- Analiza
Wyścig zbrojeń na wschodniej flance w 2017 roku [5 PUNKTÓW]
Rok 2017 był pod wieloma względami przełomowy dla krajów wschodniej flanki NATO. Po raz pierwszy w historii na ich terytorium w sposób ciągły obecne są jednostki sojusznicze, przygotowane do wspólnej obrony. Z drugiej jednak strony, Moskwa cały czas wzmacnia swój potencjał, formując duże jednostki i wprowadzając broń nowej generacji. Można więc zaryzykować tezę, że mamy do czynienia z „wyścigiem zbrojeń”.
Mijający rok 2017 obfitował w wydarzenia ważne dla równowagi militarnej w Europie Środkowo-Wschodniej. Państwa NATO, realizując postanowienia szczytu w Warszawie rozmieściły w krajach wschodniej flanki grupy batalionowe, a dodatkowe wzmocnienie prowadzą Stany Zjednoczone. Z drugiej jednak strony, Rosjanie przeprowadzili zakrojone na szeroką skalę manewry Zapad 2017, Moskwa wzmacnia też swój potencjał ofensywny rozmieszczając pociski manewrujące zakazane przez traktat INF.
Oto najważniejsze elementy, które wpłynęły na równowagę militarną w naszym regionie w 2017 roku:
- Rozmieszczenie grup batalionowych NATO. Od pierwszych miesięcy 2017 roku trwał proces rozmieszczenia grup batalionowych NATO, w ramach tzw. enhanced forward presence – wzmocnionej obecności wysuniętej, na podstawie ustaleń szczytu NATO w Warszawie. Obecnie można powiedzieć, że zakończył się on powodzeniem. Wszystkie grupy osiągnęły gotowość bojową, realizowane są już kolejne rotacje jednostek. Część z tych oddziałów jest nawet wzmacniana (np. do „polskiej” grupy batalionowej dowodzonej przez Amerykanów dodano chorwacki pododdział artylerii rakietowej). Rozmieszczenie grup batalionowych to duży sukces NATO. Po raz pierwszy w krajach Europy Środkowo-Wschodniej w sposób ciągły obecne są jednostki bojowe, gotowe do reakcji w wypadku agresji zbrojnej bez konieczności przerzutu. To ważny sygnał polityczny, i wydatne wzmocnienie możliwości bojowych. Ponadto, działania grup pozwalają doskonalić współpracę armii poszczególnych państw, na przykład jeżeli chodzi o systemy łączności. Z drugiej jednak strony, potencjał tych jednostek jest mimo wszystko ograniczony, i w wypadku konfliktu na pełną skalę konieczne byłoby ich znaczne wzmocnienie, najlepiej jeszcze przed wybuchem otwartych starć. Część grup w „bazowej” konfiguracji nie posiada też np. artylerii dalekiego zasięgu, jest ona zapewniana dopiero przez siły wzmocnienia gotowe do rozmieszczenia w krótkim czasie. Dla krajów NATO kluczowe znaczenie będzie miało kontynuowanie rotacji, a pożądanym byłoby dalsze wzmocnienie architektury obrony na wschodniej flance, na przykład o systemy OPL różnych warstw. Być może nawet ważniejszą kwestią jest wzmocnienie sił głównych krajów zachodnich, jak i umożliwienie ich szybkiego przerzutu. Choć pierwsze kroki w tym kierunku są podejmowane, może to być długotrwały proces.
