Reklama

Wojna na Ukrainie

Płonie rosyjskie centrum kosmiczne na Krymie. ATACMS znowu górą [KOMENTARZ]

Siedemdziesięciometrowa antena radioteleskopu RT-70 koło Jewpatorii na Krymie
Siedemdziesięciometrowa antena radioteleskopu RT-70 koło Jewpatorii na Krymie
Autor. S.Korotkij/Wikipedia

Skuteczny atak na centrum łączności i obserwacji kosmicznej NIP-16 na Krymie potwierdził, że żaden ważny, rosyjski obiekt w zasięgu ukraińskich rakiet ATACMS nie jest bezpieczny. W miarę dostarczania pocisków przez Amerykanów Rosjanie mogą więc stracić wszystko: co jest cenne militarnie i co znajduje się w odległość około 300 km od linii styku wojsk.

Wieczorem 23 czerwca 2024 roku Ukraińcy zaatakowali taktycznymi pociskami balistycznymi MGM-140 ATACMS centrum łączności i śledzenia obiektów kosmicznych koło miasta Jewpatoria na Krymie. Ilość pożarów, jakie były widoczne na publikowanych w sieci zdjęciach i filmach potwierdza, że wchodzące w skład tego centrum obiekty zostały trafione kilkoma pociskami pomimo silnej obrony przeciwlotniczej.

Jest więc bardzo prawdopodobne, że na długi czas centrum zostanie wyłączone, co jeszcze raz pokazuje, w jak beznadziejnej sytuacji znaleźli się Rosjanie w zasięgu ukraińskich rakiet wstrzeliwanych z wyrzutni HIMARS i MLRS. Obecnie żadnego z ich stałych centrów dowodzenia i łączności, magazynów amunicji i paliw, lotnisk i portów oraz punktów bazowania wojsk nie można obecnie uznać za bezpieczne.

Ilość systemów przeciwlotniczych, jakie trzeba by było rozwinąć dla zabezpieczenia tych wszystkich obiektów jest zbyt duża nawet jak na rosyjskie możliwości, tym bardziej że swoje potrzeb ma również front. Dodatkowo do zwalczania rakiet balistycznych można wykorzystywać jedynie najnowsze systemu obronne, a tych jak wiadomo Rosjanie nie mają zbyt wiele.

Czytaj też

Reklama

Co tak naprawdę zaatakowali Ukraińcy?

Zaatakowane przez Ukraińców centrum łączności i obserwacji kosmicznej NIP-16 nie jest obiektem nowym. Zostało ono zbudowane jeszcze w czasach Związku Radzieckiego, działając od listopada 1961 roku jako 8. Samodzielny Naukowy Punkt Pomiarowy Łączności Dalekiego Zasięgu z Pojazdami Kosmicznymi. W ramach sowieckiej sieci kontroli naziemnej, rozproszonej po całym ZSRR, krymska instalacja stała się jednak bardziej znana jako NIP-16.

To, co zbudowano na Krymie wyróżniało się jednak ze względu na niespotykane wcześniej możliwości. Przykładowo kompleks łączności kosmicznej Pluton pozwalał na utrzymywanie kontaktu ze statkami kosmicznymi (wysyłania poleceń, śledzenia trajektorii oraz odbierania i deszyfrowania danych telemetrycznych) na odległości nawet 300 milionów kilometrów (dając możliwość kierowania misjami na orbicie Marsa). System antenowy Plutona był dodatkowo o tyle interesujący, że jego mechanizm antenowy zbudowano z kadłubów okrętów podwodnych połączonych z elementami starego mostu i mechanizmem obrotowym z wieży armatniej pancernika „Sewastopol”(który był złomowany w latach 1956-1957).

Anteny kompleksu łączności kosmicznej Pluton w pobliżu Jewpatorii na Półwyspie Krymskim. Zdjęcie z przełomu lat osiemdziesiątych XX wieku
Anteny kompleksu łączności kosmicznej Pluton w pobliżu Jewpatorii na Półwyspie Krymskim. Zdjęcie z przełomu lat osiemdziesiątych XX wieku
Autor. RussianSpaceWeb.com

W skład centrum NIP-16 zbudowanego koło Jewpatorii (66 km na północ od Sewastopola) wchodzą dwa główne obiekty: stacja odbiorcza (tzw. Ośrodek nr 1) zlokalizowana w pobliżu wsi Witino i oddalona od niej o około 10 km - stacja nadawcza (Ośrodek nr 2) rozlokowana w pobliżu wsi Ujutnoje. W Ośrodku nr 1 początkowo znajdowały się dwie anteny odbiorcze ADU-1000 (pracujące na falach od długości 32 cm), centrum łączności, zakłady techniczne i elektrownia. W Ośrodku nr 2 ustawiona była jedna antena ADU-1000 systemu Pluton (składająca się ośmiu czasz antenowych o średnicy 16 m każda) oraz nadajnik o mocy 120 kW pracujący na fali o długości 39 cm. Wszystkie te obiekty były obsługiwane przez oficerów Armii Radzieckiej.

