Amerykańska flota, zlokalizowana w rejonie Indo-Pacyfiku pracowicie zamyka ten rok. Klamrą spinającą szereg ćwiczeń oraz patroli była wizyta niszczyciela na spornych wodach Morza Południowochińskiego, gdzie Waszyngton uznaje się za gwaranta swobody żeglugi, zgodnie z konwencją o prawie morza.
Amerykański okręt USS John S. McCain jest kolejną jednostką należącą do US Navy, która wzięła udział w operacji mającej na celu zapewnienie swobodnej nawigacji w spornych rejonach Indo-Pacyfiku. Swoją misję, będącą częścią wspomnianych działań FONOP, przeprowadził w rejonie do którego roszczą sobie prawa Chiny, Wietnam, Malezja, Sułtanat Brunei, Filipiny oraz co ciekawe również Republika Chińska na Tajwanie. Chodzić miało dokładniej o rejs w pobliżu wysp Spratly, zlokalizowanych na akwenie Morza Południowochińskiego (około 100 małych obiektów).
Podkreśla się przy tym, że Chiny, Wietnam i Tajwan uważają, że jakiekolwiek transfery okrętów w tym rejonie winny być wcześniej zgłoszone do nich. Wobec tego, Amerykanie zakwestionowali narzucone przez wspomniane podmioty ograniczenia. Przy czym, oprócz Chin, rejs niszczyciela był przede wszystkim odczytywany w kategorii sygnału dla władz w Wietnamie. Albowiem okręt z 7 Floty US Navy miał zbliżyć się do wysp Con Dao.
Czytaj też: Indie i Wietnam razem ćwiczą na morzu
Strona amerykańska uważa, że jej działania były podjęte zgodnie ze wszelkimi, niezbędnymi w takich sytuacjach kwestiami prawnomiędzynarodowymi. Okręty nie powinny być ograniczane w zakresie pokojowego przepływania w spornych rejonach. Waszyngton uważa, że rejsy okrętów są odpowiedzią na ich zdaniem szeroko zakrojone, bezprawne roszczenia morskie innych państw na Morzu Południowochińskim. Tym samym postawa części aktorów państwowych stanowi poważne zagrożenie dla wolności mórz, w tym swobody żeglugi i przelotów, wolnego handlu i niezakłóconego handlu, a także wolności gospodarczej w rejonie Morza Południowochińskiego.
Wspomniany USS John S. McCain, a więc niszczyciel typu Arleigh Burke, wykonał w listopadzie tego roku podobną misję, ale odnoszącą się do Morza Japońskiego i będącą wprost wymierzoną w roszczenia Rosji. Jednakże, najwięcej uwagi przyciągnął rejs innego niszczyciela USS Mustin, który 21 grudnia miał przepłynąć przez Cieśninę Tajwańską. Doszło do tego również w ramach gwarancji Waszyngtonu w zakresie swobody żeglugi w regionie.
Wietnam jest sojusznikiem amerykanskim boja sie rosnacej potegi Chin a ci lewacy albo ruskie trole co tu głupstwa wypisuja dobrze o tym wiedza byłem w Wietnamie dwa lata temu zapomnieli juz dawno o wojnie wietnamskiej wywołanej przez komuistów z PóŁnocnego Wietnamu i uwazaja USA za swoich przyjaciół
Niesamowite.
Kiedy Rzym upadał, upadała pewna epoka ludzkości. Wolność, rozwój i cywilizacja. Pax Romana był w zasięgu tych wszystkich, którzy chcieli do niego dołączyć. Taka Big European Union. Mógł nieść dobrobyt, za cenę pieniędzy, czyli najmniejszego kosztu jakie ponosi ludzkość. Przeszkadzało to barbarzyńcom i mieliśmy 1000 lat wieków ciemnych. Brawo! Czy po Pax Americana to samo nas spotka? Czemu nie możemy pomóc USA w walce?
maja czelnosc bronic wolnosci 100km od chin. hipokryzja.
A może tak Chińczycy, Rosjanie, Wietnamczycy popływają sobie po oceanach i polatają wokół USA.
Czy ktokolwiek komukolwiek zakazał pływać po tym "spornym" rejonie morza? Amerykanie niczego tam nie bronią tylko odwrotnie - to amerykańskie okrety tysiace mil od USA są projekcją brutalnej siły i amerykańskiej dominacji. Tak się amerykanom wydaje. Ale nikt sie tym juz nie przejmuje. Kilka tygodni amerykański niszczyciel samotnie przepłynął cieśninę Tajwańską. Super demonstracja siły i zdecydowania. I niezrównany kunszt nawigacyjny. W tydzień później przez w/w cieśninę przepłynął chiński lotniskowiec w asyście okrętów eskorty. To też była demonstracja wolności żeglugi. Jak na razie w tych zawodach "kto ma dłuższego" amerykanie wyraźnie przegrywają.
Jestem zdania że to jednak Amerykanie mają dłuższego pływając tak daleko, sęk również w tym że nie roszczą sobie wyłącznosci do wód w których się pluskają..
Ciekawe... Ostatnio widać było zbliżenie pomiędzy USA oraz Wietnamem i wydawało mi się że wspólny wróg w postaci Chin doprowadzi do powstania tego egzotycznego sojuszu...
Jak to jest ,ze tylko Stany Zjednoczone działają w ramach międzynarodowych zasad a cała reszta to już nie?
a ile reszta ma lotniskowcow?
bo to sĄ "międzynarodowe" amerykańskie zasady
I na szczescie są takimi a nie waszymi rosyjskimi zasadami bandytów i piratów.
Chyba potrzebny jest pewien komentarz do tytułu, bo jego brzmienie może tworzyć błędne wrażenie. Otóż Chiny i Wietnam mają wobec siebie wrogie nastawienie. Do tej pory występują miedzy obydwoma krajami spory graniczne, zwłaszcza dotyczące wysp.