Reklama
  • Analiza
  • Wiadomości

Erozja globalnej dominacji USA. Raport: Armia za słaba [KOMENTARZ]

Siły zbrojne Stanów Zjednoczonych stopniowo tracą przewagę nad potencjalnymi przeciwnikami, choć nadal są zdolne do wykonywania zadań na minimalnym poziomie zapewniającym spełnienie założeń strategii bezpieczeństwa narodowego. Co jednak szczególnie niepokojące, najniżej oceniane są rodzaje sił zbrojnych przeznaczone do podejmowania działań lądowych, a więc US Army i piechota morska – wynika z raportu 2018 US Military Strength Index, przygotowanego przez Heritage.

  • Armia USA nadal polega na modernizowanych platformach z czasów Zimnej Wojny...Fot. Sgt. Kimberly Browne/US Army.
    Armia USA nadal polega na modernizowanych platformach z czasów Zimnej Wojny...Fot. Sgt. Kimberly Browne/US Army.
  • ....podczas gdy w innych rodzajach sił zbrojnych modernizacja jest realizowana w znacznie szerszym zakresie. Fot. Tech. Sgt. Brandon Shapiro/USAF/Flickr
    ....podczas gdy w innych rodzajach sił zbrojnych modernizacja jest realizowana w znacznie szerszym zakresie. Fot. Tech. Sgt. Brandon Shapiro/USAF/Flickr
  • Problemy z gotowością dotyczą większości czynnych jednostek US Army. W wypadku określonych służb, jak np. OPL krótkiego zasięgu zakres cięć był tak szeroki, że większość zdolności jest dostępna jedynie w Gwardii Narodowej. Fot. Pfc. Nicholas Vidro/US Army.
    Problemy z gotowością dotyczą większości czynnych jednostek US Army. W wypadku określonych służb, jak np. OPL krótkiego zasięgu zakres cięć był tak szeroki, że większość zdolności jest dostępna jedynie w Gwardii Narodowej. Fot. Pfc. Nicholas Vidro/US Army.
  • Choć Rosja jeszcze nie wprowadziła na szerszą skalę pojazdów bojowych nowego pokolenia, to prace w tym zakresie są bardziej zaawansowane, niż w USA. Na zdjęciu: Najnowszy rosyjski czołg T-14 „Armata”, a za nim czołgi T-72B3. Fot. kremlin.ru
    Choć Rosja jeszcze nie wprowadziła na szerszą skalę pojazdów bojowych nowego pokolenia, to prace w tym zakresie są bardziej zaawansowane, niż w USA. Na zdjęciu: Najnowszy rosyjski czołg T-14 „Armata”, a za nim czołgi T-72B3. Fot. kremlin.ru
  • Cięcia budżetowe przyczyniły się np. do obniżenia gotowości floty Super Hornetów. Fot. US Navy
    Cięcia budżetowe przyczyniły się np. do obniżenia gotowości floty Super Hornetów. Fot. US Navy
  • W raporcie zwrócono uwagę na wzmocnienie wschodniej flanki przez jednostki amerykańskie. Fot. 2nd Cavalry Regiment
    W raporcie zwrócono uwagę na wzmocnienie wschodniej flanki przez jednostki amerykańskie. Fot. 2nd Cavalry Regiment

Z prac analityków Heritage w dość jednoznaczny sposób wynika, że lata cięć budżetowych, w tym wprowadzanych w ramach Budget Control Act, powodują stopniowe obniżenie zdolności amerykańskich wojsk do wykonywania zadań. Obecnie ocenia się, że siły zbrojne USA dysponują minimalnymi „marginalnymi”, możliwościami wystarczającymi do spełnienia stawianych przed nimi zadań.

Dwa rodzaje wojsk: piechota morska i wojska lądowe zostały jednak ocenione poniżej przeciętnej jako „słabe”. W US Army prowadzono znaczne redukcje strukturalne, przez co liczebność jest oceniana jako zbyt niska, a Pentagon i tak nie ma wystarczających funduszy, aby istniejące jednostki utrzymały zakładany poziom gotowości i były modernizowane według potrzeb.

