Reklama

Wojna na Ukrainie

Rosja: łapówki by uniknąć walk. Jak działa korupcja na froncie?

Autor. mil.ru

Z danych zebranych przez niezależne rosyjskie i międzynarodowe media wynika, że wśród rosyjskich żołnierzy walczących w Ukrainie panuje szeroko zakrojony proceder łapówkarstwa. Żołnierze i oficerowie płacą dowódcom i lekarzom wojskowym w zamian za sfałszowanie urazów, wystawianie zwolnień lekarskich, przeniesienia w bezpieczniejsze rejony, a nawet za całkowitą „rezygnację” z udziału w walkach. Poniżej przedstawiono najbardziej wyraziste przykłady i relacje na podstawie rosyjskojęzycznych mediów , ilustrujące skalę problemu.

„Kupiliśmy sobie życie": relacje z oddziału szturmowego Storm Z

Jednym z najbardziej poruszających świadectw jest nagranie głosowe, które matka byłego więźnia zwerbowanego do oddziału szturmowego Storm Z przekazała redakcji „Nowaja Gazieta Evropa” (28 listopada 2023). Mężczyzna – zrekrutowany wiosną 2023 roku prosto z kolonii karnej – opowiada, że jego oddział od wielu miesięcy nie bierze udziału w walkach.

Reklama
  • Twierdzi, że żołnierze „stoją w jednym miejscu" dzięki wielomilionowym łapówkom wręczanym „generałom" i „szefom", aby uniknąć udziału w bezpośrednich szturmach.- Byli więźniowie zwerbowani do „Storm Z" muszą rzekomo sami finansować podstawowe potrzeby, takie jak zakup generatorów, paliwa i sprzętu łącznościowego.- Żołnierze przyznają też, że zamiast obiecanych 200 tys. rubli otrzymują jedynie 100 tys. O podobnych przypadkach niewypłacania żołdu pisały wcześniej m.in. portale „Verstka" oraz „V1.ru".

Według ustaleń tego samego dziennika korupcja w rosyjskich jednostkach zmotoryzowanych przyjmuje różne formy:

  • kupowanie „wstrząsów mózgu": kwoty wahają się od 10 do 50 tys. dolarów w zależności od rangi żołnierza i odcinka frontu. Takie sfałszowane urazy mają wymagać hospitalizacji i wykluczać powrót na linię walk przez pewien czas;
  • płatne urlopy: ich koszt to 5–10 tys. dolarów, choć oficerowie mają mieć trudniejszy dostęp do tego rodzaju „usługi";
  • przeniesienia lub szybsza rotacja: za 500 do 3000 dolarów.

Co więcej, za odniesienie rany w czasie działań wojennych rosyjskie państwo wypłaca 3 mln rubli odszkodowania – nawet jeśli uraz został celowo „zorganizowany” dzięki umowie z oficerami.

Reklama

Niewidoczne (i drogie) „wyjazdy z frontu"

Materiały opublikowane w śledczym serwisie „Ważne Historie” wskazują, że od 2023 roku na nielegalnych forach internetowych pojawiły się oferty odpłatnego wycofania żołnierza z frontu. Koszty rosną wraz z ryzykiem i statusem zainteresowanego:

  • Od 500 tys. rubli w prostszych przypadkach (np. dla szeregowców, którzy jeszcze nie dotarli na linię walk).
  • Nawet do 3 mln rubli za „bezpieczne wyprowadzenie" z obwodu kurskiego i wystawienie dokumentów, które formalnie pozwalają uniknąć powrotu na front.

Mechanizm płatności miał być weryfikowany przez moderatorów forów w ramach tzw. systemu depozytowego: pieniądze pozostawały u pośrednika do czasu potwierdzenia, że „usługa” faktycznie została zrealizowana. Później jednak ogłoszenia zniknęły, a moderatorzy odmówili komentarza.

