Wojna na Ukrainie
Iskander 1000 – propagandowa odpowiedź Kremla na ukraińskie F-16 [KOMENTARZ]
Pojawiające się „nagle” informacje o pociskach Iskander o zasięgu 1000 km są propagandową próbą zakrycia problemów, jakimi dla rosyjskich sił zbrojnych niewątpliwie staną się samoloty F-16 działające na Ukrainie.
Teraz coś, o czym wszyscy wiedzieli, ma stanowić rekompensatę dla szarego Rosjanina za coś, czego w Rosji jeszcze rok temu nikt się nie spodziewał. Już od dawna było wiadomo, że zasięg 400-500 km, jaki deklarowali Rosjanie w odniesieniu do rakiet balistycznych typu 9M720 systemu Iskander, to, mówiąc kolokwialnie, „ściema”. Bardzo trudne jest opracowanie pocisku rakietowego, który dokładnie mieściłby się w ograniczeniach traktatu INF (ang. Treaty on Intermediate-range Nuclear Forces), czyli układu zawartego w 1987 roku pomiędzy Stanami Zjednoczonymi i Związkiem Radzieckim o całkowitej likwidacji odpalanych z lądu pocisków rakietowych pośredniego zasięgu (o zasięgu od 500 do 5500 km).
To właśnie dlatego Amerykanie wprowadzając pociski ATACMS do systemów M270 MLRS i M142 HIMARS ustawili sobie granicę 300 km, wiedząc, że może to być „trochę więcej lub trochę mniej”. Rosjanie z Iskanderami nie mieli już żadnych skrupułów i zasięg swoich rakiet określili jako 500 km. Amerykanie prawdopodobnie musieli to tolerować, wiedząc, że do tej deklarowanej granicy trzeba jeszcze dołożyć co najmniej 200 km. Zdawali sobie również sprawę, że z technicznego punktu widzenia nie ma żadnego problemu, by jeszcze wydłużyć zasięg Iskanderów, tym bardziej, że Rosjanie rzeczywiście potrafią to robić. Jak by nie było, wciąż należą do czołówki konstruktorów i producentów silników rakietowych.
Amerykanie mieli rację. Teraz okazało się, że Rosjanie już od dawna pracują nad nową wersją Iskandera, roboczo oznaczoną jako „1000”. Ów wariant ma mieć dwukrotnie większy zasięg od swojego starszego odpowiednika. Zresztą proces ten rozpoczął się na długo przed oficjalnym zawieszeniem traktatu INF. Potwierdził to nawet Władimir Putin który podczas obchodów kolejnej rocznicy powstania rosyjskiej marynarki wojennej w Sankt Petersburgu 28 lipca 2024 r. Poinformował, że realizowany jest ostatni etap prac nad narodowymi systemami uderzeniowymi w odpowiedzi na rozmieszczenie amerykańskich rakiet w Niemczech.
Tymczasem informacja Amerykanów o planach rozmieszenia od 2026 r. na terytorium RFN rakiet hipersonicznych LRHW (Long Range Hypersonic Weapon), SM-6 i Tomahawk została przekazana na początku lipca 2024 r. Zresztą już 11 lipca 2024 r. ukazała się odpowiedź rosyjskiego wiceministra spraw zagranicznych Siergieja Riabkowa, który zakończył sprawę, stwierdzając, że „przywódcy Rosji przewidzieli to i są przygotowani”. Ponadto, rakieta Iskander 1000 została już wcześniej zaprezentowana w maju 2024 r. w filmie upamiętniającym 78. rocznicę powstania poligonu rakietowego Kapustin Jar.
Dlaczego więc propagandowa reakcja Kremla nastąpiła ponownie, i to kilka tygodni później? Odpowiedź jest bardzo prosta – ponieważ rakiety na terenie Niemiec nie stanowią żadnego nowego problemu dla Rosji. Natomiast samoloty F-16 na Ukrainie już tak, więc w jakiś sposób trzeba było temu zaradzić. Sięgnięto więc po rakiety Iskander 1000, pomimo że z wojskowego i politycznego punktu widzenia ujawnienie ich powstawania było niewątpliwym błędem. O wiele większy efekt wojskowy byłby bowiem wtedy, gdyby Ukraińcy dowiedzieli się o nowych pociskach już po ich pierwszym wykorzystaniu w boju. A teraz nie będą nimi zaskoczeni.