- Wzmocnienie obecności sił USA w Europie – w krótkim i długim terminie. Drugim elementem zwiększania kolektywnego potencjału obronnego jest proces wzmacniania wojsk amerykańskich w Europie. Został on wymieniony jako kompletny oddzielny element zarówno z uwagi na znaczenie operacyjne, jak i fakt że wojska amerykańskie są w innym łańcuchu dowodzenia, a decyzje w tym zakresie – co zrozumiałe – realizowane są przez USA. I tak, od stycznia rozmieszczono pierwszą „rotacyjną” brygadę pancerną, obecnie trwa już druga zmiana, realizowana przez 2. Brygadę Pancerną 1. Dywizji Piechoty, „Wielkiej Czerwonej Jedynki”. W trakcie szkoleń doskonalony jest przerzut wojsk, jak i współdziałanie (co nie odbywa się bez problemów, uwidacznianych chociażby przez wypadki komunikacyjne z udziałem żołnierzy USA). Pomimo tego, proces ten należy ocenić jednoznacznie i pozytywnie. Oprócz brygad pancernych, w naszym regionie rotowane są też jednostki lotnictwa wojsk lądowych USA i logistyczne, jak informowano na Defence24.pl do Poznania przeniesiono też dowództwo szczebla dywizyjnego – Mission Command Element. Co najmniej tak samo ważne są działania długoterminowe. Wiadomo już, że Amerykanie planują składować w Europie sprzęt dla dywizji pancernej, włącznie z artylerią czy systemami przeciwlotniczymi bardzo krótkiego zasięgu, a część tego wyposażenia znajduje się w Polsce. W 2017 roku ujawniono szereg szczegółów tego procesu.
- Co więcej, modernizacja US Army Europe staje się ważnym priorytetem, na przykład jeżeli chodzi o wyposażenie czołgów Abrams w systemy aktywnej ochrony, czy szybkie wprowadzenie sprzętu do osłony mobilnych wojsk lądowych. Wreszcie, w Europie mają być formowane nowe jednostki artylerii i obrony przeciwlotniczej bardzo krótkiego zasięgu.
Czytaj też: US Army Europe cofa wcześniejsze deklaracje ws. lokalizacji brygady artylerii
Administracja Trumpa wbrew obawom nie tylko utrzymała, ale i zwiększyła poziom finansowania wojsk USA w Europie. Amerykanie działają w sposób szeroko zakrojony i dynamiczny, czego nie można powiedzieć o krokach wdrażanych przez europejskich sojuszników. Dynamika działań USA pozostaje pozytywna, wyzwaniem będzie jej utrzymanie. Bardzo istotnym ryzykiem jest możliwość skupienia uwagi Waszyngtonu w innym obszarze, na przykład w wypadku konfliktu na Półwyspie Koreańskim. Nawet jeżeli to nie będzie oznaczało wycofania obecnych już tutaj wojsk wojsk, to zmniejszy możliwości wprowadzenia do Europy sił głównych i odwróci uwagę polityków i decydentów.
Czytaj też: Polska tarcza w budżecie wojskowym USA [5 PUNKTÓW]
- Wzmocnienie potencjału państw regionu. W 2017 roku dało się zauważyć szereg kroków podjętych przez państwa najbardziej zagrożone przez Rosję. Polska, zgodnie z rekomendacjami Strategicznego Przeglądu Obronnego, przyjęła ustawę zwiększającą wydatki obronne do 2,5 proc. PKB do 2030 roku, modyfikowane są też plany modernizacji, w celu zwiększenia przystosowania do obrony terytorium kraju (np. program nowego czołgu, broń przeciwpancerna). USA wydały zgodę na realizację dwóch kluczowych programów: Wisła i Homar, aczkolwiek umowy jeszcze nie zostały zawarte. Litwa zwiększa wydatki obronne, zawarto umowę na dostawę zestawów przeciwlotniczych NASAMS, dostarczono pierwsze transportery Boxer. Rumunia zakupiła pierwszą baterię Patriot, uzyskała też zgodę na dostawę systemu HIMARS, planowany jest szereg innych zakupów. Co istotne, Bukareszt dołączył do grona krajów przeznaczających na obronę 2 proc. PKB, w przyszłym roku ten poziom osiągną również Łotwa i Litwa (Polska od 2015 roku jest w gronie państw spełniających kryterium NATO). Działania krajów regionu należy ocenić pozytywnie, ale biorąc pod uwagę ograniczony potencjał gospodarczy i zakres zaniedbań z poprzednich lat – wszystkie one muszą być wspierane przez sojuszników, aby móc uzyskać odpowiedni poziom gotowości bojowej.
