Amerykański lotniskowiec w Norwegii, czyli jak rozwścieczyć Rosjan
Rosjanie oficjalnie zaprotestowali przeciwko obecności amerykańskiego lotniskowca USS „Gerald R. Ford” w Norwegii. W rzeczywistości próbują w ten sposób ukryć, że tak naprawdę nie mają środków, by walczyć z tego rodzaju okrętami U.S. Navy.

Autor. Brian Glunt/US Navy
Wizyta atomowego lotniskowca USS „Gerald R. Ford" w Oslo okazała się ogromnym sukcesem amerykańskiej dyplomacji – wywołała bowiem wściekłość Rosjan. Oficjalnie zareagowała przede wszystkim ambasada rosyjska w Norwegii, która w swoim oświadczeniu wskazywała m.in., że: „na północy nie ma ani jednego problemu, który wymagałby rozwiązania militarnego". Samą wizytę określono natomiast jako „niepotrzebną i szkodliwą demonstrację siły".
Pomimo tych protestów, pojawienie się 24 maja 2023 roku w Oslo największego na świecie okrętu zostało bardzo dobrze przyjęte przez Norwegów. Norweska armia w oficjalnym komunikacie wyraziła swoje zadowolenie ze wspólnego szkolenia z Amerykanami określając Stany Zjednoczone jako „najważniejszego sojusznika".
Wizyta lotniskowca USS „Gerald R. Ford" w Oslo ma trwać cztery dni i wzbudza ogromne zainteresowanie. Norwedzy mogli bowiem po raz pierwszy z bliska zobaczyć ogromny okręt o wyporności ponad 100 tysięcy ton długości 333 m i wysokości 76 m, na którym służy ponad 4500 ludzi. Poprzednia taka okazja była 65 lat wcześniej w lipcu 1958 roku, ponieważ wtedy do Oslo przypłynął lotniskowiec USS „Intrepid" (CV-11) o wyporności 36960 ton.
Zobacz też
Obecna wizyta jest dla Rosjan tym większym policzkiem, że Amerykanie jednym ruchem przerzucili w rejon Norwegii ponad 75 statków powietrznych, działających w autonomicznym systemie dowodzenia i kierowania: m.in. z własnymi samolotami radarowego nadzoru i wczesnego ostrzegania. Należy dodatkowo pamiętać, że amerykański lotniskowiec nie porusza się sam ale towarzyszą mu okręty eskorty, w tym najprawdopodobniej jeden krążownik rakietowy typu Ticonderoga oraz co najmniej jeden niszczyciel rakietowy typu Arleigh Burke. Cały ten zespół lotniskowcowy pojawił się teraz w pobliżu Rosji i Rosjanie wiedzą, że nie mają środków, by ewentualnie temu przeciwdziałać.
Ich jedyny lotniskowiec „Admirał Kuzniecow" jest bowiem nadal „reanimowany" i nawet jeżeli jego remont kiedyś dobiegnie końca to i tak nie będzie miał nawet jednej dziesiątej zdolności posiadanej przez amerykańskie okręty tego rodzaju. Tymczasem Amerykanie wcale nie zamierzają zakończyć swojej misji, ale chcą kontynuować rejs bardziej na północ, przekraczając koło podbiegunowe.
Zobacz też
I nie chodzi w tym przypadku jedynie o zdenerwowanie Rosjan, ale również o pokazanie rzeczywistych możliwości amerykańskiego lotniskowca. Okręt ten został bowiem wprowadzony do służby 22 lipca 2017 roku jednak od tego czasu cały czas borykał się z różnego rodzaju problemami technicznymi i organizacyjnymi. W pewien sposób jest to związane z tym, że USS „Gerald R. Ford" jest prototypową jednostką w serii, a więc lotniskowcem nowej generacji. Na jego pokładzie znajduje się więc wiele zupełnie nowych rozwiązań (np. katapulty elektromagnetyczne), o których Rosjanie mogą sobie tylko pomarzyć, ale które mogą sprawiać problemy Amerykanom w początkowym okresie.
Rejs „norweski" jest więc tak naprawdę pierwszą misją operacyjną nowego lotniskowca i przy okazji pokazem, że ten najtrudniejszy okres problemów technicznych jest już za Amerykanami.
WIDEO: Rakietowe strzelania w Ustce. Patriot, HOMAR, HIMARS