Reklama

Geopolityka

Amerykańskie bombowce nad Polską... i Pacyfikiem

Ukraińskie MiGi-29 eskortują B-52 / Fot. U.S. Air Force, Senior Airman Xavier Navarro
Ukraińskie MiGi-29 eskortują B-52 / Fot. U.S. Air Force, Senior Airman Xavier Navarro

W tym sam czasie z baz w Europie i Stanów Zjednoczonych wystartowały liczne amerykańskie bombowce inicjując kolejny pokaz siły USA i Sojuszu Północnoatlantyckiego. Ich misja objęła szeroki zakres przestrzeni powietrznej na świecie, w szczególności zaś północno-zachodnie akweny Pacyfiku i Europę Środkowo-Wschodnią.

Start bombowców nastąpił w poniedziałek 21 września, a celem – poza pokazem siły (mającym na celu odstraszanie) i przeprowadzeniem treningu załóg bombowców – było także trenowanie współpracy pomiędzy załogami amerykańskich bombowców a systemami obrony i załogami samolotów bojowych państw sojuszniczych.

Jak informuje US European Command wspólne dla całego przedsięwzięcia (przynajmniej na teatrze europejskim) było jego planowanie, przeprowadzenie i koordynacja „wielu złożonych zadań jednocześnie”, które w dodatku były prowadzone w dynamiczny sposób przypominający prawdziwe działania wojenne. Ćwiczenie miało być też demonstracją „zdolności Departamentu Obrony do dowodzenia siłami bombowymi wykonującymi dowolny rodzaj misji, gdziekolwiek na świecie i w dowolnym czasie, wspierając strategię obrony narodowej USA”, a także oczywiście zaangażowania Waszyngtonu w bezpieczeństwo jego sojuszników. US European Command zapewnia, że przebieg całej misji nad Europą Środkowo-Wschodnią był całkowicie transparentny dla sojuszników i „partnerów, którzy graniczą z Rosją”.

Co ciekawe w ćwiczeniu wzięły udział wszystkie trzy typy amerykańskich bombowców: B-1B Lancer, B-2 Spirit i B-52 Stratofortress. W ramach ćwiczeń nad Polskę nadleciał 22 września pojedynczy B-52, który był eskortowany przez F-16C i MiG-29 polskich Sił Powietrznych. Bombowiec ten wykonał lot nad Ukrainę z bazy w Wielkiej Brytanii.

Demonstracje przeprowadzane przez USA za pomocą bombowców w rejonie wybrzeży Chińskiej Republiki Ludowej, rosyjskiego Dalekiego Wschodu, Arktyki, Skandynawii i Europy Środkowo-Wschodniej, w tym także nad terytorium Ukrainy, są prowadzone od kilku miesięcy.

Na uwagę zasługuje fakt prowadzenia lotów na obu teatrach (Europa i Azja) jednocześnie. Wszystko to ma być pokazem siły mającym na celu odstraszanie ChRL i Federacji Rosyjskiej przed próbami wykorzystania niestabilnej sytuacji na świecie wywołanej epidemią COVID-19. Siły powietrzne obydwu tych państw także intensywnie manewrują na świecie, przy czym Chińczycy głownie w rejonie Morza Południowochińskiego, a Rosjanie w okolicach Alaski, Kanady, trójkąta GIUK, czyli obszaru pomiędzy Grenlandią, Wielką Brytania i Islandią, Bałtyku i Europy Środkowo-Wschodniej. Jeśli chodzi o to ostatnie, przykładem są loty Tu-160 na Bałtyku i w pobliżu Białorusi. Amerykanie chcą jednak udowodnić, że ich lotnictwo strategiczne jest gotowe do jednoczesnej reakcji na kilku teatrach działań.

Reklama

"Będzie walka, będą ranni" wymagające ćwiczenia w warszawskiej brygadzie

Komentarze

    Reklama