Reklama
  • Analiza
  • Wiadomości

Europa u progu fali "terroru bez granic" [KOMENTARZ]

Bruksela stała się już kolejnym z miast Europy i świata, doświadczonym bardzo boleśnie przez terroryzm. Komentatorzy spodziewali się jednak ataku w Belgii od momentu rozpoczęcia dochodzenia w sprawie zeszłorocznych zamachów w Paryżu. Wiele wskazuje, że kontynent dopiero stoi u progu nowej fali terroru, która może się okazać znacznie bardziej niebezpieczna, niż działania ekstremistów z lat 70. czy 80. XX wieku - wskazuje w komentarzu dla Defence24.pl dr Jacek Raubo.

Fot. Grupo LuCa / Wikimedia Commons / CC BY SA 4.0.
Fot. Grupo LuCa / Wikimedia Commons / CC BY SA 4.0.

Czy Bruksela była naturalnym wyborem dla terrorystów?

Przede wszystkim sama Bruksela, obok Paryża oraz Londynu, jest w Europie ewidentnie naturalnym celem dla terrorystów. Oczywiście, nie ze względu na fakt bycia stolicą Belgii, ale raczej jako węzeł, w którym krzyżują się od lat interesy oraz polityka państw należących do Unii Europejskiej oraz NATO. Podkreśla to znacząco wymiar propagandowy jakichkolwiek uderzeń, przeprowadzanych przez organizacje terrorystyczne lub osoby/grupy osób, jedynie inspirowanych ich przekazami. Trzeba bowiem wspomnieć, że po każdym zamachu tzw. Państwa Islamskiego (Da`ish) oprócz wzięcia odpowiedzialności lub/i wyrażenia pochwały dla zamachowców pojawiały się wezwania, aby dokonywać kolejnych ataków nawet przy użyciu prymitywnych metod, np. broni białej.

Czytaj więcej: Atom na celowniku Daesh. „Możliwe ataki na infrastrukturę energetyczną” [RAPORT]

Można wręcz zastanawiać się dlaczego, w pewnym sensie dopiero teraz, zdecydowano się na przeprowadzenie tego rodzaju zamachu w samej Brukseli. Przy czym należy zauważyć, iż na obecną wybór celów nie był ściśle powiązany z wspominanymi instytucjami międzynarodowymi. Zapewne dzieje się tak, ze względu na ich bardziej wyczuloną na zagrożenia terrorystyczne ochronę i większe prawdopodobieństwo uniemożliwienia zamachu terrorystycznego lub minimalizację możliwych strat. Przy czym w przypadku uderzeń na system brukselskiego metra można było śmiało przewidzieć, że ucierpią również osoby zaangażowane w pracę różnych instytucji unijnych. Równocześnie atak na lotnisko, będące jednym z najważniejszych w systemie komunikacji lotniczej w Europie, dawał terrorystom pewność szybkiego rozprzestrzenienia się informacji na cały świat. Widać to m.in. po ciągle napływających zapewnieniach lub potwierdzeniach, co do ofiar ze strony ministerstw spraw zagranicznych z różnych państw. Niedawno służby specjalne zdołały zatrzymać terrorystę, który kierował atakami w Paryżu. Nie jest więc wykluczone, że zamachy w Belgii to "odwet" islamistów.

Czytaj więcej: Zamachy w Brukseli. Wybuchy na lotnisku i w metrze [AKTUALIZACJA]

Przygotowanie Belgii do zamachów

Wobec tak czytelnego pozycjonowania Brukseli, jako potencjalnego celu terrorystów, należy zastanowić się nad przygotowaniem tamtejszych służb. I w tym miejscu zapewne w kolejnych dniach pojawi się cały szereg wątpliwości, co do ich możliwych zaniedbań lub zaniechań w sferze bezpieczeństwa lotniska itp. Lecz należy podkreślić, że nie ma takiego dużego miasta, a tym bardziej stolicy państwa, które mogłoby stanowczo stwierdzić, iż jest bezpieczne. Tym bardziej, gdy uderzenia dotykają rejonów, do których można śmiało przenikać z ulicy. Bez żadnej wstępnej kontroli hala odlotów czy metro, ze swą fluktuacją ludności oraz dużym nasyceniem ludzi daje niejako pewność na skuteczność ataku. Warto wskazać, że ataków dokonano jeszcze przed sprawdzeniem bagażu, czyli poza strefami najściślejszej ochrony. W tym przypadku można wskazać na wcześniejszy zamach w Londynie, który wydawałoby się, że jako miasto doświadczone m.in. falami zamachów IRA, był zdecydowanie lepiej przygotowany. A jednak najlepsze systemy monitoringu wizyjnego CCTV oraz ochrona, policja,  nie zatrzymały zamachowców, którzy zdetonowali się w tamtejszym metrze oraz w jednym z autobusów.

