Reklama
  • Wiadomości

Ukraina: powietrzna walka na dystans. Buki kontra bomby

Rosyjskie jednostki sił obrony przeciwlotniczej coraz częściej wykorzystują zestawy rakietowe do kinetycznego zwalczania bomb kierowanych, zrzucanych przez Ukraińców.

Su-35
Su-35
Autor. Mirosław Mróz/Defence24.pl

Na jednym z kanałów mediów społecznościowych, powiązanym z ukraińskim lotnictwem, pojawił się wpis o sytuacji operacyjnej w przestrzeni powietrznej nad Ukrainą. Stosunkowo najtrudniejsza dla Ukraińców sytuacja jest na północy, przy granicy z rosyjskim obwodem biełgorodzkim. Stwierdzono, że nasycenie środkami bezzałogowymi przeciwnika jest tam tak duże, że nie ma możliwości rozmieszczania w sposób wysunięty zestawów przeciwlotniczych, więc główny ciężar walki z lotnictwem przeciwnika spoczywa na ukraińskich siłach powietrznych.

Reklama

I co ciekawe, choć w mediach społecznościowych najwięcej pojawia się materiałów z misji uderzeniowych, to misje powietrze-powietrze cały czas są realizowane. Często też, zwłaszcza Rosjanie, odpalają rakiety powietrze-powietrze na maksymalny zasięg lub nawet bez namierzenia, co zmusza drugą stronę do przerwania misji uderzeniowej. Z kolei ukraińskie lotnictwo stara się zmuszać Rosjan, by ci nie wykonywali zadań uderzeniowych, ale też nie pełnili dyżurów myśliwskich, dając „złote okienko” dla Ukraińców na zrzut bomb kierowanych. Z reguły odbywa się to poprzez namierzenie wrogiego samolotu lub w inny sposób wymuszenie manewru, a nie fizyczne zestrzelenie, bo wyjście na pozycję pozwalającą na skuteczne odpalenie rakiet byłoby dużym ryzykiem (a ponadto Rosjanie starają się uniknąć takiej sytuacji). Stosunkowo najczęściej używanym i zarazem najgroźniejszym myśliwcem Rosjan jest Su-35, pojawiają się też MiGi-31.

Pojawia się jednak także i inne zagrożenie, mające wpływ na skuteczność samych środków bojowych. Ostatnio Rosjanie mieli wdrożyć nowe środki walki elektronicznej, zmniejszające skuteczność bomb kierowanych. Te obecne są szczególnie na Zaporożu. W tamtym regionie pojawiło się też zjawisko częstego zestrzeliwania bomb JDAM przez rosyjskie zestawy przeciwlotnicze Buk. To samo źródło mówi też, że cięższe do kinetycznego zwalczania są francuskie bomby Hammer, bo te zrzucane są z mniejszej wysokości, krótszy jest też czas dolotu do celu.

Zobacz też

Reklama

Wpis kończy się emocjonalnym i zarazem bardzo zdecydowanym apelem o niezamieszczanie zdjęć i filmów z przelotów ukraińskich samolotów w mediach społecznościowych. Wskazuje się, że kilkusekundowe nagranie, dające przysłowiowe „polubienia” może „spalić” trasę dolotu do strefy działań. To pokazuje znaczenie zachowania higieny informacyjnej, ale też dowodzi, że Ukraińcy wykonują zwykle dolot do rejonu działań na małej wysokości, by uniknąć wykrycia przez Rosjan. Taka taktyka pozwala im skutecznie wykonywać misje uderzeniowe, ale w określonych warunkach także oddziaływać na rosyjskie lotnictwo frontowe, co mimo wszystko zwiększa bezpieczeństwo ukraińskich wojsk i miast.

Z kolei Rosjanie, stosując poprawione WRE, ale i rakiety do zestrzeliwania bomb kierowanych, kolejny raz w czasie tej wojny wykazują zdolność do adaptacji do zagrożeń. To już kolejne źródło wskazujące, że rosyjska OPL jest dziś przygotowana do działań w trwającym konflikcie dużo lepiej niż w 2022 czy nawet 2023 roku. Wzrost zagrożenia powinno się uwzględnić w planowaniu NATO, bo domena powietrzna ma dla Sojuszu Północnoatlantyckiego szczególne znaczenie.

Zobacz też

Reklama
WIDEO: Rakietowe strzelania w Ustce. Patriot, HOMAR, HIMARS
Reklama
Reklama