Z punktu wodzenia politycznego rewelacje o Iskanderach 1000 również są błędem, ponieważ Kreml w ten sposób przyznał się do wcześniejszego łamania traktatu INF. Putin potwierdził bowiem, że rozwój nowych systemów uderzeniowymi „jest u nas w końcowej fazie”. Jest więc bardzo prawdopodobne, że wydłużanie zasięgu Iskanderów trwa już od kilkunastu lat (a więc od czasu przed 2 sierpnia 2019 r., gdy wygasł traktat INF). Potwierdziło to zresztą kazachskie ministerstwo obrony, które 9 stycznia 2020 r. poinformowało o znalezieniu rakiety systemu Iskander-M, która przeleciała z Rosji ponad 800 km.
Zyski propagandowe mają w pełni zrekompensować „szkody” wojskowe i polityczne, które Rosja poniosła po ujawnieniu prac nad nowym pociskiem. Trzeba było czymś zakryć informację o pojawieniu się na Ukrainie F-16, które miały przylecieć (i przyleciały) w ostatnich dniach lipca 2024 r. O wiele większy wydźwięk medialny ma teraz dla Kremla odgrażanie się, że każdy F-16 zostanie zniszczony już na ukraińskich lotniskach przez nowe rosyjskie superrakiety, „które nie mają odpowiedników na świecie”. Po przeciekach w rosyjskich mediach społecznościowych oraz wypowiedziach Putina zwykły Rosjanin może sobie wytłumaczyć, że „Ukraińcy owszem, mają F-16, ale my mamy Iskandery 1000”. Lecz żaden z nich nie zada sobie prostego pytania: „no i co z tego?”.
Niestety już teraz niektóre zachodnie media zaczynają za Rosjanami straszyć, że „potencjalne rozmieszczenie rakiet Iskander 1000 w regionach takich jak Smoleńsk może stanowić poważne zagrożenie dla nowo przybyłych ukraińskich myśliwców F-16”. Tymczasem jest to nieprawda. To zagrożenie istniało już wcześniej, a z punktu widzenia Ukrainy tak naprawdę nic się nie zmieniło. Ukraińcy cały czas muszą zakładać, że ich lotniska mogą zostać zaatakowane „zwykłymi” Iskanderami, wystrzelonymi choćby z Białorusi. Problem Rosjan polega na tym, że trzeba te pociski najpierw mieć – i to w odpowiedniej liczbie.
Jak na razie wiadomo jedynie, że powstanie po prostu zmodernizowana wersja rakiety systemu Iskander, o powiększonym kadłubie i odpowiednio zmienionych systemach kierowania oraz naprowadzania (chociaż te elementy zapewne najmniej ruszano). Natomiast w Rosji nikogo nie obchodzi, że nowe pociski będą musiały być większe, a więc będą kosztowały więcej, będą potrzebowały dostosowanych pojazdów, a czas produkcji wydłuży się. Wpłynie to więc na szybkość dostaw, a tym samym zmniejszy się liczba rakiet, którymi będzie można zaatakować Ukrainę. Tymczasem rosyjskim wojskowym bardziej zależy właśnie na ilości amunicji niż zasięgu, ponieważ nawet obecnie wykorzystywane pociski Iskander-M mogły razić cele na większości ukraińskiego terytorium.
