Reklama
  • Wiadomości

"Ciemny" lot B-1 koło Chin i Rosji

Amerykańskie bombowce B-1B tym razem pojawiły się w okolicy Kamczatki operując nieopodal przestrzeni powietrznych Rosji, Chińskiej Republiki Ludowej, Koreańskiej Republiki Ludowo Demokratycznej i Japonii. Maszyny prowadziły lot bez wymiany informacji z samolotami cywilnymi. Ma to być kolejny przejaw nowej koncepcji „dynamicznego użycia” bombowców amerykańskich sił powietrznych operujących z oddalonych baz.

B-1 wzbija się do patrolu z bazy na Guam 21 maja 2020. Fot. Pacific Air Forces
B-1 wzbija się do patrolu z bazy na Guam 21 maja 2020. Fot. Pacific Air Forces

O przelocie poinformowali początkowo 22 maja spotterzy obserwujący ruch lotniczy w Internecie. Zauważyli oni pojedynczy bombowiec, który - jak zaznacza Breaking Defense - prowadził „lot zaciemniony” tzn. bez komunikacji z cywilnym ruchem lotniczy. Według ich obliczeń samolot miał przebywać w powietrzu 29 godzin, prezentując zdolność do przejścia do ataku w dowolnym wybranym momencie.

Wkrótce później komunikat na ten temat wydało dowództwo sił powietrznych USA na Pacyfiku. Okazało się że lot wykonywał nie jeden a dwa samoloty z 9. ekspedycyjnego dywizjonu bombowego, na co dzień bazującego w Teksasie. Maszyny wystartowały 21 maja z bazy na Guam i poleciały najpierw na Alaskę gdzie wraz z F-22 i F-16 z bazy Elmendorf-Richardson (3. Skrzydło), przeprowadziły wspólne ćwiczenia współdziałając dużej formacji lotniczej.

Następnie obydwa B-1B skierowały się południowy-zachód w stronę Japonii, w której okolicach załogi zapoznawały się z wymaganiami tamtejszego teatru operacyjnego. W okolicy bazy Misawa samoloty współdziałały z lotniskowcem USS Ronald Reagan i morskim samolotem patrolowym P-8 Poseidon. Współdziałanie polegało tutaj na doskonaleniu wspólnego zwalczania jednostek pływających z dużej odległości za pomocą pocisków precyzyjnych.

Następnie Lancery powróciły na Guam, około 24 godziny po starcie. USAF poinformowały, że misja miała pokazać, że Stany Zjednoczone są w stanie uderzyć w dowolny wybrany cel – „w dowolnym czasie i miejscu”. Podkreślano także ogromną wartość ćwiczenia samego w sobie jako okazję do współdziałania z marynarką wojenną i własnymi myśliwcami, a także wymiany. Chodziło o naukę użycia (symulowanego) uzbrojenia dalekiego zasięgu a zapewne także wymianę informacji miedzy poszczególnymi uczestnikami.

Amerykanie podają, że ich reakcja jest odpowiedzią na agresywne zachowanie się w ostatnich miesiącach sił ChRL, których okręty dokonują prowokacyjnych patroli w okolicach Tajwanu, a samoloty dokonywały w ostatnim czasie licznych agresywnych przechwyceń amerykańskich statków powietrznych.

W ostatnich tygodniach Lancery operowały m.in. nad Morzem Arktycznym, Skandynawią, Bałtykiem, Polską i Pacyfikiem.

WIDEO: "Żelazna Brama 2025" | Intensywne ćwiczenia na poligonie w Orzyszu
Reklama
Reklama