Reklama

Geopolityka

1 stycznia przestanie istnieć Republika Górskiego Karabachu

Górski Karabach, mapa: Defence24.pl
Górski Karabach, mapa: Defence24.pl

1 stycznia 2024 roku dojdzie do samorozwiązania Republiki Górskiego Karabachu - separatystycznego ormiańskiego parapaństwa na terytorium Azerbejdżanu, które istniało od grudnia 1991 roku. Koniec niezależności tego regionu to konsekwencja operacji wojskowej azerbejdżańskiej armii, przeprowadzonej tam we wrześniu 2023 r. i skutkującej exodusem mieszkańców Górskiego Karabachu do Armenii.

Reklama

W czasach Imperium Rosyjskiego, głównie w XIX wieku, w Górskim Karabachu (arm. Arcach) osiedliło się wielu Ormian, którzy - w miarę upływu czasu - stali się w tym regionie dominującą grupą etniczną. Narastający konflikt pomiędzy ludnością armeńską i azerską, w tym o kontrolę nad Górskim Karabachem, uwidocznił się zwłaszcza w latach 1918-20, czyli bezpośrednio po ludobójstwie Ormian, dokonanym w latach 1915-17 przez wspierającą Azerów Turcję.

Reklama

„Tatarzy (Azerowie - PAP) i Ormianie nie próżnowali w tym czasie, zagryzając się wzajem na śmierć i mordując, gdzie się tylko zdarzyło” - opisywał ówczesne wydarzenia Stefan Żeromski w powieści „Przedwiośnie”.

Czytaj też

Próba rozwiązania tej sytuacji przez władze sowieckie, polegająca na utworzeniu w 1923 roku Nagorno-Karabachskiego Obwodu Autonomicznego jako enklawy w granicach Azerbejdżańskiej Socjalistycznej Republiki Sowieckiej, nie tylko nie przyniosła efektu w perspektywie długoterminowej, ale także - w ocenie licznych badaczy - miała na celu skuteczniejsze „zarządzanie” konfliktem armeńsko-azerskim przez Moskwę. Komunistyczne władze na Kremlu wytyczały bowiem granice republik i innych terytoriów na Południowym Kaukazie, a także m.in. w Kotlinie Fergańskiej w Azji Centralnej, w sposób arbitralny i nie zawsze uwzględniający aspiracje miejscowych etnosów.

Reklama

Konflikt rozgorzał na nowo pod koniec lat 80. XX wieku, w schyłkowym okresie istnienia Związku Sowieckiego. Jednostronne proklamowanie niepodległości przez Republikę Górskiego Karabachu, do którego doszło na przełomie roku 1991 i 1992, było przyczyną wybuchu wojny armeńsko-azerbejdżańskiej, zakończonej w 1994 roku zawieszeniem broni. Armenia, wsparta przez Rosję, zdołała wówczas utrzymać faktyczną kontrolę nie tylko nad Górskim Karabachem, ale także nad sąsiadującymi z tym regionem terytoriami Azerbejdżanu. Umożliwiło to władzom w Erywaniu uzyskanie niezakłóconej łączności z separatystyczną prowincją, utrzymywanej dzięki trasie wiodącej przez tzw. korytarz laczyński.

Okres kruchego pokoju w Górskim Karabachu, stosunkowo często przerywanego punktowymi starciami zbrojnymi, zakończył się we wrześniu 2020 roku. Azerbejdżan podjął wówczas próbę przywrócenia kontroli nad separatystycznym regionem. Po sześciu tygodniach walk, w trakcie których Baku uzyskało znaczną przewagę i zdobycze terytorialne przy wsparciu Turcji, w nocy z 9 na 10 listopada 2020 roku podpisano armeńsko-azerbejdżańsko-rosyjskie porozumienie pokojowe.

Czytaj też

Na jego mocy doszło do zawieszenia broni, a do spornego terytorium wprowadzono rosyjskie siły pokojowe, które miały tam pozostać przez co najmniej pięć lat. Armenia zobowiązała się do przekazania Azerbejdżanowi zajętych terenów w Górskim Karabachu (m.in. miasta Szusza) oraz trzech przylegających do niego obszarów (m.in. zniszczonego podczas wojny w latach 90. miasta Agdam). Łączącą Armenię ze stolicą separatystycznego regionu Stepanakertem drogę, wiodącą przez korytarz laczyński, miały odtąd ochraniać wojska rosyjskie.

Porozumienie z 2020 roku wywołało euforię w Azerbejdżanie i stało się przyczyną konfliktu politycznego oraz protestów w Armenii, a premiera tego kraju Nikola Paszyniana oskarżono o „zdradę”.

Trzy lata później, 19-20 września 2023 roku, Azerbejdżan przeprowadził zaskakującą dla strony armeńskiej operację wojskową w Górskim Karabachu. Po opanowaniu enklawy przez azerbejdżańskie siły zbrojne władze Karabachu ogłosiły koniec istnienia nieuznawanej republiki z dniem 1 stycznia 2024 roku.

W ciągu około tygodnia, pod koniec września, separatystyczny region opuścili niemal wszyscy mieszkańcy. Wcześniej władze w Erywaniu szacowały liczebność populacji Górskiego Karabachu na około 120 tys.

