- Ważne
- Wiadomości
Ostatnie tygodnie ofensywy? Okno pogodowe kluczowe w operacji
Ukraińcy odnotowali taktyczne sukcesy pod Kliszczijiwką w kierunku Bachmutu i wyzwolili Staromajorske na kierunku południowym. Choć postępy ofensywnej operacji Sił Zbrojnych Ukrainy nie są spektakularne to wyzwalane są kolejne terytoria, a Rosjanie spychani. Ile Ukraina ma jeszcze czasu na ofensywę?

Od setek lat przebieg wojen we wschodniej Europie definiuje pogoda. „Na razie deszcz utrudnia wszędzie użycie ciężkiej broni. Możemy korzystać tylko z utwardzonych dróg" – mówił w połowie września 2022 r. w wywiadzie dla AFP jeden z ukraińskich podoficerów uczestniczący w zeszłorocznej charkowsko-izjumskiej ofensywie. Stwierdził wówczas, że z powodu pogody jego żołnierzom trudno się poruszać. Spektakularna ofensywa Ukraińców, która trwała od 6 września do 2 października 2022 r. pozwoliła wyzwolić Izjum, Bałakliję oraz Kupiańsk, a także odepchnąć zdezorganizowane wojska Rosjan i odmienić sytuację operacyjną na północno-wschodniej Ukrainie. Wszelako po dwóch tygodniach ofensywy zaczął padać deszcz. Ostatecznie ostrze natarcia wyhamowało na początku października i Ukraińcom zabrakło czasu, by zamknąć Rosjan w okrążeniu pod Kreminną.
Zobacz też
Obecnie trwająca ofensywa rozpoczęła się w czerwcu, więc operacja trwa prawie dwa miesiące. Lato, zwłaszcza na południu Ukrainy, jest ostre i ciepłe. Oczywiście, nie można wykluczać anomalii pogodowych, aczkolwiek nawet letni deszcz nie jest w stanie powstrzymać pancernych i zmechanizowanych jednostek Ukraińców. Najbliższe tygodnie przedstawiają się, więc pomyślnie dla planów Kijowa i siły zaangażowane w ofensywę mają tzw. okno pogodowe. Problem w tym, iż ten stan nie będzie trwał wiecznie, a załamanie pogody może nastąpić już we wrześniu. Co prawda, pogoda jak dotąd działała głównie na niekorzyść Rosjan. Wspomniana przeze mnie ofensywa charkowsko-izjumska zakończyła się na początku października, Chersoń udało się wyzwolić 11 listopada 2022 r. Tylko z tych działań widać, że ukraiński żołnierz jest w stanie przeć naprzód nawet przez nasączony deszczem grunt i jest wytrzymały na spadki temperatur. Moskwa opóźniła frontalną inwazję właśnie z uwagi na pogodę, czekając aż grunt będzie skuty przez lutowy mróz, a nie rozpoczną się jeszcze roztopy zamieniające połacie Ukrainy w niedostępne błota nazywane tzw. rasputicą. Rosjanie finalnie trafili na pogodę, która umożliwiała im tylko poruszanie się utwardzonymi drogami, gdzie czekały na nich ukraińskie zasadzki. „Generał Błoto" i „Generał Zima" pomagał do tej pory Ukraińcom osiągać strategiczne i taktyczne sukcesy. Problem w tym, iż Siły Zbrojne Ukrainy są w natarciu, uderzając na ufortyfikowanego okopanego przeciwnika. Rosyjski okupant będzie chciał przeciągnąć działania do dosłownego „zamrożenia" wojny, gdzie na wojennych zimowych „leżach" przeczeka działania Ukraińców. Choć w upalny lipcowy dzień tego nie widać to dla Kijowa trwa walka z czasem.
Zobacz też
„New York Times" zakomunikował w środku tygodnia, iż dopiero teraz Kijów rozpoczyna pełno-skalową operację ofensywną. Jeżeli faktycznie Kijów zdecydował się zaangażować główne siły i odwody do przełamania frontu, to jest na to przysłowiowy „ostatni dzwonek". Najbliższe sierpniowe tygodnie i początek września to jedyna meteorologiczna gwarancja jaką posiadają ukraińskie siły. Zwłaszcza jeżeli ostatecznym celem – a tego nie możemy wykluczać – jest użycie „pancernej pięści", ciężkich jednostek, które w powstałym przez rosyjski front wyłomie uderzeniem oskrzydlającym mają wyjść na tyły przeciwnika. Jako reporter na własne oczy obserwowałem załamanie się pogody na wschodniej Ukrainie na przełomie września i października. Pierwsza refleksja jaka się nasuwa, to ogromny respekt dla żołnierzy, którzy służą w tak ostrych warunkach atmosferycznych. Służba w obecnych skwarze jest trudna dla żołnierzy – o wiele trudniejsza niż nam się wydaje - ale nie tak jak rasputica, która w błotnistej mazi blokuje nie tylko ludzi, ale przede wszystkim pojazdy. Ukraińscy żołnierze pod względem indywidualnego wyposażenia nie odbiegają już od standardów zachodnich, więc prawdopodobnie średnia waga wyposażenia oscyluje między 50 a 60 kg. Żołnierz nie rzadko z takim obciążeniem musi służyć w skrajnym upale (jak obecnie), w potokach błota i deszczu (rasputica) oraz w morderczym chłodzie wschodnioeuropejskiej zimy.
WIDEO: Zmierzch ery czołgów? Czy zastąpią je drony? [Debata Defence24]