Geopolityka
Bitwa o Donbas pułapką dla Rosjan [OPINIA]
Umowna bitwa o Donbas ma być kluczowym elementem wojny w Ukrainie, co potwierdzają zarówno eksperci i władze Ukrainy jak i zewnętrzni analitycy. Jednocześnie dla Rosjan ma to być możliwość zagwarantowania sobie możliwego propagandowego sukcesu przed nadchodzącym w maju dniem zwycięstwa. Jednakże, presja czasu, ale też inne czynniki mogą wskazywać, że Kreml znalazł się w pułapce. I nawet skoncentrowanie znacznych sił na jednym kierunku natarcia nie musi zagwarantować Rosjanom powodzenia. Szczególnie, że Ukraina również zyskuje czas na przygotowania, a dotychczasowe walki pokazały, iż ukraińscy dowódcy potrafią odpowiednio zarządzać własnymi zasobami obronnymi. Ukraina, odpowiednio wspierana przez Zachód w kontekście bitwy donbaskiej nie musi stać w żadnym razie na straconej pozycji.
Na wstępie należy zaznaczyć, że przejęcie kontroli nad całym ukraińskim Donbasem jest ewidentnie najłatwiejszym scenariuszem propagandowym, patrząc przez pryzmat obecnie prowadzonej polityki Kremla. Agresja Rosji na Ukrainę pierwotnie zakładała obalenie legalnych władz w Kijowie, a także dezintegrację sił zbrojnych Ukrainy oraz ich pełną wasalizację. Jednakże nieudane natarcie przede wszystkim na ukraińską stolicę, gigantyczne straty w ludziach oraz sprzęcie wymusiły na Kremlu poszukiwanie relatywnie prostych i przede wszystkim szybkich rozwiązań polityczno-wojskowych. Trwa bowiem cały czas wyścig z czasem, a dokładniej chodzi o datę 9 maja 2022 r. Rosyjski dzień zwycięstwa jest bowiem dla obecnego systemu rządów w tym kraju nie tylko celebracją, osadzoną na próbie łączenia dziedzictwa ZSRS i rządów Władimira Putina. Lecz równie lub może o wiele bardziej istotnym narzędziem socjotechnicznym. Jego celem od lat jest bowiem ukazywanie potęgi militarnej jako elementu scalającego wiarę w rządzących oraz pozycjonującego Rosję na arenie międzynarodowej. Patrząc na wszelkie mankamenty współczesnej rosyjskiej gospodarki, systemu opieki zdrowotnej, itd. to właśnie przekonanie o sile militarnej oraz wielkości terytorium staje się czymś zupełnie inaczej wartościowanym w makroskali niż chociażby na Zachodzie. Mówiąc obrazowo sama parada i święto muszą więc zakończyć się, tym bardziej w warunkach wojny (lub jak kłamie Rosja operacji specjalnej) chociażby umownym sukcesem dla Kremla. Stąd Donbas jest czymś kluczowym i Kreml sam zepchnął się do gry o wszystko swoimi agresywnymi posunięciami. Trzeba też spodziewać się, że w maju tego roku parada może mieć również wiele akcentów w zakresie broni atomowej. To zaś będzie już przede wszystkim ukierunkowane na Zachód, podkreślając, że Rosja będzie straszyła wszystkich odwetem za pomocą broni masowego rażenia.
