Reklama

Siły zbrojne

Chińska przeciwlotnicza "tarcza" na spornych wyspach. USA zaniepokojone

Radar i wyrzutnia systemu FQ-9. Fot. CPMIEC
Radar i wyrzutnia systemu FQ-9. Fot. CPMIEC

Chiny rozmieściły dwie baterie wyrzutni rakiet ziemia-powietrze HQ-9 na jednej z wysp spornego archipelagu Wysp Paracelskich na Morzu Południowochińskim.  Wykonane 14 lutego przez cywilnego satelitę zdjęcia wyspy Woody pokazują najprawdopodobniej dwie baterie po cztery wyrzutnie każda oraz system radarowy.

Ministerstwo obrony Tajwanu potwierdziło w środę doniesienia o rozmieszczeniu rakiet. W rozmowie z BBC resort podkreślił, że pociski tego typu są zdolne atakować cywilne i wojskowe samoloty. HQ-9 uzbrojony jest w pociski o zasięgu 200 km. Na zdjęciach satelitarnych widać, że dwie wyrzutnie są w pozycji „bojowej”, gotowe do odpalenia pocisków.  

Doniesienia o rozmieszczeniu wyrzutni rakietowych pojawiły się w drugim dniu szczytu USA i 10 krajów należących do Stowarzyszenia Narodów Azji Południowo-Wschodniej (ASEAN). Dwudniowe spotkanie zakończyło się deklaracją postulującą, że wszelkie spory o prawa do wysp i żeglugi na Morzu Południowochińskim powinny być rozwiązywane pokojowo, na podstawie prawa międzynarodowego. 

Szef dowództwa wojsk amerykańskich na Pacyfiku, admirał Harry Harris ocenił, że rozmieszczenie rakiet na spornej wyspie byłoby "wyraźnym sygnałem świadczącym o militaryzacji regionu w sposób, od którego prezydent (Chin) Xi Jinping się odżegnywał".

Minister spraw zagranicznych Chin Wang Yi oświadczył, że informacje o rozmieszczeniu rakiet zostały sfabrykowane przez zachodnie media. Wyraził nadzieję, że więcej uwagi poświęcą one latarniom morskim, które Pekin stawia w tym regionie.

Przez Morze Południowochińskie rocznie transportowane są towary o łącznej wartości ok. 5 bilionów dolarów. Pekin od pewnego czasu buduje pasy startowe i inne elementy infrastruktury na sztucznie utworzonych wyspach na tym akwenie, by wzmocnić swe roszczenia do jego spornych części.

Woody należy do Wysp Paracelskich. Od 1974 roku są one kontrolowane przez Chiny, jednak roszczenia do archipelagu, gdzie mogą znajdować się bogate złoża ropy naftowej i gazu, zgłaszają też Wietnam i Tajwan.

PAP - mini

Reklama
Reklama

Komentarze (2)

  1. antypropaganda

    Gdyby USA nie wysyłało swoich okrętów w pobliże tych wysp i nie latało swoimi wojskowymi maszynami nad tymi wyspami to nie byłoby "militaryzacji" tych wysp i Chińczyki nie umieszczaliby na nich rakiet. USA może mieć wyspy i bazy na całym świecie a Chiny nie mogą nawet na Morzu Chińskim?

    1. robhood

      Tak to juz bywa, gdy rodzi sie nowe mocarstwo, a te 'stare' czuje sie w oczywisty sposob zagrozone. Hipokryzja jest tu wtedy 'normalnym' sposobem relacji pomiedzy nimi.

    2. =t=

      Zupełnie ignorujesz fakty, albo jesteś chińskim trollem-propagandystą. Chodzi o fakt, że chińczycy sypią sztuczne wyspy i znacząco powiększają istniejące, a na dodatek robią to w miejscach, które wg międzynarodowo obowiązującego prawa morza leżą w strefach wyłączności ekonomicznej innych państw. A potem... twierdzą, że to ich terytorium, bo stale tam mieszkają ich obywatele. Jest to nic innego a czystej wody chiński imperializm, pełzająca aneksja obszarów morskich albo należących do wód międzynarodowych, albo innych państw, jak Wietnam. Większość pożytecznych idiotów (klasyfikacja agentury używana przez GRU) nie rozumie, jakie to wszystko ma implikacje. Ciekawe, jak by śpiewali, jakby Rosja nagle posadziła barkę-pogłębiarkę na Ławicy Słupskiej, a po roku usypała wysepkę, i stwierdziła że to teraz ich terytorium, matuszka Rossija, a polaczkom wara...

  2. gucio

    nasuwa mi się jeden cytat z filmu: "nie mamy pańskiego płaszcza i co nam pan zrobi" - sąsiedzi wyrażą obawy, zaniepokojenie i inne tego typu bzdury a nie zrobią nic konkretnego