Reklama

Geopolityka

Fot. thierryleclercq / Flickr.com / domena publiczna

Ciche poparcie Merkel dla Macrona. Nowa oś Berlin - Paryż? [ANALIZA]

W II turze wyborów prezydenckich we Francji zmierzą się kandydaci reprezentujący nie tylko zupełnie odmienną wizję przyszłości swojego kraju, ale także jego pozycji w Europie i na świecie. Ze szczególną uwagą wyniki głosowania śledzone są w Berlinie. Od tego, kto zostanie nowym lokatorem Pałacu Elizejskiego, zależy formułowanie europejskiego wymiaru bezpieczeństwa i polityki zagranicznej, w czym Niemcom zależy na poparciu z Paryża.

W poniedziałek 24 kwietnia 2017 r. kampania prezydencka we Francji wkroczyła w nową fazę. Marine Le Pen oraz Emmanuel Macron rozpoczęli rywalizację o poparcie wyborców, którzy nie zdecydowali się zagłosować w niedzielnych wyborach oraz o głosy sympatyków pozostałych kandydatów. Poza poparciem udzielonym szefowej Frontu Narodowego oraz liderowi ugrupowania "En Marche!", deklarowanym przez lokalnych polityków, swoje stanowisko w sprawie pożądanego rezultatu drugiej tury wyborów prezydenckich we Francji zabierają przedstawiciele zagranicznych rządów. 

Stolicą, w której z największym zainteresowaniem i niepokojem obserwowany jest przebieg kampanii, jest Berlin. Z perspektywy urzędu kanclerskiego polityczna rzeczywistość Francji po 7 maja będzie kluczowa z punktu widzenia kształtowania polityki europejskiej oraz kwestii bezpieczeństwa. Deklaracje oraz gesty Berlina wykonane w czasie trwającej kampanii pokazują jasno, że poparcie polityków nie tylko niemieckiej chadecji, ale także socjaldemokratów, otrzymał Emmanuel Macron. 

Podczas wizyty w Berlinie w marcu tego roku były minister gospodarki w rządzie prezydenta François Hollanda odbył spotkanie z kanclerz Merkel. Choć z urzędu kanclerskiego nie popłynął komunikat udzielający poparcia Macronowi, to zarówno fakt, że nie doszło do podobnego spotkania z Marine Le Pen, jak i rozbieżność między programem wyborczym kandydatki skrajnej prawicy a polityką rządu wielkiej koalicji jednoznacznie sugerują, kogo w roli przyszłego prezydenta Francji najchętniej widziałaby rządząca CDU/CSU. Swoje poparcie bardziej zdecydowanie deklarują niemieccy socjaldemokraci. Minister spraw zagranicznych i do niedawna szef SPD Sigmar Gabriel wyraził zadowolenie z wygranej Macrona w pierwszej turze. Jego zdaniem w drugiej turze lider "En Marche!" powstrzyma prawicowych radykałów, populistów, a także przeciwników Europy. 

L'Europe de la sécurité

Co w oczach Niemców przemawia za kandydatem francuskiej centrolewicy? W swoim programie polityk jasno wytycza kierunek polityki zagranicznej, wyznaczany przez trzy przymiotniki, którymi określa Francję w swoim programie wyborczym – niezależna, humanitarna, europejska.

To właśnie filar europejski, a konkretnie jego pomysł na "odnowę" Europy, spotyka się z aprobatą wiodących sił politycznych Niemiec. Kandydat proponuje bowiem wzmocnienie Unii w pięciu wymiarach, w tym gospodarczym, handlowym, rozwojowym oraz cyfrowym. Jednak na pierwszym miejscu wśród pięciu elementów znajduje się europejska obronność (fr. l’Europe de la sécurité). Co stoi za tym hasłem? 

Jako pierwszy element składający się na ten punkt Marcon wymienia ochronę granic kontynentu przy jednoczesnej obronie wartości. Zdaniem kandydata "En Marche!" będzie temu służyło utworzenie Europejskiej Agencji Straży Granicznej, składającej się z 5 tys. członków, której celem będzie obrona granic lądowych oraz morskich. Europa miałby być także aktywna w miejscach, z których migranci wyruszają do Europy. Wśród propozycji udzielenia dodatkowej pomocy rozwojowej, znalazło się utworzenie punktów sprawdzających w krajach, z których trwa napływ migrantów oraz walka z nielegalnym przemytem ludzi. 

