoją za ISIS. Nasi iraccy bracia mogą wyzwolić Irak (…) Uwolnić Irak po raz drugi! Musimy uzbroić się na wypadek ISIS. Kto sponsoruje ISIS? Kto otwiera im drzwi? Kto im daje broń?!” – grzmiał Hasan Nasrallah, przywódca szyickiego Hezbollahu.

Amerykańscy żołnierze w bazie al-Qaim w Iraku, marzec 2020.
Amerykańscy żołnierze w bazie al-Qaim w Iraku, marzec 2020.
Autor. U.S. Army Spc. Andrew Garcia, domena publiczna

„USA, Izrael i arabskie elity, które zdradziły i nic nie robią, wyśmiewały ruch oporu w Jemenie. Wielu ze świata arabskiego wyśmiewało się z nich i psuło im wizerunek (…) Zobaczcie, co robią? Eksploatują Gazę. Mówię to w obliczu Allaha. Elity milczą. Otwierają usta, ale milczą na temat Jemenu. Ja Jemenowi salutuję. Iraccy bojownicy też walczą (…) Jemen wystawił się na tak wielkie niebezpieczeństwo, abyśmy nie przegrali, jeśli Gaza padnie. Dżihad to nasz honor. Teraz każdy patrzy ze strachem i uznaniem na Jemen. A Jemen teraz jest błogosławiony przez Allaha jednością i szacunkiem (…) W Libanie naszym błogosławieństwem jest wspierać bojowników w Iraku i Palestynie. W Jemenie też są błogosławieni, Ci, którzy walczą”.

„Nasz libański front nie jest jedyny. Wiele arabskich elit, wiele arabskich reżimów siedzi i nic nie robi. Nie odrobili oni lekcji z naszych zbrojnych insurekcji. Milczą. Zamiast coś zrobić, nic nie robią. Mamy obecnie iracki front, libański front, jemeński front, palestyński front. Zagrożeniem jest USA (…) Niebezpieczeństwo ma złe konsekwencje dla całego regionu. Dżihad to duma. Niektórzy nie są gotowi, nie są godni, by walczyć z przeciwnikiem. Nie są godni tego, by walczyć w imieniu Gazy i Palestyny. Upokorzenie dla muzułmanów jest wszędzie (…) Rodzinom bojowników należą się renty! Jestem dumny z bojowników. Mam raporty z frontu. Oni się cieszą, że mogą zginąć za Allaha. Są bardzo rodzinni. Przesłanie dla bojowników na południowej granicy, salutujemy Wam” – podkreślił lider szyickiego ugrupowania.

Czytaj też

Po raz kolejny Nasrallah stał się wręcz zakładnikiem radykalnych nastrojów muzułmańskiej ulicy. Wiadomym było, że po akcji Izraela w Bejrucie (gdy izraelskie drony zbombardowały cele w dzielnicy Dahieh, która jest bastionem Hezbollahu) Nasrallah będzie musiał zabrać głos. Co prawda w atakach Izraela celem byli wysokiej rangi członkowie Hamasu (zginął Saleh al-Arouri), a sam Hezbollah stara się nie nadstawiać za nich karku, to należy pamiętać, że byli oni „pod ochroną” szyickiego ugrupowania. Dlatego z wyczekiwaniem śledzono, co powie przywódca Hezbollahu. Irak pojawił się w przemowie Nasrallaha nieprzypadkowo. Jest on poligonem irańskiej polityki, a zamachy bombowe w Kermanie od razu Teheran powiązał z walkami w Strefie Gazy. Wymiana wszystkich frontów tej wojny przez Nasrallaha („jemeński, libański, iracki i palestyński”) pokazuje wyraźnie, jak bardzo zaangażowany jest Iran. Paradoksalnie przemowa Nasrallaha wyglądała, jakby kolejny raz dystansował się od Hamasu. Jakby walki o Strefę Gazy już się dla niego skończyły.

Od początku operacji „Żelazne Miecze” wiadomym było, że mając problemy ze Strefą Gazy Izrael będzie unikał angażowania na południu Libanu. Dlatego walki na granicy libańsko-izraelskiej mają charakter pozycyjnej wymiany ognia. Zarówno Izrael, jak i Hezbollah ewakuowały mieszkańców nadgranicznych miejscowości, co oznacza, że obie strony nie są pewne obrotu wypadków. Jeżeli racjonalnie przeanalizujemy ten teatr działań, obaj aktorzy powinni być zainteresowani zamrożeniem frontu do okopowych walk o niskiej intensywności.

Czytaj też

Interwencja zbrojna Cahalu na południu Libanu oznaczałaby wkroczenie izraelskich żołnierzy na terytorium, gdzie każdą drogę i kamień doskonale znają bojownicy Hezbollahu, co jest równoznaczne z wysokim ryzykiem zasadzek. Z kolei zrujnowanie południa Libanu, czyli bazy ekonomicznej Hezbollahu, osłabiłoby samego Nasrallaha, czerpiącego ogromne profity polityczne i ekonomiczne ze status quo. A druga strona medalu, czyli inwazja Hezbollahu na północ Izraela, oznaczałaby wystawienie oddziałów szyickiej lekkiej piechoty na ataki izraelskiego lotnictwa i osłabiły potencjał bojowy organizacji za cenę prawdopodobnie niewielkich zdobyczy terenowych nad granicą.

