- Analiza
- Wiadomości
Czarnogóra i Serbia: rosyjskie veto dla NATO [ANALIZA]
Według czarnogórskiej prokuratury, Rosja miała uczestniczyć w próbie zamachu stanu podjętej w czasie ubiegłorocznych wyborów parlamentarnych. Działania Kremla mają zapobiec wstąpieniu kraju do NATO. Równocześnie Rosja pogłębia współpracę z Serbią.
Nieudany pucz
Milivoje Katnić oskarżył "rosyjskich nacjonalistów" o przygotowywanie zamachu stanu, który miałby zablokować wstąpienie Czarnogóry do NATO. Z informacji przedstawionych przez prokuratora wynika, że Rosjanie mieli zorganizować grupę przestępczą. Jej celem było doprowadzenie do przejęcia władzy przez część prorosyjskiej, czarnogórskiej opozycji, sprzeciwiającej się wstąpieniu kraju do NATO. W nocy przed dniem wyborów policja i służby specjalne aresztowały dwadzieścia osób, wśród których byli obywatele Serbii. Za organizację zamachu mieli odpowiadać obywatele Rosji. Jak podały agencje France Press i Reuters trzech zatrzymanych Serbów przyznało się do "utworzenia zorganizowanej organizacji przestępczej" w celu przeprowadzenia zamachu stanu.
W lutym prokuratura stwierdziła, że za próbą nielegalnego przejęcia władzy stały "rosyjskie organy państwowe". "Jak dotąd mamy dowody na to, że rosyjskie, nacjonalistyczne struktury stały za spiskiem, ale (...) także rosyjskie organy państwowe były w pewnym stopniu zaangażowane" powiedział mediom Katnić i dodał, że Rosja musi przeprowadzić dochodzenie dotyczące tego, które z państwowych urzędów brały w tym udział i osądzić te działania. Rosja zaprzeczyła zarzutom.
Czarnogóra na ostatniej, długiej prostej
Decyzja o zorganizowaniu zamachu właśnie w tym momencie nieprzypadkowo zbiegła się w czasie z planowanym głosowaniem amerykańskiego Senatu nad wyrażeniem zgody na przyjęcie Czarnogóry do NATO. Jak wynika z doniesień medialnych, poszerzenie NATO o bałkańskie państwo nie spotkało się z całkowitą akceptacją byłej administracji Baracka Obamy. Protokół o przystąpieniu Czarnogóry do Sojuszu podpisano w maju ubiegłego roku, ale do tej pory ratyfikowało go 25 z 28 państw. Co prawda Biały Dom rozpoczął procedurę ratyfikacyjną w czerwcu 2016 r. jednak proces utknął w Senacie.
Choć według planu Senat miał zająć się tą sprawą w styczniu, część amerykańskich ekspertów apelowała o szybsze podjęcie decyzji w związku z kończącą się kadencją prezydenta Obamy i obawami związanymi z polityką Donalda Trumpa wobec Rosji. Co więcej jak wynika z doniesień medialnych, poszerzenie NATO o bałkańskie państwo rodziło wątpliwości, czy po konflikcie ukraińskim przyjmowanie do Sojuszu państwa z regionu tradycyjnie związanego z Rosją jest dobrym pomysłem. Dodatkowy sceptycyzm rodziły problemy z związane korupcją i nepotyzmem wśród czarnogórskich polityków.
Ostatnia próba ratyfikowania umowy stowarzyszeniowej pokazuje, że wątpliwości przedstawicieli administracji Obamy nie były odosobnione. W środę senator senator Rand Paul zagłosował przeciwko ratyfikacji umowy, co jak na razie blokuje proces. W swoim oświadczeniu Paul napisał, że "obecnie Stany Zjednoczone mają oddziały w dziesiątkach państw i aktywnie walczą w Iraku, Syrii, Libii i Jemenu (...)" i dodał, że USA są zobowiązane bronić 28 państw NATO.
Biorąc pod uwagę etap, na którym znalazła się Czarnogóra w procesie w procesie akcesyjnym, zbliżające się głosowanie w Senacie i wątpliwości co do poparcia poszerzenia NATO, moment wykonania zamachu stanu byłby właściwy i skutecznie uniemożliwiłby wstąpienie państwa nie tylko do Sojuszu Północnoatlantyckiego. Do tego należy także dodać, małą różnicę między zwolennikami i przeciwnikami członkostwa w Sojuszu. Według grudniowych badań opinii publicznej przeprowadzonych przez ośrodek Damar wynika, że przystąpienie do NATO popiera 47 proc. mieszkańców kraju przy 39 proc. sprzeciwie. 14 proc. respondentów było niezdecydowanych.
Ostatni element morskiej układanki
Z geopolitycznego punktu widzenia Czarnogóra byłaby ostatnim elementem, który czyniłby z Adriatyku akwen pod wyłączną kontrolą Sojuszu. W efekcie Rosja traciłaby dostęp do portu w północnej części Morza Śródziemnego, ale także cenną bazę logistyczną ważną z punktu widzenia operacji prowadzonych przez rosyjską marynarkę wojenną w tym regionie.
Co więcej, Rosji coraz ciężej wykorzystywać argument ekonomiczny, za pomocą którego wpłynełaby na decyzje władz w Podgoricy. Według raportu opublikowanego w ubiegłym roku przez Bank Centralny Czarnogóry wynika, że w 2015 r. Rosja (68,9 mln euro) spadła na trzecie miejsce pod względem bezpośrednich inwestycji zagranicznych, a wyprzedziły je takie państwa jak Austria (263,6 mln euro) oraz Holandia (71,1 mln euro). W przypadku Rosji jest to spadek o niemal połowę.
