- Komentarz
- Wiadomości
„Cichy” pogrzeb bohaterów Westerplatte. Dlaczego? KOMENTARZ
W Gdańsku odbyły się uroczystości pogrzebowe dziesięciu polskich żołnierzy, których szczątki zostały odnalezione w czasie prac archeologicznych na Westerplatte. W ceremonii wzięło udział kilkaset osób. W 1971 roku prochy majora Henryka Sucharskiego żegnało tysiące Polaków, pojazdy wojskowe, okręty i setki żołnierzy wszystkich rodzajów sił zbrojnych.

Autor. Archiwum autora
Uroczystości pogrzebowe obrońców Westerplatte rozpoczęły się tak naprawdę 3 listopada 2022 roku, gdy w bazylice św. Brygidy w Gdańsku od 15.00 do 18.00 wystawiono trumny ze szczątkami żołnierzy, przykryte biało czerwonymi flagami i hełmami wz. 31 (wykorzystywanym w Polsce w czasie wojny we wrześniu 1939 roku).
Po mszy, która zaczęła się dzień później o godzinie 09.00, kolumna samochodów Ford Ranger z trumnami udał się na Westerplatte. Tam żołnierze zostali pochowani na nowym Cmentarzu Wojska Polskiego. Dzięki pracy zespołu biegłych genetyków sądowych pod kierunkiem dr. hab. Andrzeja Ossowskiego, na podstawie materiału porównawczego pobranego od żyjących krewnych poległych żołnierzy udało się zidentyfikować siedmiu obrońców.
Większość z nich wchodziła w skład załogi Wartowni nr 5, która została zniszczona w wyniku niemieckiego nalotu przeprowadzonego 2 września 1939 r. W ten sposób, w oznaczonych z imienia i nazwiskach grobach spoczęli: plutonowy Adolf Petzelt (dowódca Wartowni nr 5), kapral Bronisław Perucki, kapral Jan Gębura, starszy strzelec Władysław Okrasa, legionista Ignacy Zatorski, starszy legionista Zygmunt Zięba i legionista Józef Kita. Pozostali dwaj żołnierze zostali oznaczeni jako NN. Na nowym Cmentarzu Wojska Polskiego pochowano również dowódcę Wojskowej Składnicy Tranzytowej z 1939 r. majora Henryka Sucharskiego.

Nie ma tam natomiast szczątków kaprala Andrzeja Kowalczyka, które jak wcześniej sądzono zostały odnalezione w 1963 r., kilkadziesiąt metrów od Wartowni nr 1. Zgodnie z komunikatem opublikowanym przez Muzeum II Wojny Światowej „W trakcie oględzin wydobytych szczątków, prowadzonych w trakcie prac ekshumacyjnych przez Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku, stwierdzono, że złożone szczątki mające należeć do kaprala Andrzeja Kowalczyka posiadały typowe wyposażenie wojskowe żołnierza niemieckiego. W związku z uzasadnionymi wątpliwościami co do tożsamości ekshumowanego żołnierza podjęto decyzję o przeprowadzeniu specjalistycznych badań celem identyfikacji genetycznej, a także o rozpoczęciu badań poszukiwawczych polskiego Obrońcy Westerplatte".
Zobacz też
Dlaczego „po cichu"?
Pogrzeb obrońców Westerplatte powinien być świętem, pokazującym polską jedność oraz przywiązanie Polaków do swojej historii. Sam przebieg uroczystości jednak temu wyraźnie zaprzeczał. Oczywiście w pogrzebie wziął udział prezydent RP Andrzej Duda oraz Minister Obrony Narodowej Mariusz Błaszczak, jednak zrobiono bardzo mało, by nadać całej ceremonii odpowiednią rangę. Nie było więc relacji na żywo w najważniejszych, ogólnopolskich telewizjach z całej uroczystości, nie było też odpowiedniej oprawy w polskich mediach (np. z materiałami historycznymi), jak również tysięcy ludzi odprowadzających poległych żołnierzy.
Złożyło się na to wiele czynników. Przede wszystkim nie wiadomo, dlaczego polscy żołnierze zostali pochowani w piątek, kiedy mieszkańcy Trójmiasta są w pracy i nie mogą masowo pożegnać swoich obrońców. Nie wiadomo też, dlaczego pogrzeb zorganizowano w listopadzie, a nie 1 września 2022 roku, łącząc tę ceremonię z rocznicą wybuchu II wojny światowej. Wtedy o pochowaniu polskich żołnierzy informowałyby również zagraniczne media, które w ten sposób generalnie nie relacjonowały obecnej, listopadowej uroczystości.

