Wojna na Ukrainie
1000 dni wojny. „Możemy spodziewać się rozejmu”
Donald Trump będzie naciskał na umowę między Ukrainą i Rosją. Możemy się spodziewać tymczasowego rozejmu, chociaż Ukraińcy będą chcieli gwarancji bezpieczeństwa ze strony USA – powiedział PAP dr Aderito Vicente, ekspert od polityki nuklearnej związany z brukselskim think tankiem Wilfried Martens Centre i Uniwersytetem Lusiada w Porto.
W rozmowie z PAP ekspert podkreślił, że jedną z obietnic wyborczych Donalda Trumpa było zakończenie wojny w Ukrainie, dlatego należy się spodziewać, że będzie on parł w kierunku rozejmu między Moskwą a Kijowem. „Mogłoby to być coś na kształt rozejmu w wojnie koreańskiej. Korea Południowa i Północna formalnie są wciąż w stanie wojny, bo nigdy nie zawarły porozumienia pokojowego, ale nie prowadzą działań wojennych. Między Ukrainą a Rosją może zostać zawarte podobne zawieszenie broni” – powiedział Vicente.
Jego zdaniem należy się spodziewać, że umowa nie będzie korzystna dla Ukrainy, która prawdopodobnie będzie musiała zgodzić się na oddanie oraz demilitaryzację części swojego terytorium. Dlatego też, według Vicente, Kijów powinien naciskać na to, żeby rozejm miał jedynie charakter tymczasowy i żeby stały za nim legalnie gwarancje bezpieczeństwa ze strony USA, które zobowiążą się do tego, że wkroczą, jeśli Rosja postanowi ponownie zaatakować Ukrainę.
Jak dodał, Ukraina obawia się – słusznie zresztą – że Rosja odbuduje swoje zdolności militarne i znowu ją zaatakuje. Dlatego nie ma nic dziwnego w tym, że Ukraina, która czuje się zdradzona po fiasku memorandum budapesztańskiego z 1994 r., kiedy za oddanie broni jądrowej USA, Rosja i Wielka Brytania zobowiązały się do respektowania suwerenności i integralności terytorialnej Ukrainy, chce dzisiaj gwarancji bezpieczeństwa.
Czytaj też
„Ukraina potrzebuje legalnie wiążących gwarancji bezpieczeństwa, dlatego też zależy jej na tym, żeby wstąpić do NATO. Ten scenariusz może być jednak trudny do spełnienia, bo Sojusz nie będzie chciał przyjąć państwa, którego część terytorium jest okupowana. Gwarancje takie jednak może zapewnić Waszyngton, dlatego Kijów będzie dążył do tego, żeby jak najwięcej terytorium kraju znalazło się pod ochroną USA” – wyjaśnił w rozmowie z PAP Vicente.
Ekspert dodał również, że niewykluczone jest też, iż Ukraina będzie próbowała dokonać wymiany np. okupywanego przez siebie rosyjskiego Kurska na część swoich zajętych przez Rosję terytoriów.
„Myślę, że dlatego właśnie Ukraińcy zdecydowali się zająć Kursk. Zwłaszcza że już wiedzieli, że w USA Biden odpadł z wyścigu o fotel prezydencki, więc chcieli mieć jakiś dodatkowy element nacisku na wypadek prezydentury Trumpa” – ocenił Vicente. Według niego Ukrainie nie uda się jednak odzyskać Krymu, który ma dla Rosji znaczenie strategiczne, zwłaszcza że w porcie w Sewastopolu cumują rosyjskie okręty, w tym podwodne.
Zdaniem Vicente wcale nie jest przesądzone, że za prezydentury Trumpa Ukraina straci całe wsparcie ze strony USA. „Trump na pewno będzie naciskał na Ukrainę, żeby zgodziła się na rozejm. Jednocześnie, jeśli sekretarzem stanu zostanie Marco Rubio, to zarówno on, jak i inni senatorzy, w tym wieloletni doradca Trumpa Lindsey Graham, będą go przekonywali, żeby nie opuszczał Ukrainy” – stwierdził Vicente dodając, że Trump prawdopodobnie będzie wolał wspierać Ukrainę za pośrednictwem pożyczek niż dotacji.
Czytaj też
Jak uważa ekspert, rozejm może się wydawać dobrym wyjściem także dla Putina, dla którego wojna staje się powoli zbyt kosztowna, chociaż niewykluczone, że Kreml już planuje odbudowę armii i atak na Ukrainę w przyszłości.
„Administracja Trumpa powinna mieć świadomość, że nawet jeśli teraz uda się jej doprowadzić do zawieszenia broni, to musi już zacząć myśleć, co Rosja może chcieć zrobić w przyszłości” – powiedział Vicente. Dodał, że jego zdaniem rozmowy na temat rozejmu już się zakulisowo toczą.
Robs
Wojna na Ukrainie doskonale pokazuje, że wszelkie traktaty, ustalenia, porozumienia są tyle warte co papier na którym go spisano.