Reklama
  • Wiadomości

„Traktat z Trianon” dla Ukrainy i węgierskie drony na wojnie

Wiceszef dyplomacji Węgier powołując się na historyczny traktat z Trianon, który oznaczał rozbiory tego kraju, zaproponował, by Ukraina oddała część swojego terytorium Federacji Rosyjskiej w imię „pokoju (…) za wszelką cenę”.

Autor. Zoltan Kovacs/X
Reklama

Levente Magyar, wiceminister spraw zagranicznych Węgier, stwierdził, że skoro „Węgry oddały dwie trzecie terytorium w zamian za pokój, Ukraina może być zmuszona oddać jedną piątą swojego państwa”. Słowa padły w Instytucie Nauk Politycznych w Paryżu. „Po zakończeniu I wojny światowej Węgry mogły albo podjąć walkę i popełnić zbiorowe samobójstwo, albo zgodzić się na pokój, nawet jeśli oznaczał ogromne straty terytorialne” – zaznaczył wiceminister w rządzie Victora Orbana.

Zobacz też

Na linii Budapeszt-Kijów mamy do czynienia z permanentnym kryzysem. Wcześniej szef ukraińskiej dyplomacji Andrij Sybiha nazwał politykę węgierskiej dyplomacji „zgnilizną moralną” – „Peter, jeśli rosyjski rurociąg jest dla ciebie ważniejszy niż ukraińskie dzieci zabite dziś rano przez Rosję, to jest to moralna zgnilizna” – stwierdził ukraiński polityk, zaczepiając ministra Petera Szijjarto stojącego na czele węgierskiego MSZ.

Przypomnę, że ten sam Levente Magyar mówił w 2022 roku, odwiedzając Lwów. „Jesteśmy porażeni tym, co się tu dzieje, naprawdę wam współczujemy. Przez ostatnie 200 lat trzykrotnie walczyliśmy z Rosją. Były to boje śmiertelne. W odróżnieniu od wielu zachodnich partnerów odczuliśmy na własnej skórze, czym jest opór wobec tego wielkiego, wschodniego państwa. Jednocześnie zaznaczam, że Węgry nie będą dostarczać broni – takie jest nasze stanowisko. Państwa trzecie mogą jednak korzystać z naszego terytorium” – stwierdził wiceszef węgierskiej dyplomacji.

Magyar wydawał się w węgierskim MSZ tym rozsądniejszym głosem balansującym wizyty w Moskwie swojego szefa Petera Szijjarto i generalnie prorosyjski kurs węgierskiej dyplomacji. Co prawda, fasadą polityki rządu Victora Orbana jest wielowektorowość i realizm polityczny, który może imponować opinii publicznej, bo idzie pod prąd. I Węgry mają prawo do swojej suwerennej polityki zagranicznej, bez względu na to, jak oceniamy ją z perspektywy polskich interesów. Generalne ochłodzenie relacji z Ukrainą wielu państw europejskich jest używane jako dowód na słuszność polityki Orbana.

Zobacz też

Problem w tym, że są to nacjonalistyczne resentymenty koncepcji Wielkich Węgier rozbudzane na użytek wewnętrzny, by utrzymać naród przy partii Fidesz. A jestem przeciwnikiem wikłania geopolityki w doraźne wewnętrzne spory – czy to dotyczy Polski, czy tak samo krytycznie oceniając politykę Orbana. W tym sensie Magyar użył absurdalnego odwołania do traktatu z Trianon, który dla wyborców Fideszu jest uznawany za traktat hańby i negatywny punkt zwrotny w historii Węgier.

W wyniku traktatu z czerwca 1920 roku Węgry utraciły dostęp do morza, niemal dwie trzecie ludności (pozostało 8 z 21 milionów) oraz 71 proc. obszaru państwa. Poza granicami Węgier znalazło się 3,5 miliona etnicznych Węgrów, głównie w południowej Słowacji i siedmiogrodzkim Seklerlandzie oraz części Wojwodiny. Stanowiło to 1/3 tego narodu. Konsekwencje terytorialne tych ustaleń z niewielkimi zmianami pozostają w mocy do dzisiaj. Orban tych ustaleń nie akceptuje, a sprawa mniejszości węgierskiej na Ukrainie jest kością niezgody w relacjach z Kijowem, właśnie z powodu cienia Trianon.

Współczesne Węgry uwikłały się w konflikty narodowościowe ze swoimi sąsiadami właśnie odwołując się do rewizji traktatu z Trianon, czym Budapeszt przypomina w działaniu Moskwę, która podnosi kartę mniejszości jako element sporu politycznego z sąsiadami, a nie sprawę do rozwiązania na zasadzie dobrosąsiedzkich relacji. To wszelako daje Fideszowi polityczne paliwo i wdzięczność diaspory. W 2014 r. Fidesz-KDNP otrzymał 95,2 proc. głosów korespondencyjnych z zagranicy - cztery lata później 96,2 proc. W 2022 r. miał poparcie 93,5 proc.