W listopadowej przemowie Nasrallah zaznaczył, że za ofensywę z 7 października odpowiada „wyłącznie Hamas”. To można było odczytać zarówno jako pochwałę dla tej islamistycznej organizacji w oczach samych muzułmanów (syndrom osamotnionej walki Palestyńczyków), ale także dystansowanie się od palestyńskiego ugrupowania.

Reklama

"Będzie walka, będą ranni" wymagające ćwiczenia w warszawskiej brygadzie

Komentarze (4)

  1. Jerzy

    Iran nie jest zdolny do pokonania Izraela, tak samo jednak Izrael ani USA nie są zdolni do operacji lądowej w Iranie - zbyt duże terytorium, zbyt duże potencjalnie straty, jedyne co mogą, to przeprowadzić operację z powietrza niszcząc przemysł i osłabiając potencjał. I do tego chyba właśnie dąży Izrael, licząc na wsparcie w takiej operacji ze strony Amerykanów. Inna sprawa, że zaangażowanie potencjału USA w Iraku, będzie dla Chin idealnym momentem na rozwiązanie problemu Tajwanu...

    1. Sorien

      I pytanie czy to co stało się 7 października nie było po to by Chiny miały okazję

    2. Davien3

      Jerzy USA to moze sprowadzić Iran nalotami do epoki kamienia łupanego a wtedy wykńcza goi sunniccy sasiedzi nienawidzący szyitów Podobnie Izrael Iran ma za słaba OPL i praktycznie nieistniejące nowoczesne lotnictwo by sie temu przeciwstawić

    3. Jerzy

      @Davien oczywiście, że mogą, tylko, że: 1. Izrael ma niewielką głębię strategiczną, poza tym jest wrażliwy na straty osobowe, a Iran ma potencjał pozwalający na przeprowadzenie saturacyjnych ataków rakietowych, które potencjału Izraela nie zniszczą, ale zabiją cywilów i uszkodzą mienie w znacznie większym stopniu niż dotychczasowe wojny i ataki; 2. USA mogą zniszczyć Iran nalotami, ale będzie to wymagało zaangażowania takich sił i środków, że stracą zdolność do jednoczesnej projekcji siły w innych częściach świata.

  2. rwd

    W imię religii można wszystko, nie ma ograniczeń.

  3. Sorien

    Dla armi USA Iran nie jest przeciwnikiem ale dla wyborców USA jest i to już dużym.... Iran , Ukraina koszty setek mld $ takie akcje mogą narobić naprawdę potężne przemeblowanie wewnątrz USA . Największą słabością usa jest paradoksalnie demokracja wewnątrz jest ich najwieksza sila ale na arenie międzynarodowej najwieksza słabością

  4. Zam Bruder

    Na razie ani Izrael nie jest do nowej wojny gotowy, ale co najważniejsze do wojny nie jest gotowy sam Iran - nie rzuci się przecież na połączone siły "malego i dużego szatana" z gołymi rękami - czyli bez atomowego stracha, bo to by znaczyło że w razie wojny zostanie doszczętnie zdruzgotany na podobieństwo Iraku czy Libii a nikt już nie będzie nawet próbował zainstalować tam jakiejś kolejnej arcykosztownej "demokracji". Jeżeli ta wojna rozleje się na cały region to tylko z inicjatywy Izraela który jak widać praktycznie pozbył się już większości swych wrogów rękoma Waszyngtonu albo trzyma ich na pasku USA i swego wywiadu jak Egipt. Ale jak spróbuje rozprawić się z Hezbollahem to Iran będzie musiał odpowiedzieć, no i wojna gotowa.

    1. Odyseus

      Zapomnij , Iran to nie pustynie Iraku czy Libii , to górzysty prawie 90 mln. całkiem nieźle rozwinięty kraj , ciężkie warunki do walki i całkiem sporo przyjaciół jak Indie czy Chiny , jakoś oficjalnie puścili rakiety na bazę USA i USA jakoś nic im za to nie zrobiło ...

    2. Pegaz

      Brak reakcji Trumpa mnie zdziwił, brak reakcji to była oznaka słabości USA, a wtedy było bombardować obiekty strategiczne w Iranie i cofnąć kraj w rozwoju o parenascie lat, za parę lat może być za późno.

    3. Davien3

      Odyseus i więcej wrogów niż mozna policzyc. A Indie nie sa przyjacielem Iranu tak samo jak nie są nim Chiny Nie atakowali tez baz USA bo tych nie ma w Iraku od 2011r ale zaatakowali bazy irackie usilnie starajac sie by mikt nie zginał a potem tak spanikowali ze jednak coś skopali i im zaraz USA zrobi jesień średniowiecza ze zestrzelili ukraińskiego Boeinga jak startował z Teheranu Dla USA to zaden przeciwnik tak samo dla Izraela

Reklama