Reklama

Wojna na Ukrainie

WSJ: szansa powodzenia ataku na Kijów jest znikoma

Autor. MO Ukrainy

Rosja może obecnie usiłować tworzyć warunki do nowej ofensywy na Ukrainie na początku przyszłego roku, w tym do natarcia na Kijów, jednak szanse powodzenia ataku na stolicę są bardzo niewielkie - ocenia w najnowszej analizie amerykański Instytut Studiów nad Wojną (ISW).

Reklama

Wojna na Ukrainie - raport specjalny Defence24.pl

Reklama

Eksperci zwracają uwagę, że do tej pory Władimir Putin, dążąc do swego głównego celu, jakim jest podporządkowanie Ukrainy, skupiał się na dwóch działaniach militarnych. Pierwsze z nich to trwająca ofensywa w Donbasie i próba zajęcia całego obwodu donieckiego i ługańskiego; drugie - to masowe ostrzały infrastruktury krytycznej Ukrainy. Oba działania mają na celu zmusić Ukrainę do poddania się bądź rozpoczęcia negocjacji na warunkach rosyjskiego dyktatora, co jednak się nie udało.

"Putin może więc tworzyć warunki do kolejnej, trzeciej próby militarnej - w razie, gdyby te dwa działania nie zapewniły mu osiągnięcia celu - przygotowując nową ofensywę przeciwko Ukrainie zimą 2023 roku" - ocenia amerykański think tank. Przytacza oceny dowódcy armii ukraińskiej generała Wałerija Załużnego, którego zdaniem taka ofensywa mogłaby przybrać postać ataku na Kijów z terytorium Białorusi.

Reklama

Czytaj też

"Wiele obserwowanych wskaźników sugeruje, że siły rosyjskie mogą faktycznie przygotowywać się do nowej operacji ofensywnej. To m.in. konsolidowanie na nowo składu wojsk wzdłuż głównych osi natarcia i przemieszczanie na linię frontu ciężkiego sprzętu" - wskazuje ISW. Ewentualny atak z terytorium Białorusi nie jest bliski - uważają analitycy. Niemniej, istnieją ich zdaniem oznaki wskazujące, że Rosjanie mogą obecnie tworzyć warunki do takiego ataku. Od jesieni rośnie rosyjska obecność wojskowa na Białorusi i są tam oddziały elitarnej 1. Armii Pancernej sił zbrojnych Rosji.

Przedstawiciele Ukrainy, generał Załużny i szef MSZ Dmytro Kułeba, ostrzegali ostatnio, że Rosja może podjąć próbę ofensywy w styczniu bądź lutym, a najpóźniej w marcu 2023 roku. Przy czym - w ocenie amerykańskiego ośrodka - "jest nadzwyczaj mało prawdopodobne, by siły rosyjskie okazały się bardziej skuteczne w ataku na północną Ukrainę zimą 2023 roku niż były w lutym roku 2022".

Czytaj też

Źródło:PAP
Reklama
Reklama

Komentarze (4)

  1. szczebelek

    Ukraińcy są na pewno głupi i już zrobili drogę z marmuru przystrojoną kwiatami prowadzącą do Kijowa... Zakładając, że znowu będą musieli jechać po drodze, bo pola będą bagnem to faktycznie mają ogromne szanse na powodzenie....

    1. Sorien

      Głupi nie głupi to naród już zmęczony wojna jeszcze bardziej jak ruskie , naród mocno wykrwawiony, gospodarka ledwo zipie bo co chwila nie ma prądu. UA przypomina mi dzielnego wojownika który broni swojego statyku i leje piratów jak dzieci .... Ale ci piraci spowodowali przy swojej żałosnosci ze statek wojownika po prostu tonie

  2. Niezorientowany

    Trochę mało prawdopodobna wizja, ale niewykluczona. Atak wąskim frontem skończyłby się poszatkowaniem logistyki i katastrofą. Proszę pamiętać, że obecnie Ukraina ma znacznie większe możliwości rażenia zaplecza frontu niż rok temu. Jedyną opcją byłby atak szerokim frontem. Na razie chyba nie widać wielkich przygotowań do tego, aczkolwiek jest to niewykluczone. Problem w tym, że w takim przypadku dalekie zaplecze logistyczne znajdowałoby się na Białorusi i atak na to zaplecze ze strony Ukrainy byłby eskalacją. może własnie o to ruskim chodzi? Tyle, że mogłoby to prowadzić do destabilizacji Białorusi, a to byłaby już dla ruskich katastrofa, bo chwilowo nie mają czym okupować kolejnego państwa.