Czytaj też
Jednakże, taka postawa polityczno-propagandowa władz Rosji bazująca na presji czasu nie musi oznaczać jednocześnie komfortu strategicznego jeśli chodzi o przygotowanie operacji. Zastanówmy się najpierw co może sprzyjać stronie rosyjskiej przy realizacji zamierzeń w zakresie znacznego rozszerzenia okupacji Donbasu. Trzeba bowiem pamiętać, że już od agresji w 2014 r. Rosjanie okupują część tamtejszego terytorium Ukrainy, robiąc to za pomocą mafijnych struktur tzw. republik ludowych. Dziś mowa jest więc o rozszerzeniu ówczesnej okupacji, a także zapewne wprowadzeniu modelu inkorporacji do Rosji, jak to miało miejsce w przypadku również okupowanego Krymu. Półwysep był także potrzebny do działań propagandowych, więc można spodziewać się, że nielegalne inkorporacje są powiązane z takimi właśnie aspektami propagandowo-politycznymi, zaś „zamrażanie" konfliktów i wykorzystywanie separatystów jest przez Kreml traktowane w kategoriach długoterminowych aktywów. Dziś wiemy, że Kreml nie ma czasu, który jest determinowany majowym świętem państwowym. Wracając do atutów Rosji, to podstawowym aspektem jest możliwość skomasowania sił i środków na jednym lub dwóch kierunkach natarć. Zauważmy, że Rosjanie napadli na największe europejskie państwo, stosując znacząco ograniczone pod względem ilości żołnierzy siły. Dziś, uderzając w Donbasie mogą odejść od ich rozproszenia na rzecz koncentracji w jednym miejscu i czasie. Mowa też o możliwości wyciągnięcia wniosków z dotychczas prowadzonych walk z obrońcami Ukrainy. Rosyjskie wojska poznały atuty oraz słabości strony ukraińskiej, analogicznie do własnych sił. Stąd uderzenie może być lepiej przeprowadzone jeśli chodzi w pierwszej kolejności o działania połączone. Wiąże się z tym również praca nad ulepszeniem łańcucha dowodzenia, który był wręcz czymś katastrofalnym jeśli analizuje się agresję rosyjską. Skutkiem czego widzieliśmy chaos wśród części jednostek nacierających, rozprężenie w części jednostek rosyjskich lokowanych na tyłach, nie mówiąc o symbolicznych wręcz stratach ponoszonych wśród wyższych rangą oficerów. Rosjanie zyskują obecnie czas, aby nie tylko przegrupować się i podciągnąć rezerwy, ale także zmienić jakość dowodzenia. Analogicznie jeśli chodzi o stworzenie odpowiednich rezerw w zakresie wsparcia logistycznego dla własnych wojsk, nacierających na Ukrainę. To przecież również było czymś w rodzaju dotychczasowego znaku rozpoznawczego, w sferze nieudolności Rosjan od szczebla taktycznego po strategiczny. Na papierze, obecna pauza w większych walkach może być wykorzystana do zniwelowania tego rodzaju mankamentów. Także jeśli chodzi o rozpoznanie i jednoczesne wykorzystywanie kwestii terenu pola walki.
Jednakże, sformułowanie „na papierze" nie pojawiło się bez przyczyny. Albowiem trzeba teraz zauważyć, że każdy ze wskazanych atutów ma przypisane sobie wątpliwości. Nadrzędnym mankamentem jest właśnie presja czasu i polityki na dowódców każdego szczebla. Władimir Putin żąda sukcesów, a każdy poniżej stara się wywrzeć presję na ich osiągnięcie lub pogrąża się w walkach frakcyjnych, tak aby zabezpieczyć się na wypadek porażki. Najprawdopodobniej walki tego rodzaju toczą się w wymiarze rosyjskiej wspólnoty wywiadowczej. To zaś nie rokuje najlepiej jeśli chodzi o wsparcie wywiadowcze w przygotowaniu uderzenia. Co więcej, mając na uwadze bardzo dobrze wykonywaną pracę wywiadowczą i kontrwywiadowczą strony ukraińskiej. Nie mówiąc już o wsparciu w sferze danych wywiadowczych ze strony umownego Zachodu, gdzie część państw już nie kryje się z tym faktem. Przygotowanie uderzenia toczy się więc w przestrzeni dobrze rozpoznanej przez Ukrainę i ich partnerów. Wiemy przede wszystkim, że kluczowe może być uzyskiwanie danych SIGINT czyli wywiadu sygnałowego. Albowiem, dowódcy rosyjscy nie mogą być pewni swojej łączności i dotyczy to różnych szczebli. Zaś krótki czas na rozpoczęcie ofensywy i przede wszystkim sankcje utrudniają łatwą oraz prostą zmianę jakościową w systemach łączności i komunikacji, które są stosowane przez Rosjan. Co więcej, trudno jest przypuszczać, że równie łatwo jak systemy komunikacji i łączności można wymienić mentalność kluczowych oficerów rosyjskich. Przetasowania w łańcuchu dowodzenia mogą więc oznaczać, także większą niepewność, a nawet próby sabotowania w imię obrony interesów, tych którzy odpowiadali za pierwszy okres walk. Trudno jest też przypuszczać, że w zanadrzu Kreml utrzymywał grupę wręcz genialnych oficerów, którzy są w stanie nagle przeobrazić zaangażowane siły w efektywną machinę wojenną. Szczególnie, że znów wracamy do presji czasu i presji polityki. Nie da się też pominąć, że nawet w przypadku lepszego przygotowania oficerów wątpliwości mogą pojawić się w zakresie żołnierzy, którzy nie charakteryzowali się dotychczas wysokim wyszkoleniem indywidulanym oraz taktycznym. Nie mówiąc nic o morale, które obrazuje szlak zbrodni wojennych i zwykłego rabunku, charakterystyczny dla formacji paramilitarnych, a nie sprawnej machiny wojennej. Co więcej, każda zbrodnia popełniona w dotychczasowej agresji Rosji na Ukrainę staje się bronią przeciwko samym wojskom agresora. Albowiem obrońcy widzą i wiedzą o co walczą w starciu z Rosjanami. Zauważmy też, że strona ukraińska również poznała Rosjan i całą gamę ich wyposażenia. W dodatku wykazała, że oficerowie i podoficerowie ukraińscy są w wielu przypadkach o wiele lepiej przygotowani do działań na współczesnym polu walki. Ukraińcy walczą o swój kraj, widząc ogrom brutalności i agresji wymierzonej w ludność cywilną. Rosyjscy oficerowie walczą o to, aby przetrwać i przede wszystkim nie stać się kozłem ofiarnym, obarczonym winami wyższych stopniem. Tak się dzieje najprawdopodobniej, aż do samego Kremla.
