Reklama

Geopolityka

Czy kolejne wpadki Bidena przypieczętują koniec jego kampanii?

Wolodymyr Zelenski i Joe Biden podczas Szczytu NATO w Waszyngtonie, Lipiec 2024 r.
Wolodymyr Zelenski i Joe Biden podczas Szczytu NATO w Waszyngtonie, Lipiec 2024 r.
Autor. @ZelenskyyUa/X

W przeciągu najbliższych godzin przedstawiciele Partii Demokratycznej prawdopodobnie zadecydują o opublikowaniu oświadczenia, w którym wezwą Joe Bidena do wycofania się z ubiegania o reelekcję w wyborach na prezydenta USA.

Omyłkowe przedstawienie Wołodymyra Zełenskiego jako „Wladimira Putina” czy pomylenie Kamali Harris z Donaldem Trumpem to kolejne wpadki Joe Bidena z ostatnich godzin. Istnieje prawdopodobieństwo, że podane zdarzenia przeleją czarę goryczy w Partii Demokratycznej, która ostatecznie zdecyduje się postawić na inną kandydaturę.

Reklama

Bezlitosne sondaże

Coraz więcej wskazuje na to, że medialne dywagacje dotyczące zastąpienia Joe Bidena innym kandydatem Partii Demokratycznej w trwającej kampanii wyborczej w USA mogą stać się faktem. Wydaje się, że o ile bardzo słaby występ urzędującego amerykańskiego prezydenta w czerwcowej debacie z Donaldem Trumpem zapalił czerwoną lampkę ostrzegawczą w głowach wielu Demokratów, o tyle ostatnie wpadki zaliczone przez Bidena podczas Szczytu NATO w Waszyngtonie niejako „przypieczętują” ich ostateczną decyzję o rezygnacji z kandydatury 81-latka.

Czytaj też

Z informacji opublikowanej przez CBS News wynika, że nawet już w ten weekend przedstawiciele Demokratów mogą wydać oświadczenie, w którym wezwą Josepha Bidena do wycofania się z wyścigu wyborczego. Sam apel nie będzie formalnie oznaczał jego rezygnacji, ale będzie symbolicznym znakiem, za którym mogą pójść wiążące decyzje. Co ciekawe, niezależnie od publikacji ewentualnego oświadczenia, swój sprzeciw wcześniej wyraziła już część polityków Demokratów. Dotychczas 17 członków Izby Reprezentantów z ramienia tej partii oficjalnie wezwało urzędującego prezydenta do zaniechania planów dotyczących kontynuacji kampanii. W tym miejscu należy jednak wyraźnie zaznaczyć, że to wyłącznie od Joe Bidena i jego najbliższego otoczenia będzie zależeć ostateczna decyzja.

Zmiana sposobu myślenia w obozie politycznym urzędującego prezydenta USA w dużej mierze może wynikać z ostatnich sondaży poparcia. W czwartek ABC News oraz „Washington Post” opublikowały wyniki, z których wynika, że niewielką przewagę w wyścigu przedwyborczym ma obecnie Donald Trump. W tym sondażu nie ma nic odkrywczego ani przełomowego, ale jeśli spojrzymy już na drugie badanie, w którym to w roli bezpośredniego kontrkandydata Republikanina stawiany jest nie Joe Biden, a Kamala Harris, to okazuje się, że obecna wiceprezydent Stanów Zjednoczonych może mieć większe szanse na pokonanie Trumpa (przewaga trzech punktów procentowych – red.).

Reklama

Nie stracić z oczu najważniejszego

Nazwanie przez Joe Bidena prezydenta Ukrainy Wołodymyra Zelenskiego „Wladimirem Putinem” w czasie ceremonii podpisania porozumień dotyczących gwarancji bezpieczeństwa dla Ukrainy podczas Szczytu NATO w Waszyngtonie było wpadką, która dobitnie pokazała Demokratom, że jest to tak naprawdę ostatnia szansa na dokonanie trudnej, ale chyba koniecznej zmiany. „Bogiem a prawdą” należy zaznaczyć, że amerykański prezydent dosłownie po chwili poprawił się po tej pomyłce, ale fragment niefortunnej wypowiedzi poszedł „w świat” na nowo, rozgrzewając opinię publiczną, spychając debatę o postanowieniach waszyngtońskiego szczytu na dalszy plan. Dobrze by było, żeby nie zostały one całkowicie zmarginalizowane.