- Zapad 2017 i jego następstwa. We wrześniu 2017 roku Rosjanie przeprowadzili na terytorium Federacji, jak i na Białorusi ćwiczenia na dużą skalę pod kryptonimem Zapad 2017. Ich faktyczny zakres był znacznie szerszy niż oficjalny, gdyż obok 12,7 tys. ćwiczących żołnierzy w ramach jednego scenariusza, w różnych miejscach Rosji szkoliło się co najmniej kilkadziesiąt tysięcy wojskowych. Zwraca uwagę nie tylko skala, ale scenariusz i przebieg ćwiczeń. W ich ramach sprawdzano bowiem zdolności przerzutu wojsk, w tym na Białoruś. Do działań zostały włączone również nowo sformowane struktury, jak choćby elementy 1 Gwardyjskiej Armii Pancernej.
- W ramach ćwiczeń sprawdzano możliwości przerzutu wojsk na Białoruś, jak i prowadzenia operacji połączonych, w tym współdziałania wojsk powietrzno-desantowych i lądowych w ramach szerszego tła operacyjnego. Ćwiczyło też lotnictwo, w tym samoloty nowej generacji jak Su-35 i Su-30SM, jak i bombowce Tu-22M3 i Su-24M. W trakcie Zapadu wykorzystano też śmigłowce, w tym Mi-28 i Ka-52. Podczas ćwiczeń na dość szeroką skalę używano niedawno wprowadzonego na uzbrojenie sprzętu, jak choćby czołgi T-72B3M czy bojowe wozy desantu BMD-4, w szkoleniu wzięły też udział zmodernizowane wozy T-90M i T-80BWM. W trakcie manewrów przeprowadzono też strzelanie „nowej wersji” pocisku systemu Iskander, mógł to być pocisk manewrujący o zasięgu ponad 2000 km. Przebieg ćwiczeń jest dowodem na proces wzmacniania potencjału bojowego przez Federację Rosyjską, zarówno pod kątem ilościowym (formowanie nowych jednostek) jak i jakościowym (lepszy sprzęt).
Czytaj też: Nie tylko Zapad 2017. Rosyjskie manewry w Zachodnim Okręgu Wojskowym [ANALIZA]
W związku z ćwiczeniami Zapad 2017 Rosja nie dochowała zasad transparentności, co jednak nie było zaskoczeniem dla obserwatorów zachodnich. Oficjalnie rosyjskie jednostki po ćwiczeniu zostały wycofane z Białorusi, przynajmniej w części nie spełnił się więc scenariusz „przekształcenia” ćwiczeń w budowę rosyjskich baz na Białorusi, czy nawet użycia ich jako podstawy do agresji na kraje bałtyckie bądź Ukrainę. Z drugiej jednak strony prace w kierunku „wspólnego wykorzystania” infrastruktury wojskowej przez białorusko-rosyjskie zgrupowanie wojsk otwierają drogę do rozmieszczenia na Białorusi baz materiałowych i rosyjskiego sprzętu. Jeżeli do tego dojdzie, „po cichu” zostanie w zasadzie skokowo zwiększony potencjał do szybkiego użycia sił rosyjskich na Białorusi, co z oczywistych względów jest niekorzystne z punktu widzenia bezpieczeństwa krajów NATO. W takiej sytuacji bowiem Rosja byłaby zdolna w bardzo szybkim tempie sformować silne zgrupowanie wojskowe na Białorusi.
Czytaj też: Rosjanie wyciągają wnioski z Zapadu. Czołgi trafią na Białoruś?