Czytaj też

Bezpośrednio po tych wydarzeniach strona armeńska oskarżyła Azerbejdżan o czystki etniczne, lecz zarzut ten został odrzucony przez władze w Baku, które podkreślały, że Ormianie mieszkający w Górskim Karabachu mogli pozostać na swoim terytorium, a Azerbejdżan nie ma zamiaru atakować samej Armenii. Erywań wezwał Unię Europejską do nałożenia sankcji na Azerbejdżan za zbrojne przejęcie władzy w Karabachu, a także ostrzegł, że azerbejdżańska armia może wkrótce zaatakować Armenię, jeśli Zachód nie podejmie zdecydowanych działań.

W kolejnych miesiącach armeńskie władze zmieniły retorykę. Rząd w Erywaniu, na czele z premierem Paszynianem, zajął stanowisko, że warunkiem dalszego rozwoju Armenii jest szybkie uregulowanie relacji z sąsiadami, w tym głównie z Turcją i Azerbejdżanem. Taką deklarację szef rządu złożył m.in. 17 października podczas wystąpienia w Parlamencie Europejskim.

Następnie Paszynian oznajmił, że Armenia jest zainteresowana zawarciem „w ciągu kilku miesięcy” traktatu pokojowego ze stroną azerbejdżańską i nawiązaniem stosunków dyplomatycznych z Baku, a także m.in. pomyślnym zakończeniem działań na rzecz otwarcia granicy z Turcją i udostępnienia armeńsko-tureckiego przejścia granicznego dla obywateli państw trzecich.

Azerbejdżan i Turcja przeprowadziły w drugiej połowie października trzydniowe manewry w Górskim Karabachu i azerbejdżańskiej eksklawie Nachiczewan w pobliżu granicy z Armenią. W ćwiczeniach wzięło udział około 3 tys. żołnierzy. Równocześnie podejmowano jednak kroki na rzecz deeskalacji napięć w relacjach Erywań-Baku. W grudniu skonfliktowane strony przeprowadziły wymianę jeńców wojennych, a także pracowały nad porozumieniem zakładającym wycofanie wojsk ze wspólnej granicy.

    „Republika Armenii i Republika Azerbejdżanu podzielają pogląd, że istnieje historyczna szansa na osiągnięcie długo oczekiwanego pokoju w regionie. Oba kraje potwierdzają zamiar normalizacji stosunków i zawarcia traktatu pokojowego w oparciu o poszanowanie zasad suwerenności i integralności terytorialnej” - oświadczyły przed ponad dwoma tygodniami władze w Erywaniu i Baku.

    Biorąc pod uwagę aktualne okoliczności, wydaje się jednak prawdopodobne, że konflikt Armenii z Azerbejdżanem nie zakończy się, lecz będzie ewoluował, zmieniając swoją dotychczasową formę - ocenił w grudniowej analizie brytyjski think tank Międzynarodowy Instytut Studiów Strategicznych (IISS)

    Źródło:PAP
    Reklama

    "Będzie walka, będą ranni" wymagające ćwiczenia w warszawskiej brygadzie

    Komentarze (4)

    1. bezreklam

      To jest jeden z przkladow ze Osbianie Rosji to trafedia w wielu miejsach. Wbrew pragandzie czy poprsty bezmyslansci. Dla przkadu w SYRii - Assad - tez wsiera chrzesjan i JAzydow - a USa wspieraalo doslowie WSZSKIE Ugrupawania anty Assadowsikie wtym nie bez kozery nazwanych "Obcnaczami glow" = jesli chodzi o tereny dawnego ZSRR - polityka bylo pilowanie i Azerow i Abchazow i UZbekow i Kirgizow by odlozylo dawne wasnie. PO rozpadzie ZSRR to tez sie udwalo. Slaba Rosja - w wielu miejsach tragedia.

    2. Markus

      Przede wszystkim - Ormianie stanowili głownych mieszkańców w Górnym Karabachu od conajmniej 2,5 tys lat. Jedynym powodem dlateczego ten region dostał się w obręb 'Azerbejdżanu' była polityka Stalina (odpowiedzialnego w tym czasie za politykę narodowościową w ZSRR na początku lat 20-tych), który łagodnie mówiąc, nie darzył Ormian sympatią (jako Gruzin), plus oczywiście typowa dla imperium polityka Divide et Impera.

    3. Kalrin

      Górski Karabach to terytorium przyznane Azerom jako nagroda za "socjalistyczną" inwazję na Armenię w latach 20 ubiegłego wieku. Ormianie odzyskali te tereny po upadku ZSRS. A teraz historia zatacza koło. Armeńskie systemy wojskowe zostały dosłownie wyłączone przez onuców kiedy były potrzebne. Największy dowód na to że onuce są największym wrogiem swoich nawet własnych sojuszników. Nawt jako osoba o nastawieniu pro słowiańskim stwierdzam jedną rzecz. Rosję trzeba zlikwidować w imię światowego bezpieczeństwa i stabilności.

    4. Adam S.

      Super. Czekamy na zakończenie działalności Naddniestrza, Abchazji i Osetii Południowej. Potem Donbabwe i Ługandy. A na koniec czekamy na rozpad Federacji Rosyjskiej.

    Reklama