Czytaj też

Szczyt NATO w Waszyngtonie przechodzi do historii. Zgodnie z przewidywaniami analityków i ekspertów, nie było to wydarzenie o przełomowym charakterze, ale jednocześnie należy podkreślić, że z co najmniej kilku powodów był to szczyt, na którym podjęto kilka bardzo znaczących decyzji, które niewątpliwie będą pomagać w wyznaczaniu kierunków rozwoju Sojuszu Północnoatlantyckiego.  

Co możemy wymienić jako ważniejsze wydarzenia z waszyngtońskiego Szczytu NATO? Z pewnością było to wydarzenie bardzo istotne z punktu widzenia Ukrainy. Sojusznicy podpisali długoterminową deklarację wsparcia tego kraju, mówiącą o tym, że sojusznicy proporcjonalnie wesprą Kijów kwotą minimum 40 miliardów dolarów przez najbliższy rok. Z punktu widzenia naszych wschodnich sąsiadów z pewnością bardzo znaczące były też pojawiające się w Waszyngtonie słowa mówiące o „nieodwracalności” drogi Ukrainy do NATO.

Czytaj też

Mówiąc o partnerach NATO, nie można zapominać o wyraźnym wskazaniu na zacieśnianie współpracy z Unią Europejską, a także Australią, Japonią, Nową Zelandią oraz Koreą Południową. Z punktu widzenia Polski warto wyróżnić decyzję Sojuszu o wzmocnieniu zintegrowanej tarczy antyrakietowej NATO (wymienienie bazy Aegis Ashore w Redzikowie), a także o oficjalnym powołaniu Centrum Szkoleń i Analiz NATO-Ukraina w Bydgoszczy.

Po więcej szczegółów na ten temat odsyłamy do szeregu tekstów naszych analityków na stronie Defence24.pl w dziale „Szczyt NATO w Waszyngtonie”.

Reklama
Reklama

Komentarze (5)

  1. SAS

    Każdemu może się zdarzyć pomylenie Zelenskiego z Putinem.

  2. bmc3i

    @ovx, to prawda, ale kto mówi że jrśli nie Biden, to musi być koniecznie Harris?

    1. QVX

      Wśród Demokratów są coraz częstsze wypowiedzi, że musi być Harris, bo mniejszości się obrażą.

  3. bmc3i

    Może tak, może nie, ale wielu Amerykanów mówi "nie chcę głosować na starego, ale jeszcze bardziej nie chcę głosować na crazy". Jeszcze inni mówią "głosowałbym na nogę od stołu, aby tylko nie wygrał Trump".

    1. Klozapol

      Obiektywnie za Trumpa żyło się lepiej, otworzyły się kopalnie, podatki były niższe, uspokoił sytuację z Koreą pn, granicą pd była chroniona i wiele innych

    2. bmc3i

      I przy okazji Trump był jedynym prezydentem od czasów Trummana, na koncu kadencji którego było mniej miejsc pracy niż na jej początku.

  4. QVX

    Problem polega na tym, że żaden potencjalny zamiennik Bidena nie ma większych szans na wygraną z Trumpem. Harris to taka Hillary Clinton, czyli nie do strawienia dla swingującego centrum. W ogóle sensowna strategia dla Demokratów to odpuszczenie sobie tych wyborów, pozwolenie Bidenowi na przegraną i obarczenie winą za nią wieku i zdrowia Joego (wystawienie innego kandydata to jego zamknięcie drzwi do kolejnych wyborów, bo teraz przegra), a następnie założenie, że Trump narobi "bydła" Republikonom, a za 4 lata nowy kandydat (druga kadencja Trumpa) tego nie odrobi.

    1. bmc3i

      Nie ma takiego luksusu, wobec zniszczeń demokracji jakie zapowiada Trump. Nie mówiąc o zapowiadanym przez niego rozpędzeniu na 4 wiatry departamentu stanu oraz wszystkich 17 agencji wywiadowczych I kontrywiadowczych. Stanów Zjednoczonych, a nawet możliwemu wyprowadzeniu USA z NATO.

    2. bmc3i

      W sierpniu konwencja Demokratów może teoretycznie wybrać kogoś innego do kandydowania. A kiedyś Obama też był nikim gdy został wystawiony do wyborów. Szarym senatorem o którym nikt przed kampanią nie słyszał.

    3. QVX

      @bmci Między Harris a Obamą jest różnica. Obama nie wyróżniał się niczym, a Harris tak jak H. Clinton ma jednak spory elektorat negatywny i antytrumpizm nie wystarczy na jego przełamanie.

  5. bmc3i

    Sztab Bidena mówi że Biden sie nie wycofa, a 400 delegatów na sierpniową konwenvję partyjną Demokratów jest nieformalnie zobowiazanych do glosowania na niego.jesli sie nie wycofa.

Reklama