Reklama

Polska czy niemiecka odbudowa Ukrainy? [OPINIA]

Autor. Michał Bruszewski/Defence24

Kulisy rzymskiego szczytu to ostra rywalizacja o preferencyjne możliwości odbudowy Ukrainy. Casus niespełnionych kontraktów w Iraku i wcześniejsze lata relacji polsko-ukraińskich pokazują, że Polska nie może sobie pozwolić na przegranie tego wyścigu.

Choć nastroje w polskim parlamentaryzmie są obecnie gorące to w omawianym temacie powinien być ponadpartyjny konsensus. Co do tego, że polscy przedsiębiorcy powinni uczestniczyć w procesie odbudowy Ukrainy nie powinno być wątpliwości. Mówię o odbudowie instytucjonalnej oraz tej komercyjnej. Wszelako, nie będą w stanie tego zrobić bez soft power polskiego rządu i politycznego poparcia dla tej idei. Z niepokojem możemy obserwować jak Republika Federalna Niemiec z kraju neutralnego, a często nieprzychylnego, wobec długotrwałej obrony Ukrainy, z kraju sprzyjającego interesom Federacji Rosyjskiej w Europie, przemieniła się w strategicznego sojusznika Kijowa. To także – a w kontekście rzymskiego szczytu, przede wszystkim - wynik wsparcia Berlina dla niemieckich przedsiębiorców pracujących nad Dnieprem.

Czytaj też

Trwający w czwartek i piątek rzymski szczyt dotyczący odbudowy Ukrainy (Ukraine Recovery Conference) to 100 narodowych delegacji, 40 organizacji międzynarodowych i 2 tysiące firm. Obiecująca jest deklaracja polskiej i włoskiej delegacji, że przyszły podobny szczyt odbędzie się w Polsce. To dla nas wyjątkowa okazja, by zmienić in plus dynamikę relacji Polska-Ukraina. Zwłaszcza, że forum odbudowy było miejscem premiery projektu Team Poland dla Ukrainy, czyli konfederacji sześciu państwowych instytucji: Polskiego Funduszu Rozwoju (PFR), Agencji Rozwoju Przemysłu (ARP), Banku Gospodarstwa Krajowego (BGK), Polskiej Agencji Inwestycji i Handlu (PAIH), KUKE oraz Polskiej Agencji Rozwoju Przedsiębiorczości (PARP), które mają wspierać polskich przedsiębiorców na tym kierunku.

W 2023 roku na łamach Defence24.pl przestrzegałem, że Niemcy przeganiają Polskę w relacjach z Ukrainą, a kapitał geostrategicznego położenia Polski jest trwoniony. Pamiętajmy, że szekspirowskie być, albo nie być, Ukrainy zależało w pierwszej fazie wojny od postawy Polski. W relacjach międzynarodowych takie sprawy mają fundamentalne znaczenie, więc do połowy 2022 roku relacje ukraińsko-polskie były wyśmienite. W artykule pt. „Niemiecka pułapka dla Ukrainy. Klin Berlina między Warszawą a Kijowem” opisywałem jak bardzo to się zdezaktualizowało. Ale najpierw spójrzmy na sytuację „makro”, a potem zajmijmy się sprawami „mikro”.

Straty materialne

Straty ludzkie są bezcenne i wielokrotnie poświęcałem nim swoje artykuły. Dzisiaj skupię się na gospodarce. Estymacje są różne, ale wycena odbudowy ukraińskiej infrastruktury państwowej oraz cywilnej to równowartość ok. 750 mld USD. Oficjalne szacunki strat mieszkaniowych Ukrainy to 167 tys. domów zniszczonych przez Federację Rosyjską. Pamiętajmy, że statystyki Ukrainy należy traktować jako zaniżone, ponieważ na okupowanych terytoriach nie mogą być prowadzone badania. Ale nie zawsze okupowane terytoria traktuje się jako stracone (nie uwzględniające odbudowy przez Zachód), bo mamy tutaj przypadek miast na wschód od Charkowa wyzwolonych w izjumsko-charkowskiej kontrofensywie, oraz Chersonia wyzwolonego 11 listopada 2022 roku. Ukraina niestety w obecnej fazie wojny traci terytoria, choć w niewielkim stopniu. Siłą rzeczy tereny w pobliżu „zerówki”, czyli „jedynka”, „dwójka” (tyły) należy traktować jako niemożliwe obecnie to odbudowy. Im bliżej frontu tym praca firm budowlanych jest utrudniona, a chęć uczestnictwa przedsiębiorców w tak ryzykownych przedsięwzięciach wątpliwa.