W wymiarze wojskowym Macron proponuje pogłębienie europejskiej współpracy obronnej. Jej centrum miałaby stanowić Europejska Kwatera Główna zajmująca się planowaniem i kontrolą operacji obronnych we współpracy z dowództwami poszczególnych państw i NATO. Dodatkowo kwestie związane z tym wymiarem polityki europejskiej miałyby być koordynowane w ramach nowo powołanego ciała – Europejskiej Rady Bezpieczeństwa, w skład której wchodziliby przedstawiciele państw odpowiedzialni za kwestie militarne, polityki zagranicznej oraz pracy służb wywiadowczych.

Co ważne, w swoim programie Macron zaznacza, że zaproponowanym przez niego plan nie jest przeznaczony do obligatoryjejnej implementacji w ramach Unii, a przeznaczony jest jedynie do tych członków UE,  którzy są zainteresowani pogłębieniem współpracy w dziedzinie bezpieczeństwa. Dodatkowym aspektem, który widnieje wśród propozycji kandydata centrum, jest utworzenie europejskiego funduszu obronnego, z którego pokrywane byłyby koszty prac i badań nad wspólnymi projektami z zakresu uzbrojenia, np. proces tworzenia europejskiego drona. 

Silny element europejski nie wyklucza jednak francuskiego zaangażowania w NATO – Macron deklaruje dążenie do wydatków wojskowych na poziomie 2 proc., który miałby być osiągnięty w 2025 r. Lider En Marche! stawia jednak sprawie jasno w kwestii przyszłego rozszerzenia Sojuszu, ograniczonego do Półwyspu Bałkańskiego oraz Finlandii i Szwecję, o ile te wyrażą zainteresowanie wstąpieniem do organizacji. 

Co stoi za położeniem silnego akcentu na integrację europejską także w wymiarze obronnym? Zdaniem Macrona wynika to przede wszystkim z Brexitu i niepewnego stosunku Stanów Zjednoczonych. Przedstawiona diagnoza pokrywa się z oceną sytuacji Berlina – zarówno niemiecka chadecja, jak i SPD postrzega decyzję o opuszczeniu UE przez Wielką Brytanię oraz nieprzewidywalność nowego prezydenta USA jako powód do większego zacieśniania europejskiej współpracy militarnej.

Czytaj więcej: Bundeswehra wojskowym hubem Europy? "Czechy i Rumunia zwiększają współpracę"

Sojusz na trudne czasy

W programie Macrona pojawia się jeszcze jeden element, który sprawia, że Francja musi przygotować się na "strategiczne zmiany, które rysują się w Europie" i jest to właśnie wzrost pozycji Niemiec. Kandydat w wyborach prezydenckich chce "ponownie uruchomić francusko-niemiecki silnik" w celu pogłębienia integracji europejskiej. Macron opowiada się za stanowczym stanowiskiem w czasie negocjacji z Londynem w sprawie warunków wyjścia Zjednoczonego Królestwa z UE. Jest to atut z punktu widzenia Berlina i Brukseli biorąc pod uwagę, że prawdopodobna strategia negocjacyjna Wielkiej Brytania będzie polegała na rozbijaniu wspólnego stanowiska Unii. 

W jego programie uwzględniona jest również reforma Rady Bezpieczeństwa polegająca na poszerzeniu składu jej członków o Japonię, Indie, Brazylię, jedno z krajów Afryki oraz... Niemcy. Macron uwzględnia także zmianę swojej pozycji w ramach RB ONZ – po opuszczeniu UE przez Wielką Brytanię będzie jedynym państwem europejskim reprezentującym Wspólnotę na forum Rady i Francja zdaniem Macrona powinna uwzględniać ten fakt prezentując swoje stanowisko. 

Z perspektywy Berlina Macron to gwarancja utrzymania strategicznego sojuszu łączącego oba kraje. Natomiast zapowiedzi Marine Le Pen wskazują, że gdyby to ona została kolejnym prezydentem Francji, w relacjach z Berlinem nastąpiłaby zmiana o 180 stopni. Nie chodzi tu jedynie o hasła wyjścia z Unii Europejskiej, większej "niezależności" Francji w niemal każdej sferze funkcjonowania państwa z bezpieczeństwem włącznie, ale o otwarcie antyniemiecki charakter słów odnoszących się do Berlina. Wypowiedzią-symbolem stało się jej stwierdzenie z debaty prezydenckiej transmitowanej przez telewizję TF1, kiedy to kandydatka skrajnej prawicy stwierdziła, że po wyborach "Francją będzie rządziła kobieta, ja (Marine Le Pen – przyp. aut.) lub pani Merkel". W ten sposób liderka Frontu Narodowego sugerowała, że Emmanuela Macrona nie stać na prowadzenie samodzielnej polityki, a kraj pod jego rządami stanie się całkowicie podporządkowany Berlinowi. 