    Z relacji organizacji praw człowieka oraz krewnych zmobilizowanych wynika, że kluczową rolę w tym procederze odgrywają dowódcy i wojskowi lekarze:

    • rzecznik fundacji „Idź do lasu" (cytowany przez „Ważne Historie") opisuje przypadek żołnierza, który celowo postrzelił się w nogę i zapłacił lekarzowi 300 tys. rubli za niezgłoszenie samookaleczenia jako rany z własnej winy;ż
    • żony zmobilizowanych dodają, że dowódcy regularnie „sprzedają" wakacje za pieniądze, a w szpitalach wojskowych lekarze wydają kategorię „G" (czasowo niezdolny do służby), co umożliwia kilkutygodniową rehabilitację z dala od frontu.

    Mimo to żadne nieoficjalne zaświadczenie nie daje gwarancji uniknięcia powrotu do strefy walk, ponieważ komisje lekarskie w jednostkach funkcjonują pod presją konieczności utrzymania odpowiedniej liczby żołnierzy zdolnych do służby.

    Reklama

    Łapówki sięgają 400 tys. rubli – i tak trafiają na front

    Jak ustalili dziennikarze portalu „Ważne Historie” oraz redakcja „Focus”, w Rosji zapadają wyroki skazujące dla żołnierzy i dowódców biorących udział w łapówkarstwie. Kwoty od 10 do 400 tys. rubli dotyczyły „wykreślenia z listy wyjazdowej” na wojnę, przeniesienia na mniej niebezpieczne stanowisko lub wystawienia fałszywego zwolnienia ze służby. Co ciekawe, w kilku przypadkach sądy wojskowe uwzględniły udział oskarżonych w tzw. „specjalnej operacji wojskowej” (SWO) jako okoliczność łagodzącą.

    • Dmitrij Ugolnikow zapłacił 10 tys. rubli, by uniknąć wysyłki na front, lecz ostatecznie i tak trafił do strefy SWO.
    • Kajrżan Kuszimow wręczył 50 tys. rubli dowódcy batalionu, lecz mimo to stanął przed sądem za łapówkarstwo i otrzymał grzywnę w wysokości 250 tys. rubli.

    Jak „kupuje się urlopy" na forach w „darknecie

    Od 2023 roku na jednym z rosyjskich forów w „darknecie” zaczęły się pojawiać ogłoszenia oferujące wycofanie żołnierza z frontu za kwotę rozpoczynającą się od 500 tys. rubli. Cena zależała m.in. od statusu wojskowego (mobilizowany, kontraktowy czy były więzień) i miejsca pełnienia służby (okupowane terytoria Ukrainy lub np. obwód kurski). Moderatorzy forum zapewniali, że usługodawca jest sprawdzony.

    Reporter z serwisu „Ważne Historie” (podając się za zainteresowanego) ustalił się, że wycofanie żołnierza z obwodu kurskiego kosztuje nawet 3 mln rubli. Mechanizm obejmował wystawienie formalnej przepustki (urlopu), a następnie zwolnienia lekarskiego. Pieniądze trafiały do usługodawcy dopiero po potwierdzeniu bezpiecznego powrotu żołnierza do domu.

      „Kupowanie” urlopów i współpraca z lekarzami wojskowymi

      Według Iwana Czuwiłajewa, rzecznika prasowego fundacji „Idź do lasu” (ros. «Идите лесом»), na którego powołuje się portal „Ważne Historie”, korupcja w armii jest zjawiskiem powszechnym. Aby uzyskać „miesiąc wolnego”, trzeba często zapłacić nawet do miliona rubli. W dokumentach służących za podstawę zwolnienia oficjalnie widnieje najczęściej rehabilitacja po rzekomej kontuzji.

      Organizacje broniące praw żołnierzy rejestrują liczne przypadki przekupywania lekarzy wojskowych w zamian za wystawianie zaświadczeń maskujących samookaleczenia czy urazy uniemożliwiające dalszą służbę. Żony zmobilizowanych przyznają, że także dowódcy biorą łapówki za wystawianie przepustek.

      Stawki za wycofanie się z frontu są szczególnie wysokie w obwodach donieckim, ługańskim, zaporoskim czy chersońskim, gdzie obowiązuje surowa kontrola. Żołnierzy bez przepustek uznaje się tam za dezerterów, a następnie odsyła do jednostek. By całkowicie przedostać się do Rosji, trzeba zapłacić nawet 1,2 mln rubli.

