- Komentarz
- Wiadomości
- Polecane
Wojska NATO na Ukrainie to nie wojna z Rosją [KOMENTARZ]
Pojawienie się żołnierzy NATO na Ukrainie wcale nie oznacza, że musieliby oni wejść w starcie z rosyjskimi żołnierzami. Dla ukraińskich sił zbrojnych byłoby np. ogromnym odciążeniem, gdyby siły natowskie wzięłyby na siebie odpowiedzialność za obronę przeciwlotniczą centralnej, południowej i zachodniej Ukrainy, w tym przede wszystkim większych miast z Kijowem włącznie.
Wypowiedź Prezydenta Francji Emmanuela Macrona z 26 lutego 2024 roku w czasie międzynarodowej konferencji w Paryżu dotyczącej wsparcia dla Ukrainy nie powinna nikogo szokować. Wysyłanie przez NATO żołnierzy na ukraińskie terytorium wcale nie oznaczałoby bowiem wszczynania wojny przeciwko Rosji. Tym bardziej, że to Rosjanie nie respektują praw międzynarodowych atakując suwerenne państwo i bombardując „cywilne” miasta.
„Nie ma dziś konsensusu co do wysyłania wojsk lądowych w oficjalny, planowany i zatwierdzony sposób. Ale w dynamice nie należy niczego wykluczać. Zrobimy wszystko, co w naszej mocy, aby Rosja nie mogła wygrać tej wojny”.
Prezydenta Francji Emmanuel Macron – wypowiedź z 26 lutego 2024 roku
Trzeba dodatkowo pamiętać, że wcześniej już wielokrotnie dochodziło do wspierania krajów, które nagle znalazły się w kryzysie humanitarnym z powodu wojny, poprzez wysłanie zagranicznych żołnierzy. I robili to również Rosjanie wprowadzając np. swój kontyngent wojskowy do Syrii 30 września 2015 roku. O ile jednak rosyjscy żołnierze wzięli bezpośredni udział w walce z przeciwnikami wojsk syryjskiego prezydenta Baszszara al-Asada, to na Ukrainie można by tego uniknąć.
Ukraińska wojna lądowa toczy się bowiem na określonym pasie styku wojsk o szerokości z obu stron około 40 km. Pozostałe tereny są atakowano jedynie rakietami dalekiego zasięgu i dronami, a więc nie ma niebezpieczeństwa, by znajdujący się dalej od linii frontu natowscy żołnierze starli się nagle bezpośrednio z rosyjskimi żołnierzami.
Zobacz też
Wystąpienie Prezydenta Macrona zaniepokoiło jednak wyraźnie władze na Kremlu pokazując zupełnie nową formę pomocy wojskowej dla Ukrainy i zdecydowaną zgodność państw natowskich, co do oceny samej wojny. I tak naprawdę Rosja nie może w tej sprawie nic zrobić. Rosyjskie rakiety już bowiem dwukrotnie naruszyły terytorium NATO, podobnie jak śmigłowce. Jest więc powód, dla których można by wzmocnić obronę przeciwlotniczą wschodnie flanki NATO – chociażby rozstawiając ją na terytorium Ukrainy (idąc jedynie przy tym na kompromis i nie ochraniając tym parasolem linii styku walczących wojsk).
Podobny parasol ochronny można by otworzyć nad większymi, ukraińskimi miastami, takimi jak Kijów, Odessa, Winnica czy Lwów motywując to pobudkami czysto humanitarnymi. I w tym przypadku Rosjanie nie mieli by za wiele do powiedzenia. Tym bardziej, że NATO mogłoby przy okazji otworzyć sieć małych, wojskowych szpitali polowych, które docelowo byłyby przeznaczone do opieki nad natowskimi żołnierzami, a w międzyczasie mogłyby pomóc ukraińskiemu wojsku oraz ludności cywilnej.