Czytaj też
Problemem obu stron jest też sprawa strat ludzkich i sprzętowych. Jednakże, Rosjanie są w tym zakresie w pewnym sensie w gorszej pozycji od Ukrainy. Przede wszystkim dlatego, że strona ukraińska napaść ze strony Rosji od początku traktowała jako swoistą wojnę industrialną, której podporządkowane musi być wszystko w systemie funkcjonowania kraju. Od rezerw sprzętowych po kluczowe zasoby ludzkie. Kreml musi teraz wprowadzać nowe siły, ale istnieje rozbieżność jak to zrobić efektywnie przy twierdzeniu, że nadal mamy do czynienia z tzw. „operacją". Propaganda Kremla nie zdąży raczej ze zbudowaniem masowego poparcia do wstępowania do wojska, bazując na uczuciach proputinowskich i prowojennych. Zaś rezerwy ściągane z głębi kraju nie rokują najwyższego standardu w zakresie działań w Ukrainie, prowadzonych przeciwko zdeterminowanym obrońcom. Trzeba też spojrzeć na działania na terenach okupowanych, gdzie prowadzony jest zaciąg wręcz siłowy do formacji milicyjnych. Jest to ewidentnie oznaka słabości strony rosyjskiej, przede wszystkim dlatego, że przy presji czasu raczej Kreml nie chciałby liczyć na słabo wyszkolone i nisko zmotywowane grupy separatystów. Trudno jest przypuszczać, że Rosjanie czekaliby tak długi czas przed wprowadzeniem bardziej efektywnych rezerw. Problem przegrupowania to również problem rozprzestrzeniania się wątpliwości co do morale wojsk agresora. Przy nowym rzucie pojawią się bowiem żołnierze, którzy walczyli w Ukrainie i ponieśli znaczne straty. Sytuacja może więc być dość niekomfortowa dla rosyjskich dowódców. Nie mówiąc o pewności co do postawy wojskowych na polu walki, a także rodzenia się różnych problemów dyscyplinarnych. Przypomnijmy, że w przestrzeni informacyjnej pojawiały się już sugestie, że część żołnierzy odmawiała wysłania na front. Motywując to chociażby kwestiami prawnymi, a więc działaniem poza stanem wojny. Rosjanie w końcu prowadzą swoją agresję przy narracji ograniczonej operacji specjalnej, a straty wśród wojskowych mogą już osiągać poziom sowieckiej inwazji na Afganistan lub nawet je przewyższać. Nie można dziś ocenić, także długofalowych efektów dobrze prowadzonych operacji psychologicznych strony ukraińskiej. Kolejna ofensywa to także presja psychiczna dla żołnierzy rosyjskich, którzy dopuścili się zbrodni wojennych lub grabieży. Niepewni swojej frontowej przyszłości mogą być ostatnimi, którzy zaryzykowaliby ponownie walkę z ukraińskimi obrońcami. Czym innym jest przy tym odgrażanie się w mediach społecznościowych, a czym innym realny stan psychofizyczny wojsk. Wiele można wywnioskować po przechwyconych przez ukraińskie służby specjalne rozmowach telefonicznych Rosjan i ich rodzin. Rezerwy do uderzenia na Donbas mogą być nie tyle czynnikiem decydującym, ale wręcz przeciwnie osłabiającym stronę rosyjską. Oczywiście, nie generalizując i uznając, że zapewne w części przypadków rosyjscy dowódcy będą w stanie wprowadzić jednostki świeże, dobrze wyszkolone, etc. Pytanie jednak na ile ich działania będą osłaniane przez słabsze formacje.