Z kolei piechota morska boryka się z dużymi problemami z gotowością bojową, przez co jej ocena została w tym roku obniżona z „marginalnej” do „słabej”. Siły powietrzne i marynarka wojenna, jak i potencjał odstraszania nuklearnego otrzymały „marginalną” ocenę, co oznacza że mogą wypełniać stawiane przed nimi zadania – choć i tak we wszystkich tych formacjach występuje szereg luk w zdolnościach.

Raport „US Military Strength Index” jest corocznie przygotowywany przez fundację Heritage, aby ocenić środowisko bezpieczeństwa, w jakim znajdują się Stany Zjednoczone, jak i zdolność armii do wykonania postawionych przez nią zadań. Każdy z rodzajów sił zbrojnych otrzymuje noty w pięciostopniowej skali (od „bardzo słabej” do „bardzo silnej”). W ramach raportu sporządzane są też bardziej szczegółowe oceny, jak i badania środowiska zagrożeń i możliwości realizacji przez amerykańską armię stawianych przez nią zadań.

F-35 USAF
....podczas gdy w innych rodzajach sił zbrojnych modernizacja jest realizowana w znacznie szerszym zakresie. Fot. Tech. Sgt. Brandon Shapiro/USAF/Flickr

Podstawowym założeniem, stojącym u podstaw raportu jest ocena zdolności wojsk USA do jednoczesnego udziału w dwóch konfliktach regionalnych na dużą skalę („Major Regional Conflict, MRC). Eksperci Heritage, na podstawie prowadzonych badań (w tym wyników wieloletnich prac analitycznych Departamentu Obrony) oraz realnych doświadczeń USA z prowadzonych operacji ocenili, że w tym celu konieczne byłoby posiadanie 50 brygadowych zespołów bojowych w czynnej US Army (obecnie jest 31), 1200 samolotów myśliwskich i uderzeniowych przeznaczonych do użycia bojowego w służbie czynnej (obecnie jest ich 923), co najmniej 346 okrętów bojowych i 624 samoloty uderzeniowe we flocie oraz 36 bataliony w piechocie morskiej.

Autorzy raportu podkreślają, że wymóg zdolności jednoczesnego udziału w dwóch regionalnych konfliktach jest spójny zarówno z działaniami kolejnych administracji (w dłuższej perspektywie), jak i z doświadczeniem historycznym. Przypominają, że na przykład w czasie Zimnej Wojny wojska USA utrzymywały bardzo szeroko zakrojoną obecność w Europie, gdy jednocześnie trwała wojna wietnamska.

Czytaj więcej: Więcej pieniędzy na armię USA. Polityczna porażka, "wojskowy" sukces Trumpa [KOMENTARZ]

Każdy z rodzajów sił zbrojnych oceniany jest w pięciostopniowej skali pod trzema względami: gotowości (readiness), zdolności (capability) oraz potencjału ilościowego (capacity). Spośród dwunastu „cząstkowych” ocen aż pięć obszarów oceniono jako „słabe” (zdolności marynarki, potencjał ilościowy i gotowość piechoty morskiej, oraz potencjał ilościowy i gotowość armii), a siedem pozostałych „marginalne”.

Dla porównania, jeszcze w 2015 Index of US Military Strength udzielono trzech cząstkowych ocen „silne”, żaden z rodzajów sił zbrojnych nie został oceniony jako „słaby”, a jeden – siły powietrzne (USAF) otrzymał wyższą całościową notę „silny”. Widać więc bardzo wyraźnie, że zgodnie z wyliczeniami ekspertów Heritage stan amerykańskich sił zbrojnych ulega stopniowemu pogorszeniu.