Ośrodek NIP-16 był później modernizowany i uzupełniany w pierwszej kolejności przez system łączności Saturn-MS, tworzony specjalnie na potrzeby radzieckich planów załogowego lądowania na Księżycu (w skład którego weszły: anteny odbiorcze KTNA-200 i anteny nadawcze AP-400). Pomimo zarzucenia programu księżycowego kompleks ten był wykorzystywany do wspierania bezzałogowych lotów na Księżyc, misji statków kosmicznych Sojuz i Progress i stacji kosmicznych Salut i Mir, jak również do wspierania działania satelitów Mołnia.

W 1973 roku na terenie ośrodka NIP-16 zaczęła się budowa radioteleskopu P-2500/RT-70 (ważącego 4500 ton) dla nowego kompleksu Kwant-S. Ukończony w 1978 roku obiekt służył później m.in. do łączności ze statkami kosmicznymi Wenera-10 i Wenera-11, do wsparcia misji Vega na Wenus i obserwacji komety Halleya, ostatecznie przejmując zadania wycofanego w międzyczasie kompleksu Pluton. Szacuje się, że Kwant-S zwiększył możliwości centrum NIP-16 w zakresie czułości i przepustowości aż 10-35 razy.

Czytaj też

W październiku 1967 r. na Krymie koło Jewpatorii utworzono także specjalny ośrodek kontroli misji dla załogowego programu księżycowego (funkcjonujący do 1980 roku) oraz Zapasowy Punkt Dowodzenia rosyjskiego Ministerstwa Obrony do łączności z sowieckimi satelitami wojskowymi.

Część obiektów kompleksu NIP-16 została ostatecznie opuszczona i niszczała jeszcze przed upadkiem ZSRR. Jednak władze ukraińskie zabiegały po 1991 roku o zachowanie ośrodka NIP-16 tworząc w nim Ukraińskie Narodowe Centrum Środków Kosmicznych. I wcale nie był to tylko ośrodek naukowy. Radioteleskop RT- 70 w latach 2007-2008 kontrolował np. wyprodukowanego na Ukrainie egipskiego satelitę EgiptSat-1. Ośrodek wspierał także rosyjskie działania kosmiczne, jednak sami Rosjanie w 2012 roku podjęli decyzję o budowie na południu Rosji nowego centrum kontroli w przestrzeni kosmicznej.

Reklama

Sytuację zmieniła aneksja Krymu i obiekt NIP-16 został przekształcony w kompleks dowodzenia i pomiarów rosyjskich sił powietrzno-kosmicznych. Było to o tyle łatwe, że ponad 200 ukraińskich pracowników ośrodka zgodziło się w nim pracować dla władz rosyjskich. Radioteleskop RT-70 zaczął być np. wykorzystywany do sterowania elementami rosyjskiego systemu nawigacji satelitarnej GLONASS i do odbioru informacji naukowych z obserwatorium orbitalnego Spiektr-RG (Rentgen-Gamma) wyniesionego na orbitę w 2019 roku.

Rosjanie, reaktywując ośrodek NIK-16 chcieli dodatkowo pokazać, że Półwysep Krymski jest już na stałe włączony do Rosji. Dlatego nad centrum koło Jewpatorii podniesiono m.in. flagę rosyjskich sił powietrzno-kosmicznych. Rosjanie zaczęli także modernizację całego obiektu, przystosowując go nie tylko do wspierania misji kosmicznych, ale również do utrzymywania łącznością z rosyjskimi satelitami wojskowymi i cywilnymi.

