Reklama

Wojsko, bezpieczeństwo, geopolityka, wojna na Ukrainie

Czwartkowy przegląd prasy: PHO ma projekt Tarczy Polski, polskie służby mogą działać jak PRISM, modernizacja armii pobudzi gospodarkę, rocznica rzezi wołyńskiej, PE wszczyna śledztwo ws. Snowdena, dwutysięczny Grom

W planach modernizacji SZ jest zakup 77 samobieżnych przeciwlotniczych zestawów rakietowych POPRAD - fot. Bumar Elektronika
W planach modernizacji SZ jest zakup 77 samobieżnych przeciwlotniczych zestawów rakietowych POPRAD - fot. Bumar Elektronika

Czwartkowy przegląd prasy



Rzeczpospolita - Budujemy tarczę dla Polski - Polski Holding Obronny ma już gotowy projekt budowy narodowego systemu obrony przeciwlotniczej. System „Tarcza Polski" to odpowiedź na ustalenia szczytów NATO w Lizbonie i Chicago. Będzie kompatybilny ze Zintegrowanym Systemem Obrony Powietrznej NATO, stanowiąc element europejskiego systemu bezpieczeństwa. Dokładnie takie były i są założenia projektu Polskiego Holdingu Obronnego, do którego realizacji konsolidują się także inne podmioty przemysłowego potencjału obronnego. "Tarcza Polski" jest narodowym systemem obrony przeciwlotniczej i przeciwrakietowej składającym się z zestawów rakiet średniego, krótkiego-i bardzo krótkiego zasię gu. Będzie mieć zdolność zwalczania współczesnych środków napaści z powietrza, rakiet balistycznych krótkiego zasięgu i celów typu RAM (pocisków moździerzowych i rakiet). Już zostało powołane konsorcjum 11 firm polskiego przemysłu obronnego. Jego liderem jest Polski Holding Obronny. Podmioty wchodzące w skład konsorcjum do budowy „Tarczy Polski" mają zdolności w zakresie budowy urządzeń rozpoznania radiolokacyjnego i optycznego, budowy nowoczesnych systemów dowodzenia i kierowania walką, systemów i urządzeń łączności, urządzeń logistycznego zabezpieczenia oraz bazy szkoleniowej (…) Jakie są plusy budowy polskiej tarczy: Ułatwi siłom zbrojnym ich eksploatację w okresie pokoju i działań bojowych, ograniczając koszty logistycznego zabezpieczenia eksploatacji. Zapewni zwiększenie żywotności zestawów dzięki kolejnym modernizacjom, ułatwi i zmniejszy koszty budowy bazy szkoleniowej oraz jej technicznego zabezpieczenia. Wielkość programu może zagwarantować rozwój gospodarczy kraju, a wydatkowane środki finansowe na budowę narodowego systemu obrony przeciwlotniczej przez polskie firmy spowodują wzrost zatrudnienia. Według szacunków większość nakładów może wrócić do kasy państwa w formie różnych podatków

Więcej: Debata o Tarczy Polski. Krajowy przemysł liderem strategicznego programu?

Dziennik Gazeta Prawna - Służby stać na PRISM, ale zapewniają, że nas nie inwigilują- Polskie służby mają możliwości techniczne, by inwigilować telefony i e-maile obywateli według schematu PRISM ujawnionego przez Edwarda Snowdena. Twierdzą jednak, że tego nie robią - pisze Robert Zieliński. Takie działania byłyby w stanie podjąć ABW i jednostka wojskowa NIL, która zajmuje się SIGINT-em, czyli wywiadem elektronicznym. NIL pracuje obecnie na potrzeby misji w Afganistanie. Rzecznik prasowy Dowództwa Wojsk Specjalnych mjr Krzysztof Plażuk powiedział DCP, że nie widzi wspólnego mianownika pomiędzy aferą PRISM a tym, czym zajmują się t akie jednostki jak NIL. A takie działania w kraju podczas pokoju byłyby złamaniem prawa. Służby prasowe ABW zapytane, czy dysponują narzędziami do inwigilacji elektronicznej, odpowiadają lakonicznym komunikatem. – Wykonujemy swoje zadania w ramach obowiązującego w Polsce prawa – mówi DCP rzecznik agencji Maciej Karczyński. Doktor Zbigniew Rau, który pełnił funkcję wiceministra spraw wewnętrznych i jest koordynatorem prac Polskiej Platformy Bezpieczeństwa Wewnętrznego, potwierdza, że polskie służby, tak cywilne, jak i wojskowe, dysponują narzędziami do elektronicznej inwigilacji. - To niezbędne do wypełniania ustawowych obowiązków. Problemy nie leżą w narzędziach, ale w ewentualnym ich nadużywaniu, np. na potrzeby doraźnej walki politycznej – mówi nam Rau.

Więcej: Brytyjski wywiad przechwytywał maile i połączenia zagranicznych polityków podczas szczytu G20

Rzeczpospolita – Modernizacja armii pobudzi gospodarkę - rozmowa z Krzysztofem Krystowskim, prezesem Polskiego Holdingu Obronnego.

Do 2022 roku resort obrony jest w stanie wydać niemal 140 mld zł na modernizację sił zbrojnych. Jak dużą cześć tego tortu może skonsumować Polski Holding Obronny?

Mam nadzieję, że poziom zakupów naszych produktów dla polskiej armii będzie wzrastał. Dzisiaj co druga złotówka wydawana przez Ministerstwo Obrony Narodowej trafia do spółek Polskiego Holdingu Obronnego. Wzrost przychodów naszego przemysłu to dla nas wielka szansa na rozwój technologiczny, wzmocnienie współpracy i kooperacji. Myślę tu nie tylko o naszej grupie, ale także o innych przedsiębiorstwach polskiego przemysłu obronnego. Przemysł obronny, wojsko i nauka stanowią trójkąt, który tworzy potencjał obronny kraju. Wzmacniając przemysł obronny, jego innowacyjność i zdolności technologiczne, wzmacniamy obronność kraju. Dlatego rozwój przemysłu obronnego jest bardzo ważny, nie tylko z punktu widzenia gospodarczego.

