Reklama

Siły zbrojne

Brexit wpłynie na współpracę wojskową Wielkiej Brytanii z NATO?

Fot. www.nato.int
Fot. www.nato.int

NATO zwróciło się do Wielkiej Brytanii z propozycją zwiększenia liczby żołnierzy w Afganistanie, co ma być odpowiedzią na wzrost intensywności działania Talibów. Coraz większa grypa brytyjskich polityków głośno przeciwstawia się temu uznając prawdopodobnie, że Brexit oznacza również ograniczenie współpracy wojskowej z Europą.

Obecność bojowych pododdziałów brytyjskich w Afganistanie zakończyła się w 2014 r., co jednak nie oznacza całkowitego wycofania się Wielkiej Brytania z wspierania walki z Talibami. Obecnie około 500 Brytyjczyków działa w Kabulu pomagając w utrzymaniu bezpieczeństwa w tym mieście i w szkoleniu prowadzonym w afgańskiej akademii wojskowej.

Wszystko wskazuje na to, że w związku z pogarszającą się sytuacją wewnętrzną w Afganistanie NATO zwróciło się w ostatnich kilku tygodniach do Wielkiej Brytanii z prośbą o zwiększenie liczby brytyjskich żołnierzy w tym kraju. Tej sprawie miało być też poświęcone ostatnie spotkanie Sekretarza NATO Jensa Stolteberga z premier Theresą May 10 maja br. w Londynie.

Spotkanie to miało być przygotowaniem do szczytu Paktu Północnoatlantyckiego, który ma się odbyć w Brukseli 25 maja br. Stolteberg przygotowuje grunt pod żądanie kolejnych zobowiązań licząc na wsparcie tak silnie zaangażowanych państw, jakimi wcześniej była Wielka Brytania. W tego typu działaniach może na pewno jeszcze liczyć na prezydenta Stanów Zjednoczonych Donalda Trumpa, który już kilkakrotnie nawoływał do zwiększenia intensywności walki z terroryzmem. Co więcej padły już konkretne deklaracje o wysłaniu do Afganistanu z USA ponad 3000 dodatkowych żołnierzy.

Z drugiej jednak strony amerykański prezydent chciałby, aby takie zwiększenie intensywności działań dotyczyło całego NATO. Obecnie w Afganistanie jest blisko 13 000 żołnierzy, z czego 8 400 to Amerykanie (64 proc.). By zachować tylko ten stosunek sił europejskie państwa musiałby wysłać dodatkowo około 800 żołnierzy. Nie byłoby to zresztą nic nowego, ponieważ pomimo zakończenia przez NATO formalnych działań wojennych w Afganistanie nadal są tam wysyłane niewielkie jednostki wojsk specjalnych do wykonywania konkretnych operacji.

Brytyjczycy bardzo ostrożnie podchodzą do możliwości wysłania pododdziałów wojskowych do Afganistanu. Dodatkowe wsparcie jest bowiem potrzebne w szczególnie „trudnych” do działań prowincjach, w tym do prowincji Sangin, gdzie straciło życie wielu brytyjskich żołnierzy (w sumie w Afganistanie zginęło 456 brytyjskich żołnierzy i pracowników cywilnych Departamentu Obrony). Oczywiście rzecznik brytyjskiego ministerstwa obrony oficjalnie potwierdził, że Wielka Brytania podtrzymuje swój dotychczasowy wkład operacji afgańskiej do zabezpieczenia wykonywanych tam misji.

Pojawiła się jednak duża grupa polityków, którzy są oficjalnie przeciwni takiemu wsparciu. Należy do nich m.in. Jeremy Corbyn - lider Partii Pracy (największej, brytyjskiej partii opozycyjnej), który zasugerował, że jeżeli zostanie premierem to odrzuci jakiekolwiek żądania ze strony NATO, by Wielka Brytania wysłała więcej żołnierzy do Afganistanu. Corbyn nawoływał natomiast do stosowania metod politycznych, chociaż nie wskazał, które z nich byłyby skuteczne w odniesieniu do Talibów.

W ten sposób udział brytyjskich żołnierzy stał się kartą przetargową w walce o głosy wyborców w zbliżających się wyborach powszechnych 8 czerwca 2017 r.

 

Reklama
Reklama

Komentarze (2)

  1. pytajnik

    A ja się pytam , co ma do szukania tam Polski żołnierz ? Czy Afganistan napadł na Polskich obywateli ?

    1. bender

      Afganistan nie, ale Taliban juz tak.

  2. wunderwaffe

    Afganistan to świetny, realistyczny poligon, gdzie można by było trenować oddziały specjalne, odziały górskie i policję wojskową a niejako przy okazji zaskarbić sobie wdzięczność Wuja Sama i jego szczodrość podczas zakupów sprzętu z rezerw wojskowych USA. Trzeba tylko odważyć się powiedzieć to wprost własnym obywatelom, własnemu wojsku i partnerom z USA.

    1. bubek

      Racja, popieram. Wojsko nie jest po to, aby siedzieć w koszarach i pić wodę. Nie ma lepszego treningu niż prawdziwa walka.