Reklama

Geopolityka

Amerykańskie bombowce B-52 polecą do Australii? [KOMENTARZ]

Autor. U.S. Navy/flickr/CC BY 2.0

Stany Zjednoczone przygotowują się do rozmieszczenia sześciu bombowców B-52 w północnej Australii, co ma się przełożyć na zaciśnięcie więzi z Australią i zwiększenie bezpieczeństwa by przeciwstawiać się Chinom – informuje ABC.

Reklama

Wojna na Ukrainie - raport specjalny Defence24.pl

Reklama

Według informacji uzyskanych przez ABC i potem potwierdzonych przez australijskiego nadawcę Australian Broadcasting Corp. Waszyngton poważnie rozważa wysłanie sześciu bombowców B-52 dalekiego zasięgu do bazy Królewskich Australijskich Sił Powietrznych (RAAF) Tindal. Baza ta znajduje się na południe od nadmorskiego miasta Darwin, gdzie tysiące żołnierzy amerykańskiego Korpusu Marines spędza około pół każdego roku od 2012 r. na mocy umowy zawartej między prezydentem USA Barackiem Obamą a ówczesną premier Julią Gillard.

Czytaj też

Co ciekawe urzędnicy w Canberze - jak pisze The Guardian - potwierdzili, że finansowana przez USA płyta postojowa dla samolotów w bazie RAAF Tindal, będzie w stanie pomieścić do sześciu bombowców B-52, ale także również inne typy samolotów. Rząd australijski uważa, że projekt ten zwiększy zdolność Australii do szkolenia z partnerami międzynarodowymi i przyjmowania ich, ponieważ zapewnia on również funkcjonalność dla australijskich sił obronnych. Jednak minister obrony Australii w środę zbagatelizował znaczenie poważnej modernizacji obiektów B-52 planowanej w północnej Australii, mówiąc, że amerykańskie bombowce zdolne do przenoszenia broni jądrowej odwiedzają od lat 80. XX wieku. Zapytany, czy modernizacja może okazać się zbyt prowokacyjna, minister obrony Richard Marles powiedział dziennikarzom: „Myślę, że każdy musi tutaj wziąć głęboki oddech".

Reklama

Departament Obrony USA przewidział w budżecie 14,4 mln USD na operacje i obiekty konserwacyjne w Tindal. USA planuje również zbudować w Australii własne zbiorniki do przechowywania paliwa lotniczego oraz bunkier na amunicję – jak pisze ABC. Co daje coraz większe przypuszczenia, że bombowce do Australii mogą zostać przemieszczone. Zdolność do wysłania bombowców dalekiego zasięgu do Australii stanowi silny sygnał dla przeciwników o zdolności Waszyngtonu.

Australijski premier Anthony Albanese, nie odpowiedział jednoznacznie na konferencji prasowej, gdy został zapytany, czy Stany Zjednoczone przygotowują się do rozmieszczenia bombowców w Australii. W wywiadzie dla ABC News Breakfast, Ambasador USA Caroline Kennedy powiedziała, że Indo-Pacyfik stoi w obliczu "rosnących napięć" i USA będą "pracować z partnerami i sojusznikami, aby uczynić ten region bezpiecznym".

Czytaj też

USA rozmieszczały B-52 w Australii już wcześniej. W 2018 roku dwa bombowce przeprowadziły ćwiczenia z siłami australijskimi w Darwin. Większa obecność sił amerykańskich w Australii została zasugerowana podczas ubiegłorocznych corocznych spotkań ministerialnych, znanych jako AUSMIN. W ramach tak zwanej "wzmocnionej współpracy lotniczej" uzgodniono, że nastąpi rotacyjne rozmieszczenie amerykańskich samolotów wszystkich typów w Australii. W styczniu Australia podpisała z USA umowę o wartości 3,5 mld dolarów na zakup ponad 120 czołgów i innych pojazdów opancerzonych w celu unowocześnienia swojej armii. We wrześniu pojawiły się informacje, że Australia mogłaby zakupić B-21 Raider. Zakup bombowca zaspokoiłby potrzeby Australii w zakresie zdolności uderzeniowych dalekiego zasięgu, które Australia utraciła w 2010 roku po wycofaniu swojej floty samolotów uderzeniowych F-111C Aardvark. B-2 przyleciał do Amberley w marcu, gdy admirał John Aquilino, szef amerykańskiego dowództwa Indo-Pacific, przebywał z tygodniową wizytą w tym kraju. Kolejne B-2 USA wysłały w lipcu, cztery bombowce stealth B-2 Spirit do bazy sił powietrznych Amberley w pobliżu Brisbane, które częściowo miało na celu wysłanie wiadomości odstraszającej do Chin.