Z punktu widzenia krajów zachodnich nowe rosyjskie pociski tak naprawdę niczego nie zmienią. O oszukiwaniu w możliwościach systemu Iskander-M wszyscy wiedzieli, jak również o tym, że Rosjanie wciąż będą rozwijali to, co już udało im się wyprodukować. Oczywiście rakiety Iskander 1000 strzelane z Obwodu Królewieckiego obejmą swoim zasięgiem całe Niemcy, ale w międzyczasie będą musiały przelecieć nad Polską, a dopiero później nad niemiecką przestrzenią powietrzną. W obu przypadkach, przy obecnych inwestycjach w NATO w obronę przeciwrakietową, będzie to o wiele trudniejsze niż obecnie. I nie zmieni tego cyfra „1000”, czy nawet „2000” przy nazwie „Iskander”.
pawelv
Znając życie to czekamy teraz na ruski filmik gdzie Iskander uderzy w ukraińskie lotnisko ( a jakże.... z typowymi pasami startowymi , z hangarami z pełną infrastrukturą i bez obrony antyrakietowej i antydronowej ) , gdzie -znając życie - Ukraińcy zgromadzili ,,na kopie " z 8 samolotów F-16 podczas tankowania i większość zostanie zniszczonych za jednym zamachem zanim wejdą do walki . Do tego jeszcze całe uzbrojenie do nich ( bomby , rakiety i części serwisowe ) zgromadzone w jednym magazynie - bo tak łatwiej logistycznie - zniszczone jedną rakietą.. No cóż... Zachód daje to trzeba to gdzieś składować....
Rusmongol
Tak jak możemy jeszcze zobaczyć filmik jak Moskwa dopływa do portu.
TakToWidzę
Rusmongol jak pamiętam że wg ruskiego miru leciutko dostała i by dopłynęła ... gdyby ta góra lodowa tak znienacka nie wyskoczyła
Wuc Naczelny
Ale o co chodzi? od początku było wiadomo, że traktat INF by dlatego , że takie tanie niestrategiczne pociski balistyczne leciały zbyt krótko by pozwolić na podjęcie decyzji o odwecie nuklearnym i dlatego destabilizowały sytuację. Nie dlatego że trudno było je skonstruować na bazie tego co mieli sowieci w 1960, tylko właśnie że dlatego że łatwo jest je skosntruować, lecą niedaleko i zostawiają mało czasu na reakcję. 1000km iskander to po prostu koneic dobrej woli Rosjan, a nie jakaś ściema. Na 100% taka proń powstała, łatwo, bez wysiłku, może nawet na bazie komponentów z Chin i wietnamu z lat 1970-80.. I teraz se możecie robić embargo. Zaś odpowiedzią są na niemieckie plany tomahawków TLAM-N na ich terenie.
Davien3
Wuc nie ma juz żadnych TLAM-N więc nie kłąm bezczelnie. A akurat iskander nie jest prostym pociskiem balistycznym ale dość zaawansowanym jak na rosyjskie mozliwosci. Więc jak nie masz pojecia o temacie.......
Davien3
@Wuc jeszcze o INF: Ma jego podpisanie błagali Rosjanie przerazeni pociskami Pershing II i Gryphon mimo ze mieli swoje analogi jak Pionier czy RK-55 Granat Więc znowu zwyczajnie zmyślasz
Davien3
No i kolejna rosyjska wunderwaffe o podobnej skuteczności co Kinzał czyli zerowej. jak pokazała Ukraina strącając te pociski w ilosciach hurtowych
Komandos PCK Shev Valdore
Davienku, poczytaj sobie artykuł "Czwartkowy przegląd mediów: Nowe operacje na granicy; NATO nie wierzy w zwycięstwo Kijowa?", a potem opowiadaj bajki...
Rusmongol
@k9mandosik. Co ma jakiś artykuł do faktu że moskiewska technika jest niszczona tysiącami a kacapy mające się za 2 armi świata męczą się dwa lata z kilka razy słabsza Ukraina. Prawdy nie zmieniasz.
Davien3
Komandos a co ma wspólnego artykuł z tym że Ukraina strąca rosyjskie wunderwaffe w ilościach hurtowych??
Gregorius
Pewnie tak, ale na jedną taką rakietę trzeba kilka rakiet przechwytujących nie mówiąc o radarach, kogo na to będzie stać? Niestety zachód nie tworzy możliwości ofensywnych tak aby ruscy też byli zmuszeni do obrony.