Przy czym belgijskie służby rzeczywiście są relatywnie nisko oceniane. Struktura policji w samej Brukseli, która jest nader skomplikowana wewnętrznie. Pewnego rodzaju chaos strukturalny i kompetencyjny zapewne znajdzie swoje odbicie w skuteczności przepływu informacji o potencjalnych zagrożeniach, w tym terrorystycznych. Stąd też można zauważyć, że po serii rajdów na domniemane kryjówki terrorystów i wspierających ich radykałów w Molenbeek itp., Belgowie zostali postawieni przed zagrożeniami, dotychczas być może nawet trochę ignorowanymi. W końcu przecież problematyka mocno zradykalizowanych np. grup salafickich, operujących z Belgii, nie narodziła się w 2016 r., a była obserwowana przez lata. Jednak narzędzia, stosowane w głównej mierze na polu edukacji, działań integracyjnych w ramach lokalnych społeczności etc., okazały się jak widać dziś dobitnie niewystarczające. Obecny pokaz siły, a także wcześniejsze wysłanie wojska na ulice kluczowych miast sygnalizuje pewną niepewność co do pierwszej linii obrony czyli służb specjalnych. Jednocześnie mogło zostać potraktowane przez terrorystów jako zachęta do dalszych zamachów.

Kto jest odpowiedzialny za zamachy?

AKTUALIZACJA 17:12: Do zamachów przyznało się tzw. Państwo Islamskie.

Po samych wybuchach pojawiły się pytania o odpowiedzialność za zamachy. Najbardziej prawdopodobna stawała się w tym kontekście hipoteza o działaniu bezpośrednim lub inspirowanym przez tzw. Państwo Islamskie (Da`ish). To ono wcześniej miało odpowiadać za uderzenie w Paryżu z 13 listopada 2015 r. i to do niego miał przynależeć zatrzymany Salah Abdeslam. W dodatku jest to współcześnie jedna z najbardziej ekspansywnie ukierunkowanych organizacji islamistycznych, dysponująca siecią kontaktową, pieniędzmi, kanałami przekazu informacji itd. Lecz przychylając się do takiego ujęcia problemu odpowiedzialności nie można pominąć głosów części ekspertów, wskazujących na inne powiązania sprawców. Chodzi o źródło pierwszych informacji, o kierowanych względem Belgów ostrzeżeniach dotyczących zamachów, mające według niektórych informacji pochodzić bezpośrednio z Rosji. Oczywiście nie można również wykluczyć najprostszego wyjaśnienia, tzn. że chociażby FSB/SWR z własnych lub chociażby syryjskich źródeł rzeczywiście uzyskały takie dane wywiadowcze.

Tak czy inaczej, w bezpośrednim kręgu rozważań jest przede wszystkim tzw. Państwo Islamskie (Da`ish). Otrzymało ono w ostatnim czasie silne ciosy w zakresie funkcjonowania w Europie, wynikające właśnie z szeroko zakrojonych postępowań antyterrorystycznych we Francji i Belgii. Jednocześnie nie można pominąć faktu ujawnienia tysięcy danych osobowych osób, które wyjechały do Syrii i Iraku. Oczywiście przy potwierdzeniu ich wiarygodności mogą być one prawdziwą skarbnicą informacji, o siatkach terrorystów na Starym Kontynencie dla różnych służb specjalnych. Przypomnieć należy, że szacuje się, iż miały tam znajdować się informacje o obywatelach niemal pięćdziesięciu państw świata w tym Belgii czy Francji. Ewidentnie mogło to przyspieszyć realizację planowanych wcześniej uderzeń lub stworzyć pole do ataków ad hoc, jedynie z wykorzystaniem zasobów wcześniej gromadzonych do innych celów (przede wszystkim materiały wybuchowe). Niewątpliwie nie da się wykluczyć kolejnych tego rodzaju zamachów lub prób ich przeprowadzenia.