- Wzrost ogólnego potencjału wojskowego Rosji i wykorzystania broni nowej generacji – w tym konwencjonalnych systemów odstraszania. Obok ćwiczeń, przemieszczania jednostek bliżej granic bardzo istotną kwestią jest trwająca modernizacja rosyjskiej armii. Można postawić tezę, że już obecnie pozwoliła ona znacząco wzmocnić potencjał FR, w stosunku do stanu, jaki miał miejsce np. jeszcze w 2012 roku. Wdrażane są w dużej liczbie głęboko zmodernizowane wozy bojowe, jak choćby BTR-82, a przykładem skokowego zwiększenia zdolności jest program modernizacji ponad 500 wozów BMP i BMD, poprzez integrację ich z nowoczesnymi modułami bojowymi wraz z rakietami przeciwpancernymi Kornet. Jeszcze bardziej istotne jest wdrażanie broni precyzyjnego rażenia klasy stand-off. Wiadomo, że brygada rakietowa stacjonująca w Obwodzie Kaliningradzkim zostanie przezbrojona ze starych Toczek na system Iskander. Co więcej, kolejne rosyjskie okręty są uzbrajane w system pocisków manewrujących Kalibr, o zasięgu ponad 2000 km. Wreszcie, rakiety manewrujące o podobnych możliwościach używane są również na wyrzutniach lądowych, co stanowi pogwałcenie traktatu INF podpisanego przez USA i b. ZSRR jeszcze w 1987 roku. Rosja rozwija również środki walki cybernetycznej, elektronicznej, czy różne systemy precyzyjnego rażenia powietrze-ziemia, jak i lotnictwo (co zostało pokazane na ćwiczeniach Zapad 2017). Wszystko to skłania do tezy, że zagrożenie militarne ze strony Federacji Rosyjskiej cały czas się zwiększa, zmienia się też (komplikuje) jego charakter. Co prawda flagowe programy jak nowy czołg podstawowy T-14 Armata czy myśliwiec T-50 są mocno opóźnione, ale Rosja i tak zwiększa swój potencjał modernizując istniejący sprzęt i wprowadzając elementy nowego uzbrojenia.
Czytaj też: Rosja łamie traktat INF. Zagrożenie, ale i szansa dla Polski [OPINIA]
- Najbardziej istotne wydaje się coraz szersze użycie konwencjonalnej broni precyzyjnego rażenia różnych typów i klas, co w tak dużym zakresie jeszcze kilka lat temu było w zasadzie domeną państw NATO, przede wszystkim USA. Modernizacja rosyjskiej armii wiąże się ze zmianą strategicznej równowagi w Europie Środkowo-Wschodniej i wymaga odpowiedzi NATO. Oprócz tego ma miejsce formowanie/odtwarzanie jednostek wojskowych. Szczególną uwagę należy przykładać do budowania przez Rosjan kilku formacji szczebla dywizji, skupiających duży potencjał uderzeniowy, w Zachodnim i Południowym Okręgu Wojskowym. Przykładem jest 150. Dywizja Zmechanizowana, formowana w POW, będąca de facto dużą formacją pancerno-zmechanizowaną. 2017 rok był kluczowy dla tworzenia tych jednostek, duża część z nich osiągnęła przynajmniej częściowo gotowość bojową.
Czytaj też: "Główna siła uderzeniowa". Anatomia rosyjskiej dywizji [ANALIZA]
W 2017 roku miały więc miejsce kluczowe dla wschodniej flanki wydarzenia, w tym rozmieszczenie wojsk sojuszniczych. Aby jednak uzyskać odpowiedni potencjał obronny, państwa NATO muszą inwestować w rozwój całych swoich sił zbrojnych, a nie tylko kontyngentów wydzielonych do „szpicy”, czy wysuniętej obecności. Jest to o tyle istotne, że działania podejmowane przez Rosję mają w założeniu neutralizować lub ograniczać znaczenie środków podejmowanych przez NATO.