Modelowym przykładem byłaby zatem odbudowa po rozejmie, ale jego brak nie wyklucza prac budowlanych, remontowych i działalności gospodarczej na reszcie ukraińskiego terytorium – bo to się po prostu cały czas odbywa. Jest to praca cały czas ryzykowna, choćby z uwagi na ataki lotnicze, ale wbrew pozorom o wiele bardziej sprawna niż nam się wydaje. Na przykład: brak dostaw prądu wypełnia powszechność agregatów, a koszty dla zachodnich firm na Ukrainie są relatywnie małe. Pomijając brak cywilnego ruchu lotniczego Ukraina wciąż ma drożne lądowe i morskie szlaki logistyczne. Pisząc anegdotycznie - za kawę w ostatniej kawiarni przed frontem możemy zapłacić ApplePay’em, lub GooglePay’em, więc gospodarka Ukrainy przy wszystkich wojennych mankamentach nie została cofnięta do średniowiecza, tak jak chciałaby tego Rosja. W wielu dziedzinach Ukraina wręcz obrazowo zaadaptowała się do warunków wojennych i funkcjonuje. To także niestety spowodowało rozrost korupcji, powszechnej w każdym konflikcie zbrojnym. Cykle gospodarcze na świecie możemy liczyć w dekadach. Doskonale pamiętamy jak otwierały się okna na inwestycje w Azji, Afryce, Ameryce Południowej – obecnie takim rynkiem z jednej strony obarczonym ryzykiem, a z drugiej szalenie perspektywicznym, jest Ukraina oraz region Europy Wschodniej.

Czytaj też

I piszę szerzej, nie tylko o oficjalnych międzypaństwowych planach odbudowy powojennej Ukrainy, ale o prywatnej inicjatywie, czyli polskim eksporcie, a nawet inwestycjach nad Dnieprem. W teorii, to Polska powinna mieć palmę pierwszeństwa w tego rodzaju inicjatywach. Dlaczego? Główne szlaki logistyczne Ukrainy - i do tego kraju - przebiegają przez nasze terytorium. Pomoc Polski w obronieniu niepodległości Ukrainy była kluczowa nie tylko w 2022 roku, ale także w latach wcześniejszych. Polska jako pierwszy kraj uznała niepodległość Ukrainy (1991 rok), a w 1992 r. podpisaliśmy traktat o relacjach dobrosąsiedzkich. Choć dzisiaj historia polsko-ukraińskich relacji jest tematem sporu politycznego to nie zapominajmy, że protoplastka Ukrainy, czyli kozaczyzna była częścią naszej państwowości (I RP). Dlatego też nasze języki i kultura są bardzo podobne, a ukraińska czerpała z polskiej garściami.

Tymczasem, od lipca 2022 roku widzimy niebezpieczne trendy, że wspomniane przeze mnie atuty w dzisiejszych relacjach przestają się liczyć, a to ekstrapoluje także na dzisiejszą w Rzymie. Za pierwszy symptom należy uznać deklarację z Lugano, a zwłaszcza tzw. mapę z Lugano, niekorzystną dla Polski. Co prawda wielu uważa ją za nieaktualną, ale była ona dzwonem alarmowym dla naszych interesów.

W lipcu 2022 r. w tzw. deklaracji z Lugano środowisko międzynarodowe zadeklarowało pomoc w odbudowie zniszczonego wojną kraju. Deklarację złożyło ponad 40 państw oraz organizacje międzynarodowe takie jak Europejski Bank Inwestycyjny i Organizacja Współpracy Gospodarczej i Rozwoju (OECD). „Lugano” to wsparcie polityczne, finansowe i techniczne. W „Lugano Principals” pojawił się niestety podział obwodów Ukrainy, którego odbudowę wesprze konkretne państwo. Na konferencji wyświetlono przyszłą mapę odbudowy. Niemcom przypadł w „mapie z Lugano” obwód czernihowski, Polsce – obwód doniecki i to we współpracy z Włochami, którzy ponadto dostali do odbudowy obwód rówieński na zachodniej Ukrainie. Korzystniejsze tereny do odbudowy dostały takie „zaangażowane” w pomoc Ukrainie „mocarstwa” europejskie jak: Austria, Belgia, Norwegia i Szwajcaria. Przypomnę, że w Czernichowie można cały czas prowadzić prace budowlane, a w Donbasie już nie. W grupie „frontowej”, czyli tych państw które wypchnięto na wschód, poza Polską, znalazły się Finlandia, Czechy i Szwecja. Ten kubeł zimnej wody wylany Polakom na głowę powinien przedefiniować naszą geopolitykę na bardziej skuteczną. Powinniśmy byli dołączyć więcej polskiego soft power nad Dnieprem, mocniej lobbować za swoimi interesami. Niestety 2023 roku przyniósł więcej rozczarowań, ponieważ do gry intensywniej włączył się Berlin.

Jak robią to Niemcy?