Oś Berlin - Paryż 2.0.?

Zarówno postawa Macrona w czasie kampanii prezydenckiej, jak i jego program stawiają go w pozycji kontynuatora francusko-niemieckiego sojuszu, pod który fundamenty położyły dwie ikony współczesnej historii obu państw – prezydent Charles de Gaulle oraz kanclerz Konrad Adenauer. Co więcej, jego otwartość dla pogłębienia współpracy na forum UE  i uczynienia z Niemiec i Francji państw przewodnich w tym procesie byłoby impulsem dla tchnięcia nowego ducha w relacje między Berlinem i Paryżem. Macron zdaje sobie sprawę z wiodącej pozycji Niemiec we współczesnej Europie, jednak zamiast walczyć z zastaną rzeczywistością stara się do niej dopasować i sprawić, aby Francja korzystając z bliskich relacji z Berlinem oraz uwzględniając Brexit umocniła swoją pozycję w Europie.

Należy jednak pamiętać, że zmiany proponowane przez Macrona miałyby odbywać się w ramach grupy państw zainteresowanych taką formą współpracy, co oznacza, że lider En Marche! nie odchodzi od koncepcji "Europy dwóch prędkości", którą na marcowym spotkaniu w Wersalu poparł urzędujący prezydent François Hollande. "Ten rozwój (mowa o WPBiZ - przyp. autorki) będzie zależał od inicjatywy państw członkowskich, które są gotowe pójść dalej. Nie jest pożądane ani możliwe na tym etapie stworzyć jedną politykę zagraniczną dla 27 państw" – czytamy w programie Macrona. 

Jeśli niedzielne wybory zakończyłyby się zwycięstwem Marine Le Pen, doszłoby do zredefiniowania francusko-niemieckiej współpracy. Realizacja planów opuszczenia UE przez Francję byłaby również ciosem dla Unii Europejskiej, po której doszłoby albo do przeformułowania organizacji albo do jej rozkładu i w perspektywie ustanowienia nowych ram współpracy w Europie. Należy jednak pamiętać, że UE stanowiła i stanowi niezwykle ważny filar w polityce Niemiec – filar, w oparciu o który Republika Federalna kształtowała swoją politykę zagraniczną wobec innych regionów świata. W efekcie każda poważniejsza zmiana dotyczące tego ciała wymusi modyfikację postawy Berlina.

W kreśleniu możliwych scenariuszy należy również uwzględniać wyniki wyborów zarówno parlamentarnych w obu krajach – we Francji w czerwcu oraz w Niemczech we wrześniu. W przypadku Francji pozostaje pytanie, czy sukces wyborczy kandydata przełoży się na odpowiednią liczbę głosów w Zgromadzeniu Narodowym, bez czego nowo wybrana głowa państwa nie będzie mogła efektywnie wprowadzać swoich planów. Natomiast niewykluczone, że jesienią Niemcy czekają zmiany – choć sondaże na pierwszym miejscu stawiają rządzącą chadecję, to nie będzie ona w stanie rządzić samodzielnie, a nie wiadomo czy SPD pod wodzą Martina Schulza byłaby skłonna kontynuować współtworzenie rządu wielkiej koalicji, czy może zdecydowałaby się na połączenie sił z Zielonymi i Lewicą (niem. Die Linke). 

Mimo wielu znaków zapytania, przed II turą wyborów jedno jest pewne - w niedzielny wieczór lub nazajutrz świat pozna kolejnego prezydenta Francji. Według ostatniego sondażu ośrodka Ifop będzie to Emmanuel Macron, może liczyć na głosy 69 proc. Francuzów przy 31-procentowym poparciu dla Marine Le Pen. Niezależenie od tego, który z kandydatów zwycięży, lider En Marche! lub szefowa Frontu Narodowego Francja i Niemcy rozpoczną nowy rozdział współpracy.

Czytaj też: Odbudować potęgę Francji. Wizja Marcona i Le Pen [ANALIZA]

Reklama

"Będzie walka, będą ranni" wymagające ćwiczenia w warszawskiej brygadzie

Komentarze (10)

  1. Paweł Szymon

    (...) Jako pierwszy element składający się na ten punkt Marcon wymienia ochronę granic kontynentu przy jednoczesnej obronie wartości. Zdaniem kandydata "En Marche!" będzie temu służyło utworzenie Europejskiej Agencji Straży Granicznej, składającej się z 5 tys. członków, której celem będzie obrona granic lądowych oraz morskich. (...) Czy utworzenie takiej agencji nie powieli pracy np. agenicji Fontex?

