- KOMENTARZ
- WIADOMOŚCI
Patrioty w pełnej gotowości, polski system opl nie. Pięć lat opóźnienia
Opóźnienia w zakupach spowodowały, że polska obrona przeciwlotnicza jest w stanie zapewnić bezpieczeństwo naszego nieba nie dłużej niż tydzień. I to bez zwalczania dronów.
Ciesząc się z pełnej gotowości systemu Patriot w 3. Brygadzie Rakietowej Obrony Powietrznej, należy pamiętać, że jesteśmy dopiero na początku drogi do budowy zintegrowanego systemu obrony przeciwlotniczej (OPL). Dwie baterie Patriot pozwalają bowiem na dookólną obronę tylko jednego obszaru w Polsce i jednego w sektorze 120 stopni. Pomimo że w wymaganiach programu Wisła wyraźnie zapisano, że baterie były dookólne, to otrzymaliśmy je z sektorowymi radarami kierowania uzbrojeniem AN/MPQ-65.
Problem jest duży, ponieważ baterie Patriot, bez względu na sposób rozstawienia wyrzutni z rakietami, strzelają tylko w tych sektorach, które są nadzorowane własnym radarem kierowania uzbrojeniem. Polska zakupiła dwie baterie z czterema jednostkami ogniowymi, z których każda posiada swój radar. Mamy więc cztery stacje AN/MPQ-65 i to ich zasięgi pozwalają w tej chwili wyznaczyć obszary w Polsce, zabezpieczone przed rakietami balistycznymi.
Sytuacja zmieni się dopiero po dostarczeniu do Polski w latach 2027-2029 kolejnych sześciu baterii Patriot w drugiej turze programu Wisła. Mają one bowiem otrzymać już docelowy radar LTAMDS (Lower Tier Air and Missile Defense Sensor) z trzema nieruchomymi antenami AESA (Active Electronically Scanned Array), zapewniającymi obserwację dookólną. Potwierdziła to umowa podpisana we wrześniu 2023 roku, w ramach której zamówiono dla Polski łącznie 12 radarów LTAMDS (po dwie takie stacje na każdą baterię) plus oczywiście 48 wyrzutni (po osiem na każdą baterię).
Co myśmy tak naprawdę zaczęli budować?
Trzeba przy tym pamiętać, że systemy przeciwlotnicze składają się zawsze z trzech podstawowych elementów:
- systemu wykrywania;
- systemu decyzyjnego;
- i systemu reagowania, czyli efektorów.
Dodatkowo chronioną nim przestrzeń powietrzną dzieli się na warstwy i do obrony każdej z tych warstw powinno się stosować inne efektory, które później „dzielą” się celami w zależności od:
- pułapu,
- odległości,
- i rodzaju celu.
Wprowadzone obecnie do służby operacyjnej dwie baterie Patriot są więc tylko częścią jednego elementu systemu OPL (efektorów) i to zabezpieczającej jedną warstwę chronionej przestrzeni powietrznej. Dodatkowo jest to warstwa środkowa. Na szczęście minister Obrony Narodowej Władysław Kosiniak-Kamysz zdaje sobie z tego sprawę i na uroczystościach w Sochaczewie informował jeszcze o budowie warstwy krótkiego zasięgu (Narew i Pilica Plus) oraz o planach budowy warstwy antydronowej San.
Już samo to pokazuje, gdzie jesteśmy i jak długa droga jest jeszcze przed nami. Tymczasem, gdyby realizowano przygotowany w 2012 roku „Program rozwoju Sił Zbrojnych RP w latach 2013-2022”, bylibyśmy już praktycznie w połowie pracy. Plan ten zakładał bowiem zakończenie w 2013 roku fazy analitycznej dotyczącej zestawów Wisła i Narew, a w 2014 roku - podpisanie umowy na dostawę sprzętu. Według generała Mieczysława Cieniucha, ówczesnego szefa Sztabu Generalnego WP, na „wzmocnienie systemu obrony powietrznej i obrony przeciwlotniczej” miało być zarezerwowane nawet 20% środków przeznaczonych na modernizację techniczną polskiej armii.