W kwietniu 2023 roku w „DW” ukazał się artykuł pt. „Niemcy inwestują w Ukrainie mimo wojny. Mają wsparcie rządu”. Artykuł ten rzuca światło na to o czym piszę. Zacytujmy go: „Szczerze mówiąc, wcześniej byłem niechętny i twierdziłem, że teraz chodzi przede wszystkim o pomoc w nagłych wypadkach, a nie o inwestycje – mówi Michael Harms, dyrektor Komitetu Wschodniego Niemieckiej Gospodarki. Zmienił zdanie po dwóch dniach rozmów w Kijowie z przedstawicielami biznesu, władz i politykami. Michael Harms z sześcioma przedsiębiorcami i pełnomocnikiem banku rozwoju był w składzie delegacji, która wraz z ministrem gospodarki Robertem Habeckiem niespodziewanie przyjechała w poniedziałek (02.04.2023) do Ukrainy”. Zauważmy, że relacji niemiecko-ukraińskich nie popsuł nawet fakt opieszałości względem stawiania czterech fabryk koncernu Rheinmetall na Ukrainie (działa póki co jedna).  

W Republice Federalnej Niemiec jest obowiązek zrzeszania się firm w izbach handlowych (tzw. Izby Przemysłowo-Handlowe) a – mówiąc brutalnie – firmy są elementem funkcjonowania machiny państwa. Inwestycje niemieckich firm za granicą są często skutkiem chęci rządu do eksploracji innego rynku. Następnie stają się elementem strategii „soft power” Niemiec wobec innych państw, w tym wypadku Ukrainy. Berlin oferuje gwarancje inwestycyjne dla firm wchodzących na Ukrainę (udzielono ponad 46 gwarancji na kwotę ponad 340 mln euro) i zabezpiecza finansowo eksport z Niemiec do Ukrainy (na 170 mln euro). Ponadto są oferty stymulujących kredytów dla firm (do 5 mln euro) na odbudowę Ukrainy, oraz dopłaty do odsetek kredytów wziętych w ukraińskich bankach. Dynamika lat 2023-2025 niestety wskazywała na coraz większą dominację relacji ukraińsko-niemieckich nad polsko-ukraińskimi.

WIDEO: Defence24 Days 2024 - Podsumowanie największego forum o bezpieczeństwie
Reklama

Komentarze (7)

  1. Eee tam

    Konie kują a żaba łapę podstawia jaka znowu polska odbudowa Ukrainy? Kto ? Co? Za co? Tam będzie USA i Zachód Europy a my zarobimy jako podwykonawcy

    1. Starszy Nadszyszkownik Sztabowy

      Nie no chodzi o to, żeby pieniądze wyłożyli podwykonawcy, którym się nie zapłaci i splajtują, upadną. A inwestor zgarnie zapłatę wyłącznie dla siebie. Już to przerabialiśmy przy autostradach i innych robotach. Przyjmowanie podwykonastwa przez polskie firmy powinno być możliwe wyłącznie pod warunkiem zapłaty z góry. Stawiam na chińskie firmy jako podwykonawców - będzie ciekawie obserwować kto, kogo przechytrzy.

  2. Marsjan5

    A kto będzie płacił za tą odbudowę? Pewnie my.

    1. Boczek

      Marsjan5, 11 lipiec (21:55) ### Idziesz na Ukrainę; otwierasz firmę produkującą okna, ludzie budują domy i mieszkania gdzie instalują Twoje okna. Kto ci płaci za okna?

  3. Jan z Krakowa

    Zgadzam się z stwierdzeniami zawartymi w artykule, oprócz dwóch: nie widzę żadnej korzyści w odbudowie Ukrainy przez Polskę, sxoro brakuje srodków na reindustrializację Polski (nawet na wykup Huty Częstochowa i upadek z podobnego powodu RafaKo, el. atomowej, dojdzie odbudowa i budowa niejednej elektrowni na węgiel). Po drugie z jakiej racji mamy wzmacniać konkurenta w produkcji rolniczej i przemysłowej. A także, jak widać , sojusznika Niemiec a nie Polski. Ale to nie koniec, trudno uwierzyć, że Zachód będzie odbudowywał Ukrainę. Ja podejrzewam, że na takiej odbudowie Ukrainy zarobi parę osób na Ukrainie i w Polsce, oraz pracownicy niektórych firm, a zapłaci budżet PRl. Czyli nastąpi przepływ kapitału z A do B.

  4. Pegaz

    Nie dzielcie skóry na niedźwiedziu, żeby nie Rosja i Chiny.

  5. ark

    Odpowiem i to bez czytania tego artykułu - na pewno nie Polska. Powód: brak pieniędzy, siła i środków. Reszta to fantasmagorie, a wiara to, że akurat pieniądze złożone gdzieś w Belgii będą finansowały nie Belgijskie, Francuskie i Niemiecki firmy jest naiwna.

    1. DanielZakupowy

      To ja ci powiem, że my będziemy podwykonawcą bo to wynika z wielkości kapitału, siły roboczej i położenie geograficznego. Budować będzie strabag, port, astaldi i my jako ich podwykonawcy :) Do tego na grubo wejdą Turcy ze swoim gulermarkiem i pewnie Chińczycy.

  6. Igor Aretano

    А со, czy wojna na Ukrainie już się skończyła?

  7. user_1074157

    Chyba w grze komputerowej, zachód nie będzie miał nic do gadania na terenie dawnej ukrainy :-)

Reklama