  2. oko

    Wszystkie inicjatywy nt. obronności Francuzów należy traktować jednoznacznie jako próba wzmocnienia przemysłu obronnego Francji i zarabianie na tym pieniędzy. Ich działania mają tylko i wyłącznie ten aspekt. Wynika to z analizy zagrożeń dla Francji. W Europie ich brak (Niemcy są po ich stronie i nie są zagrożeniem). Mają broń atomową więc na atak jądrowy spoza Europy mogą odpowiedzieć. Zatem NIE MAJĄ INTERESU w tym żeby się angażować militarnie i finansowo w obronę kogokolwiek, w tym Polski. Ich działania polityczne będą pozorowane (na ugranie korzyści gospodarczych) a realne tylko wtedy gdy im się to opłaci, czyt. zapłaci za ochronę, zresztą jak pokazała historia to też jest wątpliwe. Zatem Francja nie jest sojusznikiem Polski i nie będzie w rozumieniu wspólnych interesów.

    1. Kot

      Nie tylko chodzi o to żebyśmy kupowali ich broń. Mamy także realizować ich interesy w miejscach gdzie Francuzom na tym zależy. Przy czym oni zdradzą nas tak jak robili to już wielokrotnie.

  3. onepropos

    Wydaje się oczywiste, ze Polska i Węgry pójdą na pierwszą linię atakowanych krajów z poza euro zony. Obydwa kraje plus Czechy, mają rosnący dodatni bilans wymiany handlowej i zagrażają coraz mocniej pozycji tzw "twardego jądra" EU.

  4. immelmann74

    Scenariusz wyboru Macrona zatem też jest dla nas bardzo "ciekawy"... Zwiększają integrację państw strefy Euro, koordynują wspólną politykę zagraniczną, obronną a co z państwami Unii, które nie załapią się do tego klubu "lepszych"?

    1. lo

      A pomyśl. Media piszą, że dwaj kandydaci są nie z głównych partii. Piszą o słabych przywódcach. Na tym tle jest szansa, że Front Narodowy będzie sojusznikiem w Parlamencie np: republikanów. Czy z nimi nadal sojusz DE-Fra będzie możliwy? Unia dwóch prędkości wcale nie jest pewna. Obecna sytuacja promuje Niemcy. Francuzi dobrze widzą że UE się zmieniła bez WB; widzą, że wpadają jeszcze bardziej w łapy Niemieckie. Frnacuzji dobrze wiedzą, że Polska to taki "Lewandowski" w składzie niemieckiej gospodarki: pod bokiem, blisko, znają teren, tani pracownik, duży rynek, dobre wykształcenie. Polska przesuwa jeszcze bardziej siłę UE na wschód czyli do Niemiec. Nie jest pewne, że Niemcy UE 2 prędkości zrobią.

  5. RR

    Czyli lepszym prezydentem była by Pani Le Pen, która pożyczała pieniądze od Putina ?

  6. ppp

    Międzynarodowi socjaliści (inaczej komuniści) się wspierają, próbując przy tym usunąć narodowych socjalistów, tak jest od czasów rewolucji. Kraje nie mają nic do tego.

  7. Kowalskiadam154

    Wszystkie ręce na pokład bo inaczej UE upadnie Tylko że UE upadnie nie z winy prawicy ale liberalnej-lewicy i ich pomysłów ubogacania kulturowego Europy

  8. tadek

    Macron po wygranych wyborach będzie dążył do zniszczenia MERKEL w Niemczech ,postawi na SCHULTZA bo to pozwoli mu zdominować Niemcy i je sobie podporządkować..Merkel się natnie strasznie..

  9. immelmann74

    Brexit, wygrana Le Pen we Francji a następnie wyjście z UE oraz w konsekwencji wroga (konkurencyjna) postawa tego kraju wobec Niemiec i... mamy w zasadzie gotowy scenariusz do powtórki układu sił z września 39 roku... Kanclerz Merkel zapewne zaczęłaby częściej jeździć na spotkania z Putinem do Soczi. No ale sondaże mówią co innego... więc pewnie ta wizja się nie spełni.

  10. .

    Francja (nie mylić z Macron) ,bedzie parła do podzielonej unii czyli rożnych prędkości. Za silne poparcie dla Berlina bedzie sie domagać kolejnych przywilejów . Francja traci na znaczeniu bo nie robi żadnych reform,chca pojsc na skróty i dostac wiecej od uni (Niemiec) za darmo.

Reklama