Czytaj też

Jednak wysłanie aż sześciu samolotów oznaczałoby duży wzrost obecności i pojawia się, gdy USA i Australia starają się ściślej współpracować w celu przeciwdziałania chińskiej aktywności, szczególnie w pobliżu Tajwanu. Prezydent Chin, Xi Jinping, powiedział na 20. kongresie partii komunistycznej, że nigdy nie wykluczy użycia siły, aby osiągnąć "zjednoczenie" z Tajwanem. Na początku października podczas spotkania na Hawajach ministrowie USA, Japonii i Australii negatywnie ocenili wystrzelenie przez Chiny szeregu rakiet balistycznych w ramach sierpniowych manewrów wojskowych wokół Tajwanu. Ministrowie uzgodnili poszerzenie zakresu wspólnych ćwiczeń wojskowych w celu wzmocnienia interoperacyjności sił zbrojnych oraz pogłębienie współpracy militarnej, w tym w zakresie sprzętu wojskowego, technologii i zbierania informacji. W obliczu rosnącej rywalizacji Waszyngtonu i Pekinu w regionie Azji i Pacyfiku Australia i USA zacieśniają w ostatnich latach swoje wieloletnie więzi w zakresie bezpieczeństwa. We wrześniu 2021 roku Australia, Wielka Brytania i Stany Zjednoczone ogłosiły nowy układ o bezpieczeństwie, znany jako AUKUS, który pozwoli Australii na zbudowanie z pomocą partnerów floty atomowych okrętów podwodnych do 2040 roku. W ramach tego porozumienia Australia w marcu ogłosiła, że wybuduje nową bazę marynarki wojennej u swoich wschodnich wybrzeży. Nowa baza będzie docelowo domem dla atomowych okrętów podwodnych. Baza mogłaby również dostarczać amerykańskim atomowym okrętom podwodnym zaopatrzenie i konserwację.

Czytaj też

Rzecznik chińskiego ministerstwa spraw zagranicznych, Zhao Lijian, powiedział na briefingu prasowym, że Chiny "nakłaniają zainteresowane strony do porzucenia przestarzałej mentalności zimnej wojny i sumy zerowej oraz wąskiego myślenia geopolitycznego, a także do zrobienia czegoś sprzyjającego regionalnemu pokojowi i stabilności oraz zwiększeniu wzajemnego zaufania między krajami." Powiedział, że współpraca w zakresie obrony i bezpieczeństwa między krajami powinna "nie być skierowana na żadne strony trzecie lub szkodzić interesom stron trzecich."

W chińskich mediach przewija się narracja, że Australia stanie się bazą amerykańskich bombowców. Obawy Australia mają poważne uzasadnienie. Doktor Malcolm Davis, starszy analityk z Australian Strategic Policy Institute (ASPI), powiedział że chiński prezydent Xi Jinping może zdecydować się rozprawić z Tajwanem już w 2026 lub 2027 roku. Australijski strateg jest zdania, że jest wysoce prawdopodobne, że w każdym konflikcie między Chinami a Stanami Zjednoczonymi o Tajwan, Australia zostałaby zaatakowana od samego początku. W wyniku czego chińskie rakiety atakowałyby wysunięte najbardziej na północ bazy Australii. Według analityka Australia nie jest przygotowana do obrony przed atakami ze strony Chin. Rząd Anthonego Albanese'a starał się "ustabilizować" stosunki z Chinami poprzez zmianę "tonu", a kilku ministrów spotkało się już ze swoimi odpowiednikami, zasadnicza postawa obronna Canberry pozostaje taka sama jak za czasów koalicji.

Czytaj też

Amerykańskie samoloty bombowe odwiedzają Australię od dziesięcioleci, ale uruchomienie programu wzmocnionej współpracy powietrznej na początku 2017 roku zasygnalizowało determinację obu rządów, aby zapewnić swoim siłom powietrznym możliwość bezproblemowego działania. Financial Times poinformował w zeszłym tygodniu, że USA rozpoczną dwuletni proces usuwania czterech tuzinów starzejących się odrzutowców F-15 stacjonujących na Okinawie. Siły powietrzne tymczasowo zastąpią je bardziej zaawansowanymi myśliwcami F-22, które będą rotacyjnie przenoszone na Okinawę z Alaski.

Czytaj też

B-52 są używane w amerykańskich siłach powietrznych od lat 50. XX wieku, a najnowsze egzemplarze, w jedynym eksploatowanym obecnie wariancie B-52H, trafiły do służby na początku lat 60. XX w. Maszyny były wielokrotnie używane bojowo. Prawdopodobnie pozostaną w służbie co najmniej do 2040 roku, do czasu wprowadzenia maszyn typu LRS-B. B-52 jest w stanie zrzucić lub wystrzelić najszerszą gamę broni w zasobach USA. W ciągu dwóch godzin dwa B-52 mogą monitorować 140 000 mil kwadratowych (364 000 kilometrów kwadratowych) powierzchni oceanu. Podczas Pustynnej Burzy B-52 dostarczyły 40 procent ładunków zrzuconych przez siły koalicji. Według planów bombowiec będzie działać co najmniej do 2050 roku.

