Wojna na Ukrainie
Ukraińskie nadbrzeżne kły [ANALIZA]
W ostatnich dniach pojawiły się informacje o możliwej sprzedaży przez Polskę części naszego Nadmorskiego Dywizjonu Rakietowego na Ukrainę w celu zwiększenia zdolności odstraszania oraz ewentualnego rażenia rosyjskich jednostek nawodnych na Morzu Czarnym. Jak obecnie wygląda ukraińska obrona wybrzeża?
Przed lutym 2022 roku ukraińska obrona wybrzeża bazowała na wielu typach uzbrojenia, z których najbardziej obiecującym był lokalnie opracowany system rakietowy RK-360 Neptun. Zestaw ten może zwalczać nie tylko okręty nawodne takie jak desantowce, krążowniki czy niszczyciele rakietowe, ale w razie potrzeby także cele naziemne, np. stanowiska dowodzenia lub punkty ześrodkowania wojsk. Zasięg rażenia ważącej 870 kg rakiety (z czego 150 kg stanowi głowica bojowa) określono na 7-280 km.
W 2020 r. ukraińska marynarka wojenna zakupiła pierwszy dywizjon systemu Neptun. Składa się nań sześć wyrzutni USPU-360, sześć pojazdów transportowo-załadowczych TZM-360, sześć pojazdów transportowych TM-360 oraz jedno mobilne stanowisko dowodzenia dywizjonem RKP-360. Tym samym dywizjon powinien posiadać 24 gotowe do wystrzału pociski przeciwokrętowe oraz 48 zapasowych na wozach amunicyjnych. Nie wiadomo, jak przedstawiało się faktyczne ukompletowanie dywizjonu do czasu rozpoczęcia rosyjskiej inwazji.
Neptun miał się okazać jednym z pierwszych systemów, istotnie wpłynął na obraz wojny na Ukrainie, zwłaszcza wizerunkowo, gdy za jego pomocą zatopiono rosyjski krążownik rakietowy Moskwa (okręt projektu 1164 Atlant, typu Sława). Jednostka otrzymała trafienia dwoma pociskami, które spowodowały zatopienie okrętu. Neptun był więc kluczowym elementem jednego z największych ukraińskich sukcesów propagandowych tej wojny. Niestety Ukraińcy nie posiadają wystarczającej liczby wyrzutni, by za pomocą samych Neptunów móc ochronić własne wybrzeże przez rosyjskim atakiem. Zapewne mówimy tutaj dosłownie o paru pojazdach, do których amunicji jest równie niewiele. Z racji na zdolność Neptuna do rażenia celów naziemnych, można przypuszczać, że Ukraińcy chcieliby wykonać próbę (a może już to zrobili?) wykorzystania R-360 do ataku na dystansie przekraczającym donośność Toczki-U czy Wilchy-M.
Czytaj też
Zum 1. Jahrestag des Untergangs der 🇷🇺 #Moskva im Schwarzen Meer, veröffentlicht die Ukraine 🇺🇦 eine Video mit dem Start der 2 🇺🇦 R-360 "Neptun"-Raketen, die das 🇷🇺 Flaggschiff auf den Grund geschickt hat. #SlavaUkraïni 🇺🇦#HerjamSlava 🫡 pic.twitter.com/GaNvcXKKMQ
— @BrennpunktUA 🇩🇪🇺🇦 (@BrennpunktUA) April 13, 2023
W obliczu zagrożenia rosyjskim desantem (zwłaszcza na kierunku odeskim) i niedostatecznej liczby systemów mogących razić wrogie jednostki nawodne Ukraina poprosiła partnerów zagranicznych o dostarczenie im rakietowych zestawów przeciwokrętowych. O ich przekazanie zabiegał również prezydent Wołodymyr Zełeński. Prośby przekuto w dostawy pocisków RGM-84 Harpoon, które przez dekady były jednym z najpopularniejszych i najlepszych zachodnich rozwiązań tej klasy. W czerwcu 2022 r., około półtora miesiąca od upublicznienia ukraińskiego wniosku, Dania dostarczyła im pociski w wariancie RGM-84L4, w których wyrzutnia znajduje się na podwoziu samochodu ciężarowego.
Kolejne dwie takie lądowe wyrzutnie wraz z efektorami przekazały Stany Zjednoczone. Z czasem pociski do nich dostarczyły także Wielka Brytania, Hiszpania i Holandia. Pozwoliło to na rażenie celów oddalonych o 220 km, zatem trochę bliżej niż posiadane Neptuny. Dzięki ich dostawie później udało się trafić dwiema rakietami rosyjski holownik Wasilij Biech, co doprowadziło do zniszczenia jednostki oraz systemu przeciwlotniczego Tor, który miał znajdować się na pokładzie. Nie wiadomo, ile Harpoonów dotychczas wystrzelili Ukraińcy, jednak można podejrzewać, że liczba rakiet w zapasie jest niewystarczająca.
Czytaj też
Kolejnym systemem do zwalczania okrętów nawodnych, który otrzymali Ukraińcy, są pociski Rb 17, czyli morskie odpowiedniki dobrze znanych przeciwpancernych pocisków kierowanych AGM-114 Hellfire. Ukraińcy otrzymali je od Szwecji w czerwcu ubiegłego roku, otrzymując zdolność rażenia lżejszych, słabiej chronionych jednostek nawodnych bez konieczności korzystania z droższych efektorów. Donośność morskiej odmiany amerykańskiego ppk to 8 km. Jest to adekwatny zasięg do rażenia np. małych jednostek desantowych lub pływających transporterów opancerzonych. Chociaż dotychczas Ukraińcy zwykle uderzali nimi w cele lądowe, to istnieje możliwość, że część przekazanych rakiet znajduje się w jednostkach mających strzec ukraińskiego wybrzeża.
Czytaj też
Jak widać, Ukraińska obrona wybrzeża bazuje na systemach, których liczba, zarówno pod względem wyrzutni, jak i zapasów rakiet nie jest duża. Przekazanie lub sprzedaż przez Polskę części posiadanych wyrzutni i pocisków NSM (wraz z zapleczem) może zdecydowanie podnieść zdolności Zbrojnych Sił Ukrainy do odstraszania i rażenia rosyjskich jednostek nawodnych. Co więcej, otworzyłoby to kolejną furtkę na dostawy amunicji z innych krajów sojuszniczych.
asymetria
Ciekawe sa te okreslania do zwierzat - np KLY. Np w Idnach nazwy broni sa zwiazne z mitolgja (np smiglowiec Druv, czy czolg Arjun) - u nas czesto zwierzeta - Borsuk, w Niemczech tez - Leopard
oko
Po co ukraincom broń dalekiego zasięgu i samoloty skoro nie potrafią go wykorzystać ? Most Krymski nadal jest cały, lotniska rosyjskie całe, rosyjskie porty całe itd .
nyx
Z wyspy węży jest niecałe 280km do portu w Sewastopolu... więc w czystej teorii Neptun da radę...
MiP
I żebyśmy mieli tak "kosmiczną technologię"
Davien3
@MiP a co jest kosmicznego w ukraińskiej moderce rosyjskiej podróbki pierwszych Harpoonów bo tym jest Neptun?