Pomimo tego, że w 2014 roku wybuchła wojna na Ukrainie i Rosja pokazała, w jaki sposób traktuje sąsiadów, programy OPL zostały wstrzymane: w przypadku Wisły na pięć lat (umowa na zakup pierwszych dwóch baterii Patriot została podpisana w 2018 roku), natomiast w przypadku Narwi aż osiem lat (pierwsza umowa z konsorcjum PGZ-Narew na usługę zarządzania projektem i integrację komponentów w ramach programu Narew została zawarta w 2021 roku w czasie MSPO w Kielcach).
Przez to polityczne opóźnianie programów OPL, z docelowego, przyszłego systemu obrony przeciwlotniczej wprowadziliśmy jak na razie tylko dwie baterie średniego zasięgu Patriot w ramach programu Wisła. Natomiast przed nami jest wprowadzenie:
- kolejnych 6 baterii systemu Patriot;
- 23 baterii przeciwlotniczych krótkiego zasięgu Narew;
- 22 baterii przeciwlotniczych krótkiego i bardzo krótkiego zasięgu Pilica Plus,
- i nieokreślonej jeszcze liczby jednostek wchodzących w skład systemu antydronowego San.
Nastąpiły więc wyraźnie zmiany we wcześniejszych planach budowy Tarczy Polski i to nie tylko poprzez zwiększenie liczby kupowanych baterii, ale również przez zmianę ich charakteru oraz dodanie warstwy specjalnie przeznaczonej do zwalczania bezzałogowych statków powietrznych. O ile bowiem wcześniej planowano wprowadzanie systemów Narew i Pilica, to obecnie mają być już wprowadzone systemy Narew (w nowej wersji), Pilica Plus i San.
Różnice są duże, ponieważ na początku system rakietowy krótkiego zasięgu miał być oparty na wyrzutnie rakiet CAMM o zasięgu 25 km. I takie też dwie baterie (tzw. „pomostowe”) kupiono od Brytyjczyków w trybie pilnym po wybuchu wojny na Ukrainie (oznaczając je jako „Mała Narew”). Pozyskano również w polskim przemyśle sześć baterii Pilica, w której jako efektory wykorzystuje się „tylko”: armaty kalibru 23 mm i rakiety przeciwlotnicze bardzo krótkiego zasięgu Grom i Piorun (są to więc baterie przeciwlotnicze bardzo krótkiego zasięgu – do 6 km). Siły Zbrojne RP otrzymały do 2023 roku sześć takich jednostek.
Autor. M.Dura
Kiedy Brytyjczycy opracowali nową wersję rakiety CAMM o zasięgu rozszerzonym do 40 km (CAMM-ER), w Polsce zadecydowano, że
- 23 baterie krótkiego zasięgu, które wcześniej planowano zakupić w ramach programu Narew, będą dostarczone nie z rakietami CAMM, ale z pociskami CAMM-ER;
- do baterii Pilica będą wprowadzone dodatkowo wyrzutnie pocisków CAMM, tworząc w ten sposób baterie Pilica Plus. Takich baterii ma być aż dwadzieścia dwie – w tym sześć wcześniejszych wprowadzonych baterii Pilica, po dodaniu do nich wyrzutni CAMM z baterii Mała Narew.
Dodatkowym i najmniej znanym elementem polskiego systemu OPL w części dotyczącej efektorów będzie antydronowy system San. Jego założenia mają zostać upublicznione jeszcze w tym roku. Być może jeszcze w tym roku poznamy też sposób zabezpieczenia bezpośredniej ochrony wojsk, który być może będzie zakładał wykorzystanie samobieżnych zestawów artyleryjskich kalibru 35 mm i/lub nowych wersji wyrzutni Poprad.