Swoje zadania miałyby również wojska inżynieryjno-saperskie, które mogłyby już teraz zając się dokładnym oczyszczaniem zaminowanych i zanieczyszczonych niewybuchami miejsc oraz przygotować dokumentację pod odbudową zniszczonej Ukrainy już po zakończeniu działań wojennych.

Wprowadzenie w życie zapowiedzi przedstawionej przez Prezydenta Macrona byłaby ogromnym problemem dla rosyjskich sił zbrojnych. I nie chodzi tu wcale o obecność natowskich żołnierzy, ponieważ oni nie braliby udziały w walce, a więc nie trzeba by było brać ich pod uwagę przy planowaniu działań bojowych. Ważniejsze dla Rosjan byłoby to, że Ukraińcy mieliby możliwość przerzucenia całego swojego systemu przeciwlotniczego tak, by obejmował on tylko rejon walk, a nie cały, rozległy przecież kraj. Ukraińskie baterie Patriot i SAMP/T nie byłyby więc rozstawiane przy froncie doraźnie, w ramach zasadzek, ale na stałe, odrzucając w ten sposób rosyjskie lotnictwo co najmniej kilkadziesiąt kilometrów od frontu.
Zwiększyłaby się też szczelność obrony poprzez większe nasycenie środkami opl wszystkich obszarów przyfrontowych, jak również uspokoiłoby życie mieszkańców na zapleczu frontu. Być może wywołałoby to na Kremlu także efekt odstraszania, ponieważ Rosjanie widząc nieskuteczność swoich ataków na miasta, mogliby z nich po prostu zrezygnować.
Zobacz też
Zapowiedź Prezydenta Macrona miałaby też ogromne znaczenie dla samego NATO. W starciu z najbardziej prawdopodobnym przeciwnikiem NATO, a więc Rosją, uzyskano by bowiem możliwość sprawdzenia najnowszych systemów przeciwlotniczych, których przekazanie Ukrainie jest po prostu niemożliwe. Można by więc było nie tylko odpowiednio modyfikować taktykę działania, ale także w odpowiedni sposób modyfikować już wykorzystywany sprzęt, by on działał jeszcze lepiej.
Ważne jest również ciągłe szkolenie żołnierzy natowskich w warunkach bojowych. Saperzy, personel medyczny i przeciwlotnicy nagle znaleźliby się nie w salach szkoleniowych, ale w rzeczywistych warunkach, mając do czynienia z realnymi zagrożeniami. I jest duże prawdopodobieństwo, że ochotników na tego rodzaju misje byłoby więcej niż potrzeba.
Oczywiście jest duża rzesza polityków, która niepokoi się ewentualną reakcją Rosji na wysłanie żołnierz NATO na Ukrainę. Jednak przez takie podejście na początku wojny, zachodnie czołgi pojawiły się w ukraińskich siłach zbrojnych zbyt późno, amunicja nie przychodzi na czas i do dzisiaj nie rozpoczęto jej masowej produkcji, a samoloty F-16 będą walczyły z rosyjskimi „sukami” dopiero w czerwcu 2024 roku.

Ale najważniejsze jest to, że z Paryża popłynął wyraźny sygnał dla Kremla, jak politycy zachodni teraz patrzą na rosyjską agresję, a w szczególności:
- że wojna wszczęta przez Putina dotyczy również krajów natowskich;
- że to co zaczęło się 24 lutego 2024 roku przestało być tylko atakiem na Ukrainę, ale atakiem na Zachód przez terytorium Ukrainy;
- że jeżeli rosyjskich wojsk nie uda się zatrzymać na ukraińskim terytorium, to trzeba to będzie później robić w Polsce, a być może również w Niemczech (czego zapowiedzią są ostatnie wypowiedzi w Rosji na temat możliwości wskrzeszenia NRD).
WIDEO: Zmierzch ery czołgów? Czy zastąpią je drony? [Debata Defence24]