Reklama

Wojna na Ukrainie

Ukraińskie rakietowe kły coraz dłuższe

R-360 Neptun podczas wystrzału z wyrzutni.
R-360 Neptun podczas wystrzału z wyrzutni.
Autor. Адміністрація Президента України/Wikipedia

Ukraińskie ministerstwo obrony potwierdziło kontynuowanie prac nad zmodyfikowanym wariantem przeciwokrętowego pocisku manewrującego R-360 Neptun o wydłużonym zasięgu rażenia (nawet 400 km) i możliwości atakowania celów naziemnych.

Reklama

Pierwsze informacje o zakończeniu modyfikowaniu ukraińskich Neptunów pod kątem rażenia celów naziemnych i wykorzystaniu tego w boju pojawiły się we wrześniu, gdy za pomocą ulepszonego pocisku rakietowego miano skutecznie porazić element rosyjskiego systemu przeciwlotniczego/przeciwrakietowego S-300PM/S lub S-400 na Krymie. Teraz istnienie opisywanego efektora w zmienionej konfiguracji potwierdza ukraińskie ministerstwo obrony. Co więcej, obecnie opracowany wariant ma charakteryzować się większym zasięgiem rażenia (co ciekawe wcześniej pojawiały się plotki o wykorzystaniu części elementów Neptuna do rakiet systemu S-200, użytych do ataków na cele lądowe) zatem dający Ukraińcom kolejne narzędzia, do atakowania Rosjan na dalszym dystansie. Problemem jednak stale pozostaje produkcja w warunkach wojennych tak skomplikowanego systemu, jak manewrujący pocisk przeciwokrętowy.

Reklama
Reklama

R-360 Neptun to ukraiński przeciwokrętowy pocisk manewrujący opracowany przez kijowskie biuro projektowe Łucz w 2018 roku. Masa samego efektora wynosi 870 kilogramów, natomiast głowicy 150 kg. Umożliwia on eliminację okrętów nawodnych na dystansie 280-300 km, chociaż w jego nowszej wersji możliwe jest także atakowanie celów naziemnych. Prędkość jaką może rozwinąć Neptun wynosi 900 km/h i może on się poruszać na wysokości od 10 do 300 metrów, przy czym na samym końcu jego pułap ulega obniżeniu do około 3 metrów, co znacznie utrudnia strącenie RK-360 przez systemy opl przeciwnika. Za pomocą dwóch tego typu rakiet, udało się Ukraińcom w kwietniu 2022 roku zatopić rosyjski krążownik rakietowy Moskwa. Nowszy wariant tego efektora został wykorzystany w sierpniu 2023 roku do zniszczenia elementów rosyjskiego systemu obrony powietrznej rodziny S-300PM/S-400 na okupowanym Krymie

Czytaj też

W skład baterii systemu rakietowego RK-360 wchodzi sześć wyrzutni USPU-360 (każda wyposażona w cztery rakiet), sześć pojazdów transportowo-załadowczych TZM-360, sześć pojazdów transportowych TM-360 oraz jedno mobilne stanowisko dowodzenia dywizjonem RKP-360. Tym samym dywizjon powinien posiadać 24 gotowe do wystrzału pociski przeciwokrętowe oraz 48 zapasowych na wozach amunicyjnych. Początkowo całość była osadzana na podwoziu samochodów ciężarowych KrAZ 7634NE, jednak docelowo wymieniono je na czeską Tatrą 815-7 8x8.

Czytaj też

Ukraińska wyrzutnia rakiet przeciwokrętowych Neptun
Ukraińska wyrzutnia rakiet przeciwokrętowych Neptun
Autor. Ministerstwo Obrony Ukrainy
Reklama

"Będzie walka, będą ranni" wymagające ćwiczenia w warszawskiej brygadzie

Komentarze (5)

  1. palilo

    Naprawdę dziwi mnie dlaczego nie doszło do jakiegoś rodzaju transferu technologii (zwłaszcza gdy mieliśmy na nich jeszcze jakąś dźwignię w postaci sprzętu do wysłania), a przynajmniej że nie powstało do tej pory żadne, a przynajmniej żadne znaczące, Polsko-Ukraińskie joint venture zajmujące się technologiami rakietowymi/odrzutowymi/dronowymi, a już w ostateczności produkcja licencyjna Neptunów w Polsce. Naprawdę się nie da? Irańczycy, Chińczycy czy Koreańczycy, biedne kraje, a były w stanie opracować własne technologie rakietowe bazując na podstawie rozkładania sowieckiego szrotu typu s-75, s-200 czy Scudy, a przecież też je mieliśmy/mamy. Skąd się bierze ta niechęć do posiadania własnych środków oddziaływania na daleki zasięg? Trudno mi uwierzyć, że brakuje w Polsce ludzi czy pieniędzy zdolnych do rozwoju tego typu systemów (vide Iran, Korea). Wiadomo, kwestia polityczna, ale chyba trochę się sytuacja zmieniła przez ostatnich parę lat...

    1. pomz

      Przecież odpowiedź jest prosta. Przecież gdybyśmy mieli silna art rakietowa, taka na poważnie o zasięgu powyżej np 500km, wróg (rosja) byłby mniej skóry do agresji, wiedziałby że dostanie odpowiedź gdzieś na swoich tyłach. A to by skoleji basaardzo wydłużyło smycz w rękach naszego największego sojusznika. Bylibyśmy bardziej samodzielni. A to jest im nie na rękę. Niemcom zresztą też. Niemce by tego nie zniosły.

    2. Prezes Polski

      Tak nie do końca rozumiem, co się zmieniło przez ostatnich parę lat? Ludzie w Polsce by się znaleźli, pieniądze teoretycznie też. Wszystko jest kwestią woli. Żadne z naszych dotychczasowych władz nie były zainteresowane rozwojem własnej produkcji rakiet. Przyjęto, że takie zdolności po prostu kupimy wraz z himars. Ostatnio kupiona została duża partia NSM z myślą, że będą służyć również do ataków na cele lądowe.

  2. eee

    Jal.bysmy.my tak.potrafili...

  3. rwd

    I świetnie, tylko to nie ruskie okręty są największym zagrożeniem dla Ukrainy.

    1. Odison

      może więcej entuzjazmu ?

    2. Extern.

      No nie koniecznie, Ruskie okręty blokują to z czego głownie żyje Ukraina czyli transport zboża, czyli kwestia egzystencjalna dla Ukrainy jak najbardziej.

  4. Adr

    Co z tego że dłuższe jak ciągle nie masowo produkowane.

    1. Takijeden

      Zupełnie jak cele, które mają niszczyć.

  5. KrzysiekS

    Spokojnie można by zawiązać spółkę Ukraińsko-Polską. Produkować w Polsce a sprzedawać nawet za pomocą Ukrainy na inne rynki.

    1. pomz

      Nie ma szans. Ani to na rękę np Niemcom, ani USA. To mzonki.

Reklama