Rusmongol
Oczywiście że nie. Choćby jassm er w liczbie prawie tysiąca w Polsce prawie potwierdza twoje słowa. 😉. Dodatkowo wydłużenie zasięgu mlrs do prawie tysiąca km przez prsm i obecność tych rakiet w Finlandii w Polsce u Bałtów prawie też je potwierdza.
Vixa
@mongol, jaki 1000 jassmów? Skąd ty bierzesz takie bajki. Dopiero zamówiliśmy 300 sztuk, jak przyjdą to mów, że mamy. PRSM to będzie miał 500km, 1tys to będzie miał albo i nie, w dalekiej przyszłości. Jeżeli chodzi o obronę przeciwrakietową, to ruscy mają w kuń takich systemów, i jedyne co daje nam przewagę, na razie, to technologia. Tyle, że ta nie zawsze jest gwarantem sukcesu.
Davien3
Vixa 500 km to miały prototypy PrSM wersje produkcyjne będą miału 700+ A co do rosyjskiej OPL to ładnie się skompromitowała w Syrii czy w Ukrainie będąc całkowicie bezsilna przeciwko nawet zwykłym manewrującym wiedząc do tego kiedy i skąd nadlecą. Bo nowszych pocisków jak JASSM nie są nawet w stanie wykryć. a systemy antyrakietowe maja całe dwa czyli S-300V/VM i S-500 używające tych samych pocisków antybalistycznych i radarów do ich wykrywania.
Starszy Nadszyszkownik Sztabowy
Oni 23 lipca 2024 roku Rosjanie zaczęli rozumieć, że przegrali ten wyścig, co najmniej propagandowo, bo już mają rozmieszczone rakiety i ładunki na Białorusi, więc brakuje im miejsc na eskalacje ( może baza w Tobruku ?). Doszli do wniosku, że mogą zrobić krzywdę Europie i z Europą wyniszczyć się wzajemnie, ale USA zostaną. Zaczyna do nich docierać, że grozi im również przegrana także w wypadku rozpoczęcia pełnoskalowej wojny jądrowej. Na ruskich forach już liczą ilośći ich OP, czarne skrzynki i system Perymetr.
user_1053912
Trzeba się nauczyć z tym żyć, mają od 2000 roku rakiety o zasięgu 5000km przetestowane igotowe do produkcji. To i zrobią Iskandera 1000. Przecież my robimy czyli zachód. U nas ma w oznaczeniu ER. W sumie zwiększenie zasięgu rakiecie to najmniejszy problem.
Davien3
user nie dość ze te 5800km dla RS-26 to bez żadnego ładunku, to z głowicą te małpie wersje Topola maja zaledwie 2200km A tak są gotowe do produkcji że Rosja po tych testach zawiesiła program na czas nieokreślony i do tej pory nic z tym nie zrobili.
Wania
USA rozmieści za ponad rok w Niemczech Tomahawki o zasięgu 2,5 tys. km. Przy rozszerzeniu NATO o Polskę i dawny RWPG Rosja wynegocjowała brak rakiet taktycznych i takich w tych krajach, w Królewcu i na Białorusi. Odpowiedz sobie na pytanie, co Rosja wynegocjowała przy wejściu do NATO Szwecji i Finlandii? Odpowiedź brzmi nic. Więc w każdej chwili takie rakiety mogą być umieszczone w Finlandii, z której do Moskwy jest 800 km. Z Niemiec jest 1.500.
user_1053912
Davien już Ci pisałem. Pożyjemy zobaczymy. Ja bym Iskandera kupił gdyby był na sprzedaż.
hera
Najpierw trzeba te Iskandery w dowolnej wersji dostarczyć do Królewca. O ile teraz nie będzie problemu, o tyle w czasie W jakoś słabo to widzę... :)
Wuc Naczelny
W czasie W nie ma to znaczenia. W ze strony królewca potrwa 20-120 minut.