    1. Starszy Nadszyszkownik Sztabowy

      Dlatego z funduszy pomocy USA dla Ukrainy należałoby zakupić inteligentne miny przeciwpancerne i przeciwpiechotne - takie miny ma opracowane m.in BELMA. To świetny sposób na uruchomienie produkcji tych min dla nas i dla Ukrainy. Druga rzecz to konieczność dostarczenia Ukrainie amunicji kasetowej do Himarsów - to załatwi siły rosyjskie - zarówno zmechanizowane, jaki przeciwpancerne oraz siłę żywą - jeszcze przy granicy z Białorusią. Przy okazji Ukraina musi sobie kupić kamerki z łącznością do powieszenia na drzewach, mostach, wiaduktach - by mieć stale obraz co tam się dzieje - to akurat mam nadzieję, że zrobiono już dawno temu.

  3. Piotr Glownia

    Tak. Dokładnie tak pisałem miesiącami wcześniej w komentarzach. Koncentracja zgrupowania wojsk białorusko-rosyjskich jasno wskazuje na możliwą ofensywę z terenu Białorusi na Zachodnią Ukrainę w celu odcięcia Wojska Ukrainy od zaopatrzenia w broń i amunicję NATO. Od tamtego czasu Łukaszenka otrzymał wiele "ważnych" wizyt w celu nakłonienia Białorusi do przyłączenia się do wojny i magazyny Białorusi otwierały się za każdym razem coraz szerzej dla zaopatrzenia Wojska Rosji. Zauważałem, że nie wolno lekceważyć generała Surowikina. Szczególnie teraz po wycofaniu się strategicznym spod Chersonia. Kwestią jest też masowy napad lotniczy Rosjan, do zdobycia panowania w powietrzu nad Ukrainą. Zapasy amunicji plot topnieją z każdym atakiem rakietowym. Ukraina winna przygotować się do obrony, a Polska do pełnego wsparcia logistycznego zbuntowanych jednostek białoruskich.

    1. Starszy Nadszyszkownik Sztabowy

      Być może otwiera się droga do stworzenia Lotniczej Białoruskiej Legii Cudzoziemskiej na obczyźnie - czyli w Ukrainie., która wspierałaby oddziały białoruskie, stojące po stronie Ukrainy, w przypadku ataku z terytorium Bialorusi - to byłby niedrogi instrument nacisku politycznego na Łukaszenkę, który musiałby kalkulować wojnę domową u siebie. Przy okazji Ukraina uzyskałaby nowe jednostki lotnicze na terenie Ukrainy, które nie atakowałyby Rosjan, ale w razie czego byłyby gotowe ( np. w razie ataku na ich bazy , samoloty ) na odpowiedź.

  4. Ślązak mały

    Po co atakować Kijów. Każdy kolejny dzień strzelania rakietkami cofa Ukrainę i państwa unii europejskiej. Sankcje powodują, że w rosyjskich sklepach jest więcej towarów - wcześniej wysyłanych na zachód - konsumenci zadowoleni. Sytuacja zmusiła Rosjan do poszukiwania nowych rynków dla swoich surowców i jak się wydaje nie ma z tym problemów. Sytuacja jest bardzo pożądana z punktu widzenia wielu państw Chin, Indii, Brazylii, Arabii Saudyjskiej, np. Wenezueli - okazało się, że wenezuelski bandyta jest dla Amerykanów już fajny, na pewno Turcja, być może argentyna ze względu na Falklandy jak Anglia wyjdzie z wojny przetrącony, temat może powrócić i tak można by wymieniać i wymieniać. Rosyjski sposób prowadzenia wojny to całkowite niszczenie mamy z tym doświadczenie a zapominamy o tym. Tak jak nie potrzebowali Warszawy tak nie potrzebują Kijowa