Przebieg zamachów - nieprzypadkowy

Samo zróżnicowanie celów - lotnisko i metro, oprócz zwiększenia strat wśród ludności cywilnej, ukierunkowane było zapewne w celu wywołania przekonania o zagrożeniu względem całego miasta. Mniejszy lub większy paraliż Brukseli będzie najprawdopodobniej trwał jeszcze przez dłuższy okres, analogicznie do Paryża. W dodatku, rozrzucenie zamachów na różne części miasta dzieli służby antyterrorystyczne i utrudnia odpowiednie gospodarowanie swoimi zasobami. Po raz kolejny podkreślić trzeba potrzebę posiadania nie tylko wyspecjalizowanych formacji antyterrorystycznych, ale też położenia nacisku na zwiększenie zdolności policjantów z oddziałów patrolowych czy prewencji. Nie da się bowiem przewidzieć czy nie zostanie również powtórzona sytuacja z Paryża, gdzie terroryści dysponowali nie tylko ładunkami wybuchowymi, ale bronią automatyczną.

Ważne jest także zaobserwowanie, że tuż po atakach Belgia podwyższyła zakres ochrony własnych instalacji związanych z badaniami nad energią atomową. Przypomnieć należy, że niedawno pojawiały się sugestie, iż terroryści mogli monitorować oraz śledzić osoby zaangażowane bezpośrednio w ten sektor nauki i przemysłu. W dodatku, tzw. Państwo Islamskie (Da`ish) od dawna nie ma żadnych oporów przed używaniem chociażby broni chemicznej (bmr C) w trakcie swoich walk z Kurdami. Jednocześnie niemal bez przerwy w Ar Rakka, co zostało ujawnione po przechwyceniu materiałów szkoleniowych terrorystów, prowadzone są badania nad ulepszeniem metod przeprowadzania zamachów terrorystycznych. Opublikowane video wskazuje, że "druga strona" zdaje sobie sprawę z podejmowanych przez służby bezpieczeństwa starań w celu zabezpieczenia kluczowych obiektów i dąży do uzyskania zdolności ich przełamania.

Europa u progu fali terroru

Na tym etapie oceny wydarzeń z Brukseli, można przede wszystkim podkreślić fakt nasilenia się zamachów terrorystycznych. Splot różnych czynników wewnętrznych i zewnętrznych stymulujących zjawisko terroryzmu,pozwala sądzić, że Europa wchodzi po raz kolejny w okres nacechowany tego rodzaju zagrożeniem. Z tym, że w przeciwieństwie do lat 70. i 80. minionego wieku dziś rozszerzył się zakres terytorialny zjawiska, obejmując nie tylko kraje zachodu kontynentu. Oczywiście tam nadal istnieją najbardziej sprzyjające warunki do działań radykałów, np. salafitów. Nikt chyba nie może zaprzeczyć, że dziś terroryzm ma jakieś granice pod względem doboru celów. Również stosowane metody oraz zakres dostępnego finansowania i wsparcia, mogą wskazywać, iż liczba ofiar wspomnianej wcześniejszej fali terroryzmu z lat 70. czy 80. może bardzo szybko zostać "zdystansowana" przez islamistów. Szczególne zagrożenie stanowią oczywiście ekstremiści z doświadczeniem bojowym. Ich napływ do Europy paradoksalnie może zwiększyć się w momencie ponoszenia przez tzw. Państwo Islamskie klęsk w Iraku i Syrii. Należy więc spodziewać się kolejnych ataków.

Szczególnie, że wbrew pozorom dostęp do broni nie jest problemem. Trzeba wskazać różne kierunki pozyskiwania np. pistoletów maszynowych, karabinów szturmowych czy też ładunków wybuchowych - Bałkany, rejon Mołdawii i Naddniestrza czy nawet pogrążona ciągle w konflikcie Ukraina. W samej Belgii przecież jeszcze niedawno mówiono sporo o problemie nielegalnych transferów broni. Radykałów, gotowych do wspierania i wykonywania podobnych akcji również nie zabraknie, szczególnie w przypadku sukcesu propagandowego tzw. Państwa Islamskiego (Da`ish). Przy czym problemu nie rozwiążą w perspektywie krótkookresowej nawet najlepsze formy działań antyterrorystycznych. W takim razie społeczeństwa niestety muszą być wyczulone i bardzo uważne, ale równocześnie nie dać się pogrążyć w stagnacji motywowanej strachem. To byłoby największym sukcesem terrorystów.

Dr Jacek Raubo

 

WIDEO: Zmierzch ery czołgów? Czy zastąpią je drony? [Debata Defence24]
Reklama
Reklama