Kolejnym problemem dla Kremla w budowaniu dużej operacji jest również czynnik sprzętowy. Strona rosyjska, niezależnie od statystyk podawanych przez Ukrainę, poniosła znaczne straty. Nawet rzecznik prezydenta Rosji Dimitrij Pieskow powiedział, że są one znaczące jeśli chodzi o zasoby ludzkie, a więc i co naturalne sprzętowe. Nowe siły, wprowadzane na teatr działań będą miały podobny poziom techniczny jeśli chodzi o poszczególne kompleksy stosowanego uzbrojenia, a nawet może to być w licznych przypadkach stan o wiele gorszy. Zaplecze Rosjan jest bowiem słabo przygotowane do nagłej mobilizacji sprzętowej. Zauważmy, że rosyjski przemysł będzie borykał się z brakiem części wcześniej importowanych z zagranicy. Trudno jest też przypuszczać, że do 9 maja, a raczej do 1 maja będzie on w stanie wypuścić odpowiednią ilość dodatkowego wyposażenia i uzbrojenia na najwyższym poziomie. Nie mówiąc o wprowadzeniu go do walk. Czyli istnieje potrzeba ściągania sprzętu z różnych okręgów wojskowych, a także sięgania po zaplecze rezerw. W tym ostatnim przypadku lata korupcji i zwyczajnego rosyjskiego podejścia do konserwacji sprzętu mogą okazać się elementem osłabiającym znacząco możliwości działania. Przypomnijmy, że głośnym już wcześniej stało się zdiagnozowanie faktu, iż część czołgów i innego sprzętu znajdującego się na stanach rezerw jest zupełnie niezdatna do walki. Jeśli potwierdzą się ostatecznie informacje agencyjne o poszukiwaniu przez Rosję sprzętu np. poza państwami europejskimi, może to oznaczać, że sytuacja jest o wiele bardziej skomplikowana. Zaś wizja wielkiej, decydującej bitwy może być zbliżona do koncepcji snutej przez Saddama Husajna o „matce wszystkich bitew". Z drugiej strony jest Ukraina, która straciła znaczne zasoby czołgów, transporterów opancerzonych, etc. lecz równocześnie pozyskano szereg zdobytych pojazdów rosyjskich. Istnieje również możliwość łatwiejszego wprowadzania ponownie do walki swoich pojazdów uszkodzonych, które są remontowane. Rosjanie zaś charakteryzowali się dotychczas pozostawianiem własnych systemów uzbrojenia, co niejako wypromowało jako symbol tej wojny ukraiński ciągnik rolniczy, holujący rosyjskie pojazdy. Jednakże, najważniejsze może okazać się przełamanie państw Zachodu jeśli chodzi o zwiększenie dostaw wyposażenia do Ukrainy.
Czytaj też
Zauważmy, że strona ukraińska bardzo dobrze diagnozuje tą kwestię mówiąc o pilnej potrzebie dostaw umownych czołgów. Rosjanom nie udało się sparaliżować szlaków przerzutu uzbrojenia z Zachodu, nie mówiąc o amunicji, etc. Coraz więcej polityków podróżuje do Kijowa, a coraz więcej państw mówi wprost o gamie systemów wyposażenia i uzbrojenia asygnowanych do kolejnych partii pomocy wojskowej dla walczącej Ukrainy. Dziś nie jest problemem zapewne skala pomocy, ale najważniejszy jest czas mobilizacji Zachodu. Tak czy inaczej nie działa więc presja rosyjska w zakresie izolacji Ukrainy, nie działa również kampania bombowo-rakietowa jeśli chodzi o paraliż węzłów logistycznych. Ciekawym wątkiem może być system S-300 ze Słowacji. Rosjanie ochoczo wskazali, że został on zniszczony, ale zarówno Ukraina jak i Słowacja zaprzeczają temu. Możliwe, że są to ostanie próby informacyjnego wpływu na państwa pomagające ukraińskim siłom zbrojnym. Bazując na tym, że jeśli nie udało się zastraszać innych państw, należy podważyć efektywność ich pomocy poprzez ukazanie, że Ukraina straci zasoby wojskowe, które otrzyma. Do tego, co naturalne przekaz rosyjski musi być obudowany narracją o zastosowaniu precyzyjnych środków rażenia takich jak Kalibr. To ważne, bowiem dotychczas widzimy raczej przechodzenie na środki rażenia z minionej epoki. Szczególnie, że stany rakiet i broni precyzyjnej (choć w przypadku Rosji to jednak lekko kontrowersyjne pojęcie) mogły w toku agresji ulec znacznej redukcji. Ukazując, że przegrupowanie wojsk to jedno, ale stworzenie/odtworzenia zaplecza materiałowego i logistycznego to drugie. Nie mówiąc o tym, że należy brać przy tym pod uwagę oddziaływanie ukraińskich formacji specjalnych na tyłach Rosjan. W końcu rosyjskie dowództwo, co widać obecnie, nie przewidywało takiego obrotu spraw w zakresie napaści zbrojnej na Ukrainę. Zaś ukraińskie dowództwo bardzo dobrze przewidziało potrzebę atakowania zaplecza sił rosyjskiego agresora.