Autor. M.Dura
Oczywiście można się twierdzić, że to, co zorganizowano w Gdańsku w zupełności wystarczało. Dlatego tym, którzy są zadowoleni z oprawy i rangi listopadowego pogrzebu obrońców Westerplatte warto przypomnieć dokładnie, jak w czasach głębokiego PRL-u Polacy żegnali majora Henryka Sucharskiego. Uroczystościom pogrzebowym dowódcy Westerplatte w 1971 roku nadano bowiem najwyższą oprawę protokolarną, przeprowadzono ją zgodnie z ceremoniałem wojskowym i z powszechnym udziałem polskiego społeczeństwa. Major Sucharski został pośmiertnie odznaczony Krzyżem Komandorskim Orderu Virtuti Militari przyznanym przez komunistyczną Radę Państwa.
Ceremonia tak jak w 2022 roku również trwała dwa dni, jednak jej oprawa wyraźnie się różniła rozmachem. Przede wszystkim w 1971 roku zorganizowano ją 31 sierpnia i 1 września. Wtedy urnę z prochami dowódcy Westerplatte najpierw przewieziono do Dworu Artusa w Gdańsku z pełnymi honorami, a nie „skrycie" tak jak zrobiono 3 listopada br. z trumnami polskich żołnierzy. Dodatkowo 31 sierpnia 1971 roku do transportu wykorzystano bojowy pojazd wojskowy przyozdobionym biało-czerwoną szarfą, w asyście honorowej wojska oraz w szpalerze motocyklistów.

Autor. Muzeum II Wojny Światowej
Po drodze konduktu zatrzymywały się auta, mężczyźni zdejmowali nakrycia głów, a ulice były szczelnie wypełnione mieszkańcami Trójmiasta. Jak relacjonował później „Dziennik Bałtycki": urna została wniesiona do Dworu Artusa przy dźwięku werbli i wartę honorową jako pierwsi „zaciągnęli najwyżsi, wojewódzcy działacze partyjni". Na miejscu było też prawie stu żyjących jeszcze obrońców Westerplatte oraz siostra majora Sucharskiego, Pani Anna Bugajska wraz z rodziną, którą traktowano z najwyższym szacunkiem.
Co godzinę przez urną przesuwało się około 2 tysiące osób oddając hołd majorowi i składając ogromne ilości kwiatów. Ze względu na długą kolejkę, która sięgała nawet do kościoła św. Barbary (a więc za Motławą) Dwór Artusa nie został zamknięty o godzinie 20.00 tak jak planowano, ale kilka godzin później. Następnego dnia ceremonia właściwego pogrzebu zaczęła się o godz. 14.00 i znowu z wykorzystaniem bojowego pojazdu wojskowego. Na drodze stało tysiące ludzi i mnóstwo wojska. Wszędzie powiewały biało-czerwone flagi, jednak dopiero na Westerplatte było widać, jak masowo Polacy żegnają swojego żołnierza.
Zobacz też
Oprawę wojskową zabezpieczały kopanie honorowe wszystkich rodzajów broni. Przy nabrzeżu Westerplatte stały okręty Marynarki Wojennej pełniąc wartę honorową na wodzie. Obecne były szkoły (a nie klasy), mnóstwo pocztów sztandarowych oraz tysiące ludzi, którzy wprost oblepili kopiec z pomnikiem.
W 2022 roku trumny ze szczątkami polskich obrońców były przewożone cywilnymi samochodami. Urna z prochami majora Sucharskiego w 1971 roku była przewożona na lawecie armaty, która jest obecnie eksponowana z odpowiednią tabliczką informacyjną w Muzeum Marynarki Wojennej w Gdyni. Oczywiście nie była to armata z epoki, ale w razie potrzeby w tym roku można było wykorzystać znajdujące się w Polsce armaty kalibru 76,2 mm wz. 1902 (taką samą wykorzystywali obrońcy Westerplatte w 1939 roku).