Viktor Orban jest więc premierem anty-trianon, tym absurdalniej brzmią słowa Magyara. Terytorium Ukrainy zamieszkuje około 150 tys. etnicznych Węgrów. Rząd węgierski i Kijów wielokrotnie ścierali się w kwestii praw językowych tej społeczności. Problem w tym, że mniejszość węgierska nie jest traktowana gorzej niż inne etnosy zamieszkujące Ukrainę. Obywatele z węgierskimi korzeniami mają obowiązek obrony kraju, jak inni obywatele z ukraińskim paszportem. Nie są jednak dyskryminowani w szeregach Sił Zbrojnych Ukrainy, czego dowodem jest kariera jednego z najzdolniejszych operatorów dronów „Madziara” Roberta Browdiego. Podobnie jak etniczni Ukraińcy oraz Polacy klepią tę samą biedę ekonomiczną i dzielą ten sam okopowy los, jeśli zostali zmobilizowani na front. Ryzykowanie życia i zdrowia generalnie nie jest popularne, więc Budapeszt stara się tę mniejszość uwikłać w doraźną politykę, co jest źle odbierane przez Kijów i dowódców tych żołnierzy. I tak jak wiele razy krytykowałem Wołodymyra Zełenskiego za błędy, które popełniał na wojnie, tak jego stosunek do Węgier jest wyłącznie odpowiedzią na nieprzyjazne działania Budapesztu. Nie może on zwolnić ukraińskich Węgrów z obowiązku walki za kraj, bo byłoby to niesprawiedliwe wobec wszystkich etnosów nad Dnieprem i obniżyłoby morale.

Z perspektywy Kijowa ostentacyjne wizyty węgierskich polityków w Moskwie także są gestem nieprzyjaznym, ponieważ dystans do polityki Ukrainy nie równa się fraternizowanie z Władimirem Putinem i przełamywanie jego izolacji na arenie międzynarodowej. Węgry mogły zachować wielowektorowość swej polityki, omijając rozmowy w Moskwie. A nawet jeśli już na to się zdecydowały, to nie pełnią przecież roli Turcji, która nie zrezygnowała ze wspierania Ukrainy, przy okazji prowadząc rozmowy z Kremlem. A jako mediator jest uznawana przez Kijów, Waszyngton i Moskwę. Tyle że Turcja nie zrzekła się pomocy Kijowowi, a Władimir Putin ma problem, czy traktować Ankarę jako swojego rywala czy kraj neutralny – tym samym Erdogan w przeciwieństwie do Orbana zachował pole manewru, którego nie ma Orban – usztywniony w antyukraińskim gorsecie. Węgry konsekwentnie blokują dyskusje o akcesji Ukrainy do Unii Europejskiej, ale także i w tym przypadku wiele państw jest temu przeciw, nie prowadząc jednak prorosyjskiej polityki.

Reklama

Kryzys na linii Budapeszt-Kijów miał w ostatnich dniach wymiar nie tylko mowy o nowym Trianon, ale oskarżeniu, jakie rzucił Wołodymyr Zełenski, że Węgrzy wysłali nad Ukrainę swoje drony. „Ukraińscy żołnierze wykryli wejścia rozpoznawczych dronów w nasze przestrzenie powietrzne. Według wstępnych danych to maszyny pochodzenia węgierskiego. Prowadziły obserwację potencjału przemysłowego w przygranicznych obwodach. Poleciłem sprawdzenie wszystkich dostępnych danych i raportowanie każdego wykrytego przypadku” – zaznaczył. Ukraińscy politycy zasugerowali, że to współdziałanie Węgrów z Rosjanami. Na te zarzuty węgierska dyplomacja odpowiedziała, że Zełenski ma „antywęgierską obsesję”.

Zobacz też

Wcześniej to Budapeszt ogłosił, że ukraińskie drony penetrowały jego przestrzeń powietrzną. Węgierskie siły zbrojne informują, że nad Tokajem mogły zostać zestrzelone dwa ukraińskie drony. Radar wojskowy zarejestrował kilka bezzałogowych maszyn zbliżających się do granicy, z których dwa miały zostać zneutralizowane. Drony nadlatywały z terytorium Ukrainy i miały testować system obrony powietrznej rozmieszczony na Kopasz-hegy. Przed tym incydentem, Służba Bezpieczeństwa Ukrainy twierdziła, że rozbiła siatkę węgierskiego wywiadu wojskowego rzekomo działającą na Zakarpaciu. Aresztowano byłego strażnika granicznego Roberta K. oraz wojskową Katerynę J. – którzy mieli przekazywać Budapesztowi dane m.in. o systemach obrony powietrznej Ukrainy, ruchach wojsk i nastrojach mieszkańców regionu. Ukraińskie służby twierdzą, że analizowano jak miejscowa ludność zareagowałaby na ewentualne wejście wojsk węgierskich na Zakarpacie. W ramach reperkusji węgierski rząd wydalił z kraju dwóch ukraińskich dyplomatów, których określił mianem szpiegów działających pod przykryciem.

Konflikt dyplomatyczny pomiędzy Węgrami a Ukrainą podsyca Moskwa. Przykładem takiego działania jest selekcjonowanie przez Rosjan jeńców ukraińskich. Tych z węgierskimi korzeniami Putin odesłał bezpośrednio na Węgry – co jest złamaniem konwencji wojennych, ale Kreml i tak ich nie respektuje. Kijów oskarżył Orbana, że ten internował ukraińskich jeńców. Potwierdzono tożsamość 11 jeńców, którzy z terytorium Federacji Rosyjskiej nagle znaleźli się na terenie Węgier.

WIDEO: "Żelazna Brama 2025" | Intensywne ćwiczenia na poligonie w Orzyszu
Reklama
Reklama