Najpewniej znajdująca się pod wpływem alkoholu rzeczniczka rosyjskiego ministerstwa spraw zagranicznych Maria Zacharowa, mówiąca na konferencji prasowej o barszczu ukraińskim to dziś idealny obraz nastroju niepewności wśród szerszej grupy kremlowskich włodarzy. Niepewność co do kolejnych decyzji Putina i błędy w prowadzeniu kampanii, wynikłe z naleciałości systemu polityczno-wojskowego, rozlewają negatywne emocje wśródsiłowików, oligarchów, etc. Tracących pewność siebie, a wręcz dotychczasową butę, na równi z przekonaniem o możliwości uwłaszczania się na wszystkich aspektach funkcjonowania Rosji i wydawania pieniędzy poza granicami kraju. Pytanie czy w takiej atmosferze stronie rosyjskiej uda się zaplanować i przede wszystkim odpowiednio przeprowadzić dużą operację donbaską, która da satysfakcję Putinowi, a także pozwoli zachować twarz w kontekście majowych świąt. Operacje, szczególnie takie wymagają bowiem przede wszystkim zrozumienia kluczowej relacji człowiek-sprzęt. A w przypadku obu istnieje szereg wątpliwości, co do możliwości strony rosyjskiej. Jednakże, żeby wspomniane słabości mogłyby być wykorzystane przez obrońców Ukrainy kluczowa jest kwestia utrzymania trendu zwiększającej się pomocy wojskowej z Zachodu, utrzymania jak najszczelniejszego systemu sankcji (Rosjanie będą szukali luk, wykorzystując np. służby wywiadowcze i/lub sieci oligarchów), a także utrzymania pomocy wywiadowczej. Połączenie tych trzech elementów z dotychczasowymi zdolnościami dowódców i żołnierzy ukraińskich może dać możliwość osiągnięcia sukcesów polityczno-wojskowych, w kontekście walk o Donbas. Nie oznacza to jednakże automatyzmu w wygraniu wojny, a przede wszystkim odzyskania przez legalne władze w Kijowie kontroli nad całością swojego terytorium. Tak samo jak automatyzmu nie powinno się stosować do zestwień ilościowych, chociażby w zakresie analizy długości kolumn wojskowych formowanych przez Rosjan w Donbasie.
ansuz
NATO powinno wesprzeć Ukraińców w nadchodzącej ofensywie, ogłaszając nagłe ćwiczenia od Koła Podbiegunowego, poprzez kraje Bałtyckie, Polskę Rumunię aż po Japonię. Trzeba ich zastraszyć i zapobiec przerzucaniu wojsk na front ukraiński. Niech kacapy zaczną się autentycznie obawiać "interwencji pokojowej" a nie tylko mówić o niej na potrzeby propagandy. Lepiej skutecznie zastraszyć wroga i uniknąć wojny, niż udawać słabego i zostać w nią wplatanym wbrew własnej woli. (To tyczy się również konieczności nocnego chodzenia po niebezpiecznych osiedlach. Lepiej prewencyjnie odstraszyć ewentualnych napastników, niż zostać zmuszonym do weryfikowania własnych umiejętności w walce) ;)
wert
to recepty Jacka B bez większego odniesienia do rzeczywistości. NATO to jankesi, może Kanadyjczycy i my (Międzymorze) z racji że nas dotyczy. Taka decyzja wymaga zgody parszywieńkiego zachodu a TEJ NIE będzie NIGDY bo zgnilce chcą współpracy a nie wojny z kacapią. Jedyne co możemy zrobić to zaryzykować duże osłabienie i wysłać wszystko co UKR potrafią obsługiwać. Dla dostaw UKR zabezpieczyli niebo od Bugu do Dniepru ale nad Donbasem lotnictwo sowieckie lata jak chce więc nasze Osy wyposażone w lepsze UKR rakiety powinny dawno już tam być. Podobnie jak Kuby Newy, o Twardych czy BWP nie wspominając. UKR będą potrzebowali sporego wzmocnienie aby COKOLWIEK odbić. To z dedykacja wielbicielom różańskiego, podobno generała
ZarwikapTUR
Jeszcze mi się to nie mieści w głowie, jak Rosja kompletnie wszystko zrobiła źle w tej wojnie...
