Technologie
Bezzałogowe Reapery przeciwko okrętom podwodnym [KOMENTARZ]
Marynarka Wojenna Stanów Zjednoczonych i firma General Atomics Aeronautical Systems dokonały postępów w programie morskiego bezzałogowca MQ-9B SeaGuardian. Maszyny te uzyskały zdolność do przenoszenia licznych boi sonarowych, komunikacji z nimi i przetwarzania pozyskanych danych. Wygląd na to, że „morski Reaper” będzie już niedługo skutecznym łowcą okrętów podwodnych.
Kierunek prowadzonych prac wydaje się miar słuszny. Po pierwsze dlatego, że uważana za głównego przeciwnika USA chińska marynarka wojenna sprawnie rozbudowuje swoją flotę okrętów podwodnych, która dysponuje obecnie 66 jednostkami, niemal taką samą liczbą co zaangażowana w wielu miejscach na świecie US Navy. Zaprzęgnięcie do tego rodzajów właśnie maszyn opartych na MQ-9 Reaper, czyli SeaGuardianami także wydaje się mieć sens. Maszyny te są zdolne do długotrwałego patrolowania w zadanym rejonie. Według obecnych rachub w powietrzu MQ-9 mogą pozostawać przez ponad 18 godzin, a SeaGuardian, zgodnie z informacjami od General Atomics, będzie mógł patrolować w zadanym rejonie przez osiem godzin w promieniu do 1200 mil morskich (ok 2 tys. km) od stacji kierowania.
Można spekulować, że program SeaGuardiana to szansa na przedłużenie życia MQ-9 w Siłach Zbrojnych Stanów Zjednoczonych. Pomimo trwających zamówień na te systemy (krajowych i zagranicznych), w siłach powietrznych USA już dają się słyszeć głosy, że maszyny te dysponują zbyt słabymi możliwościami. Maszyny te rzeczywiście budowano do prowadzenia „wojny z terrorem” przeciwko słabo uzbrojonemu przeciwnikowi. Są to po prostu duże motoszybowce z bogatym zestawem sensorów i zdolnością do przenoszenia prawie dwóch ton, ale tak naprawdę powolne i stosunkowo łatwe do zniszczenia przez zaawansowane systemy OPL nie wspominając o śmigłowcach bojowych czy samolotach. US Air Force skłania się obecnie ku inwestycji w maszyny o napędzie odrzutowym, trudnowykrywalne i zdolne do współpracy z załogowymi myśliwcami jako ich skrzydłowi.
Tymczasem parametry Reapera jako nośnika sensorów i uzbrojenia z jego szybkością i długotrwałością lotu wydaje się optymalne do misji zwalczania okrętów podwodnych (ZOP). Oczywiście jeżeli będą pod ochroną własnego lotnictwa, ale to samo dotyczy śmigłowców czy nawet dużych samolotów wypełniających te zadania. MQ-9B będzie miał nad dotychczas używanymi platformami wiele przewag. Będzie bardziej efektywny kosztowo i dłużej będzie można za jego pomocą realizować zadanie. Szczególnie w porównaniu ze śmigłowcami.
Po raz pierwszy firma General Atomics przeprowadziła pokaz elementów obecnego systemu w 2017 roku. Udowodniono wówczas, że może on zdalnie przetwarzać dane z boi sonarowych za pośrednictwem Reapera. Wówczas użyto do tych prób MQ-9A.
Czytaj też: Amerykańskie Reapery w Rumunii jak w Polsce?
Od tego czasu program przeszedł długą drogę. Dość powiedzieć, że w ujawnionej właśnie próbie przeprowadzonej w listopadzie ubiegłego roku MQ-9A Block 5 zrzucił 10 boi sonarowych i namierzył symulowany cel podwodny typu MK-39 EMATT (Expendable Mobile ASW Training Target), a następnie prowadził jego śledzenie przez trzy godziny.
Było to możliwe dzięki przesyłaniu przez bezzałogowiec poprzez łącze satelitarne informacji na temat temperatury wody i odbieranych sygnałów akustycznych zbieranych przez boje. Umożliwiało to generowanie w czasie rzeczywistym obrazu sytuacji w placówce Laguna, w ośrodku testowym Yuma.
Cel podwodny został wykryty i był śledzony przez trzy godziny, po zrzuceniu łącznie 10 boi: jednej klasy BT, siedmiu DIFAR i dwóch DICASS. Do śledzenia został użyty system przetwarzania informacji z boi sonarowych UYS-505.
Czytaj też: Amerykańskie Reapery w Rumunii jak w Polsce?
Sukces został uznany za ważny krok na drodze stworzenia bezzałogowego systemu ZOP. Już teraz General Atomics posiada opracowany dyspenser boi sonarowych, który może przenosić albo 10 dużych albo 10 mniejszych boi sonarowych. Po jednym takim dyspenserze można podczepić do każdego z czterech punktów podwieszeń MQ-9, co oznacza że może on przenosić od 40 do 80 boi.
Na razie nie ma informacji o przystosowywaniu MQ-9 do przenoszenia uzbrojenia w postaci lekkich torped lotniczych. Niewykluczone jednak, że będą one wykorzystywane przede wszystkim albo wyłącznie do wykrywania celów, a jego eliminacja będzie pozostawiona okrętom, które mogą odpalić rakietotorpedę z wielu kilometrów, albo załogowym statkom powietrznym, które mogą szybko nadlecieć w rejon i zrzucić uzbrojenie.
MQ-9B ma być platformą wyposażoną w różnej klasy sensory. Jednym z nich będzie morski radiolokator Seaspray 7500E V2 z anteną z aktywnym skanowaniem elektronicznym europejskiej firmy Leonardo. Jego integracja ma umożliwić prowadzenie stałego dozoru akwenów morskich i być montowany w zasobniku podkadłubowym. ZOP to bowiem tylko jedno z planowanych zastosowań SeaGuardiana.
Czytaj też: Reapery dla Tajwanu, czyli kolejna zgoda USA
Nowy MQ-9B będzie posiadał także wielofunkcyjny radar przeszukujący powierzchnię morza z trybem obrazowania z zastosowaniem technik syntetycznej apertury (ISAR), odbiornik systemu identyfikacji automatycznej (Automatic Identification System - AIS), oraz czujnik obrazu wideo wysokiej rozdzielczości i pełnego ruchu (High-Definition - Full-Motion Video sensor) wyposażony w kamery optyczne i kamery do obrazowania w podczerwieni. Ten zestaw czujników, wspomagany przez automatyczne algorytmy korelacji ścieżki i wykrywania anomalii, umożliwia wykrywanie i identyfikację w czasie rzeczywistym jednostek pływających na powierzchni na obszarze tysięcy kwadratowych mil morskich.