Reklama

Komentarze (5)

  1. rwd

    Jeśli rozwój Chin będzie postępował w podobnym tempie jak dotąd, to USA za 20 lat nie będą mieli szans i wrócą do swojego izolacjonizmu. Jedyną nadzieją USA jest wywołanie konfliktu wewnętrznego, napuszczenie biednych na bogatych, prowincje na metropolie albo dopuszczenie do wielkiego kryzysu gospodarczego. Chiny udowadniają, że autorytaryzm sprawdza się w Azji lepiej niż demokracja jest efektywniejszy w zarządzaniu gospodarką i społeczeństwem

  2. Valdi9

    Przypomnijmy B1B lancer zmodernizowany w 2020 byłby super bombowcem dla Australii

  3. Jaszczur

    Sparing tytanów już niedługo. USA ma najsilniejszą armię ale od areny wojny będzie dzielić ich siły od swojego kraju 6 tyś km (Alaska )9 tyś (zachodnie Wybrzeże) . Jeżeli ktoś był by w stanie pokonać ich flotę to zrobi z USA Szczerbatego tygrysa z połamanymi pazurami . I tu bym studził entuzjazm optymistów twierdzących że Chiny nie mają szans . Jeżeli USA było w odległości jak Japonia pewnie i tak ale że są z drugiej strony oceanu .... I jeszcze jedno jeżeli byli by bez szans to nie rozpętaja wojny . Chiny mają ogromne zasoby produkcyjne amerykańską flotę jak i Japońska zaleją masowymi falami ataków rakietowych. Jeżeli flota USA nie da rady to Boże miej nas w swojej opiece bo Chińczycy jak ogarną się tam wyślą posiłki ruskim . Iran , Chiny , Rosja , Korea Północna, Pakistan, Afganistan, wszystkie republiki poradzieckie, Irak z Syria - wrogów jest więcej niż nam się wydaje w Afryce też się sporo znajdzie

    1. Laky

      Te wszystkie kraje bez Iranu i Korei Płn.to będą w przyszłości raczej nastawione wrogo ale do rosji a nie do zachodu😉😂😂😂

    2. Jaszczur

      Wszystko zależy kto wygra starcie na Pacyfiku i ościennych morzach. Ale masz rację że w przyszłości i to odległej mogą być nastawieni wrogo do Rosji - z tym że teraz liczy się tu i teraz . Kraje byłego ZSRR są skazane na sojusz z Rosją albo Chinami takie położenie. Pakistan skazany na Chiny bo indie . Afganistan we krwi narazie ma nienawiści do USA i zachodu . Iran do puki rządzą radykałowie nie nie pokocha zachodu , Korea Północna skazana na Chiny, Białoruś na ruskich. Irak i Syria też puki co skazani na wpływy ruskich i Iranu - prędko nic się nie zmieni . W Afryce też blok wschodni ma sporo sojuszników. Doliczyć trzeba też Birmę , Bangladesz, Kambodże i Laos - duże wpływy chińskie z Jemen , katar (szyicki kraj jak Iran ). No i Mongolia . Nie patrzcie na głosowania w ONZ bo narazie oni wszyscy siedzą cicho bo USA na tronie jak to się zmieni a oby nie to spadną maski

    3. zmiej

      Jaszczur. > Kraje byłego ZSRR są skazane na sojusz z Rosją albo Chinami takie położenie<. Bzdura, coraz silniej rozpycha się tam Turcja, którą z szeregiem byłych republik ZSRR łączy język (Azerbejdżan, Uzbekistan, Kirgistan, Tadżykistan,. Turkmenistan i Kazachstan to kraje tureckojęzyczne), religia i po części ideologia (panturkizm).

  4. rwd

    Gdy się coś zacznie, to skończą jak B-17 w bazie Clark na Filipinach w 1941 r.

    1. Powiślak

      Bzdury. W 1941 USA absolutnie nie było do żadnej wojny gotowe. Obecnie, co ok. 10 lat Amerykanie urządzają sobie "ćwiczenia" dzięki którym wymieniają starą amunicję w magazynach na nowocześniejszą. Już nigdy ani nie powtórzy się Clark Field ani Pearl Harbour. Przestań śnić!

  5. Góral70

    Sądzę, że nie ma co panikować. US zakręciło Chinom kurek z półprzewodnikami, a kilka dni później nowo wybrany/stary pierwszy sekretarz przysłał Bidenowi piękny list z ofertą współpracy na niwie pokojowej. Potęga Chin stoi na glinianych nogach. Moskale mieli posiadać bańki antydostępowe, dziesiątki tysięcy czołgów, rakiet i Bóg wie jeszcze czego, a okazuje się, że nie mają niczego, nawet ludzi.

Reklama