Chyżwar
Ja bym się zaczął martwić na serio dopiero wtedy, gdyby ruscy zaczęli wycofywać sprzęt z Królewca. Bo chyba nawet najgłupszy rusek powinien wiedzieć, że przypadku wojny to miejsce znajdzie się w "czarnej d...". Oni swego czasu przerabiali przecież Ewakuacja Tallinna i powinni pamiętać co się wtedy stało.
Ależ
Tymczasem Czeczenia znów ogłosiła niepodległość od Rosji bo Kadyrow powiedział że zabije każdego bez różnicy kto to będzie kto tylko powie jego córce aby zdjęła hidżab (takie prawo planuje Rosja a czeczeński deputowany w Dumie wprost ogłosił że czeczeński parlament " nie zatwierdzi" takiego prawa jeśli zostanie w Moskwie uchwalone. Czyli albo to już niepodległość Czeczenii albo po prostu parlament w Groźnym to Izba Wyższa wobec Dumy w Moskwie
sprawiedliwy
I to jest prawdziwa autonomia. Dotyczy jakucji buriajcji dagestanu itp. Własną konstytcja,rządzą miejscowi, własny parlament. Miejscowi obyczaje ( np szamanizm w jakucji islam w czeczenii) porównaj działanie usa - wybicie Indian do nogi. Inne światy.
sprawiedliwy
I to jest prawdziwa autonomia. Dotyczy jakucji buriajcji dagestanu itp. Własną konstytcja,rządzą miejscowi, własny parlament. Miejscowi obyczaje ( np szamanizm w jakucji islam w czeczenii) porównaj działanie usa - wybicie Indian do nogi. Inne światy.
Pegaz
Więc kadyrow zginie i tak to się skończy
Hmmm.
Pojawienie się nowych iskanderów wymusi na Zachodzie zwiększenie ilości systemów przeciwrakietowych, zapasów rakiet do tych systemów itd. Wyścig zbrojeń, jak za Zimnej Wojny.
Wania
Tamten wyścig doprowadził do upadku ZSRR. Zobaczymy do czego doprowadzi ten. Instalacja tych systemów w Królewcu spowoduje koncentrację broni wokół . Królewiec ze wszystkich stron jest otoczony krajami NATO i dzięki Putinowi morzem będącym obecnie wewnętrznym morzem NATO. Rosja tocząc wojnę z Ukrainą doprowadziła swoją gospodarkę na skraj upadku, a po wyjściu zbrojeń się wykończy. Rosja ma o około 200 mln niewolników mniej (RWPG). Tracąc 600 tys żołnierzy i angażując kolejne 1 mln żołnierzy w wojnę wielkimi krokami się wykańcza. Właśnie Putin ogłosił, że trzeba sprowadzić z zachodu specjalistów i technologie. Ale czas przejęcia niemieckich technologii i naukowców po II wojnie światowej jakby minął.
Rusmongol
Takiego nwo chciała mosskowia. Myśleli że zrobią co będą chcieć a inni będą im kiwać głowami. No cóż... Efekt tej ich wizji to wyścig zbrojeń. Podobne tego nikt nie wygra. Ale jeśli już ktoś wygra to nie Moskwa.
user_1059996
I dobrze. Jeżeli starsze generację sprzętu na wojnie dają radę, niech sobie zrobią na podrasowaniu starych technologii nawet 3000. To i tak taka sama rakieta. Nawet gorzej, bo będzie większa.
Specjalista Militarny
I nie zmieni tego cyfra „1000”[...] Liczba a nie cyfra..
Rusmongol
Rossijanie za2wze kłamią, oszukują i mataczą. Swego czasu jeszcze przed zawieszeniem inf, jedna z rakiet Iskander zerwała się z łańcucha i przestrzeliła poligon. Poleciała na ponad 800 km. To wszystko w temacie dobrych intencji, prawdomówności czy honoru u dziczy mosskiewskiej. Przykre że niektórzy tym humanoidom wierzą i za nimi obstają