Nie tylko efektory
Ciesząc się z już wprowadzonych do służby baterii Patriot, trzeba więc pamiętać, jak duże zadanie jest jeszcze przed nami. Tym bardziej że jak na razie ocenialiśmy głównie warstwę efektorów. Na szczęście z systemem wykrywania jest już o wiele lepiej, ponieważ w jego przypadku nie trzeba będzie wszystkiego budować od nowa. Polskie radary są bowiem bardzo nowoczesne i wystarczy jedynie dbać o ich stały rozwój i konsekwentne zamówienia.
Nowością będą radary pasywnej lokalizacji RPL i radary na areostatach Barbara, ponieważ tego rodzaju systemów wojskowych nie było wcześniej w polskich Siłach Zbrojnych. W pierwszym przypadku mówimy bowiem o pasywnych stacjach radiolokacyjnych, które do wykrywania obiektów powietrznych wykorzystują:
- sygnały generowane przez nadajniki pokładowe tych obiektów (np. radiostacji lub radarów);
- i sygnały odbite od tych obiektów, ale pochodzące od pracujących w pobliżu tzw. nadajników okazjonalnych, takich jak chociażby stacje telewizyjne i radiowe.
Ponieważ RPL-y nie promieniują własnych sygnałów, są one niewykrywalne przez systemy rozpoznania radioelektronicznego przeciwnika, a więc nie mogą być np. atakowane pociskami antyradarowymi oraz specjalistyczną, antyradarową amunicją krążącą. Co ważne, Wojsko Polskie zakupiło w tym roku w czasie Międzynarodowego Salonu Przemysłu Obronnego w Kielcach aż 46 takich stacji za prawie 6 miliardów złotych brutto.
Wcześniej, bo w maju 2024 roku kupiono za 960 milionów dolarów cztery aerostaty wczesnego ostrzegania pk. Barbara, pod którymi będą podwieszone radary obserwacji sytuacji powietrznej i nawodnej. Rozwiązanie to będzie wprowadzane na uzbrojenie od końca 2026 roku do końca 2027 roku z założeniem, że będzie się je wykorzystywało w pierwszej kolejności do wykrywania celów niskolecących.
Problemem może być jednak integracja całego systemu obrony przeciwlotniczej. Niesłusznie zakłada się, że rozwiązaniem będzie kupiony razem z bateriami Patriot system IBCS. Niestety jest to niemożliwe, ponieważ jego właścicielem są Amerykanie i to oni będą mogli podłączać do tej baterii kolejne sensory oraz efektory. Dlatego jak na razie mówi się tylko o takiej integracji Wisły z Narwią, jednak trzeba także spiąć radary wykorzystywane przez Wojska Radiotechniczne, baterie Pilica Plus, lotnictwo rozpoznawcze, samoloty wczesnego ostrzegania, dane z systemów Walki Radioelektronicznej itd.
Warto też przypomnieć, że w Polsce nie buduje się warstwy najwyższej, obejmującej cele znajdujące się nawet poza atmosferą, w tym rakiety balistyczne. Do zwalczania tego rodzaju zagrożeń w Stanach Zjednoczonych wykorzystuje się np. system THAAD, a w Izraelu rakiety dalekiego zasięgu Arrow 2 i 3.
Pewnym rozwiązaniem mogłaby być inicjatywa niemiecka sprzed dwóch lat, by zbudować wspólnie europejską tarczę antyrakietową, jednak propozycja ta nie została przez polskich polityków zaakceptowana. Tłumaczono się przy tym, że w Polsce mamy bazę w Redzikowie, gdzie znajdują się pociski o podobnych możliwościach, jak izraelskie rakiety Arrow 2 i 3. Niestety baza ta należy do Amerykanów i to oni będą decydowali, co tam będzie się znajdowało i do czego będzie strzelało.
Dlatego, ciesząc się z tego, co ogłoszono w Sochaczewie, pamiętajmy, że był to dopiero pierwszy krok w bardzo długiej, kosztownej i trudnej wędrówce do Tarczy Polski.



WIDEO: Stado Borsuków w WP | AW149 z polskiej linii | Defence24Week #140