Reklama

Wojna na Ukrainie

Upadek przyczółku w Krynkach. Wysokie straty Ukraińców

Autor. Siły Zbrojne Ukrainy

Siły Zbrojne Ukrainy po miesiącach krwawych walk o utrzymanie skrawka ziemi, utraciły przyczółek w Krynkach. Ukraińcy przez cały okres trwania operacji mieli ponieść znaczne straty.

Ukraińskie wojsko oświadczyło w środę wieczorem, że walki na wschodnim brzegu Dniepru są kontynuowane, ale większość ukraińskich pozycji we wsi Krynki „została zniszczona przez intensywny, połączony i ciągły ogień wroga”. Ukraińskie media powołując się na informacje ze Sztabu Generalnego przekazały, że pozycje w Krynkach zostały opuszczone, a dowództwo nie widzi sensu dalszych operacji w okolicy wsi ze względu na „ogromne zniszczenia”.

Reklama

Operacja rozpoczęła się w lutym 2023 roku. Ukraińskie wojska zaczęły wtedy przeprowadzać ryzykowne rajdy przez rzekę, badając rosyjską obronę na wschodnim brzegu. Latem 2023 roku pojawiły się pierwsze doniesienia o utworzeniu przez Ukrainę przyczółka w pobliżu Krynek. Walki w rejonie były intensywne i zacięte. Siły rosyjskie wielokrotnie próbowały odbić utracone tereny, stosując zarówno ataki piechoty, jak zmasowane ostrzały artyleryjskie. Rosyjskie media początkowo donosiły o „przegrupowaniu” swoich wojsk i rychłym odbiciu terytorium. W praktyce rosyjskie działania koncentrowały się na próbach kontrataków, które jednak nie przyniosły oczekiwanych rezultatów. Ukraińskie wojsko wielokrotnie podejmowało próby rozszerzenia swoich pozycji, lecz każda kolejna ofensywa wiązała się z ogromnym ryzykiem i licznymi ofiarami.

Czytaj też

Operacja w Krynkach, od początku budziła wiele kontrowersji i była przedmiotem licznych debat zarówno wśród żołnierzy, jak i analityków wojskowych. Wielu ukraińskich żołnierzy biorących udział w operacji wyrażało frustrację i rozczarowanie. Niektórzy z nich opisywali walki jako „beznadziejne” i mówili o trudnych warunkach, z jakimi musieli się zmierzyć. Walki toczyły się na bagnistym terenie, gdzie trudno było się okopać i skutecznie bronić przed atakami. Dodatkowo, nieustanne ostrzały artyleryjskie, ataki dronów oraz brak odpowiedniego zaopatrzenia i wsparcia logistycznego sprawiały, że operacja była niezwykle kosztowna i trudna do utrzymania. Kiedy ukraińscy wojskowi znajdowali się już na wschodnim brzegu, nie mieli gdzie się ukryć, ponieważ zbombardowany teren został zredukowany do masy błota i zrównanych z ziemią domów.

Autor. Siły Zbrojne Ukrainy

Pewien żołnierz walczący w pobliżu Krynek, na jednej z licznych wysepek na Dnieprze, mówił o dramatycznych wręcz warunkach. Był operatorem rozpoznawczych bezzałogowców. Po przybyciu na miejsce od razu rozpoczął pracę. To nie miało potrwać długo, zapewniano go o powrocie na zachodni brzeg w ciągu kilku dni. Koniec końców spędził na wysepce ponad trzy tygodnie w tych samych ubraniach i z bardzo ograniczonymi zasobami (w tym jedzeniem). Dlaczego został tam znacznie dłużej, niż planowano? Przeprawa przez rzekę była bardzo trudna i głównie ewakuowano rannych. „Droniarz” obawiał się, że szybciej namierzą jego pozycje i zostanie zabity, niż wróci na brzeg kontrolowany przez siły ukraińskie. Powrót też był obarczony dużym ryzykiem, bo jak twierdzi, przeprawy były pod nieustannym ostrzałem. Zdarzały się sytuacje, gdzie załodze nie udało się przekroczyć rzeki.

Czytaj też

Według najnowszych raportów, w okresie od października do czerwca zidentyfikowano i pochowano 262 ukraińskich żołnierzy, którzy zginęli w walkach o Krynki. Los 788 żołnierzy pozostaje nieznany i uznawani są jako „zaginieni”. W grudniu 2023 roku jeden z żołnierzy biorący udział w szturmach na łamach Kyiv Independent powiedział, że „odnalezienie ciał żołnierzy zaginionych na rzece jest praktycznie niemożliwe”.

Reklama

Emil Kastehelmi, fiński analityk wojskowy, twierdzi, że „z wojskowego punktu widzenia trudno znaleźć uzasadnienie dla tej operacji w Krynkach. Jakiekolwiek były pierwotne cele, prawdopodobnie nie zostały one osiągnięte”.

„Operacja miała prawdopodobnie również cele polityczne, miała wzmacniać wrażenie, że ukraińskie siły są nadal w ofensywie” - dodaje Michael Kofman.

Do dziś nie jest jasne, jakie cele przyświecały operacji w Krynkach i dlaczego utrzymywano przyczółek oraz kontynuowano natarcie pomimo licznych strat. Wielu analityków zastanawia się, czy był to odosobniony przypadek, czy może to sygnał głębszych problemów w strukturach dowodzenia i planowania ukraińskiego wojska.

Reklama
Reklama

Komentarze

    Reklama