Przykładowo, nowo formowane dywizje mogą służyć do agresji na dużą skalę przeciwko krajom Europy Środkowo-Wschodniej nawet, jeżeli ich potencjał jest wzmocniony przez niewielkie kontyngenty Sojuszu Północnoatlantyckiego czy USA. Rakiety manewrujące Kalibr mogą zostać użyte do ataku na porty czy lotniska w „bezpiecznej” do niedawna zachodniej Europie, więc ta musi jak najszybciej odbudować zniszczoną przez cięcia naziemną obronę przeciwlotniczą. Można więc zaryzykować tezę, że na wschodniej flance mamy do czynienia z „wyścigiem zbrojeń”.
Podczas gdy kraje NATO do momentu aneksji Krymu redukowały swoje siły zbrojne, to w Rosji od lat trwa proces ich wzmacniania, nawet jeżeli napotyka na pewne problemy. Dlatego działania sojuszników muszą być szybkie i zdecydowane, nie mogą być wydłużane przez procedury przetargowe czy spory o podział pracy pomiędzy poszczególnych kontrahentów/państwa. Przykładowo, przygotowanie podpisanego w pierwszej połowie roku kontraktu na modernizację przywracanych do służby czołgów Leopard 2 m.in. z tego powodu zajęło Niemcom dwa lata. Tylko odbudowa konwencjonalnych zdolności wraz z potencjałem do przerzutu pozwoli zbudować „tarczę”, która będzie w stanie zatrzymać agresję na dużą skalę. Potencjał do odparcia ograniczonego ataku już został w pewnej mierze zbudowany, choćby poprzez rozmieszczenie grup batalionowych, i jest to pewien sukces krajów sojuszniczych.
Widać jednak wyraźnie, że Moskwa buduje zdolności do udziału w konflikcie na dużą skalę, i przeciwdziałania środkom wdrażanym przez NATO. Kraje regionu na miarę możliwości wzmacniają swoje siły zbrojne, ale mają niewielki potencjał, i będzie to długotrwały proces. Jeżeli chodzi o sojuszników, nie można oprzeć się wrażeniu, że prym wiodą – pomimo zaangażowania w innych obszarach - Stany Zjednoczone. Na kontynent cały czas przerzucane są nowe zdolności, dokonywane są zakupy w ramach pilnej potrzeby operacyjnej (obrona przeciwlotnicza krótkiego zasięgu, uzbrojenie transporterów Stryker, „aktywny pancerz dla czołgów itd.). Możliwe są kolejne kroki, włącznie z formowaniem jednostek bazujących tutaj na stałe. Poważnym ryzykiem jest jednak odciągnięcie uwagi USA, na przykład w wypadku konfliktu na Półwyspie Koreańskim.
Z kolei państwa Europy Zachodniej, choć położone zdecydowanie bliżej Rosji, angażują się w mniejszym zakresie. Choć pewne decyzje, na przykład w Niemczech zostały podjęte i są realizowane, to odtwarzanie potencjału bojowego przebiega dużo wolniej, niż w USA. To właśnie od państw zachodnich będzie w dużej mierze zależało, czy w „wyścigu” NATO zdoła odbudować odpowiedni potencjał obronny do przeciwstawienia się potencjalnej agresji Moskwy. Krokiem w tym kierunku mogą być inicjatywy podejmowane w ramach Unii Europejskiej, ale często – również u nas od planu do decyzji i budowy zdolności droga jest daleka.
Jednocześnie jednak państwa regionu muszą mieć świadomość, że największe znaczenie mają zawsze własne zdolności obronne, gdyż to one będą użyte jako pierwsze, a sojusznicy mogą borykać się z wewnętrznymi problemami opóźniającymi podjęcie decyzji czy potrzebować czasu na reakcję. Proces wzmacniania obrony krajów Europy Środkowo-Wschodniej musi więc trwać nadal.
WIDEO: Rakietowe strzelania w Ustce. Patriot, HOMAR, HIMARS