Autor. Muzeum II Wojny Światowej
Są też dostępne armaty przeciwpancerne Bofors kalibru 37 mm, które również walczyły we wrześniu 1939 roku w obronie Wojskowej Składnicy Tranzytowej. Mogą one zresztą strzelać, tak że istniała możliwość oddania podczas pogrzebu salutu armatniego. Niestety w 2022 roku był tylko salut kompanii honorowej. Zaskoczeniem była nawet mała liczba rekonstruktorów w mundurach polskich z 1939 roku. Tymczasem niewielkim wysiłkiem można byłoby ich zebrać szybko ponad stu. Nie było przelotu samolotów, ani nawet pokazu sprzętu wojskowego z epoki. Tymczasem istniej przecież mobilna wystawa muzealna Wybrzeże1939.pl, poświęcona obronie polskiego wybrzeża w 1939 roku Sebastiana Dragi, która się do tego doskonale nadaje. Ale jego również nie zaproszono na uroczystość.

Najdziwniejsze w tym wszystkim jest jednak to, że nie zaproszono na uroczystość Mariusza Wójtowicza-Podhorskiego byłego dyrektora Muzeum Westerplatte i Wojny 1939, który zainicjował prace archeologiczne na Westerplatte i który wraz z grupą archeologów tak naprawdę doprowadził do odszukania 15 października 2019 r. szczątków polskich obrońców z 1939 roku.
Kto umniejsza znaczenie Westerplatte?
Podejście do samego Westerplatte od wielu lat może zadziwiać. Trudno się oprzeć wrażeniu, że wszystko co może podnieść znaczenie tego miejsca i zwiększyć jego „atrakcyjność" dla osób tam przyjeżdzających jest gdzieś blokowane lub konsekwentnie osłabiane. Co gorsza dzieje się tak bez względu na to, kto znajduje się u władzy, albo kto zarządza całym terenem.
By to sobie uświadomić wystarczy tylko odpowiedzieć sobie na proste pytania:
- dlaczego prace archeologiczne na Westerplatte zaczęły się dopiero w 2016 roku?
- dlaczego niszczejąca Wartowania nr 4 została odrestaurowana w 2015 r. dopiero pod naciskiem dziennikarzy (w tym z Defence24.pl)?
- kto tak naprawdę zainicjował oczyszczanie placówki „Fort" i „Nowych Koszar"?
- jak utrudniano prowadzenie wykopalisk przez Muzeum Westerplatte i Wojny 1939 (będącego odziałem Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku)?
A przecież Westerplatte to nazwa znana na całym świecie. Warto więc to miejsce reklamować jako symbol bohaterstwa polskich żołnierzy i oporu przed niemieckim agresorem. Westerplatte mogłoby być również stałym i obowiązkowym ze względu na atrakcyjność punktem zwiedzania dla ludzi odwiedzających Trójmiasto. Trzeba to miejsce tylko do tego odpowiednio przygotować.
Przede wszystkim należy kontynuować prace archeologiczne, ponieważ na terenie Wojskowej Składnicy Tranzytowej mogą się jeszcze znajdować szczątki polskich żołnierzy (nawet trzech) i mnóstwo pamiątek po obrońcach. Może też warto wrócić do pomysłu zorganizowania muzeum pola bitwy na Westerplatte, ze ścieżkami edukacyjnymi, wystawami i odbudowanymi niektórymi budynkami składnicy (w tym szczególnie Wartowni nr 3).
Westerplatte na to na pewno zasługuje bez względu na istniejące podziały polityczne.
WIDEO: Zmierzch ery czołgów? Czy zastąpią je drony? [Debata Defence24]