Dane opublikowane przez Czarnogórski Urząd Statystyczny wskazują, że równocześnie nastąpił spadek czarnogórskiego importu do Rosji o 45 proc. Warto zauważyć, ze jeszcze do niedawna Czarnogóra była postrzegana jako gospodarczy przyczółek Rosji na Bałkanach. W latach 2003 - 2008 nastąpił gigantyczny skok poziomu inwestycji zagranicznych z zaledwie 2 mln euro do 188 mln euro. Rosja inwestowali głównie w przemysł ciężki, turystykę oraz handel nieruchomościami.
Neutralny sojusznik
Choć Rosji nie udało się jak na razie zrealizować planu zablokowania procesu akcesyjnego Czarnogóry, Moskwa nie zaprzestała prób utrzymania swojej obecności w regionie. Najbardziej widoczne jest to w Serbii, której obywatele mieli brać udział w nieudanym zamachu. Tradycyjny Sojusz pogłębiony został poparciem Rosji wobec serbskiego sprzeciwu dla uznania państowości Kosowa. Dobre relacje z Rosją przełożyły się na nieprzystąpienie Belgradu do reżimu sankcyjnego nałożonego po aneksji Krymu. Poza tym serbskie władze otwarcie mówią, że jedyną zachodnią organizacją, członkostwem w której są zainteresowani, jest Unia Europejska, co może być jednak trudne ze względu na liczne problemy Wspólnoty i sceptycym wobec poszerzania Unii.
W czasie grudniowej wizyty w Belgradzie Siergiej Ławrow poinformował o trwających rozmowach na temat wolnego handlu między Serbią a Euroazjatycką Unią Gospodarczą. Tematem rozmów były również relacje obu krajów z UE i NATO w ramach zainteresowania obu państw "przywróceniem bezblokowego myślenia w Europie". "Jesteśmy przygotowani, aby konstruktywnie rozważyć każdą prośbę wystosowaną przez naszych serbskich przyjaciół w celu zapewnienia zdolności ich państwu, oczywiście w kontekście zabezpieczenia równowagi sił w regionie" - zacytował szefa rosyjskiej dyplomacji portal Bloomberg.
Bliską współpracę potwierdza współpraca w dziedzinie bezpieczeństwa. W grudniu ubiegłego roku premier Serbii Aleksandar Vučić odwiedził Moskwę, gdzie po spotkaniu z Siergiejem Szojgu poinformował podpisaniu z Rosją umowy dotyczącej dostawy 6 samolotów MiG-29 „w prezencie”, choć faktycznie konieczne będzie pokrycie kosztów remontu i modernizacji za sumę 180 - 230 mln euro. Dostawy myśliwców MiG-29 i zestawów przeciwlotniczych Buk zapowiedziała też Białoruś. Rosja dostarczy również Serbii za darmo 30 czołgów T-72S oraz 30 bojowe wozów rozpoznawczych BRDM-2 z karabinami 14.5mm. Agencja TASS poinformowała także o propozycji rosyjskiego szefa resortu obrony dotyczącej corocznych ćwiczeń organizowanych przez oba kraje.
Serbia i Rosja moją również tworzyć trzy- oraz pięcioletnie plany współpracy w zakresie wojskowości. "Po raz kolejny chcę potwierdzić, że pozostajemy neutralnym krajem, jak już powiedziałem w Brukseli, w Waszyngtonie (...). To jest nasze stanowisko, nic nie zmieniło się w tej kwestii" - powiedział Vučić. Szojgu podziękował z kolei Serbii za jej wsparcie dla misji humanitarnej prowadzonej przez Rosjan w Syrii. Przyjazne relacje z obecnym premierem Serbii są dla Moskwy tym ważniejsze, ponieważ jest on liderem sondaży przez kwietniowymi wyborami prezydenckimi.
Jedna porażka, to nie cała bitwa
Pomimo ograniczonych możliwości wynikających z nienajlepszej sytuacji finansowej oraz wielu innych ważniejszych kwestii polityki zagranicznej, wsparcie zamachu w Czarnogórze pokazuje, ze Rosja nie chce rezygnować ze swoich wpływów w regionie. Wydaje się jednak, że Kreml zdaje sobie sprawę z ograniczonego pola działań, dlatego swoją aktywność koncentruje przede wszystkich w państwach, w których z różnych względów ma największe szanse powodzenia. Nie bez znaczenia będzie także sceptycyzm części społeczeństwa wobec przynależności do zachodnich organizacji, jak w przypadku Czarnogóry oraz popularność Rosji. Te czynniki stanowią szczególnie podatny grunt dla wykorzystania rosyjskiej soft power oraz narzędzi dezinformacyjnych.
Z rosyjskiej perspektywy utrzymanie wpływów w regionie jest również ważne ze względu na szlaki handlowe i energetyczne. Co prawda, jak na razie zrezygnowano z projektu South Stream, a Gazprom koncentruje swoją uwagę w większym stopniu na UE i drugiej nitce gazociągu północnego, jednak utrzymanie przychylności władz państw regionu i umacnianie sojuszy blokowałoby wszelkie potencjalne próby Zachodu dla utworzenia projektu połączeń energetycznych z Iranem. Choć rosyjski plan zatrzymania Czarnogóry na jej drodze do NATO nie powiódł się, nie oznacza to, że Rosja zaprzestanie prób kształtowania polityki regionalnej. Wszak jak wiadomo, jedna porażka nie oznacza przegranej.
WIDEO: Zmierzch ery czołgów? Czy zastąpią je drony? [Debata Defence24]