wert
źle w naszym pojęciu. Cóż znaczy 20 tys Gruz-200? Za mało o przynajmniej jedno zero!. Cofnęli UKR do średniowiecza, przebili połączenie do Krymu, Donbas też raczej utrzymają. Potężne złoża gazu na szelfie też są ich nie licząc rud metali uranu etc Odkroili i skonsumowali spory plaster UKR. Kacapia myśli DŁUGOTERMINOWO! Najgorsze co ich spotkało i czego raczej nie zakładali to wahania niemca dociśniętego przez jankesów. Będą musieli im więcej dać
były porucznik zmechu
Nie stawiałbym starcia o Donbas, jako rozdania decydującego o wszystkim. Moim zdaniem pojedynki szlachetnych rycerzy bezpowrotnie minęły. Ta wojna może być sprowadzona do batalii na wyniszczenie, a tu niestety przewagę mają agresorzy! Z matematyki wynika, że stosunek sił około. 10 do 1 nie pozostawia złudzeń co do wyniku. Z drugiej strony - zawziętość i poświęcenie Ukraińców może zdecydowanie zniechęcić Rosjan do dalszej eskalacji walk i sprowadzić na drogę rozsądku.
TrzyKawki
Najmocniej przepraszam, ale skąd to 10:1? Bo to ani ludnosciowo, ani sprzetowo... Moze obszarowo?
Valdore
@były porucznik zmechu, przypomnę ci może operację rżewsko, syczewską, gdzie na osłabioną niemeicka 9 Armie uderzyły dwa wzmocnione fronty rosyjskie. Efektem bitwy, była całkowita kleska Rosjan majacych 1.,9mln zołnierzy przeciwko niekompletenj, pojedyńczej armii niemieckiej.
Orel
Jeden bierze udział, drugi nie może bo rosja ma też inne granice a gdzie się podziało tych ośmiu?
Buczacza
Mam wrażenie, że nie tylko Donbas jest pułapką. Cała Ukraina to jedna wielka pułapka na rosję putina... Osobiście nie miałbym nic przeciwko temu. Żeby następnym pokoleniom Rosjan odbijało się to czkawką.
taka_prawda
Siły które mają opanować Donbas są za słabe, wystawiono o wiele za małe zgrupowanie, szykuje się spektakularna klęska Rosja.
truten88
Martwi cię to ? chyba nie !
Mbro
Oby! Trzymam za to kciuki!
Greg
Nie mogę się doczekać
stary Polak
mit 1. komunikacja. mieli kilka lat na opanowanie sprzętu komunikacyjnego. pomijając fakt że zniszczyli przekaźniki sygnału których ich system potrzebował (3G, 4G) były sygnały że po prostu nie potrafią posługiwać się nowoczesnymi systemami łączności. pozostają smarfony. groza. mit 2. poprawa dowodzenia. planowanie. 1920, potem II w.św. i dziś. wciąż to samo - wsiegda wpieriod. Ot i cała sztuka wojenna. Precież za geniusza robi Żukow który po prostu wysyłał do boju tak dużo żołnierzy, żeby Niemcy nie zdążyli wybić wszystkich. Pomijam sławetne "rozpoznanie bojem". No, to to jest ukoronowanie kunsztu wojennego. mit 3. uzbrojenie. ilość i nowoczesność sprzętu ... a, to już mamy z głowy. choć nadal nie rozumiemy jakim cudem oni nic nie mają?!
wert
Polska została wsparta przez rolników UKR. Pod Lublinem widziano pierwszą kolumnę 50 traktorów ciągnących najsilniejsze maszyny rolnicze które są nawet lepsze do pracy w nocy od sowieckich. Druga, taka sama, podobno w drodze. Zasiewy zbóż pójdą szybko