Nieco bardziej skomplikowana jest ocena skuteczności arsenału nuklearnego, gdzie uwzględnia się oddzielnie na przykład bezpieczeństwo i niezawodność głowic i systemów przenoszenia (ocenione jako „silne”), modernizację systemów przenoszenia („silne”), bazę przemysłową („słabe”), czy modernizację głowic („słabe”), a także dostępność siły roboczej, wsparcia sojuszników czy gotowość sił jądrowych (wszystkie ocenione jako marginalne).

Stinger Avenger
Fot. Pfc. Nicholas Vidro/US Army.

W podsumowaniu eksperci Heritage twierdzą, że amerykańskie siły zbrojne byłyby „prawdopodobnie zdolne” do spełnienia swoich zadań w trakcie jednego regionalnego konfliktu na dużą skalę, jak i pewnych ograniczonych działań w innych obszarach, ale niemal na pewno nie są właściwie wyposażone do jednoczesnej realizacji dwóch operacji na dużą skalę.

Podkreślają, że główną przyczyną takiego stanu rzeczy są cięcia budżetowe, w tym wynikające z Budget Control Act, jak i niestabilność samego systemu finansowania. Przykładem jest częste stosowanie prowizoriów budżetowych – „continuing resolution”, czyli utrzymania finansowania z poprzedniego roku fiskalnego w następnym okresie, z uwagi na brak zgody politycznej co do szczegółów budżetu.

Należy przypomnieć, że regulacje Budget Control Act wymagają, aby zwiększanie wydatków na obronę było powiązane bądź ze zmianą limitu deficytu finansów/długu publicznego bądź podwyższeniem środków w innych obszarach. W praktyce oznacza to, że wyższe wydatki na armię mogą być i są blokowane nawet jeżeli kwestia zwiększenia jej finansowania – w pewnym stopniu – nie jest przedmiotem sporu, gdyż Demokraci i Republikanie nie mogą się porozumieć co do systemu podatkowego, czy finansowania programów socjalnych.

Nie jest też tajemnicą, że poszczególne rodzaje amerykańskich sił zbrojnych borykają się z problemami z utrzymaniem gotowości bojowej, jednostek i sprzętu. Przykładowo, jedynie jedna trzecia z bojowych brygad czynnej US Army ma wysoki stopień gotowości, podczas gdy zakłada się, że podobny poziom powinno uzyskać 2/3 brygad. I to pomimo, że takich jednostek jest nie 50, a jedynie 31. W praktyce oznacza to, że o ile jednostki wyznaczone do działań, na przykład w naszym regionie są odpowiednio przygotowane, to nie można tego powiedzieć o siłach głównych.

Warto też pamiętać, że właśnie w wojskach lądowych procesy modernizacyjne realizowane są obecnie w dość ograniczonym zakresie. W momencie gdy amerykańskie siły powietrzne wprowadzają nowe myśliwce i przygotowują się do wdrożenia nowego, kosztownego bombowca, a w marynarce zamawiane są nowe niszczyciele, okręty podwodne czy kontrowersyjne i kosztowne zarazem jednostki LCS, US Army w zdecydowanej większości polega na modernizacji istniejących typów uzbrojenia, jak np. wozy Bradley, czołgi Abrams czy haubice Paladin. Ostatnie programy pojazdów bojowych nowej generacji - FCS i GCV - zakończyły się niepowodzeniem z przyczyn technologicznych i finansowych.

Najnowszy rosyjski czołg T-14 „Armata”a za nim czołgi T-72B3. Fot. kremlin.ru

Przez lata zaniedbano też obronę przeciwlotniczą, szczególnie bardzo krótkiego zasięgu, choć ta może być niezbędna w sytuacji zagrożenia ze strony lotnictwa przeciwnika, z czym należy się liczyć na przykład w Europie Środkowo-Wschodniej. To zresztą w naszym regionie wojska lądowe mogą się okazać najbardziej przydatne – na przykład w ewentualnym konflikcie w obszarze Azji i Pacyfiku nieco bardziej istotną rolę mogą odgrywać marynarka wojenna, piechota morska, czy siły powietrzne.