Nieprawdziwa jest więc informacja przekazana przez Minoboronę, że 23 czerwca 2024 roku nastąpił „terrorystyczny atak na cywilną infrastrukturę w Sewastopolu przekazanymi przez Amerykanów taktycznymi rakietami balistycznymi ATACMS”. Ukraińcy zaatakowali bowiem bardzo ważny obiekt militarny. Przypuszcza się m.in., że zniszczenie centrum NIP-16 (lub jego uszkodzenie) może poważnie utrudnić rosyjskim siłom powietrzno-kosmicznym namierzanie ukraińskich rakiet. A to z kolei ułatwi kolejne ataki pociskom wystrzeliwanym z systemów HIMARS i MLRS. I tak koło się zamyka.

Czytaj też

Trzeba przy tym dodatkowo pamiętać, że same straty w infrastrukturze są bardzo dotkliwe dla Rosjan, ale nie najważniejsze. O wiele większy efekt takie uderzenia wywołują w samej psychice rosyjskich obywateli, którzy osiedlili się na terenach ukraińskich zajętych po 2024 roku, albo którzy korzystają z tych terenów w czasie wakacji (głównie na Krymie). Oczywiście ukraińskie pociski są precyzyjne i nakierowane na obiekty wojskowe na pewno by im nie wyrządziły szkody, ale jest jeszcze rosyjska obrona przeciwlotnicza.

O tym, jak może być ona niebezpieczna, świadczą 4 ostatnie ofiary śmiertelne oraz 151 osób rannych na jednej z plaż krymskich, co były wynikiem upadku szczątków rosyjskich rakiet przeciwlotniczych, jakie wystrzelono w kierunku ukraińskich pocisków. Efekt jest tego taki, że nawet jeżeli ktoś się zdecyduje na wyjazd wakacyjny na Krym, to nie będzie patrzył na piękne widoki, ale głównie będzie spoglądał na niebo w poszukiwaniu nadlatującego zagrożenia. Co zresztą i tak w jego sytuacji nic nie zmieni.

Reklama
Reklama

"Będzie walka, będą ranni" wymagające ćwiczenia w warszawskiej brygadzie

Komentarze (9)

  1. Extern.

    Zapewne chodziło o wyłączenie wysyłania korekt orbitalnych do satelitów systemu GLONASS. Dzięki czemu satelitom zaczną się rozjeżdżać almanachy ich pozycji orbitalnych. Skutkiem będzie spadek precyzji wyliczania pozycji przez odbiorniki GLONASSa a więc i spadek precyzji bombardowań tą nową cudowną Rosyjską bronią, czyli bombami skrzydlatymi. Choć w sumie to zdziwił bym się gdyby Rosjanie nie mieli centrum zapasowego. System GPS ma ich wiele i to rozsianych po całym globie.

  2. MC775

    Jedni podają, że trafili centrum dowodzenia i wrzucają 4-sekundowy filmik na którym widać jakiś rozmazany pożar w bliżej niezidentyfikowanym miejscu, drudzy twierdzą, że ich OPL zestrzeliła 5/6 rakiet a ta niezestrzelona wpadła do morza. Jak na razie z obiektywnych informacji wynika, że Ukraińcy trafili czymś w Krymską plażę publiczną i zabili kilku cywilów, prawdopodobnie swoich rodaków.

    1. Karakan

      Już się pojawiły informacje w ruskim Internecie wstępnie potwierdzające, że to fragmenty s-300/s-400 spadły na plażę.

    2. Chris

      Dokładnie. Ruskie znowu opowiadają bajki. Gdyby ruska OPL strąciła atacmy nie wzywano by amerykańskiego ambasadora. Zniszczenia muszą być poważne.

    3. mick8791

      @MC775 tiaaa chłopcze, a te pożary wywołały dzieci bawiące się zapałkami... Zapominasz o tym, że Ukrainy dysponują na Krymie dobrze zorganizowanym ruchem oporu, który namierza i podaje koordynaty celów do zniszczenia, a także weryfikuje i raportuje efekty tych uderzeń! A co do plaży - jakby tam spadł ATCMS byłoby to związane z eksplozją, a tu wyraźnie jest mowa o szczątkach rakiet więc to były OPL, po autodestrukcji. Zresztą po szczątkach można bez problemu określić co spadło na ziemię i jakoś ruscy nie zaprzeczają temu, że to była ich OPL. Zresztą nie pierwszy raz już zorganizowali taki zrzut swoim cywilom.