Ale przyzna pan, że w tej chwili jest dobra atmosfera, by wzmacniać polski przemysł obronny. Wiceminister obrony gen. Waldemar Skrzypczak jest przekonany, że w ciągu 4-5 lat aż 70-80 procent zamówień będzie realizowanych przez rodzime podmioty. Pana zdaniem to możliwe?

Jestem przekonany, że polski przemysł obronny jest skłonny sprostać tym wymaganiom. Przytoczone przez pana słowa ministra Waldemara Skrzypczaka wskazują, że poziom zamówień dla armii realizowanych przez polski przemysł może znacznie wzrosnąć. W tej chwili szacujemy, że wynosi on 60 procent. Wzrost o kolejne kilkanaście procent to bardzo pozytywna informacja dla wszystkich producentów. Z drugiej strony nie chcielibyśmy, aby nasz klient, czyli polskie siły zbrojne, czuł się zobligowany do kupowania naszych produktów i systemów tylko dlatego, że są polskie. Wolimy, kiedy do naszych produktów przekonują wysoka jakość, funkcjonalność i satysfakcjonujący poziom serwisowania. Chcemy i musimy udowodnić to, że mamy zdolności budowania bardzo dobrych produktów z wykorzystaniem wysokich technologii.

Więcej: Dobre wyniki finansowe Bumaru za 2012 rok – najwyższy zysk od 5 lat

Nasz Dziennik – Czekając na Snowdena - Komisja swobód Parlamentu Europejskiego rozpoczęła śledztwo w sprawie amerykańskiego programu inwigilacji PRISM. Plan czynności zakłada przesłuchanie sprawcy przecieku Edwarda Snowdena. Komisja swobód obywatelskich, sprawiedliwości i spraw wewnętrznych będzie badała sprawę PRISM jako komisja śledcza PE. W jej pracach będą mogli uczestniczyć członkowie innych komisji, a także posłowie do parlamentów krajów członkowskich Unii Europejskiej. Przesłuchania zaczną się dopiero po wakacjach. Przewodniczący komisji, hiszpański socjalista Juan Fernando Lopez Aguilar zaproponował, żeby zaprosić na nie przedstawicieli władz USA w tym w pierwszej kolejności ambasadora tego państwa przy UE, reprezentantów Agencji Bezpieczeństwa Narodowego (NSA),

Więcej: USA: szef wywiadu elektronicznego broni PRISM „Programy inwigilacji zapobiegły wielu zamachom”

Rzeczpospolita – Grom dla polskiej armii - linie montażowe Polskiego Holdingu Obronnego w Męsko opuściła dwutysięczna rakieta przeciwlotnicza przeznaczona dla naszych sił zbrojnych. Tę przeciwlotniczą rakietę krótkiego zasięgu opracowano jeszcze w latach 90. Zastąpiła rosyjską Strzałę, która pochodziła z lat 60. W dzisiejszej wersji Grom jest produkowany od 2000 r. Mimo że parametry taktyczno-techniczne rakiety zbliżone są do rosyjskich Igry i Strzały, pod względem zastosowanych materiałów i mechanizmów to już polski produkt, który powstał przy współpracy z wojskowymi instytucjami naukowymi. Bezpośrednio przy produkcji gromu zaangażowanych jest 150 pracowników. W listopadzie 2012 r. została wyprodukowana dwutysięczna rakieta dla polskiej armii, jednak w rzeczywistości powstało ich więcej. Ponad 300 sztuk pocisku wyeksportowano. Trafiły do: Gruzji, Indonezji i Japonii.

Więcej: PHO chce podbić rynki zagraniczne nową gamą pojazdów gąsienicowych

Nasz Dziennik – Zapalmy dziś świece i znicze - Główne obchody rocznicy ludobójstwa na Wołyniu i w Małopolsce Wschodniej przypadają zazwyczaj 11 lipca. To oczywiście data symboliczna, gdyż pierwszych mordów na polskich żołnierzach dokonano po klęsce wrześniowej. Tysiące uzbrojonych przez Niemców Ukraińców tworzyło na Wołyniu i w Małopolsce policję tropiącą Polaków, a do dywizji SS Galizien wstąpiło 80 tysięcy Ukraińców - pisze Wojciech Reszczyński. Tyle samo walczyło później z sowiecką partyzantką. W niedzielę, 11 lipca 1943 roku, oddziały UPA (Ukraińskiej Powstańczej Armii) w jednym czasie zaatakowały ok. 100 polskich wsi, których bezbronna ludność szukała ratunku w kościołach. Za nimi ruszyła ukraińska samoobrona SKW (Samoobronni Kuszczowi Widdiły), zwana sierkiernikami, która dobijała tych, którzy przeżyli kule. Potem ruszały ukraińskie dzieci i młodzież podpalając domy i kradnąc, co się dało. Ofiarami byli wszyscy Polacy bez względu na wiek, płeć i religię, także prawosławni. Cechą charakterystyczną ukraińskiego ludobójstwa było niespotykane w czasie tej wojny potworne, prymitywne, azjatyckie okrucieństwo, z jakim zadawano śmierć swoim ofiarom. Dziś nie sposób nawet określić rozmiarów tego ludobójstwa. Szacuje się, że było to ok. 130 tys. ofiar.

(JG)
Reklama

"Będzie walka, będą ranni" wymagające ćwiczenia w warszawskiej brygadzie

Komentarze

    Reklama