Reklama

Rosyjska Wunderwaffe cz. 1: „Zabójcze” drony na morskie drony

Atak statków powietrznych rosyjskiej floty czarnomorskiej na ukraiński dron nawodny
Atak statków powietrznych rosyjskiej floty czarnomorskiej na ukraiński dron nawodny
Autor. mil.ru

Rosjanie intensyfikują prace nad bezzałogowymi aparatami latającymi zdolnymi do autonomicznego zwalczania ukraińskich dronów nawodnych operujących na Morzu Czarnym. Powodem jest nieskuteczność rosyjskich okrętów w obronie przed atakami łodzi-kamikaze, które od miesięcy stanowią poważne zagrożenie. Użycie załogowych statków powietrznych w takich operacjach wiąże się natomiast z dużym ryzykiem — czego dowodem jest niedawna strata myśliwca Su-30, który próbował podjąć takie działania.

Już tradycją stało się , że w Rosji okresowo informuje się o stworzeniu jakiejś nowej, cudownej broni, która da przewagę Rosjanom w działaniach wojennych. Były więc już bojowe lasery, niezniszczalne rakiety, autonomiczne pojazdy podwodne z głowicami atomowymi, superczołgi, „niewidzialne” drony, itd., itd. Niestety dla Rosjan i na szczęście dla świata, Federacja Rosyjska najczęściej nie kończy zaanonsowanych przez siebie programów zbrojeniowych i to z wielu powodów. Wcześniej, były to: korupcja, brak odpowiednich środków finansowych by wdrożyć produkcję i co najważniejsze - beton w kręgach rosyjskiej generalicji, która z zasady przeciwstawia się jakimś, rewolucyjnym zmianom.

Reklama

Obecnie doszły do tego sankcje, które utrudniają Rosjanom dostęp do najnowocześniejszych podzespołów opracowanych w krajach zachodnich oraz odpływ fachowców, którzy wolą lepiej płatną pracę za granicą niż ryzykowane działanie w rosyjskim przemyśle i to dodatkowo za marne pieniądze.

Jednak pomimo tego, że pomysły rosyjskich naukowców i inżynierów często pozostają jedynie na papierze, albo w postaci prototypu (i to źle działającego), warto je opisywać i analizować. Zawierają one bowiem bardzo często nowatorskie rozwiązania, które często są zbieżne z kierunkami rozwoju zachodnich technologii, jak również potwierdzają skuteczność wprowadzonych na Zachodzie i Ukrainie systemów uzbrojenia. Jednym z przykładów takiego, nie wprowadzonego jeszcze, ale słusznego z założenia pomysłu, są bezzałogowe aparaty latające zdolne do autonomicznego zwalczania z powietrza dronów nawodnych.

YouTube cover video

Rosjanie zdali sobie bowiem sprawę, że o ile przed ukraińskimi, bezzałogowymi łodziami nawodnymi- kamikaze można się w jakiś sposób zabezpieczyć, to skrycie pływające wyrzutnie różnego rodzaju systemów uzbrojenia stanowią już dla nich bardzo poważny problem. Ukraińcy stworzyli bowiem całą serię dronów nawodnych, zdolnych nie tylko do atakowania jednostek pływających i infrastruktury morskiej, ale również do niszczenia statków powietrznych (za pomocą rakiet przeciwlotniczych) oraz celów lądowych, znajdujących się nawet kilkadziesiąt kilometrów od linii brzegowej (za pomocą dronów kamikaze FPV).

W ten sposób Ukraińcy opracowali nowy sposób tworzenia swoistych pól minowych na Morzu Czarnym, w których miny morskie zostały zastąpione przez bezzałogowe łodzie nawodne o dużej autonomiczności, aktywowane po pojawieniu się w powietrzu rosyjskich samolotów lub śmigłowców, albo po wykryciu na brzegu jakiegoś ważnego celu (wyrzutni rakietowej, stanowiska dowodzenia, radaru, itp. ).

    Rosyjskim antidotum na takie zagrożenie ma być „Fortuna-T”, bezzałogowy samolot wyposażony w „sztuczną inteligencję i kamerę termowizyjną”. Jak na razie projekt jest w fazie testów, które miały się zacząć w kwietniu 2025 roku. Informację o całym programie przekazał do agencji TASS główny inżynier Centrum Prac nad Bezzałogowymi Statkami Powietrznymi, kryjący się pod kryptonimem Bars. Według Barsa drony samolotowe „Fortuna-T” mają być wypuszczane w powietrze z ręki „bez użycia różnego rodzaju uradzeń pomocniczych” i patrolować wybrane akweny morskie.

    Niestety Rosjanie opisując to rozwiązanie nie poinformowali, co takiego, rewolucyjnego zostało w nim zastosowane. Nie jest to na pewno autonomia, ponieważ „Fortuna-T” może przebywać w powietrzu z „niewielkim ładunkiem” tylko przez trzy godziny. Nie jest to też jakiś nowatorski sposób zwalczania dronów, ponieważ „Fortuna-T” to najprawdopodobniej typowy dron kamikaze, który niszczy cel uderzając w niego i samemu ulegając zniszczeniu. Co więcej jest to bezzałogowiec niewielki i lekki (ma być wyrzucany ręcznie w powietrze), a więc z ograniczonymi zdolnościami uderzeniowymi.

    YouTube cover video

    W rzeczywistości tym, co być może wyróżnia rosyjskie rozwiązanie jest jego zdolność do autonomicznego działania. Bars przekazał bowiem do TASS, że „gdy tylko nasze urządzenie wykryje bezzałogową łódź na powierzchni wody, automatycznie namierza ją i atakuje”. Może to oznaczać, że „Fortuna-T” ma mieć programową zdolność do wykrywania i identyfikowania celów nawodnych. Oznacza to dodatkowo, że Rosjanie wprowadzili także algorytm samodzielnego podejmowania przez bezzałogowiec decyzji o rozpoczęciu ataku.

    Reklama

    Pomimo ogromnej rzeszy przeciwników robotyzacji pola walki, jest to niewątpliwie przyszłość w sposobie prowadzenia działań bojowych. W krajach zachodnich łagodzi się ją poprzez dodawanie warunku, że to operator będzie zatwierdzał ostateczną decyzję o wykonaniu zabójczego uderzenia. W przypadku Rosjan takie dylematy moralne nie są jednak ważne i jeżeli coś może im pomóc w prowadzeniu wojny, to na pewno zostanie przez nich wdrożone, bez względu na konsekwencje.

    Problemem jest tylko technologiczna zdolność Rosji do przemysłowego produkowania rozwiązania, które spełniłoby stawiane mu założenia. Jest więc bardzo prawdopodobne, że autonomiczne działające roboty pojawią się wcześniej w innych państwach, które technicznie są już zresztą do tego przygotowane – czego przykładem jest np. Turcja.

    Reklama
    WIDEO: Burza w Nowej Dębie. Polskie K9 na poligonie
    Reklama

    Komentarze

      Reklama