  3. Prezes Polski

    Jeśli chodzi o wspomnianą rzekomo nie za wielką ilość nowoczesnych systemów opl, nadmieniam, że wg szacunków przed wojna ruscy mieli ok 800 wyrzutni s300/400. USA mają raptem połowę tego (patriot oczywiście). Nie licząc systemów tor i buk. Do tej pory stracili ok 200 wyrzutni, zostało 600. Tak więc nie cieszyłbym się przed czasem. Oni słyną z niskiej efektywności wykorzystania broni, chociaż sama broń jest całkiem dobra.

    1. Kumbot

      tak na terenie całej pederastii rosyjskiej mieli 800 z czego sparawnych około 680. Przeciez nie przewioza wszystkiego na Krym pod Kursk i Rostów. musi coś zostać na dalekim wschodzie, w Karelii i pod Moskwa. muszą bronić zapór i elektrowni oraz lotniski i fabryk! Każda strata S 300/400 i BUK to dla nich duży cios. Do tego NIP 16 kierował GLONAS! a bez Glonas ich Su i Mig z FAB sa jak młot w rękach ślepca.

    2. mick8791

      @Prezes Polski założenie, że każdy system S300 jest nowoczesny obnaża Twój brak wiedzy! S300 to tylko hasło, w którym zawierają się systemy wprowadzane w różnym okresie i projektowane przez RÓŻNE biura konstrukcyjne i tylko kilka podtypów tego systemu jest w stanie zwalczać rakiety balistyczne. Więc proszę Cię nie pisz głupot zaliczając wszystkie S300 do sprzętów nowoczesnych. Co więcej ilość wyrzutni jest ważna ale nie najważniejsza! Istotna jest ilość radarów, gdzie każdy radar obsługuje kilka wyrzutni. A zniszczenie radaru powoduje, że te wyrzut IE stają się bezużyteczne!

  4. Był czas_3 dekady

    Wniosek z tego taki, że pocisków o zasięgu co najmniej 300 km potrzebujemy nie mniej niż tych o zasięgu 80km.

    1. Wuc Naczelny

      Głupi wniosek, bo nikt nie kupi pocisków za 40 razy tyle boś se taki wniosek wyciągnął.

    2. DanielZakupowy

      A dlaczego nie 500 i 1000 km? Wniosek z tego, że najwięcej potrzebujemy pocisków o zasięgu 1000-2000 km :)

    3. Paweł P.

      JASSMY-ER mają taki zasięg. Dolecą i trafią, raczej niezauważone, jak by to dobrze zrobić.

  5. Paweł P.

    Takie rakiety to w każdym sklepie.

  6. Ależ

    Ruscy zakłócają GPS to trzeba im zakłócić GLONASSa , coś za coś jak zwykle

    1. Davien3

      Ruscy zakłócają cywilny GPS i do tego szerokopasmowo więc tak samo sobie zakłócają i GPS i GLONASS

    2. Orangutan

      Dokładnie tędy biegnie ta droga ;)

  7. Ależ

    Wczasowicze z Rosji właściwej obsiedli teraz Bułgarię jak chmara much odkąd ich Turcy wyrzucili trochę jeszcze je byle co w Egipcie bo ich tam zaczęli karmić Arabowie odpadkami odkąd skumali że tamci nie mają i tak opcji pojechać gdzie indziej więc raczej na Krym na plażę poszli lokalsi bo chyba ci z prawdziwej Rosji nie byli aż takimi szaleńcami

    1. Wania

      Za chwilę skończy się ten kierunek. Podczas ostatniej podróży Putin podpisał bardzo ważną umowę. W tym roku na obóz do Korei północnej wyjedzie pierwsza grupa dzieci. Pierwsza informacja głosiła, że w nagrodę, druga, że jednak za najgorsze wyniki w nauce... Planowane są również obozy dla dorosłych - nie idziesz na front - jedziesz na wczasy do obozu. Nowa rosyjska rzeczywistość.

  8. radziomb

    Czekamy zatem do lata/ jesieni na kolejna ukraińską ofensywę, Dostali teraz 1400 wozów opancerzonych i bojowych + będą wreszcie F16 i Gripeny

    1. Zygazyg

      Gripenów raczej nie będzie.

  9. radziomb

    Ukraińcy w wołczańsku mają juz nowa taktykę: jak rosjanie idą to ich nie atakują od razu tylko obserwuja gdzie idą.. Po czym niszczą te domy, te piwnice gdzie się rosjanie się schowają. W ten sposób nie ma ryzyka że im połowe kompanii rozbiegnie czy ucieknie. Ja czekam na szczyt Nato w lipcu aż posypia się nowe "pakiety obronne".

Reklama