      Reklama

      Prokurator w roli „przewoźnika dezerterów"

      Dodatkowym przykładem korupcji w armii jest sprawa prokuratora wojskowego Aleksieja Achrameszyna. Jak ustalił „Kommiersant”, miał on przyjąć 200 tys. rubli w zamian za wywiezienie z Ukrainy żołnierza uznanego za dezertera, wpisując go jako „świadka” w procesie sądowym. Po podaniu umówionego hasła na posterunku obaj uniknęli kontroli i bezpiecznie dotarli do Rostowa nad Donem, gdzie na zbiegającego czekała rodzina. Według FSB Achrameszyn mógł w podobny sposób pomagać dziesiątkom żołnierzy.

      „Przypadek" decyduje o wszystkim

      Zdaniem aktywistów z „Idź do lasu” i żon zmobilizowanych, w dużej mierze liczy się to, do której jednostki się trafi. „Są miejsca, gdzie można załatwić wszystko za pieniądze, ale są też takie, gdzie warunki są ekstremalne, a dowódcy nie chcą słyszeć o żadnych łapówkach” – zaznacza Czuwiłajew. Wielu rosyjskich żołnierzy decyduje się zatem nie tyle na całkowite opuszczenie frontu, ile na opłacenie przeniesienia do mniej narażonego odcinka walk, gdzie ryzyko jest znacznie mniejsze.

      Ucieczka za wszelką cenę

      Wzrost liczby spraw karnych o łapownictwo w rosyjskiej armii potwierdza skalę zjawiska. Jak informuje Główny Zarząd Wywiadu Ministerstwa Obrony Ukrainy (HUR), na którego powołuje się serwis „24tv”, w Południowym Okręgu Wojskowym Rosji w ciągu pierwszych pięciu miesięcy 2024 roku trzykrotnie wzrosła liczba dochodzeń o wyłudzanie urlopów lub zwolnień ze służby w porównaniu z poprzednim okresem. Najwięcej spraw dotyczy 8. i 58. Połączonej Armii Federacji Rosyjskiej.

      „Zarejestrowanie tak dużej liczby przypadków korupcji wśród okupantów świadczy o pogłębiającej się demoralizacji personelu i chęci uniknięcia udziału w wojnie za wszelką cenę” – zaznacza HUR.

        Jedyne wyjście łapówka lub ucieczka

        Siergiej Kriwenko z organizacji praw człowieka „Obywatel. Armia. Prawo” podkreśla, że korupcja w siłach zbrojnych nie jest nowym zjawiskiem. Już przed 2022 rokiem żołnierze szukali sposobów na unikanie służby lub kupowanie dodatkowych urlopów. Jednak podczas wojny w Ukrainie proceder stał się znacznie bardziej brutalny i powszechny. Dla wielu łapówka to jedyne „skuteczne” rozwiązanie w obliczu grożących represji za dezercję.

        Rosyjska armia zmaga się z coraz poważniejszym kryzysem kadrowym i moralnym. Wielu żołnierzy – w tym zwerbowanych spośród więźniów – woli zapłacić łapówkę, niż ryzykować życiem na froncie. Zgromadzone przez media informacje („Nowaja Gazieta Evropa”, „Ważne Historie”,  „Kommiersant” oraz dane ukraińskiego wywiadu HUR) ukazują wielopoziomowy charakter korupcji: od pojedynczych transakcji z lekarzami i dowódcami, poprzez kupowane przepustki i zwolnienia lekarskie, po całkowite „ewakuacje” z jednostek.

        Wysokie koszty „usług” – od kilkuset tysięcy rubli do kilkudziesięciu tysięcy dolarów – nie gwarantują jednak uniknięcia walk. Wszystko zależy od pozycji w hierarchii wojskowej, wpływów oraz determinacji dowódców, którzy starają się uzupełnić luki w szeregach. Rosnąca liczba spraw sądowych o łapownictwo i świadectwa żołnierzy wskazują, że korupcja w armii rosyjskiej przybiera na sile. Jest to kolejny dowód na postępującą demoralizację sił zbrojnych Rosji, wywołaną brakiem perspektyw zakończenia wojny i powszechnym strachem przed śmiercią na froncie.

        Reklama
        WIDEO: Ta wojna nas nie obudziła
        Reklama

        Komentarze

          Reklama