Eksperci Heritage odnotowali jednocześnie wzmocnienie obecności USA w ramach European Reassurance Initiative. Środowisko operacyjne w Europie oceniono jako korzystne (z uwagi na sieć sojuszy, infrastrukturę czy stabilność polityczną), choć obecność i zdolności wojsk oceniono jako „średnie”.

Czytaj więcej: US Army w erze Trumpa. Wyjście z zapaści? 

Jednocześnie jednak ogólny stopień zagrożenia dla interesów USA oceniono jako „wysoki”. Rosja, obok ChRL jako jedno z dwóch państw otrzymała najwyższą ocenę w kategorii zdolności, jednocześnie jej zachowanie, podobnie jak w wypadku Korei Północnej, Iranu – jako „wrogie”. Dla porównania, Chiny otrzymały pośrednią ocenę, stwierdzono że testują Stany Zjednoczone. W szczegółowej ocenie dotyczącej zagrożeń w Europie zwrócono uwagę na złamanie przez Moskwę traktatu INF poprzez rozmieszczenie zakazanego traktatem systemu rakiet manewrujących typu SSC-X-8. Z kolei w trakcie badania środowiska operacyjnego na kontynencie podkreślono udział Polski w misjach zagranicznych, w tym na Bliskim Wschodzie.

Raport fundacji Heritage stanowi potwierdzenie informacji o zmniejszającej się przewadze Stanów Zjednoczonych nad potencjalnymi przeciwnikami. W dużej mierze jest to efekt cięć budżetowych z poprzednich lat. Administracja Trumpa zapowiada znaczne zwiększenie finansowania armii (pierwsze dodatkowe fundusze już przyznano), ale w praktyce będzie to wymagało konsensusu politycznego, dotyczącego także ogólnych zasad kształtowania federalnego systemu finansów. A osiągnięcie go w Kongresie może być co najmniej trudne.

F/A-18 Super Hornet US Navy
Fot. US Navy

Konkluzje omawianego raportu mają też istotne znaczenie, jeżeli chodzi o planowanie obronne w Europie Środkowo-Wschodniej. Pomimo wszystkich wymienionych wyżej wad, to Stany Zjednoczone są najsilniejszym państwem NATO i są też najbardziej obecne na wschodniej flance. W większości obszarów to one dysponują też siłami o najwyższych zdolnościach. Częściowo wynika to ze słabości armii europejskich krajów Paktu Północnoatlantyckiego, które podlegały redukcjom w jeszcze szerszym zakresie, niż armia amerykańska.

Jednocześnie jednak widać, że poleganie tylko (bądź głównie) na wzmocnieniu ze strony Stanów Zjednoczonych może być niewystarczające do zapewnienia bezpieczeństwa naszego regionu, czy w ogóle Europy. Państwa kontynentu muszą podejmować pilne i szeroko zakrojone wysiłki w celu tworzenia własnych zdolności obronnych. W innym wypadku amerykańskie wsparcie, choć cenne i potrzebne może przyjść zbyt późno, bądź też jego zakres będzie zbyt mały, w stosunku do zagrożenia.

Takie ryzyko będzie istniało szczególnie w sytuacji, gdy Amerykanie będą zaangażowani w konflikt na dużą skalę, jaki może wybuchnąć na przykład na Półwyspie Koreańskim. Odbudowa zdolności do prowadzenia dwóch podobnych operacji zajmie co najmniej kilka lat, i to tylko w wypadku, gdy uda się osiągnąć konsensus polityczny w sprawie finansowania Pentagonu. Raport Heritage jest zatem kolejnym potwierdzeniem tezy, że kluczowe znaczenie dla regionu mają własne zdolności.

Zobacz również

WIDEO: "Żelazna Brama 2025" | Intensywne ćwiczenia na poligonie w Orzyszu
Reklama
Reklama